Skocz do zawartości

Fraculowa pisajnia.

  • wpisy
    6
  • komentarzy
    9
  • wyświetleń
    8022

Vampire Weekend


fracul

185 wyświetleń

Już dawno przekreśliłem młodą muzykę gitarową, wszystko zaczęło brzmieć tak samo, zespoły zaczęły plagiatować same siebie i naprawdę trzeba się było (i jest tak dalej) napocić i naczekać, żeby natrafić na coś, w taki czy inny sposób, świeżego.

Dwa lata temu chłopaki z Vampire Weekend wskoczyli swoją debiutancką płytą na scenę muzyczną i już pierwszymi taktami "Cape Cod Kwassa Kwassa" porwali me serce zanim zdążyłem powiedzieć "łał".

Co mnie w nich tak zachwyciło? W pierwszej linii - energia. I, uwaga, OPTYMIZM. Ich utwory są tak szczerze pozytywne, że oba rzędy zębów same się do świata wyrywają. W sensie uśmiechu. Skąd oni tą radość biorą - nie mam zielonego pojęcia, w czasie słuchania pierwszego albumu czasami mnie nachodziło wrażenie że ta płyta nie jest prawdziwa. Że to musi być żart, bo przecież nikt nie może być TAK wesoły.

Idźmy dalej - teksty naprawdę niegłupie, choć często zakręcone. Tu też powiew świeżości - żadnego modnego silenia się na sztuczną głębię, słowa szczere jak sama muzyka.

Właśnie muzyka, w końcu to najważniejsza część całej tej hecy. Instrumentalnie zespół wypada zna-ko-mi-cie. Naprawdę nie mogę wyjść ze zdziwienia, że jeszcze można stworzyć tak oryginalne utwory. Prawie każdy ich kawałek jest tak charakterystyczny, że trudno go pomylić z jakimkolwiek innym.

W tym roku wydali drugi album, i bałem się go jak jasna cholera, byłem przekonany, że po pierwszej płycie wszystko skopią, zaprowadzą się sami w ślepą uliczkę i będą odtąd grali na jedno kopyto. Po zakupie i przesłuchaniu krążka "Contra", byłem tak szczęśliwy, że aż oblałem kolokwium. Nie stracili energii, nie stracili optymizmu, ani swojego stylu, a mimo to nagrali coś co nie jest zrzyną z pierwszej płyty (dosłuchałem się tylko jednego większego podobieństwa, ale jest to jedynie krótki fragmencik nie wpływający na moją ostateczną ocenę) i w dodatku dostarcza tony frajdy.

Krótkie podsumowanko - granie oryginalne i dowcipne, zarówno od strony muzycznej jak i lirycznej. Cud, miód i malinowa herbatka (nie przepadam za orzeszkami).

Okej, nie oszukuję się - wielu się ta muzyka podobać nie będzie. Ale jeśli jeszcze ich nie znacie, choć trochę Was zainteresowałem, oraz nie gardzicie muzyką bez urywających jaja riffów i tekstów o krwi, szatanie i poganach, dajcie Vampire Weekend szansę - może akurat będzie to coś dla Was. Mam szczerą nadzieję, że tak właśnie będzie, bo im więcej zainteresowanych, tym większe szanse, że może jakimś cudem wpadną do nas na koncercik w przyszłym roku ;-)

P.S. Mają naprawdę świetne teledyski! ;-)

Vampire Weekend i "Cousins"

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Gość
Ten wpis jest zamknięty na przyszłe komentarze.
×
×
  • Utwórz nowe...