Jump to content
  • entries
    132
  • comments
    1,062
  • views
    157,180

Star Wars: Republic Commando - recenzja


FaceDancer

1,633 views

Republic Commando to gra już nie najnowsza, bo z 2005 roku. Czemu sobie nagle o niej przypomniałem i postanowiłem napisać tę recenzję? Otóż jakieś dwa tygodnie temu mojemu bratu przypadkiem udało się znaleźć ją w całkiem niezłej, choć nie najniższej cenie w Empiku. Polowaliśmy na nią już od czasu ostatniego upgrade'u kompa (trzy lata temu), a gdy wychodziła trafiła na listę tych gier, w które miałem zagrać jak będę miał dostateczne wymagania sprzętowe. Trochę to trwało, ale w końcu się udało.

blogentry-19193-1281124716_thumb.jpg

Początek gry i już możemy być trochę zdziwieni. Nie ma napisów typowych dla SW, czyli lecących do góry na tle kosmosu, ale błękitne, które znikają i pojawiają się na czarnym tle. Ortodoksyjni fani mogą zakrzyknąć, że to świętokradztwo, ale to tylko przedsmak tego czego uświadczymy w grze, która klimatem różni się znacząco od innych z tego uniwersum.

Grafika choć już nie najnowsza, to wciąż daje radę. Ja nie należę do osób, dla których wygląd danej gry jest najważniejszy przy ocenie, ale mogę ocenić ją na wyższe stany średnie. Na pewno w swoim czasie prezentowała sie znakomicie, a teraz straciła tylko trochę na błysku. Wydaje mi się, że gracze nie powinni się czuć zawiedzeni jej poziomem.

Czym jest Republic Commando? To taki pół-taktyczny shooter w starwarsowych realiach. Tak można go określić w uproszczeniu. Mamy tutaj elementy taktyczne, czyli dowodzenie oddziałem elitarnych komandosów wykonujących arcytrudne misje dla Republiki. Oddział składa się z czterech członków. Gracz zostaje Delta 38 - dowódcą i nie może zmieniać postaci w trakcie gry. Do tego dochodzą Delta 62 aka Scorch, czyli najbardziej rozrywkowy z klonów, lubi sobie podczas bitwy pożartować, specjalizuje się w podkładaniu ładunków wybuchowych. Delta 40 to Fixer, jego specjalnością są komputery, to typ twardziela, którego poczucie humoru Scorcha niemal irytuje. Delta 07 to Sev, chyba najbardziej mroczny z całego tria, znakomity snajper. Te specjalności mają jednak mniejsze znaczenie w samej grze. Każdy z komandosów potrafi podkładać ładunki wybuchowe, używać snajperki czy granatnika. Ba, możemy to robić osobiście, ale wprawny dowódca od razu zrozumie, że lepiej mieć oczy dookoła głowy, niż bawić się w wystukiwanie kodu do drzwi na klawiaturze.

Realia to czasy pomiędzy II epizodem a III nowej trylogii. Wojny Klonów już się zaczęły i to właśnie wokół nich kręci się cała historia. Wykonujemy misje walcząc z separatystami, jako prawi żołnierze Republiki. W sumie moment zdrady Klonów mógłby być ciekawszy, ale z wiadomych względów nie mógł zostać tutaj wykorzystany. Samych kampanii są trzy, z czego każda ma po kilka etapów. Może się to wydać mało, ale misje te są bardzo długie i ukończenie jednej kampanii może zająć około 8 godzin. Czemu napisałem, że to shooter pół-taktyczny? Mamy tutaj specyficzne miejsca, gdzie możemy nakazać iść kamratom. Zapory, pod które trzeba podłożyć bomby, działka do obsadzenia, pozycje strzeleckie, komputery, itp., które są oznaczone na ekranie białymi symbolami.

Przykładowo celownik, to miejsce snajperskie. Wciskając klawisz F nakazujemy jednemu z komandosów zająć miejsce przeznaczone dla snajpera. To ważne ponieważ kompani mają nieograniczoną liczbę amunicji, ale standardowo używają tylko karabinów. Dlatego to dla nich przeznaczone są miejsca, które zajmują i będąc na nich używają wyłącznie snajperki/granatnika/granatów. Głównych rodzajów broni są cztery - pistolet z nieograniczoną liczbą amunicji (po oddaniu kilku strzałów musimy poczekać na doładowanie), karabin szturmowy, snajperka i granatnik. Twórcy bardzo dobrze wyważyli liczbę amunicji jaką możemy zabrać. Dodając do tego sporą ilość wrogów musimy uważać, bo szybko zostaniemy z jednym pistoletem. Mamy także cztery rodzaje granatów termiczne(zwykłe), energetyczne na droidy, jednocześnie rażą prądem; zbliżeniowe (wybuchają, gdy dotkną przeciwnika), błyskowe (oślepiają żywych przeciwników). Granatów możemy mieć po 5 każdego rodzaju. W tej grze naprawdę to wszystko się przydaje. Nie ma takich momentów, gdzie idziemy sobie z karabinem i z uśmiechem na twarzy rozwalamy przeciwnika chomikując znajdźki.

blogentry-19193-1281125057_thumb.jpg

Pozycja snajperska. Scorch zdejmie każdego wroga, który pojawi się w zasięgu.

blogentry-19193-1281125106_thumb.jpg

Granatnik to świetna broń. Niestety możemy mieć na raz tylko 4 sztuki amunicji, ale jeden może dokonać sporych zniszczeń. Tutaj pan robot trochę się rozerwał :)

blogentry-19193-1281125177_thumb.jpg

Dobra panowie za chwilę zrobimy małe bum bum! Komandosi chowają się za winklami, a gdy uda im się otworzyć drzwi, jeden wrzuci do środka granat. Istnieje jeszcze możliwość hackowania komputera, która jest cichsza, ale trwa trochę dłużej. No i nie ma bum bum ;)

Jednym z kluczowych elementów Republic Commando to przeciwnicy jacy tu występują. Mamy więc zwykle droidy Federacji, które padają po dwóch, trzech strzałach z pistoletu (a przy rzucie granatem w większą grupkę czasem powiedzą charakterystycznym głosikiem "oh, mommy!"). Oprócz tego Geonozjanie, latające kreatury przypominające przerosłe ważki. Trandozjańscy najemnicy, oraz różne rodzaje droidów, które znamy z filmów. Z niektórymi nie ma co w ogóle walczyć w pojedynkę, a tym bardziej przy użyciu zwykłej broni.

blogentry-19193-1281125270_thumb.jpg

Na pojedyncze droidy nie opłaca się marnować amunicji. They have no chance!

blogentry-19193-1281125385_thumb.jpg

Droidy - skorpiony poruszają się bardzo szybko przez toczenie. Do tego mają działka i mocną tarczę. Gdy opadnie są łatwym celem.

blogentry-19193-1281125513_thumb.jpg

Najbardziej wymagający przeciwnicy. Mają wyrzutnie rakiet i potężne działka. Wystarczy chociaż przez chwile postać w miejscu i nie ma co zbierać. Dlatego trzeba walczyć z nimi raczej sposobem niż bezmyślnym wciskaniem spustu.

blogentry-19193-1281125631_thumb.jpg

Granaty energetyczne do świetna rzecz. Jeden celny rzut i cała grupka niemilców robi "du-du-du-du-du-du" i przez kilka sekund się zawiesza. Lepiej nie zwlekać, bo nie mamy aż tak dużo czasu. Aha, granaty zadają też obrażenia i to całkiem spore. Mówiłem, że to dobra rzecz?

blogentry-19193-1281125839_thumb.jpg

Jednym z ciekawszych elementów gry są kapsuły zrzucane ze statków Federacji znajdujących się na orbicie. Jeśli to kapsuła, z której wychodzą zwykłe droidy to nie ma sprawy. Niestety im dalej w las, tym więcej drzew. Z kapsuł wychodzą także droidy skorpiony i te cyklopopodobne. Żeby pozbyć się kapsuły musimy podłożyć ładunek i go zdetonować, a zamontowanie takiego trwa ok. 20 sekund. Lepiej nie próbować zakładać go samemu, chyba, że nie mamy nic przeciwko droidom okładającym nas po plecach. Jeśli walka będzie się przeciągać, może być naprawdę krucho, bo granaty i amunicja się wyczerpią. Sam byłem świadkiem jak w kierunku naszego oddziału szło chyba z tuzin wielgachnych droidów!

blogentry-19193-1281127547_thumb.jpg

Czasem w pobliżu kapsuły może się zrobić naprawdę gorąco!

blogentry-19193-1281126121_thumb.jpg

Najmocniejszym przeciwnikiem jest droid pająk. Zawsze występuje samotnie, więc nie jest aż tak wielkim wyzwaniem jak kapsuły droidów. Nie reaguje na granaty energetyczne (obrywa, ale się nie zawiesza). Trzeba go atakować całym zespołem i strzelać w jedyny słaby punkt.

blogentry-19193-1281126255_thumb.jpg

Geonezjanie są dość prostymi przeciwnikami. Atakują przy użyciu włóczni. Można im zafundować ich własne lekarstewko, czyli odpowiedzieć atakiem wręcz. Co ciekawe, gdy zabijamy przeciwnika z bliska (strzałem bądź bagnetem) to na naszej szybce pozostaje malownicza plama (w przypadku zabicia droida jest to plama oleju). Również deszcz pozostawia po sobie krople na naszym wizjerze, który co jakiś czas sam się czyści. Mała rzecz a cieszy. Inaczej też wygląda nasz atak w zależności od tego jaką broń trzymamy. Gdy jest to pistolet uderzamy kolbą, ostrzem rodem od Altaira w przypadku normalnych broni. Gdy mamy ciężki karabin trandozjański to dźgamy nim jak bagnetem, a gdy bazookę Wookiech to uderzamy nią niczym wielkim młotkiem.

blogentry-19193-1281126414_thumb.jpg

Jeden z najtrudniejszych przeciwników w grze. Lata, jest dość wytrzymały i do tego ma bardzo potężną broń - laser, który bardzo szybko spuści nam pasek zdrowia w dół. Najskuteczniejszym sposobem walki z nim jest celne strzelanie ze snajperki.

blogentry-19193-1281126869_thumb.jpg

Spotykani bardzo rzadko, ale to trudni adwersarze. Walczą z bliska przy użyciu energetycznych drągów, do tego są wytrzymali i bardzo zwinni. Potrafią zwinąć się w kłębek i polecieć w jakąś stronę, przy okazji machając swoim patykiem. Występują jednak w takich miejscach, w których poradzenie sobie z nimi nie powinno nastręczyć trudności. Giną bardzo efektownie - rozświetlając niebo wysokim snopem światła.

blogentry-19193-1281126627_thumb.jpg

Oprócz normalnej broni, możemy podnosić też tą po zabitych przeciwnikach. Zwykle są to jakieś shotguny, smg, czasem kusze Wookiech, czy bazooki, ale najlepsze co może nas spotkać to ciężki karabin trandozjański oraz laser geonozjan. Pierwszy ma magazynek na 200 naboi, a drugi potężną siłę ognia. Na screenie powyżej, mój bohater dzierży właśnie taki karabin.

blogentry-19193-1281126773_thumb.jpg

Laser jest śmiercionośną bronią, niestety amunicja do niego kończy się szybko.

blogentry-19193-1281127106_thumb.jpg

Robot, który stracił nogi pełznie w naszym kierunku, próbując się przy tym odstrzeliwać. Nie wiem jak wy, ale ja lubię takie smaczki.

blogentry-19193-1281127193_thumb.jpg

Przed każdą misją na specjalnym projektorze pojawia się postać advisora - doradcy, który towarzyszyć nam będzie przez całą grę. On odpowiada za bank informacji, zleca cele misji, informuje o zasadzkach, czy zmianach w planie. Zazwyczaj więcej go słyszymy niż widzimy. Dobrze jest słuchać tego, co mówi.

blogentry-19193-1281127377_thumb.jpg

Kanistry z bactą, będą niezbędne podczas każdej misji. Odpowiadają one za leczenie zarówno nas samych, jak i naszych podkomendnych. Z każdego zbiornika bacty można korzystać w nieograniczonych ilościach. Są jednak limitowane na mapie i stoją w konkretnych miejscach. Dobrze jest wyleczyć całą drużynę zanim pójdzie się dalej walczyć z separatystami. Nothing like a little bacta!

blogentry-19193-1281127617_thumb.jpg

Co będzie, gdy nas jednak zabiją? Najlepiej oczywiście do tego nie dopuścić, ale nasza postać posiada po pierwsze tarczę ochronną, po drugie zdrowie, a po trzecie nie można jej zabić. Za łatwe? Szkopuł tkwi w tym, że jak nas położą to rozgrywka się nie kończy. Jeśli choć jeden kompan będzie przy życiu to może nas reanimować. Tak samo my możemy im pomóc jak nie będą mogli wstać. Kolejny ciekawy pomysł to okienko, na wizjerze, na którym pojawiają się rysy. Możemy nakazać kontynuowanie rozkazów, natychmiastowe podniesienie dowódcy, albo wczytanie save'a.

blogentry-19193-1281127808_thumb.jpg

W niektórych misjach można sobie pooglądać otoczenie i zobaczyć jak ogromne maszyny biją się pomiędzy sobą. Sprawia to złudzenie, jakby walka trwała gdzieś dookoła nas, a my byliśmy tylko jej częścią. Niestety zazwyczaj, jak w tego typu grach, mamy tylko jedną drogę, która prowadzi do celu, a nasze postacie nie mogą otwierać drzwi, które akurat służą za dekoracje. Mnie to jednak tak bardzo nie przeszkadzało.

blogentry-19193-1281128071_thumb.jpg

Jeszcze podgląd na statek majestatycznie unoszący się, gdzieś tam, w górze.

Świetnym rozwiązaniem (zaproponowanym ponoć przez Lucasa, jak sugerują twórcy) jest to, że każdy z komandosów ma trochę inny uniform, dzięki czemu będąc wszyscy klonami nabierają unikalności. Otoczenie może nie wygląda jakoś wystrzałowo, ale już modele postaci tak. Szczególnie przeciwnicy i nasi żołnierze wyglądają bardzo dobrze. Sprawdza się także mechanika gry, wybuchy wyglądają naprawdę realistycznie. Gdy trafi się takiego Trandozjanina w jetpack umieszczony na jego plecach, to efektownie leci do góry, a potem rozbija się na ziemi.

Ścieżka dźwiękowa to prawdziwy majstersztyk. Klimatyczna muzyka, dobre głosy i odzywki naszych kompanów. Czasem naprawdę człowiek może się uśmiechnąć słuchając dialogu pomiędzy Scorchem a Sevem. Do tego zadbano także, aby przeciwnicy nie wypadli tutaj gorzej pod tym względem. Ciśnięcie granatem energetycznym w droida cyklopa spowoduje u niego zaburzenia mowy, jak u człowieka porażonego prądem. Do tego zwykłe droidy Federacji widząc leżący u swoich stóp granta, który za chwile wybuchnie czasem zdobędą się na "oh no!" albo "oh mommy!". Do tego komentarze podwałdnych często są bardzo na miejscu. Przykładowo na jednym z umieszczonych przeze mnie tutaj screenów (ten gdzie leżę bezwładny) Fixer proponuję mi, żebym zostawił ładunki wybuchowe Scorchowi. Akurat wtedy przypadkowo rzuciłem w ścianę bombę zbliżeniową i trafiłem samego siebie :tongue: Podobne odzywki są także przy skutecznych strzałach, walce wręcz. Rozbawił mnie Sev, który po tym jak zdetonowałem ładunek i powaliłem jednego ze swoich stwierdził: "Command, we need another Delta leader...". Co oczywiście było sarkazmem wobec nieudolności dowódcy. Klimat w tej grze naprawdę jest bardzo gęsty. Widać, że została zrobiona zupełnie inaczej niż większość gier spod szyldu Star Wars, jest bardziej mroczna. Naprawdę czuć tutaj, że walczymy w oddziale elitarnych komandosów. Zupełnie jakbyśmy włączyli np. najnowszego CoDa albo Bad Company. Opcji taktycznych nie jest tu na tyle dużo, żeby zgubił się wśród nich laik. Odpowiednio pod klawiszami od f1 do f4 mamy podpięte - formację ofensywną - żołnierze idą do przodu i eliminują kolejne cele, my pozostajemy z tyłu i kontrolujemy sytuację; ścisłą (w znaczeniu "do mnie") - wszyscy podążają za dowódcą, który prowadzi grupę; obronę wyznaczonego punktu; oraz zbiórkę (gdy poszczególni żołnierze są porozmieszczani na stanowiskach snajperskich, w wieżyczkach, itd. to wszyscy je opuszczają i realizują główny rozkaz (czyli formację od f1 do f3). Do tego klawisz F odpowiada za zajmowanie określonych pozycji, skierowanie rannych do bacty, odejście od pozycji. Wszystko robi się wręcz intuicyjnie.

Patrząc na całokształt gry, nie waham się ocenić ją na 8+/9. Mimo upływu lat, tytuł ten nie stracił nic ze swojej grywalności.

11 Comments


Recommended Comments

Droidy-skorpiony, to Droideki, a cyklopy - Super battle droids. Tak tylko mówię, bo jako pewien fan Star Wars nazwy pamiętam :)

Recka moim zdaniem super, można ją swobodnie czytać dla przyjemności.

Dawno w SW:RC nie grałem. A przydałoby się. Trzeba wygrzebać z szafki grę.

Link to comment

Cóż mi powiedzieć - kocham tę grę, ale był zawsze problem z jej dostępnością... Kiedyś (bo teraz już nie posiadam) kupiłem ostatni egzemplarz w Empiku... Później po dziś nie było, ale ostatnio wyczaiłem kilka pudełek we Wrocławskim Empiku...

No i jest cholernie krótka... Mieli robić dwójkę czy jakieś mody, ale... nihil...

Link to comment

MathRaven - dzięki za info, ja tych nazw za bardzo nie znałem, a skupiłem się podczas recenzji szczególnie na zrobieniu fajnych screenów. Cieszę się, że się tobie spodobała. Po raz pierwszy postanowiłem się pobawić i samemu zrobić screeny do tekstu. To naprawdę krecia robota, bo zrobiłem ich koło setki, a wybrałem tylka kilkanaście.

behemort - czy za krótka? W porównaniu do niektórych gier to jest w sam raz, choć rzeczywiście powalczyłoby się jeszcze na innych planetach. Mnie wystarczyło w sumie na jakieś pięć dni grania, ale robiłem sobie przerwy, pomiędzy poszczególnymi misjami.

Link to comment

Mnie za pierwszym razem wystarczyło ~ pięć godzin (!) by skończyć grę... Później coraz krócej...

Dobre to na... ja wiem... jedną z trzech kampanii w Starcrafcie I, ale zdecydowanie za krótkie i pozostaje niedosyt...

No i

śmierć brata...

Link to comment

RC to jedna z lepszych gier w jakie grałem. Pamiętam, że praktycznie nie używałem w niej broni palnej. Z wyjątkiem szczególnych sytuacji wystarczał atak wibroostrzem a posoka zasłaniająca wizjer nigdy nie przestawała mnie bawić.

Link to comment

Wiesz co, miło, że cię wypromowali, bo miałem nawet sprzedawać Republic Commando. Grałem w to jako odrobinę większy brzdąc zafascynowany Star Wars, przeszedłem i podobała mi się, ale żeby grać drugi raz... Teraz narobiłeś mi smaka na ponowne odpalenie tej gry.

Link to comment
Cudowna, bardzo starwarsowa gra. I ten miecz porzucony gdzieś w kanałach wentylacyjnych: "an elegant weapon. For more civilised times...".

"... Guess what - Times have changed." ;)

Czy jakoś tak.

Link to comment

Moja najukochańsza gra za młodu ! Muszę poszukać jej i przypomnieć sobie czasy, jak rozwalałem droidy. :) Szkoda że taka krótka. A i mała uwaga, te latające robale z pukawką są proste, snajperką je najlepiej rozwalać i celować w klatkę piersiową lub głowę, i zwykle dwa - trzy strzały i leżą. Więcej problemów jest z Super Battle Droidami jak jest ich sporo, albo z spider droidami. :)

Link to comment
Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...