Magiczne Gry Sv3na: Fahrenheit
I tym oto wpisem wita się z wami po raz kolejny zupełnie biały... sv3n. Wierny wynikom ostatniej sondy (pewnie i tak sfałszowana przez masonów - bo jak nie wiesz, kto jest winny, to po prostu muszą być masoni i Żydzi), przedstawiam wam kolejny odcinek poświęcony grze Fahrenheit. Czy jedna gra to dobry materiał na taki wpis? I hope so.
O tym fragu szybko nie zapomnisz
Fahrenheit, nazywany także Indigo Prophecy to gra przygodowa z wieloma elementami zręcznościowymi, stworzona przez osławionego już dzisiaj Davida Cage'a i Quantic Dream. Gra przenosi nas do Nowego Jorku w 2005 roku, kiedy to gra pojawiła się na półkach sklepowych. O ile, w większości gier wideo, posyłamy do piachu kolejne bogu ducha winne zlepki pikseli bez mrugnięcia okiem, tak tu jest zgoła inaczej. Cała gra zaczyna się brutalnym morderstwem dokonanym przez naszego bohatera, Lucasa Kane'a.
Przygodówka czy filmowa zręcznościówka - pogromcy mitów
Produkcja nie jest typową przygodówką, jeśli oczywiście myśląc 'przygodówka', przychodzą nam do głowy rasowe produkcje point'n'click. Przeciwnicy Fahrenheita zarzucają grze najczęściej tanie efekciarstwo, przepakowanie akcją i spłycenie rozgrywki właśnie wszędobylskimi elementami zręcznościowymi.
Gdzie miejsce dla elementów zręcznościowych w przygodówce? W przeróżnych mini grach, zarówno opcjonalnych, jak i wymaganych, sytuacjach zagrożenia życia, wymagających czynnościach, czy... opanowywaniu oddechu podczas ataku klaustrofobii w ciemnej piwnicy! Te elementy wyglądają tak jak na poniższym screenie - pojawiają się dwie tarcze, za które domyślnie odpowiadają klawisze W,A,S,D i strzałki. Należy z wyczuciem wciskać kolejne podświetlone przyciski i jest to wbrew pozorom bardzo wymagające zajęcie. Podnosi też tempo i wydaje mi się to świetne rozwiązanie dla gry, która jest nazywana interaktywnym filmem. Czasami jednak jest to zbyt frustrująca atrakcja, ponieważ wymaga nie lada szybkości i ja sam, jako weteran wielu gier trudniejszych czy łatwiejszych, nie raz kilka razy powtarzałem wstawki zręcznościowe. A bywały one długie.
Wyzwanie zręcznościowe - obroń się przed Nadmiernie Dotykającym Funkcjonariuszem Jimmym
Nie można też zapomnieć o świetnym pomyśle na dialogi, z którego będzie korzystał sam... Wiedźmin 2! Chodzi tu o ograniczony czas na wybranie odpowiedzi, taki jak w prawdziwej, ludzkiej rozmowie. Jeśli czas minie, rozmówca zdenerwuje się milczeniem, albo bohater wypali pierwsze co mu do głowy przyjdzie. W dodatku, nie ma tu określonej kwestii - jest tylko ogólny wyraz odpowiedzi, jak w Mass Effect. O ile timingowe wciskanie przycisków, nie każdemu musi się podobać, to dialogi, patrząc na powielających ten pomysł gigantów są po prostu świetne.
Ostatnim bajerem odróżniającym Fahrenheit od innych przygodówek jest z pewnością system zdrowia psychicznego bohatera. Jak w prawdziwym życiu, i tu bohater może się zdenerwować na skutek stresującego zadania, kolejnej porażki, czy źle poprowadzonej rozmowy. Kiedy staje się depresyjny... Cóż, zależy to od postępu w grze, czasami Lucas przyzna się na policji do zabójstwa, Carla ucieknie z ciemnej piwnicy.
Z Archiwum Peaks
W Nowym Jorku, do którego przenosi nas Fahrenheit, dzieją się zarówno ostatnio, jak i na oczach gracza, dziwne rzeczy. Miasto jest skute lodem, nawiedzane śnieżycami, które w finale doprowadzają nawet do odcięcia prądu, a wkrótce okazuje się, że twój główny bohater, Lucas Kane nie był jedynym obywatelem, który dokonał brutalnego zabójstwa, pozornie bez powodu.
Gracz wciela się w 3 postacie - mojego wspomnianego imiennika, Lucasa, czyli przez większą część gry po prostu zwierzynę, detektyw Carlę Valenti i jej partnera Tylera Miles'a - z kolei tropiących. Raz czy dwa można się też było wcielić w brata zabójcy, Markusa - katolickiego księdza. Jedną z największych zalet tej gry są własnie jej pełnokrwiści, tak ludzcy bohaterowie. Każdy ze swoimi pragnieniami, przyjaciółmi, życiem prywatnym i charakterem.
Ta gra wciąga cię jak film, właśnie dzięki dopracowanym postaciom i intensywnej fabule, przetykanej pozornie nieznaczącymi czynnościami. Odpoczynek w mieszkaniu bohatera - pograj sobie na gitarze, posłuchaj muzyki, napij się czegoś mocniejszego, a gdy przyjdzie do ciebie twoja była dziewczyna, przekonaj ją do wspólnej nocy. Te rzeczy niesamowicie wciągają cię w świat gry i są tak wykonane, że mnie nie zanudziły ani razu. Bardzo lubię gry, ale uwierzcie mi, mało która wciąga mnie tak, jak ta. Musi być Magiczna
Cały wątek fabularny to świetnie podana intryga, powoli odsłaniająca kolejne swoje karty. Na początku morderstwo Kane'a wydaje się być tylko dziwną tajemnicą, ale po wyjaśnieniach kobiety o imieniu Agatha jest już tylko jazda bez trzymanki. Nie każdego muszą wciągnąć teorie spiskowe i paranormalność (legenda starożytnych Majów, rytualne ofiary, dzieci Indygo wplatające się w całą zagadkę czy rzeźnik - Prorok), ale mnie, mimo umiarkowanej niechęci do tej drugiej rzeczy - gra po prostu oczarowała.
Tak, jest seks!...
...I to niekoniecznie, kurde, Walduś, raz!
Cpt. Obvious Attacks!
Pora już kończyć, by ludzie o mniejszej pojemności mózgu na duże ilości liter naraz też mogli cieszyć się z mojego wpisu. Warto wspomnieć też o oprawie, nie tak bardzo ważnej dla mnie, ale jednak. Grafika wygląda mi na przecietną, jak na 2005 rok. Z pewnością, jak widzicie ze screenów nie razi, ale rok wcześniej wyszedł Half-Life 2. W grze jako jednej z pierwszych został wykorzystany, motion capture, który obecnie jest już na porządku dziennym.
Za to oprawa audio to po prostu miód, a do tego orzeszki i zimne piwko (Zimny Lech? mniejsze browary jak Perła są lepsze, te duże to czysta masówka IMHO). Wysoka poprzeczkę ustawiła poprzednia, również głośna i powszechnie chwalona przygodówka (tym razem ze elementami RPG) studia - Omikron: The Nomad's Soul. Tym razem pierwsze skrzypce dosłownie gra świetny zespół Theory of Deadman, którego słucham dzięki grze, do dziś.
http://www.youtube.com/watch?v=UMVWi6HuSBc
Czy Fahrenheit, to moja Magiczna Gra?...
... Tak, skoro mój wpis się tak nazywa. I tym, oczywistym akcentem, kończymy właściwy wpis...
Ale zaraz, zaraz! Kolejny wpis, najprawdopodobniej przyszły tydzień to już moje opowiadanie. Czy warto na nie czekać? Jeśli lubisz mój styl pisania, mam nadzieję, że tak. Zapraszam do komentowania jak zawsze, nowych czytelników, jak i oczywiście weteranów bloga - Owcowicza, Sunseta, Zireaela, Xardasa, niezawodnych, jak i tych równie cenionych przeze mnie niedobruchów, ale wpadających nieregularnie - Ramzesa, Knockersa, Pata, pana Trupka. O ile tutaj jest to prośba skomentowania, to przy ocenie opowiadania możecie być pewni, że będę was napastował do ostatniej kropli konstruktywnej krytyki.
I tradycyjne pytanie do czytelników. Windows 7 mam, ale mimo instalacji kilku gier, tylko 2 na 5 przyjęły się na nowy system idealnie. Dungeon Siege z dodatkiem nie chce chodzić na 7 wogóle, jest niekompatybilne - zna ktoś sposób? Baldurs Gate przydałaby się rozdzielczość powyżej 800x600. Jest może jakiś mod, bo chciałym zasmakować oldskulowości, a już samo ogarnięcie gry jest z początku dość trudne, bez problemów pikselozy. Ostatni jest chlubny Bad Company 2, w którego przykro mi, Zireaelu nie gram, bo próby aktualizacji PunkBustera okazały się kłopotliwe - pobrałem już z dwóch źródeł dwie instalki, i żadna nie zaktualizowała dość dobrze, ciągle jestem wyrzucany z serwerów, z prośbą zaktualizowania do wersji A1392.
12 komentarzy
Rekomendowane komentarze