Brakujące modele Część 2
Witam po dłuższej przerwie. Piękna pogoda i wyjazd w góry doszczętnie mnie odciągnęły od pisania. Ale przede mną jeszcze prawie dwa miesiące wakacji, więc co nieco nadrobię. Dzisiaj by zakończyć poprzedni wpis, druga część brakujących samochodów o których miałem napisać już dawno temu. Dla przypomnienia, chcę Wam po krótko przedstawić kilka modeli o których zapomniałem, a nie darowałbym sobie o nich nie napisać. Zaczynajmy.
Monteverdi Safari ? dla przypomnienia, Monteverdi to szwajcarska firma znana przede wszystkim ze sportowo luksusowych samochodów o której pisałem poprzednio i właśnie tam odsyłam po więcej informacji. Wspominałem również, że wypuściła w swojej karierze kilka samochodów terenowych i o jednym z nich właśnie chcę napisać. Model Monteverdi o wdzięcznej nazwie Safari, to jeden z pierwszych przedstawicieli samochodów o oznaczeniu SUV czyli Sport Utility Vehicle, co tłumaczy się jako samochód sportowo-użytkowy. I takim właśnie jest Safari, który większość swoich najlepszych cech czerpie z marki Range Rover. Są dobre właściwości terenowe oraz jest dobrze i luksusowo wykończone wnętrze. Ale to nie wszystko. Model nie wzbudził by we mnie większych emocji gdyby nie przepiękny przód nawiązujący do modelu Hight Speer i genialna linia trzydrzwiowego nadwozia. Być może niczego odkrywczego i finezyjnego nie można się w niej doszukać, ale wykwintność i styl marki jest. Do tego piękne zdjęcie przedstawiające model Safari w swoim naturalnym środowisku. W szwajcarskich ośrodku narciarskim Lenzerheide. Mnie to wystarczy.
Monteverdi Sahara ? większy brak modelu Safari, który charakteryzował się większym nadwoziem i masywniejszą sylwetką skrywającą lepsze właściwości terenowe. W przypadku modelu Sahara można by mówić o toporności nadwozia i mniej finezyjnych kształtach niż przy Monteverdi Sahara, ale to nadal luksusowe Monteverdi stworzone przez tę małą szwajcarską firmę. Na uwagę zasługuję boczna linia samochodu. Wysoka linia drzwi i błotników w połączeniu z niskim dachem daje niespotykany efekt. Jak i w przypadku modelu Sahara, również i w tym zastosowano tylko nadwozie trzydrzwiowe. Masywne zderzaki i listwy boczne w połączeniu z dachem i tylną częścią nadwozia w innym kolorze, wizualnie powiększają cały samochód i dają wrażenie ogromnego. Jak na tak małą firmę, produkt wyśmienity.
Monteverdi Sierra ? na koniec przygody z firmą Monteverdi następca modelu High Speed w czterodrzwiowej odmianie. Nie wiem jak kiedyś, ale dziś byłoby niedopuszczalne zapożyczanie nazw poszczególnych modeli. A w tym przypadku to Ford się spóźnił. Monteverdi Sierra pojawił się w 1976 roku, a Ford dopiero sześć lat później. Ok., ale zostawmy to. Sierra w wydaniu szwajcarskim to przepiękny czterodrzwiowy sedan ale i nie tylko. Monteverdi Sierra występował także jako dwudrzwiowy kabriolet w nadwoziu Convertible oraz kombi o oznaczeniu Stationswagen. Ale skupię się nad sedanem z powodu ogromnej sympatii do poprzednika. Cały samochód jakby zmalał w porównaniu do swego poprzednika ale najlepsze cechy pozostały. Nadal pozostał przepiękny przedni pas z podwójnymi, okrągłymi reflektorami oraz ostre przetłoczenia na szczycie błotników. Linia w porównaniu do modelu 375/4 znacznie zgrzeczniała i rozciągnęła się ale szwajcarski styl nadal pozostał. Przepiękna marka, o której grzechem było nie wspomnieć.
Venturi 400GT ? dość młoda firma, która początkowo została założona we Francji ale swoje korzenie posiada w Monaco. Początkowo, bo od roku 1984 do 1990, nosiła nazwę MSV. Całe szczęście, że przemianowano markę na Venturi bo to stokrotnie lepiej brzmi. Firma skupia się przede wszystkim na samochodach sportowych i elektrycznych. Z całego tego małego gąszczu modeli, moją uwagę zwróciły już dawno temu zaledwie trzy modele. A zaczniemy od 400GT. Gdy po raz pierwszy ujrzałem ten model, pomyślałem Ferrari F40 po tuningu. Od razu można się domyśleć na czym wzorowali się projektanci. I szczerze powiedziawszy, wyszło im to idealnie. Przepiękna linia garściami czerpiąca ze wspomnianego modelu Ferrari wraz z ogromnym spojlerem z tyłu. Widok genialny. Jest to jeden z tych samochodów, w którego można by się gapić wiecznie. Przepięknie rozwiązane przednie chowane reflektory, ogromne wloty powietrza za drzwiami i w tylnych słupkach, to wszystko to, co sprawia że samochód można z czystym sumieniem nazwać genialnym. Do tego sześciocylindrowy, widlasty silnik o pojemności trzech litrów, rozwijający moc ponad czterystu koni mechanicznych to poezja dla uszu i prawej stopy. Takie samochody się kocha.
Venturi Atlantique ? kolejny z trzech modeli, który zapiera dech w piersiach. Na moje oko, projektanci po raz kolejny zaczerpnęli natchnienia od najlepszych. Spójrzcie na boczną linię i tył. Nie przypomina Wam to Ferrari 348 bez charakterystycznych żeberek? Być może herezje tu przedstawiam ale ja tak to widzę. Całość w porównaniu do wspomnianego Ferrari, znacznie zaokrąglono i ?napompowano?. Oczywiście w dobrze tego słowa znaczeniu. Ogromna i przepięknie wymodelowana przednia maska skrywa chowane reflektory, które tak bardzo były popularne w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Nawet tak małe detale jak przetłoczenia w przednim zderzaku i drzwiach prezentują się jakby wykreślone zostały strugą powietrza. Wspaniały samochód, o którym warto wiedzieć i jeszcze bardziej polubić. Ja już się zakochałem, a Wy?
Venturi MVS ? na koniec tej krótkiej wyliczanki samochód, który po raz kolejny czerpie natchnienie od najlepszych. Już nie będę Wam podpowiadać, ale domyślicie się i sami sobie odpowiecie na pytanie: czym wzorował się projektant? A wracając do Venturi MVS to mogę tylko powiedzieć o kwintesencji sportowego samochodu wczesnych lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Przepiękna klinowata sylwetka, chowane przednie reflektory i silnik umieszczony centralnie. Te kilka cech wystarczy by zakochać się w tym modelu. A wspominając o moim wybrednym guście , firma Venturi spisała się na medal. Do zobaczenia i do przeczytania . Oby tylko wcześniej.
12 komentarzy
Rekomendowane komentarze