Krew, ręce i moralność.
Nawiązując do poprzedniego wpisu, zacznę może na podstawie Warhammera 40,000. Zadziwiające, że wielu uważa książki z tej półki za tanią literaturę dla mas. Ja znajdowałem w nich treści głębsze niż u wielokrotnie cytowanych klasyków, niech Lem posłuży za przykład. Treści, które zmuszały do myślenia. Mnie. Myślę, że warto to podkreślić. Mnie. Jednak należy także wspomnieć, że to ze mną może być coś nie w porządku. Na przykład mogę mieć chorobę psychiczną, która uniemożliwia mi jasne postrzeganie rzeczy oczywistych dla innych ludzi. Jest też możliwe, że po prostu zaczynam myśleć. Ostatecznie umiejętność rozumowania nie musi być dobrem wszystkich ludzi. Bardzo możliwe, że bierze się coś za coś oczywistego, bo po prostu się nad tym nie zastanawia i dopiero jakiś bodziec każe się nad tym zastanowić. Impossible is nothing, jak to się mówi, więc należy brać pod uwagę różne możliwości. Także te niezbyt korzystne. Zwłaszcza te niekorzystne.
Ale zbaczam z tematu. Warhammer 40,000 ma ciekawe podejście do ludzi i życia. Powiedziałbym, że jest ono wymuszone tak zwaną wyższą koniecznością, bo wahanie i litość może doprowadzić do końca całej ludzkości. U nas funkcjonuje pewna zasada "Lepiej jak 100 winnych uniknie kary, niż gdyby jeden niewinny został skazany". A dlaczego obowiązuje? To proste - bo nas na to stać. Spójrzmy dalej. Mamy jednego wyznawcę Bóstw Chaosu pośród tysięcy niewinnych. Jeśli pozwolić mu żyć, dla dobra tysięcy, to może stać się tak, że liczba heretyków zacznie się powiększać. Więcej heretyków werbuje więcej zwolenników... W efekcie zgnilizna zaczyna się rozprzestrzeniać, do momentu, w którym będzie trzeba zwyczajnie wypalić powierzchnię całej planety do gołej ziemi, bo heretycy wymordują lojalnych i przejmą kontrolę nad planetą. Czysto rachunkowo lepiej jest poświęcić tysiące, żeby spalić jednego heretyka niż pozwolić mu istnieć i musieć unicestwić całą populację. Daje się to przełożyć na większą skalę. Skoro Imperium ma miliony światów to zniszczenie jednego lub dwóch dla dobra reszty zdaje się być zdrowym i racjonalnym krokiem. Doskonale zdaję sobie sprawę z kontrowersyjności tego stwierdzenia, ale tak to wygląda. I sądzę, że bez wahania przyłożyłbym pieczątkę dla potwierdzenia wykonania takiego rozkazu.
Problem oceny czasów wojny, a sytuacja w Warhammerze 40,000 bez trudu da się podciągnąć pod jedną wielką wojnę, czasem pokoju jest bardzo zastanawiający. Na razie nie ma z tym problemów, bo ostatnie zdecydowane działania wojenne w Europie toczyły się kilkadziesiąt lat temu, więc można sobie pozwolić na luksus czystych rąk i twierdzenia, że tak się nie powinno robić. Może jednak warto przedtem zadać sobie pytanie, czy podtrzymasz swoje zdanie i stwierdzisz, że tak nie wolno i tego nie zrobisz, bo to jest złe/niemoralne? Jeśli tak to gratuluję moralnej nieskazitelności - czy może raczej umywania rąk - ale pamiętaj, że między zgodą i niezgodą jest także brak działania, jako trzecia możliwość. Jeśli czegoś nie zrobisz to twój brak działania będzie miał swoje konsekwencje i to TY będziesz winny dalszemu rozwojowi wypadków. Przynajmniej po części. Jest jeszcze jedna związana z tym sprawa - jeśli się potępia kogoś, kto brudzi sobie ręce we krwi to należy mieć w pamięci, że gdyby nie ludzie brudzący sobie ręce niektórzy musieliby stawać przed wyborem, ostatecznie pozostawianie takich spraw własnemu biegowi jest raczej ryzykowne, i za niego zapłacić. Bo ostatecznie zawsze coś ubrudzisz. Krew ma to do siebie. Pytanie dotyczy tego czy to będzie twoja moralność, czy twoje ręce.
10 komentarzy
Rekomendowane komentarze