CDA Quest! (07/2010) - part deux
Szliśmy tak przez chwilę, nie odzywając się do siebie. Nieznajomy w piorunach wykonał ruch za plecy, podejrzewałem że to jakaś jego sztuczka, by mnie się szybko pozbyć. Już zacząłem obmyślać plan ucieczki, gdy pokazał mi jakieś pisemko. Patrzę na logo, jakiś mosiężny ludzik, myślę sobie ? ?Ani chybi, to założyciel?. Czytam rozmazaną, zapisaną nieczytelną czcionką nazwę, upstrzoną w strasznych kolorach tęczy - ?Cy... Cyde Eksz... Cyce Ekszyn! To na pewno jakiś świerszczyk. Może ten fagas z kosmosu nie jest taki zły??. Jakież było moje rozczarowanie, gdy po otwarciu pisma zobaczyłem, że jest to jakiś świerszczyk dla pobożnych, i to w wersji ultra-soft. Same ubranie panie, na niewielu stronach, zero rozkładówek. Wstyd, a taka ładna figurka na okładce. Facet o potężnym gardle dziwnie się na mnie spojrzał, po czym rzekł - ?Popatrzyłeś? I jak? Co o tym sądzisz??. ?Myślę, że masz pomieszane we łbie? - pomyślałem sobie. Dobrze, że nasz ciekawski przyjaciel nie umie czytać w myślach, bo byłby ze mnie homo spalens. Machnąłem obojętnie ramionami, po czym czekałem na jego reakcję. Ten jak nie huknął!:
- Co, zwisa ci to wszystko, tak?! Nie rusza cię to? Popatrz tutaj, wychodzi kolejny NFS.
- Chodzi ci o Hot Pursuita? Przecież taki już był
- Chyba żartujesz, dwa modele gry, jako uciekinier i policjant. Robi ją Criterion! Seria odżyje po upadku, którego dotknęła. Nie rusza cię to?
- Dobra, kłamałem. Jestem strasznie zadowolony, że ta gra powstaje. Szkoda tylko, że jest to starsza część w nowej oprawie. Chociaż, po niedawnych wpadkach z nowszymi enefesami, to może być dobra taktyka, bazowanie na hitach. Ciekawi mnie jak to wyjdzie, pokładam w tytule spore nadzieje. Może dojść do tego, że produkt kupię!
- He he, to ja rozumiem. O, a popatrz tu, polski shooter, Bulletstorm.
- Yyy... co?
- Chyba kpisz, nie słyszałeś o tym tytule?
- Przybliż mi go, jeśliś łaskaw.
- No więc tak, strzelanka z pierwszej perspektywy, mnóstwo spluw, spora brutalność, słowna i fizyczna, gra oparta na systemie kombosów, czyli jak najbrutalniejszych sposobach łączenia możliwości egzekucji wroga. Zapowiada się wyśmienicie, jedna z lepszych gier targów.
- Tak, tak. O popatrz, nowy Driver.
- Taa... nic ciekawego, zerknij lepiej tu, AC: Brotherhood. W multi! To dopiero coś.
- To ta gra, która totalnie zerżnęła model rozgrywki z The Shipa?
- Bwyee, no, ten tego. O, robią nowego Mortala.
- Łał, przyjrzyj się tylko. Najbrutalniejsza odsłona, powrót do starszych postaci, do klasyki. To będzie hicior, gdybym tylko miał konsolę...
- He he, gdybyś tylko miał.
Niezbyt mi się spodobała jego ostatnia wypowiedź, jednak nie zadziera się z gościem któremu wychodzą pioruny z ramion, i który nosi ze sobą gazetkę o grach. Szliśmy chwilę w ciszy, aż nagle on ją przerwał. Zaczął opowiadać o najnowszym dziele City Interactive, o Sniperze. Wychwala grafikę, klimat, różne misje, awans na scenie. Same superlatywy. Ściągam go na ziemię, stwierdzając że ta gra to crap i nie zasługuje na taką ocenę, jaką jej wystawia. Po chwili dodaję, no tak, przecież to polska gra, zapomniałem. Od razu w górę o jedno oczko, nie? Przemilczał to pytanie, nic dziwnego. Zbity z tropu zaczął mówić o innych grach, na które nie zwracałem uwagi. Mówił o jakimś Blurze, Singularity, Rocket Knight, Transformersy, czy Runes of Magic. Moją uwagę zwrócił dopiero Demon's Soul, temu to już się przysłuchałem. Chyba to zauważył, bo na tej produkcji poprzestał swój wywód. Niestety, zalśniła mu w czaszce myśl, by podyskutować o grach, których nie ma, a miały być. O rany julek, zasnę na stojąco, idąco znaczy. Gdzieś na początku mu przerwałem - ?Nie masz czegoś ciekawszego??. Towarzysz się przymknął, ale na chwilę. Pewnie zastanawiał się, co może być tak ciekawe. Chyba jakaś iskierka z bicepsu skoczyła mu do mózgu i podpowiedziała. Zaczął krótką historię o gościu, co się cosplay'em parał. Ciekawe, przyjemne, interesujące. Aż się rozweselił, gdy zauważył moje zainteresowanie. Chyba nawet za bardzo, bo zaczął mi opowiadać dowcipy, kawały, historyjki. No, nie było aż tak źle, ma jakieś poczucie humoru. Każda historia ma swój koniec, ta też. Pożegnaliśmy się, bo nieznajomy musiał zrobić kilka zdjęć, ja zaś poszedłem swoją drogą, to znaczy do domu. Po drodze spotkałem grupkę ludzi, kłócącą się, sprzeczającą się, wypowiadającą swoją opinię jakiemuś guru co siedział za szybą. Niewidocznego nawet, bo szyba była umazana smugami. To mnie tylko upewniło w przekonaniu, że świat jest pełen debili. A bez debili nie byłby tak ciekawy.
PS. Ma ktoś namiary na tego fagasa co ze mną łaził? Bo dopiero po powrocie do domu zauważyłem, że spryciula zawinął mi 14,99 zł z portfela.
2 Comments
Recommended Comments