Blask na twym szalonym diamenciku*
Dzisiejszy wpis nie poświęcę muzyce a nie polityce, gdyż od jakiegoś czasu toczę spory z drugą połówką na temat muzyki progresywnej a konkretnie rocka progresywnego. Postaram się przybliżyć fenomen tego trudnego ale niezwykle ciekawego gatunku i wyjaśnić dlaczego nie wszystkim może się podobać.
Przede wszystkim zacznijmy od tego czym jest progresja.
Progresja w muzyce jest formą instrumentalistycznej masturbacji kierowana do maniaków którzy potrafią przeżywać miesiąć solówkę graną przez 10 minut w 12 minutowym utworze.
Mamy dwa rodzaje progresji:
Pierwsza polega na długim powolnym rozwijaniu się utworu. Piosenka zaczyna się na przykład od dwóch dźwięków na cymbałkach albo bicia dzwonu i tak przez 2 minuty po czym wchodza inne instrumenty.
Druga jest nieco bardziej skompikowana. Otóż muzyk nie wiedząc na jaką melodię się zdecydować stwierdza że będzie grać wszystkiego po trochu, tak powstają 10 minutowe utwory z czesta zmiany tempa, dynamiki, skali itd.
W progresji charakterystyczne są również bardzo skomlikowane, złożone teksty na tematy jeszcze bardziej skomplikowane. Raczej nie ma co szukać w tekstach Pink Floyd wzmianek o parasolkach-solkach, czy pochwał pokerowych twarzy.
"Teksty nie o d...e Maryni ale o problemach ezgystencjalnych czy beznadziejności życia w progresji znajdziesz"- jak rzekłby mistrz Yoda.
Te trzy powody sprawiają że progresja przy pierwszym odbiorze jest strasznie nudna i monotonna i tylko osoby słuchające utworu by nauczyć się grać te świetną solówkę tuż po przejściu klawesynu a zaraz po wyciu kota, przetrwają Dark side of the moon bez myśli o aktualnym kursie pudełka żyletek.
Dokładnie tak, progresja kierowana jest głównie do muzyków, którzy potrafią docenić kunszt i jej złożoność. Raczej fani po po po pokerfejsowej Lady zGagi nie znajdą w tej muzyce niczego dla siebie.
Na sam koniec warto przedstawić najbardziej znane zespoły i utwory progresywne.
W pierwszej kolejności oczywiście Pink Floyd, królowie tasiemcowego grania, porąbanych tekstów i 17minutowych utworów. Do najbardziej znanych albumów tej kapeli należy: Dark side of the moon czy The Wall, zaś do piosenek wszystkim dobrze znany hymn uczniów technikum budowlanego pt. Another brick in the wall part II, czy Wish you were here.
Ważnym zespołem była też grupa Genesis która jednak piosenki miała lżejsze i bardziej przystępne. Dla mnie nuda:P
Jeśli mówimy o zmianach dynamiki i drugim rodzaju progresji to naturalnie nie można zapomnieć o Queen i ich Bohemian Rhapsody.
Nie można również zapomnieć o November Rain Guns n Roses. Sam zespół grał mocny Hard Rock ale ten jeden konkretny utwór to czysta progresja(patrząc choćby na długość piosenki)
Podobnie jak o albumie Seventh Son of a Seventh Son Iron Maiden który w całości romasował z graniem progresywnym.
Ze współczesnych zespołów polecam szczególnie Dream Theater który świetnie łączy progresje z heavy metalem i robi to po mistrzowsku, oraz Tool któremu za teksty należy sie literacka nagroda Noble'a:P
Zatem drodzy czytelnicy, jeśli ktoś z Was nie wie czym jest progresja albo nie wie tego Wasza luba to przecztajcie ten krótki wpis by nie umrzeć w nieświadomości.
Pozdrawiam
Na koniec link do przeróbki utworu Pink Floyd przez Dream Theater. Polecam przede wszyskim solo:D
*- w orginale Shine on your crazy diamond- jedna z piosenek Pink Floyd pochodząca z płyty Wish you were here która została podzielona (piosenka nie płyta) na 9 czesci a album otwiera 5 z nich:P Zaryzykuje że to chyba najdłuższy studyjny utwór w historii muzyki rozrywkowej.
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze