Ostry dyżur.
Był kosmiczny symulator, były klasyczne platformówki, a nawet jedna z logicznymi elementami. Dziś za to nadszedł czas na coś zdałoby się poważniejszego - symulator bycia lekarzem. Dla jednych już na wstępie brzmi ciekawie, dla innych wydać się to może nudne jak flaki z olejem. Ale jak jest naprawdę? Przekonajcie się o tym sami
Dawno, dawno temu, bo aż w roku 1988 panowie z Software Toolworks wypuścili grę Life and Death, w której to gracz miał przyjemność kierować poczynaniami chirurga.
Jest to jeden z najbardziej realistycznych symulatorów, jakie kiedykolwiek ujrzały światło dzienne w growym biznesie. Oprócz wywiadów z pacjentem, zlecania szeregu mniej lub bardziej specjalistycznych badań, do zadań gracza należało również - a może przede wszystkim - przeprowadzanie operacji. Nie ulega wątpliwości, iż to ostatnie było czynnością nader skomplikowaną, gdyż jeden fałszywy ruch skalpelem, bądź użycie w złej kolejności danego narzędzia kończyło się tzw. "game over". I choć owe dwa, jakże irytujące słowa nie pojawiały się na ekranie - a świeżo upieczony chirurg lądował "na dywaniku", a następnie z powrotem na początku - to można się było nieźle wkurzyć. Gra skupiała się przykładowo wokół takich przypadłości jak chociażby zapalenie wyrostka robaczkowego, tętniak aorty, kamica nerkowa czy też zwyczajny ból głowy.
Co ciekawsze, zaledwie dwa lata po narodzinach Life and Death Software Toolworks wydało drugą część, wymownie zatytułowaną Life and Death II: The Brain.
"Dwójka" poruszała głównie tematy związane z neurologią, miała lepszą grafikę, większy realizm i grywalność.
Schemat gry pozostał niemal ten sam. Zmianom uległa lista chorób i sposób przeprowadzania operacji, który stał się jeszcze bardziej skomplikowany i niektórych zapewne byłby w stanie doprowadzić do szewskiej pasji (w tym doprowadził mnie, choć nie ukrywam, że nie odpuszczę, dopóki nie rozgryzę wszystkiego ).
Ale takie właśnie miały być Life and Death w zamierzeniu panów z Software Toolworks. Trudne. I przede wszystkim realistyczne.
Luźniejsze podejście do tematu miała firma Bullfrog - matka gry Theme Hospital, wydanej w 1997 roku. Był to symulator polegający na zarządzaniu szpitalem i nieziemsko odbiegał od tego, co mogliśmy uświadczyć w Life and Death. Co nie zmienia faktu, iż gra była sympatyczna i wręcz idealnie nadawała się na nudne, deszczowe popołudnia
Na dokładkę taki mini-konkurs: Czy ktoś z Was pamięta jeszcze tę grę?
Pozdrawiam i życzę dobrej nocy.
6 Comments
Recommended Comments