DLC, czyli "Jak przedłużyć okres czerpania korzyści majątkowych z danej gry"
Kolejnym aspektem wzbudzającym kontrowersje w świecie graczy są właśnie DLC, czyli Downloadable Contents. Większość tego typu pliczków jest płatna.
Niektóre DLC są dołączone do określonego wydania gry, np. do Wydania Kolekcjonerskiego. Zawierają one "mini-dodatki" do danej gry. Czasami będzie to niewiele znaczący dodatek, jak np. jakieś ubranie, zbroja, czy coś podobnego dla naszej postaci w danej grze. Czasami jednakże będzie to całkiem nowa przygoda. Oczywiście, jeżeli chcemy być "Fanem numer 1" danej gry, musimy mieć pobrane WSZYSTKIE dodatki... I wyczyszczony portfel.
Przykład DLC pokażę na grze Dragon Age: Początek. Do tej gry wyszło bardzo wiele dodatków typu DLC. Zawierają one wcześniej wspomniane zbroje, ubrania, amulety, etc. ale również nową przygodę. A nazywa się ona Powrót do Ostagaru. O ile nowym przygodom w formie DLC nie jestem przeciwny, o tyle "zbrojom, ubraniom, i amuletom" - TAK. Bo praktycznie nic nie dodają, a zapłacić za nie trzeba.
Nie muszę chyba pisać, że DLC będą nieodłącznym elementem gier komputerowych. Czasami właśnie DLC zawierają "wycięte" z scenariusza zadania/wspomnienia/coś, co mogło być w podstawce, a i tak musimy za to zapłacić. Więc, jeżeli chcesz być wspomnianym wyżej "Fanem numer 1", a co za tym idzie, chcesz wiedzieć wszystko na temat danej gry, kupisz takie DLC, przejdziesz wycięty ze scenariusza fragment, i opowiesz kolegom, jaki jesteś fajny, bo wiesz o co chodzi w Dragon Age'u, czy Asasynie, czy innym Falloucie.
Ja osobiście DLC nie kupuję, i raczej nie będę kupował, mnie one irytują, z powodów przedstawionych powyżej. Natomiast nie mam nic przeciwko "prezentom" w postaci darmowych DLC, które będą dołączane do podstawowego wydania gry.
1 Comment
Recommended Comments