Skocz do zawartości

Krótkie historie

  • wpisy
    111
  • komentarzy
    390
  • wyświetleń
    211174

Toshiba T2110


Postal

1804 wyświetleń

Przedstawiając Wam poprzednio jeden z zabytków informatyki jakie posiadam, dzisiejszy sprzęt o jakim przeczytacie, wyprzedza go o kilkanaście lat. Czy to pod względem danych technicznych czy miniaturyzacji, Toshiba T2110 w 1995 roku, w czasie swojej premiery, musiała być obiektem marzeń i egzotyczności na rynku z powodu choćby ceny. Klasycznie, na początek zachęcam Was do zapoznania się z krótką specyfikacją tego laptopa:

PICT0170.JPG

Procesor: Intel DX4 75 MHz 3,3 V,

Matryca: VGA monochromatyczna 9.5" STN LCD,

Pamięć: 28 MB RAM ,

Dysk: Toshiba 351 MB,

Napęd: 3 1/2" 1.44 MB,

Klawiatura: 84 klawisze, 12 funkcyjnych, TrackPoint,

Rozszerzenie: 2 x PC Card Port PCMCIA,

Złącza: Szeregowe (COM), Równoległe, Parallel (ECP) 120 pin (do stacji dokującej), VGA,

Wymiary i waga: 299 x 226 x 49 mm; 3.0 kg z wbudowanym zasilaczem,

Bateria: Niklowo ? metalowo ? wodorowa, do 4 godzin (gdy była nowa oczywiście :)),

Dźwięk: brak, tylko głośniczek systemowy,

System: MS-DOS 6.22, Windows 3.1 PL.

Parametry dziś powodują uśmiech na twarzy, ale piętnaście lat temu musiały powalać. Laptop w mojej kolekcji znalazł się nie przypadkowo. Zakupiłem go jakieś cztery czy pięć lat temu poprzez Allegro. Dokładnie już nie pamiętam. A co skłoniło mnie do tego? Kilkuletnia już wcześniej, fascynacja przenośnymi Pecetami. Przed dostaniem do ręki opisywanej tu Toshiby, laptopy były dla mnie obiektem marzeń. Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z tego typu komputerami. Pewnie, że styczność jakąś miałem, ale nadal był to dla mnie sprzęt dużo przekraczający moje finanse. A, że chęć posiadania na własność jakiegokolwiek laptopa wygrała, skusiłem się na tak starusienki sprzęt.

Od razu po przebyciu paczki długiej drogi przez Polskę do moich rąk, największe wrażenie na mnie zrobiły wymiary i ciężar laptopa. Te pierwsze, pomijając grubość, są jak najbardziej akceptowalne i trochę ponad przewyższają dzisiejsze Netbooki. Przechodząc do ciężaru, w tym momencie można się załamać. Trzy kilogramy to nie mało. Już sama bateria po wyciągnięciu i wzięciu do ręki, robi wrażenie. Uczucie podobne do wzięcia małego hantelka do ćwiczeń. Po otwarciu laptopa, moim oczom ukazała się 9.5 calowa matryca i bardzo wygodna klawiatura. Niestety w układzie QWERZ, niemieckiego pochodzenia jak większość sprzętu z tamtych lat. Jedynym minusem obudowy, było małe pęknięcie przy jednym z zawiasów, widoczne na jednym ze zdjęć. Po za tą małą drobnostką, laptop do dnia dzisiejszego prezentuje się rewelacyjnie, pomimo swojego wieku. Miłym zaskoczeniem była również naklejka obok matrycy z licencją na system Windows 3.1, którego również dostałem w kolekcjonerskiej wersji BOX, o którym napiszę innym razem. Warto poświęcić mu jeden wpis.

PICT0180.JPG

Laptop rozbudowany jest maksymalnie jeśli chodzi o pamięć operacyjną. Porty widoczne na zdjęciach, dokładnie opisane są w wyżej wymienionej specyfikacji. Dodam tylko jedno, wszystko działa jak nowe. Laptop dlatego, że nie posiada żadnego aktywnego chłodzenia, pracuje bardzo cicho. Jedynie słyszalna jest praca dysku i napędu dyskietek w czasie swojej pracy, co jak na swój wiek, jest również mało słyszalne. Na dysku zainstalowany jest system MS-DOS w ostatniej, oficjalnej wersji ? 6.22. Po wpisaniu legendarnego już polecenia ?win?, staruje wcześniej wspomniany Windows w wersji 3.1 w całości po polsku. Jest to pierwsze wydanie Windows?a, w wydaniu PL.

PICT0215.JPG

Ok., a jak się sprawuje cały system? Na tej konfiguracji nie mam do niczego zastrzeżeń. Jest to wystarczająca moc, do komfortowego używania systemu w tej wersji. Plusem jest rozbudowany RAM do maksymalnej wartości 28 megabajtów. Laptop staruje w dosłownie 10 sekund, do ukazania się w pełni gotowego systemu MS-DOS. Kolejne 5 sekund po wpisaniu polecenia ?win? i naszym oczom ukazuje się w pełni gotowy system Windows. Jeśli chodzi o głębsze testy, to niestety nie sprawdzałem. Laptop zawsze mi służył do pisania i prostego programowania w języku Pascal. Gier nie sprawdzałem. Choć wątpię by miał jakiekolwiek problemy z ubóstwianym przeze mnie Wolfenstein?em 3D ;). Chcę również wspomnieć w tym momencie o TrackPoint?ie, czyli zapomnianym już dziś sposobie sterowania myszą w laptopach. Mówcie co chcecie, ale dla mnie to jest najwygodniejszy sposób manipulowania myszą jaki kiedykolwiek powstał w laptopach. Tego trzeba spróbować i nikt mnie nie przekona do dzisiejszych gładzików. Nawet mój aktualny laptop, o którym również kiedyś napiszę, musi to mieć. Nie pisałem również o tak ważnym elemencie laptopa jak bateria, ale uwierzcie mi, można o niej zapomnieć. Przypomina o sobie tylko swoim ciężarem, bo działanie rzędu kilku sekund nie można nazwać działaniem ;).

PICT0178.JPG

Do laptopa dostałem również komplet dokumentów i grubą książkę, a raczej instrukcję obsługi. Wszystko sygnowane logiem Toshiby i ładnie wydane. Oczywiście po niemiecku ;).

PICT0224.JPG

Na koniec tylko małe wyjaśnienie. Jak zapewne już zagłębiliście się w link z galerią, zauważyliście brzydkie plamy na wyświetlaczu. Niestety, ale laptop miał kiedyś mały wypadek i wylał mi się wyświetlacz. Bardzo tego żałuję i nawet próbowałem kiedyś szukać matrycy do tego modelu ale bezskutecznie. Niestety, ale do tak wiekowego sprzętu, znalezienie matrycy graniczy z cudem. Jak widać na zdjęciach, coś jeszcze wyświetla i da się cokolwiek zrobić, ale na rzecz odświeżenia sobie wspomnień z laptopem, podłączyłem go do zewnętrznego monitora, by trochę więcej pokazać.

PICT0232.JPG

PICT0234.JPG

I tyle. Nic więcej nie przychodzi mi do głowy by o Toshibie T2110 napisać, a nie chciałbym Was też zanudzać. Jakby co, pytajcie. Gwarantuje Wam tylko jedno. Warto tu częściej zaglądać, bo nie jeden sprzęt chcę Wam jeszcze pokazać. Przez te kilka lat trochę tego nazbierałem. Do następnego :).

8 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Jest po prostu słodki, bez wahania bym go zaadoptował (i mam zamiar zakupić w tym roku lapka z lat '94-'97). Szkoda wielka, że nie ma żadnego substytutu karty dźwiękowej, acz

miało jeszcze obsługę bzyczka. W sam raz by w nocy włączyć i doprowadzić do szału wszystko co ma aparat słuchowy w pobliżu ;) No i myślę że brak flopa na dłuższą metę będzie upierdliwy. Stare PeCety ftw!
Link do komentarza

Ach te dźwięki wydobywające się z najprostszego źródła dźwięku w komputerze. Niezapomniane frustracje z faktu, jak to szybko ściszyć by jeszcze bardziej nie wnerwić otoczenia. Dzięki za linka, poprzypominałem sobie co nie co :).

P.S. O jakim flopie mówisz?

Link do komentarza

No, no, no... calkiem fajny sprzet. Moj najstarszy laptop to jakis ThinkPad (jakis, nie pamietam modelu), niestety KiA i teraz do tego MiA. :(

Tez mial trackpointa i chyba tez wolalbym go od glaskadelek z dzisiejszych lapkow...

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...