Hej Hej tu NBA!
Takim właśnie tekstem witał nas Dariusz Szpakowski, kiedy jeszcze mecze najlepszej koszykarskiej ligi świata były transmitowane przez TVP. Bohaterów tamtych lat było wielu: Admirał Robinson, Hakeem "The Dream" Olajuwon, Pat Ewing, Scottie Pippen, Clyde "The Glide" Drexler, Karl Malone. Ich wszystkich przyćmiewała jednak jedna osoba - Michael Jordan. Trochę wspominałem o nim w pierwszej notce, więc teraz już wracając do tematu - edukację polskich mas czas zacząć!
Finały NBA 1993
Finały 1993 czyli MJ vs Charles Barkley
W roku 1993 doszło do starcia pomiędzy aspirującymi do tytułu Phoenix Suns, drużyny która miała najlepszy bilans sezonu zasadniczego, w którym odniosła 62 zwycięstwa oraz obrońców tytułu i dwukrotnych już mistrzów Chicago Bulls. "Słońca" do boju prowadził MVP sezonu zasadniczego Charles Barkley, a do pomocy miał między innymi takich asów jak rozgrywający Kevin Johnson, rzucający obrońca Dan Majerle, doświadczony Danny Ainge czy znakomity debiutant Richard Dumas. Naprzciw nim stanął król strzelców NBA Michael Jordan wraz ze swą świtą w postaci gwiazdorów Scottiego Pippena, dominującego pod tablicami Horace'a Granta oraz niezłego rozgrywającego B.J. Armstronga.
Pierwsze dwa mecze miały odbyć się w Phoenix. Pierwszy został dość łatwo wygrany przez "Byki" 100-92, głównie za sprawą strzeleckich popisów Michaela Jordana i Scottiego Pippena, którzy w sumie zdobyli 58 punktów. Suns nie pomógł nawet popis debiutującego w tym roku w NBA Dumasa, który rzucił 20 pkt. Do meczu nr 2 drużyna z Arizony przystępowała z nożem na gardle, wiedząc, że odrobienie strat 0-2 po dwóch porażkach u siebie będzie prawie niemożliwe. Mecz był bardzo zacięty, a losy zwycięstwa ważyły się do końca. Michael Jordan i Charles Barkley zdobyli po 42 pkt, Horace Grant zanotował 24 "oczka" a Danny Ainge 20. Ten ostatni został jednak zablokowany w ostatniej akcji przez Scottiego Pippena i drużyna z wietrznego miasta mogła cieszyć się z prowadzenia 2-0, wynik tego meczu brzmiał 111-108 dla Chicago.
Majerle rzuca 6 trójek w meczu nr 3
MJ wjeżdża pod kosz wymuszając faul Barkleya
Sytuacja po dwóch pierwszych meczach zrobiła się krytyczna. Barkley i spółka nie mogli pozwolić na przegranie kolejnego meczu, bo to oznaczałoby w konsekwencji łatwe zwycięstwo przeciwników. To nie tak miało być, nie mogli na to pozwolić. Przecież to miał być ich sezon. Doszło do najlepszego meczu w historii finałów i prawdopodobnie całej koszykówki. Mecz nr 3 obfitował w mnóstwo emocji, sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Dość powiedzieć, że Suns wyszarpali zwycięstwo Bulls po trzech dogrywkach! Nie pomogło 101 pkt, które w sumie rzuciło trio Jordan, Pippen, Armstrong. Właśnie w tym meczu Thunder Dan Majerle wyrównał rekord liczby rzuconych trójek w meczu (6), w drużynie "Słońc" nie było zdecydowanego lidera punktowego, ale dużo więcej zawodników zdobywało punkty. Trzech przekroczyło granicę 20 pkt, a trzech kolejnych rzuciło 10 lub więcej pkt. Mecz nr 4 to Michael Jordan wygrywający niemal w pojedynkę z drużyną Suns. "Byki" wygrały 111-105, a MJ zanotował 55 pkt. Wszyscy zaczęli mówić o tym do jakiego szaleństwa może dojść jak Chicago Bull wygrają tytuł przed własną publicznościa. Barkley zażartował wówczas, że muszą wygrac, aby uratowac miasto. Jak zapowiedział tak zrobił. Sam rzucił 24 pkt, a dwóch jego kolegów Kevin Johnson i Richard Dumas po 25. W Bulls poza Jordanem i Pippenem w ofensywie właściwie nikt nie istniał. Dlatego końcowy wynik brzmiał 108-98 dla gości.
John Paxson trafia decydującą trójką
W meczu nr 6 Chicago Bulls musieli po raz wtóry zmagać się z przeciwną sobie widownią. Po zwycięstwie w meczu nr 5 szanse Suns dramatycznie wzrosły. Wystarczyło wygrac tylko następne dwa mecze u siebie. Po trzech kwartach Bulls prowadzili 87-79, a w czwartej zaczęły dziać się cuda. Ekipa z Chicago nie mogła zdobyć punktu przez prawie 6 minut gry, pudłując pierwsze 9 rzutów. Suns mieli serię punktową 9-1 i doprowadzili do remisu po 88. Znakomita gra w obronie gospodarzy doprowadziła do strat gości. Dzięki czemu Barkley i jego drużyna wygrywali 98-94. Michael Jordan przełamał niemoc strzelecką i zmniejszył straty do 2 pkt. W kolejnej akcji nie popisał się Dan Majerle, który zaliczył airballa(piłka nawet nie dotknęła obręczy). Wynik brzmiał 98-96. Piłkę mieli Bulls. W całej czwartej kwarcie punkty dla Byków zdobywał wyłącznie Michael Jordan(zaledwie 9!). Wydawało się jasne, że to on będzie rzucał. Jordan podał jednak piłkę do Pippena, a ten do będącego blisko kosza Horace'a Granta. Grant jednak nie chciał rzucać. W tym jak i poprzednim meczu zanotował hanbiące statystyki rzutowe, zdobywając zaledwie po punkcie, trafiając rzut wolny. Odrzucił więc piłkę na obwód do Johna Paxsona, który na 3.9 sekund przed końcem trafił za trzy! Suns mieli jeszcze czas na reakcję. Kevin Johnson minął rywala, złożył się do rzutu i wówczas chwilę chwały miał zawodzący w ostatnich meczach Grant. Zablokował on KJ-eja przy próbie rzutu i... koniec! Chicago Bulls are Champions of Basketball World!
Jeszcze trochę miodku, czyli 10 najlepszych akcji Finałów 1993.
2 Comments
Recommended Comments