Jump to content
  • entries
    47
  • comments
    150
  • views
    47,985

Assassin's Creed


DexKanon

673 views

assassinscreedv.jpg

Drzwi posterunku otwarły się z hukiem. Do środka wpadł dwudziesto-kilkuletni mężczyzna.

- Pomocy, proszę ? powiedział, rozglądając się nerwowo- gonią mnie!

- Spokojnie ? odparł policjant pełniący służbę ? proszę usiąść i się uspokoić. Przy okazji niech mi Pan powie kto Pana goni?

(...)

- Czekaj pan, pogubiłem się ? przerwał policjant ? Asasyni? Templariusze? Animus? Niech pan zacznie od początku, powoli i z sensem?

- No dobrze? Nazywam się Desmond Miles. Zostałem porwany przez organizację Abstergo, posiadającą obiekt, dzięki któremu możliwe było przeżycie życia przodka osoby, używającej maszyny. W tym przypadku byłem to ja? Maszyna zwała się bodajże Animus, a doktorem prowadzącym był Warren Vidic. Wraz z nim pracowała niejaka Lucy Stillman. Muszę przyznać, że jej uroda jest niczego sobie? Lecz nie zbaczając z tematu, wydaje mi się że nie pracuje ona tam z własnej woli.

- Ale jaką w tym wszystkim rolę pełnią Asasyni i Templariusze?

- Z tego co się dowiedziałem, wojna pomiędzy Templariuszami, którzy od zawsze starali się przejąć władze nad światem, a Asasynami którzy za wszelką cenę chcieli im przeszkodzić, nigdy się nie zakończyła ? trwa aż do dzisiaj, lecz z nierównymi proporcjami. Asasynów jest tylu co kot napłakał, a Templariusze to potężna organizacja. Tym sposobem udało im się stworzyć Animusa ? można poprzez niego dostać się do wspomnień o swoim przodku i przeżywać je, tak jakby się było właśnie nim. W ten sposób, poprzez użycie mej persony pragnęli dowiedzieć się gdzie ukrywa się jakiś artefakt? Niestety, nie wiem o nim zbyt wiele.

- Panie Miles? Wszystko co Pan mówi brzmi dość nieprawdopodobnie?

- Więc uwierz Pan, że gdy kładłem się do tej maszyny, czułem jak moje ciało staje się nieruchome. Jakby sparaliżowane. Widziałem wszystko oczami mojego przodka, Alta?ra. Wszystkie ruchy, wszystko słowa ? to nie ja tylko on. Widziałem też jego upadek w hierarchii Zakonu Asasynów ? podczas wykonywania ważnej misji zawiódł, przez co Al-Mualim ? mentor i niejako ojciec Alta?ra ? zdegradował go. Pozwolił mu jednak zrekompensować się. Dostał 9 celów do zabicia ? tak zwanych ?podżegaczy wojennych? odpowiedzialnych za krucjaty krzyżowe.

- Był Pan w ciele innego człowieka? Dodatkowo, człowieka który nie żyje już od?

- Od prawie 900 lat. Alta?r był nader ruchliwy jak na te kilkaset lat <śmiech>. Założę się że wielu dzisiejszych ludzi pozazdrościłoby mu jego zdolności akrobatycznych. Jego ulubiony teren to nie ulice miejskie czy drogi ? zdecydowanie bardziej lubuje się w dachach domów i belkach z nich wystających. Umiejętności te przydają mu się szczególnie podczas ucieczek przed strażą. Pan wyobrazi sobie taką sytuację ? zabijasz swój cel, wszyscy rzucają się w pościg za tobą. Wskakujesz na ścianę, zaczynasz się wspinać po wystających kamieniach czy tez oknach na sam szczyt. Następnie bieg przez dach zakończony skokami po belkach na sam dół i skok do kupy siana by się ukryć i zgubić pościg. W życiu Alta?ra takie sytuacje zdarzają się nader często. Oczywiście nie oznacza to że nie umie się bronić ? wręcz przeciwnie, posiada noże do rzucania, miecz, krótki miecz, oraz perełkę ? nawet nie uwierzysz, jakie zdziwienie moje było gdy okazało się że Alta?r nie ma palca serdecznego ? zamiast niego ma wysuwane ostrze w tym miejscu, służące do szybkiego i cichego eliminowania. Niestety, niezbyt przydaje się w bezpośredniej walce. Ale i na tym polu mój przodek radzi sobie nieźle ? na odległość cele likwiduje rzucając nożami, a w bezpośrednim starciu oprócz uników, ataków i kontr, potrafi też chwycić wroga i rzucić nim, dla przykładu w grupkę innych przeciwników. No? rozgadałem się trochę?

- A proszę jeszcze powiedzieć? Jak wygląda ten dawny świat?

- Widziałem tylko kilka miast ? głównie to siedzibę Zakonu, Jerozolimę, Akkę i Damaszek. Z początku czułem się dziwnie, nie mogąc się przyzwyczaić do tego że moimi ruchami steruje ktoś inny ? jednak po dłuższym obcowaniu w ciele Alta?ra przyzwyczaiłem się i wczułem tak bardzo, iż wydawało mi się że to ja wykonuje wszystkie czynności, a nie śledzę je. A same miasta? piękne, wprost stworzone do ucieczek po dachach. Każde też o odmiennej kolorystyce. Jednak najwspanialszy był widok miast z wielkich punktów obserwacyjnych? Wie Pan, Alta?r wspinał się na jakieś wieże lub inne baszty by zrobić rozpoznanie w okolicy. Taki punkt był największym budynkiem w danej okolicy i widok miasta po prostu zapierał dech w piersiach.

A ulice miast? Pełne przechodniów, strażników i ludzi potrzebujących pomocy. A to jakiś mnich jest nękany przez strażników, a to znowu jakaś starsza kobieta. Za pomoc im, mój przodek otrzymywał pomoc w postaci najemników którzy zajmą się strażą lub też mógł chować się w grupce mnichów krążących po mieście.

- A czy jakieś wady, błędy tej ?symulacji przodka? zauważył Pan, Panie Miles?

- Cóż? Na pewno była to straszliwa powtarzalność ? nie wiem czy to wina samego Animusa, czy też tak było naprawdę ? zawsze musiałem zebrać informację na temat celu, potem zaatakować i zwiać. I tak w kółko. I to samo można powiedzieć ludziach potrzebujących pomocy. Jeśli już o narzekaniu mowa ? Animus mógł zmieniać język postaci które spotykam, ale no proszę was ? tak sztucznych dialogów nie słyszałem w życiu. Abstergo może i posiada pieniądze, ale jak już się za coś zabierają, to mogliby zrobić to porządnie? Tak samo teren znajdujący się pomiędzy miastami: niby wielki i piękny, ale po kiego grzyba on? Na szczęście Vidic się nade mną zlitował i pozwalał w późniejszym czasie od razu przełączać się na wspomnienia gdy już byłem w mieście.

- Jak rozumiem, nie chce Pan już wracać do tego instytutu?

- Żartuje Pan, prawda? Za nic w życiu mnie tam z powrotem nie zaciągną. Chociaż? gdyby nie ta cała sprawa z porwaniem i powtarzalność misji które otrzymuje Alta?r, kto wie czy nie czerpał bym przyjemności z skakania po dachach i walkach ze strażnikami. A tak to pozostaje tylko radość z biegania razem z moim przodkiem i pewien niedosyt?

- Dobra... ? powiedział policjant wstając i podchodząc do siedzącego na stołku Desmonda ? popracujemy nad tym.

Desmond słysząc jego słowa, szybko wstał, przeczuwając coś złego. Nie miał jednak czasu na reakcję, bo nagle jego ciało zostało sparaliżowane. Upadł na ziemię i mógł tylko patrzeć, jak do pomieszczenia wpada grupka ludzi ubranych na czarno, a za nimi wchodzi Warren Vidic.

- Witam ponownie, Panie Miles ? uśmiechnął się, kucając przy nim ? nie wiem czy Panu mówiłem, ale my, Templariusze, jesteśmy wszędzie?

Ocena: 8/10

5 Comments


Recommended Comments

AC2 jest o wiele lepszą, grywalnniejszą pozycją. Niema w niej wspomnianej wyżej monotonii i powtarzalności. Wciąż zaskakuje gracza nowymi elementami. Jest to produkcja kompletna, właściwie wad nie podsiadająca.

Co do pierwszej części poza monotonią denerwował mnie polski dubbing. Aktorzy recytowali swoje kwestie bardzo, ale to bardzo szybko.

Link to comment

Dlatego też niedawno sprzedałem swoją wersję PC Assassin's Creed 1 i kupiłem na Xbox 360. Co prawda ukazała się też wersja PL na konsolach, ale kto z graczy hardcorowych, znających angielski, gra w dubbing...

Link to comment
Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...