Tragedia...
Dziś o godzinie zdarzyła sie rzecz straszna... Moja rodzina miała wypadek samochodowy. Trudno mi zebrać odpowiednie słowa, po prostu jestem w szoku. A więc zacznijmy od począdku. Mianowicie mój dziadek, babcia, młodszy brat, oraz siostra wracali z domku letniskowego. Mój dziadek (kierowca) ma cukrzycę, i akurat w momencie kiedy prowadził samochód dostał śpiączki cukrzycznej (zbyt niski cukier). Po prostu odleciał, a nogę miał na gazie... Uderzyli centralnie w czyiś dom... Na szczęście płot zamortyzował impact na tyle, że w dom uderzyli z prędkością 60 km/h. Dziadek ma złamany kręgosłup w dwóch miejscach, matka złamany obojczyk, siostra lekkie zadrapania, babcia złamaną rękę, a brat na szczęście jest cały zdrowy. Właśnie wróciliśmy ze szpitala (ja, moja matka, babcia, brat i siostra, bo dziadek musi zostać). Trudno mi pisać te słowa... Samochód jest do kasacji (oraz ogródek przed domem). Jezu, jak ja się strasznie cieszę, że wszyscy żyją... Oby dziadek nie wylądował na wózku...
16 komentarzy
Rekomendowane komentarze