Książka napisana i wydana już dawno bo w 1989 roku, w Polsce wydana po dwudziestu latach. Green nie jest wielkim autorem, bo gdyby nim był wydawany byłby już w naszym kraju od dawna, bo bynajmniej jednej książki dotąd nie napisał. Czy książka wydana z tak dużym poślizgiem może być dobra, czy przyciągnie młodych czytelników? Ba! Odnoszę wręcz wrażenie, że właśnie w takich celuje tą pozycją Fabryka Słów.
Czym tak właściwie jest "Błękitny Księżyc"? Jest to powieść heroic fantasy. Że nuda? Że powtarzalny? Otóż nie! Mimo obecności smoków, walecznego księcia, księżniczki, goblinów i potworów wszystko w tej bajce jest zupełnie na opak. Smok, którego śmierć powinna przynieść Rupertowi(bo tak właśnie nazywa się nasz dzielny wój) sławę do walki się nie kwapi, zamiast gór złota ma motyle. Księżniczka owszem jest, ale to właśnie ona, nie odwrotnie terroryzuje smoka.
Wszystko jest tutaj podane w humorystycznej otoczce, pełno jest bardziej lub mniej wysublimowanych żartów. Jednak trzeba od razu napisać że nie jest to książka od początku do końca "jajcarska", sporo jest w pełni poważnej akcji, intryg i w miarę ciągu dalszego akcji, klimat staje się coraz cięższy. Bez obaw jednak, ciągle czyta się przyjemnie.
Po książce w ogóle nie widać śladu wieku. Nie ma tu jak w wielu starszych książkach, specyficznego języka, powolnie budowanej akcji czy specjalnych dylematów moralnych. Coś w sam raz dla zaczynających z fantastyką.
Co można powiedzieć o bohaterach? Już co nieco napisałem. Rupert jest opisywany jako typowy przykład: od zera do bohatera; ten drugi brat spisany na straty, karany przez los, któremu nawet jeśli się coś uda lub coś zdobędzie zaraz jest mu to odebrane. Co do brata Ruperta- Haralda, jest on postacią trochę dziwną, nie wiadomo czego chce, pakuje się w różne intrygi, co oczywiście ma zachęcić nas do zakupu drugiej części. Czasami aż chce się komuś z Fabryki Słów odciąć pewną część ciała za te ciągłe dzielenie książek na dwa tomy. Ja rozumiem, że przy "Pustynnej Włóczni", chciano po prostu jak najszybciej dać czytelnikom długo oczekiwane dzieło szybko do ręki, ale w takich jak ten przypadkach mogliby to sobie odpuścić.
Swoje sknerstwo wydawnictwo nadrabia(jak zwykle) świetnym wydaniem- bardzo miła dla oka okładka i fajne, humorystyczne napisy na okładce książki. Wszystko wydrukowane na dobrym papierze, a nie na jakiejś srajtaśmie.
Co tu dużo pisać, to jest po po prostu kawał dobrej lektury, nie arcydzieło, ale spory kawał dobrego rzemiosła, coś oryginalnego, dającego oderwać się od rzeczywistości. I przede wszystkim, książka warta pieniędzy i uwagi.
ocena:8
0 Comments
Recommended Comments
There are no comments to display.