Skocz do zawartości

Krzywym okiem Shiva

  • wpisy
    30
  • komentarzy
    464
  • wyświetleń
    15250

Książka, czy film - Co najpierw


Shiva

307 wyświetleń

POLLEK  

24 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Książka v. Film - najpierw oglądasz, czy czytasz

    • Najpierw książka, a potem film na jej podstawie
      18
    • Najpierw Film, a potem książka
      6

Lubimy używać wyobraźni.

Lubimy walnąć się przed snem na wyrko i poczytać.

Lubimy w wolnych chwilach, przy obiedzie oglądać filmy.

Ale co lubimy bardziej ?

Kreować świat od nowa, bohaterom nadawać twarze bliskich, lub kiedyś widzianych na ulicy?

Czy może wylądować w samym środku akcji i poznawać wszystko z trochę innej strony?

Książki w zasadzie dają nam pewien wybór; wolność, a film już nie.

282445SDCRGB1.jpg

Niektórzy jednak od zawsze woleli sztukę kręconą.

Przykładem może być Władca Pierścieni. Świetny film i równie świetna (Świetniejsza ! ) książka.

Jednak to film rozpowszechnił książkę, bo sama nie była jeszcze wtedy tak sławna.

wladca_pierscieni_powrot_krola.jpg

No i ja niestety dałem się skusić najpierw filmowi, a konkretnie pierwszej części.

Potem przez całą trylogię (+Hobbit) widziałem twarze aktorów zamiast tych własnych.

Od tamtej pory zawsze czytam, książkę, a potem oglądam film, choć w sumie też psuje sobie film :) NA przykład takie horrory na podstawie książek Kinga :P, na filmach już nie sposób się bać. :wink:

Więc jak, co wolicie ?

11 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Mylisz się, książka była znana i to na dużo, dużo przed filmem, a szczególnie już w krajach anglosaskich.

Oczywiście, ale rozsławił ja na świecie właśnie film.

Jest też książka Tolkiena : Tom Bombadil, a rzadko kto ją czytał ;)

Film, Hollywood= żywa reklama :)

Link do komentarza

Jest mnóstwo książek Tolkiena :"Silmarillion", "Dzieci Hurina" na przykład.

A jeśli chodzi o film, to dalej twierdzę, że książka była znana i bez niego na świecie. Powiem tak, film jeno spotęgował i jakby ożywił (swoista druga fala) zainteresowanie twórczością Tolkiena, szczególnie wśród młodzieży.

Link do komentarza

Ja dużo czytam i zazwyczaj tak wychodzi, że jak ogłaszają produkcję filmu na podstawie książki, to literaturę już mam dawno przeczytaną. Jedyny film, jaki widziałem przed książką, to była Narnia - byłem później ciekaw, jak to było w oryginale, a że siostra miała całą serię... książka lepsza.

Mimo wszystko jestem heretykiem - we wszystkich przypadkach oprócz jednego, ale bardzo istotnego, wolę książkę niż jej ekranizację. Tym przypadkiem jest właśnie Władca Pierścieni. Książka i owszem, rewelacyjna, ale jak na mój gust trochę przegadana i przepełniona porównaniami i opisami przyrody na miarę Orzeszkowej i jej Nad Niemnem. A że film jest rewelacyjnym nie trzeba nikogo przekonywać - zmierzył się z oryginałem i nawet najzagorzalsi fani mówią, że film jest co najmniej dobry, a to ogromne osiągnięcie.

Link do komentarza

Jakby nie patrzeć oczywiście była znana w szczególności w Anglii, ale na przykład u nas niewiele się mówiło o takich dziełach ;)

btw Książka jest o niebo lepsza od filmu :)

ale jak na mój gust trochę przegadana i przepełniona porównaniami

Wiesz jak to pięknie jest po angielsku ?

Te wszystkie pieśni i zwroty :rolleyes:

Link do komentarza

Nie wiem, czytałem po polsku. A nawet jeślibym czytał po angielsku... to tylko język - treści on nie zmienia. Nawet najpiękniejszy i najśpiewniejszy język świata (angielski nim nie jest, swoją drogą) nie zmieni treści zawartych w książce. ;) Nie przepadam za pieśniami, wierszami i porównaniami i to mi właśnie przeszkadzało w tej książce - taki nieczuły jestem. :P

Link do komentarza

Wychodzi różnica pokoleniowa. Od pewnego wieku w górę, prawdziwy miłośnik fantasy przede wszystkim miał książkę. Prawda jest taka, iż to sława i renoma dzieła Tolkiena pozwoliła około pięćdziesiąt lat po jej powstaniu przeznaczyć tak ogromny budżet na świetną skądinąd jej ekranizację. Czy film poszerzył grono odbiorców - tak. Ale książka już wcześniej była sławna a twierdzenie, iż to film ją rozsławił jest trochę naciągane. No chyba, że spojrzymy na to przez pryzmat młodości... Bo przecież sam nie miałem choćby szans przeczytać "Potopu" bądź "Pana Wołodyjowskiego" Sienkiewicza przed obejrzeniem ich, wielokrotnie obecnych w telewizji od najmłodszych mych lat, ekranizacji.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...