Twarde zasady blogowania
Oj dawno wpisu nie było, dawno. Właściwie do ostatniej chwili nie wiedziałem o czym napisać. Staram się nie rozmieniać na drobne i pisać o ważnych rzeczach, ciekawych rzeczach, nie o pierdołach. Czemu nie pisałem? A czasu nie miałem. Poprawianie ocen, kilkudniowa wycieczka do Auschwitz i okolic i mój osobisty "foch". Nie, z tym ostatnim przesadzam, ale jestem trochę rozczarowany wynikiem pierwszego pytania w ankiecie.
Ogłosiłem, że w wakacje z pewnością wrócę do pisania, a przynajmniej spróbuję. Zapytałem szczerze i wprost ankietowanego - czy przeczytałby opowiadanie, jeślibym jakieś zamieścił. Pomijając osoby, które po prostu zabłąkały się tu i szczerze odpowiedziały - o blogu zapomną i najpewniej po prostu już tu nie wejdą. Ale według mnie, sprawa ma głębsze dno, odnoszące się do każdego z blogów, nie tylko na Forum Actionum.
AA - Anonimowi Analfabeci
W dzisiejszych czasach bez odpowiedniej reklamy i liczby znajomych nie trafisz do ludzi jeśli zamieścisz długi na kilka akapitów tekst bez obowiązkowo krótkiego filmu czy chociaż zdjęć. Zanim pomyślicie zjadliwie "a może po prostu twoje wypociny są niewarte przeczytania, co?", pomyślcie sobie, czy nigdy nie było tak, że zobaczyliście ciągnący się tekst w jakimś wpisie i odruchowo zamknęliście zakładkę. Albo przeczytaliście raptem ze dwa zdania i machnęliście ręką.
Jeśli ty tak nie postępujesz, to sprawdźmy prawdzie w oczy: co robi większą furorę i przyciąga więcej czytelników, wyświetleń i komentarzy. Głupota przetykana emotami na trzy linijki czy wartościowy wpis? Przyrównajmy taki kącik pana Trupka do jakiegokolwiek krzykliwego bloga na FA. Czy blog emo martynki do raczej niszowego jakżyć. A gdy widzę jak ktoś, kto poświęcił dobrą godzinę czy dwie na porządny wpis przegrywa na starcie z popularnością studia FA, to myślę po prostu...
Nie, chłopaki, nie myślcie, że nie lubię od czasu do czasu posłuchać tłiterka, pośmiać się z Owcowiczem czy zaanonsować coś w studiu. Boli mnie to, że naprawdę wartościowe wpisy nie mogą mieć nigdy tak dużej popularności jak te wasze.
Zrób to sam!
Myślę, że drogi do wylansowania swojego blogaska są różne. Albo twój kącik zginie w otchłani bliźniaczych wpisów recenzji i jedno-akapitowych "filozofów", albo wypłynie na powierzchnie. Droga do chwały, a przynajmniej sławy, zależy od kilku czynników.
Po pierwsze:...
... jeśli chcesz zatracić swoją osobowość lub po prostu taki jesteś, nikt nie stoi na przeszkodzie, żebyś nie zaczął atakować jednozdaniowymi wpisami zawierającymi mnóstwo emotów i powiedzonek internetowych, jak to wyżej. Jeśli uda ci się to odpowiednio wyważyć, ludzie dla rozrywki zaczną komentować takie wpisy, a później, kto wie? Zostaniesz następcą Dariusza?
Ważne też, żebyś wypowiadał się na forum. Ludzie zaczną cię kojarzyć z różnych postów i tematów, wejdą w profil, potem w blog, a później - masz czytelnika. Ja osobiście gubię się w gąszczu forum i zostaje tylko w strefie blogów, ale jest to dobry pomysł - będziesz po prostu rozpoznawalny.
Znajomości zawsze pomagają. Jeśli masz grono(.net) znajomych zapewnią ci oni pokaźny ruch w komentarzach, wystarczy popatrzyć na ostatni wyczyn Szłonka (ponad 1000 komentarzy, jak to zobaczyłem, to tylko: WHAT THE HELL?!). Zastanów się czy nie mógłbyś poprosić o obcykanie twojego bloga znajomych nie tylko z FA.
Jednym z blogów, które dodałem do ulubionych jest oczywiście Call of Owiec. Czemu? Złoty środek. Jasne, jest tam pełno spamu, ale w miłym tego słowa znaczeniu. Ale co kilka wpisów pojawia się naprawdę ciekawa rzecz, często wypromowana przez moderatorów. Jeśli to czytasz, Owiec, to po prostu dzięki, za taki "wyważony" blog
No tak, moderatorzy. Dzięki wam ci mniej znani mogą zyskać jako taki rozgłos. Naprawdę, jeśli masz to coś i przyłożysz się do wpisu, prędzej czy później, któryś cię wylansuje. Kto wie, jak nie będziesz się rozmieniał na drobne, może w końcu wypromują cały twój blog? Ja osobiście miałem w swojej karierze dwa wypromowane wpisy i jeśli czyta to moderator, który za to odpowiada - serdeczne dzięki.
Możesz też zostać Madonną i po prostu nastawić się na kontrowersję. Jednakże takich przypadków po prostu nie lubię. Kontrowersja nie musi oznaczać zła, ale jak słyszę niektóre głupoty (nie będę wytykał palcami, mama mnie uczyła za młodu, że tak się nie robi), to krew się we mnie gotuje. Mimo to, kontrowersja i głupia, i oświecona sprzyja popularności.
A gdzie w tym JA?
No cóż, nie ukrywam, że znajomości mam tyle, co kot napłakał, kontrowersyjny póki co nie jestem (chociaż planuję wpis o Kościele, ale to duża sprawa, o której już się kiedyś wypowiadałem na czyimś blogu), złożoności forum się boję, a rozmieniać na drobne nie zamierzam. Celuję raczej w małą ilość, a jakość.
Chociaż czasami wolałbym mieć większą widownię, nie żałuję decyzji. Może za kilkadziesiąt wpisów, w tym kilka promowanych uda mi się tu coś osiągnąć? Poza tym lubię pisać. Najbardziej mi szkoda tej ankiety odnośnie opowiadania. Warto byłoby, żeby opowiadanie zobaczył tak dobry pisarz jak pan Trupek (nie podlizuje się, "Sami" to po prostu kawał cholernie dobrego opowiadania i koniec). I uwierzcie mi: staram się czasami zajrzeć na jakiś świeżutki blog, wartościowy blog i głupiutki, ale zrobiony, z wyczuciem blog. Tym pierwszym mogę trochę rozruszać atmosferę, drugich po prostu aż warto słuchać, a trzeci po prostu czasem umieją zrobić fajną atmosferę. Za co wszystkim dziękuję i pozdrawiam.
P.S. Polecam wszystkim zobaczenie ankiety z poprzedniego wpisu i zagłosowanie. Aha, i nie spodziewajcie się kolejnego wpisu w najbliższym tygodniu. W środę rano lecę na Kretę, z czego obrzydliwie się cieszę i nie będzie mnie bodajże do 8 lipca. Kurde, zawsze chciałem zobaczyć Grecję, prawie tak bardzo jak Rzym.
17 komentarzy
Rekomendowane komentarze