KciuK
Dzisiaj właśnie mija tydzień odkąd prawie straciłem palec, a mianowicie kciuk. Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie, palec jest na swoim miejscu, a ja jestem cały i zdrowy. Chociaż, całą sobotę przeleżałem w łóżku z gorączką wynoszącą 38,4 stopnia. Był to jakiś wirus, gdyż tylko jeden dzień chorowałem (tak samo jak reszta mojej rodziny). Zrobiłem zdjęcie swojego kciuka, ale wydaję mi się, że jest zbyt ohydne. Krew lała się strumieniami, palec trzymałem nad bieżącą wodą, później zalałem go wodą utlenioną i zawinąłem bandażem. Najgorszy był następny dzień, gdy bandaż przykleił się do rany, ale ciepła woda sprawia cuda. A to wszystko dla tego, że chciałem zrobić sobie skrzynkę na swoje rupiecie. Gdy ciąłem ostatnią deskę piła się osunęła i trafiła centralnie w sam środek kciuka, obdzierając go ze skóry i wbijając do kości.
END
(P.S. Następny mój wpis będzie o kosiarce, którą zmontowałem w garażu)
3 komentarze
Rekomendowane komentarze