Skocz do zawartości

kalarepyBlog

  • wpisy
    5
  • komentarzy
    8
  • wyświetleń
    9457

O dystrybucji cyfrowej i nie tylko...


kalarepy

135 wyświetleń

Nie tak dawno powstały Internet zadomowił się już dobrych parę lat temu na komputerach osobistych, stał się rzeczą bez której nie wyobrażamy sobie wielu dziedzin życia. Konsole obecnej generacji posiadają również wiele dobrodziejstw, z których po podłączeniu urządzenia do sieci mogą korzystać ich użytkownicy.

dlc-300x175.jpg

Pokuszę się o podzielenie je na trzy zasadnicze grupy. W pierwszej mogą się znaleźć funkcje związane z grą przez Internet jak np. łączenie się w grupy za sprawą Xbox Live, rozmowy głosowe, statystyki i inne rzeczy, które umilają rozgrywkę. Do następnej zaliczyłbym usługi, które w mniejszy lub większy sposób dotyczą gier i służą do ich promowania. Są to między innymi sklepy z dodatkami i wersjami demonstracyjnymi wybranych tytułów, system aktualizacji i inne temu podobne. W ostatnim worku odnaleźć można wszelkie pierdoły kompletnie zbędne i nie związane z tym do czego przeznaczona jest którakolwiek konsola. Chodzi mi głównie o obsługę serwisów społecznościowych, VOD, Last.fmy i inne bzdury zaśmiecające interfejs Xboksa 360 (no dobra ? VOD jest całkiem przydatne, tylko że i tak obecnie nie działa na terenie Polski). Innych konsol tej generacji nie mam, więc będę kontynuował ten felieton właśnie na przykładzie machiny giganta z Redmond. Skupię się głównie na grupie drugiej, czyli sprawach związanych z cyfrową dystrybucją i nie tylko.

Obecnie w Microsoftowym rynku producenci gier mogą udostępniać wersje demo swoich produktów. Kowalski pomyśli pewnie, że to całkiem fajna sprawa. Słusznie. Można za darmo przetestować kawałek kodu zanim wyda się na niego jedną dziesiątą swojej pensji w jedynym słusznym sklepie nie dla idiotów. Wszystko super, tylko podejrzewam , że większość Polaków i mieszkańców mniej rozwiniętych państw nie ma w ogóle konsoli podłączonej do sieci, a nawet jeśli Nowak wpadnie na pomysł by to zrobić, to i tak problemem może okazać się zbyt wolne połączenie internetowe. Co za problem ? dłużej będzie mu się pobierał plik. Racja, jednakże ja chciałbym tutaj pomarudzić na deweloperów. A cóż takiego uczynili ? ano to, iż nawet przy szybkim łączu transfer jest często mniejszy od oferowanego przez dostawcę i po drugie a właściwie pierwsze często wersje demonstracyjne zajmują prawie 2 GB, przy czym nie nacieszymy się nimi dłużej niż godzinę. Bez przesady, przecież nie można ściągać pliku o maksymalnej dopuszczonej wielkości dla dwóch misji na krzyż.

Kolejną rzeczą, która mnie irytuje jest system pozwalający na sprzedawanie dodatków drogą cyfrową. To rozwiązanie ma oczywiście niezliczone zalety. Nie trzeba ruszać czterech liter z kanapy by nabyć dane rozszerzenie, odpadają koszty transportu, pakowania, produkcji w sensie fizycznym. Nie oznacza to jednak, że rozpowszechniane taką drogą DLC są tańsze. Głównym czynnikiem wpływającym na ich realną cenę jest kwota, którą trzeba wydać na odpowiednią zdrapkę z punktami MS Points. Najczęściej po wymienieniu punktów zostaje kilkaset punktów, które nie starczą na nic oprócz jakichś pedalskich ciuszków dla awatara.

W dodatku przez tę całą cyfrową dystrybucję autorzy gier wolą poświęcić więcej czasu na uzupełnianie dawno stworzonego dzieła niż pracę nad nowym. Widać to na przykładzie wielu serii, których kolejne odsłony pokazują się dużo rzadziej (np. Grand Theft Auto). Dużo większym problemem jest z pewnością rozdrobnienie dodatków na malutkie DLC, z których można skompletować grę. Przykładem tego jest z pewnością Forza 3, która doczekała się już wielu paczek samochodów, zawierających właściwie po 2 czy 3 ciekawe modele z ponad dziesięciu w niej ujętych. Kupuje je mało osób, głównie dlatego, że ich cena jest wysoka w stosunku do realnej wartości. Ma to podobny sens do sprzedawania pancerza dla konia do gry TES IV: Oblivion za zdaje się 400 MSP. Może jednak to ja jestem jakiś dziwny, a wyśmiewani przeze mnie ?markeingofcy? wiedzą jakie DLC jest dla mnie lepsze?

Skoro już zacząłem temat dotyczący DLC warto poruszyć kwestię zdrapek dołączanych do pudełek z grami. Nadrukowany jest na nich kod na pewnego rodzaju darmowe dodatki dostępne jedynie dla tych, którzy zakupili nowe kopie danych tytułów. Ma to ograniczyć rozwijanie się rynku wtórnego, który podobno jest jeszcze większym problemem niż piractwo. Bardzo ładnie obrazują to statystyki sprzedaży jogurtu marki Jogobella. Nikomu nie opłaca kupować używanych opakowań po nim, ponieważ maja znikomą wartość nawet po oblizaniu/wyczyszczeniu. Wiem, że ten idiotyczny przykład bardzo pobieżnie wyjaśnia kwestię celowego obniżania wartości towaru z drugiej ręki, ale nie mogłem nie pożartować sobie z tych geniuszy, którzy to wymyśli (aż chciało by się dodać <diabelski śmiech> czy coś w tym stylu). Dodatkowo otwiera to furtkę do produkcji niedokończonych gier, bo w końcu i tak można dorzucić do pudełka kod na pobranie jakiegoś istotnego elementu, który pierwotnie miał być dostępny od razu, ale czasu/chęci na jego ukończenie zabrakło.

Najważniejszą kwestię zostawiłem na sam koniec. To zrozumiałe, że gdy kupujemy jakiś produkt chcemy, by od początku dobrze funkcjonował i mamy nadzieję, iż przez najbliższy czas się nie zepsuje. Sprawę ewentualnej awarii można uznać za zniwelowaną do minimum w przypadku dystrybucji cyfrowej. Gorzej jest natomiast w kwestii otrzymywania sprawnego produktu. Kiedyś gdy wypuszczało się na rynek nową odsłonę danej serii trzeba było wszystko dokończyć do dnia premiery. Beta-testy odgrywały więc wielką rolę, po premierze nie istniał praktycznie żaden sposób na modyfikację już powstałych kopii gier. Teraz problem ten jest pozornie mniejszy, ponieważ bardzo łatwo jest wydać aktualizację do gry, którą może pobrać każdy użytkownik posiadający konsolę podłączoną do Internetu. Dlaczego pozornie? Dlatego, że doprowadziło to do polityki olewactwa względem konsumentów. Nie zdążymy z premierą? Nie ma sprawy, animację zmiany biegów dodamy potem. Auta zapadają się pod nawierzchnię drogi? Spokojnie, naprawi się potem, a teraz stworzymy słitaśne rękawiczki dla awatarów! Pomimo że nic nie stoi na przeszkodzie by np. przeprowadzić otwarte testy via XBL i PSN, problem niedbalstwa się coraz bardziej uwidacznia. Oczywiście produkcje są coraz obszerniejsze, lecz nie można przeginać w drugą stronę i tworzyć szósty rok Gran Turismo 5 równocześnie chwaląc się, że gra mogłaby ukazać się dwa lata wcześniej.

forza-bug.jpg

Jak pokazują powyższe przykłady rynek gier staje się coraz silniejszy, ?w grę? wchodzą, dosłownie i w przenośni, coraz większe pieniądze. Liczy się tylko zysk, jakość i zadowolenie odbiorców schodzi na dalszy plan. Co w takim razie mają robić zwykli ludzie, konsumenci, gracze? Po prostu nie bać się konstruktywnej krytyki, dobrze zastanawiać się przed zakupem i udzielać rad innym. Właściwie nic nie da się zrobić, ale taki jest rynek. Wygrywa ten, kto ma większe pieniądze, więc starajmy się dostarczać je we właściwe ręce. Mam nadzieję, że nie zanudziłem nikogo moim felietonem, dziękuję za lekturę i zachęcam do refleksji na ten temat. To wszystko co miałem do powiedzenia. Koniec. [kuhar]

Więcej wpisów o tematyce okołogrowej znajdziesz na blogu www.kalarepy.pl!

userbar_kalarepy.png

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...