Myszoskoczki atakują!
Jako, że TheMirror wystawił mnie do wiatru ze swoim filmowym wpisem, za co nie mam do niego żalu <zabiję go, zabiję! xD>, bo miał do załatwienia parę spraw w instytucji nazywanej powszechnie szkołą, muszę uraczyć was swoją "twórczością". I to nie byle jaką twórczością! Bo wiadomo, że z byle kim się nie zadaję Między literkami słowa zawartego w cudzysłowie kryje się pierwsza (troszkę przykrótka) część lekko humorystycznego, detektywistycznego opowiadanka skleconego przeze mnie w kilkanaście minut przed snem jakieś dwa tygodnie temu. Już na samym wstępie próbujesz się tłumaczyć ze swoich grzeszków? Oj nieładnie, nieładnie Żeby nie ględzić niepotrzebnie zapraszam do lektury i wytykania palcem/pizzą (czy co tam pod ręką macie) błędów . Ewentualnie możecie wystrzelić do niego z "rozkładowywacza molekularnego", żeby już nie dodawał swoich historyjek, ale kto wtedy będzie szefował na tym blogu?
Powietrze w pokoju przesiąknięte było zapachem kubańskich cygar i kurzu, którego drobinki leniwie lawirowały w pasmach światła przechodzących przez zaciągnięte w oknie żaluzje. Naprzeciw okna stało sobie całkiem pokaźnych rozmiarów biurko. Leżała na nim masa porozrzucanych papierów, jakichś segregatorów, spinaczy i para garniturowych butów. Te ostatnie prezentowały się dość elegancko wraz z załączonymi do nich stopami- bez skarpetek, za to łączącymi się z łydkami, kolanami, udami i resztą ciała ich właściciela.
Ciało to, jak każde porządne, ubrane było w ciemne, materiałowe spodnie, białą, głęboko rozpiętą koszulę i szelki, o bieliźnie nie wspominając. Marynarka zwisała luźno ze skórzanego oparcia fotela, w które wtopiony był mężczyzna trzymający w ustach dymiące niczym stary zakład przemysłowy cygaro.
Prócz biurka w pomieszczeniu znajdowały się oczywiście jeszcze inne meble. Zaliczały się do nich m.in. stara szafa wypełniona po brzegi marynarkami i starannie dobranymi do nich spodniami, krawatami, kapeluszami i butami; mały stoliczek, na którym stała lampka nocna z wzorzystym abażurem i jakieś zdjęcie oprawione w kunsztowną ramkę; regał z ogromną ilością książek i plików teczek. Nie było tego dużo, bo i rozmiary pokoju nie imponowały.
Zegar w sterylnie czystym holu wybijał właśnie szóstą po południu, kiedy przez drzwi z napisem ?Michael Curtson- detektyw? do małego, zadymionego pomieszczenia weszła ona.
Jak już zapewne zauważyliście jest to tylko wstęp do "grubszej" sprawy. Na razie tytułu brak, ale myślę, że w trakcie pisania wpadnie mi coś sensownego do głowy... chyba
Z życia wzięte:
Żeby wytłumaczyć jakoś względnie późną godzinę dodania wpisu powiem tylko tyle, że wróciłem w szeregi chóru, w którym nieprzerwanie od paru lat śpiewałem (aż do pojawienia się pewnej anomalii w Zon...yyy... szkole. Zjawisko to jedni nazywają "Próbą Traw", jeszcze inni egzaminem dojrzałości lub w starszej mowie - maturą). W środę mamy przedostatnią próbę generalną przed piątkowym koncertem z okazji "Zakończenia sezonu artystycznego". Ale ty się usprawiedliwiasz Może się powtórzę, ale usprawiedliwianie się to okropny nawyk Kto jest ciekaw jak nam idzie śpiewanie zapraszam do poszukania mojego postu w tym wątku na FA:
http://forum.cdaction.pl/index.php?showtop...1877&st=80;
PS: Już myśleliście, że zapomnieliśmy o planowanym na dzisiaj ataku krwiożerczych robo-myszoskoczków, hę? A właśnie, że nie... Ziemia już niedługo będzie nasza!! Co prawda z Marsem byłoby o wiele łatwiej, bo nie czarujmy się, nie ma na nim zbytnio życia, ale woleliśmy zacząć od deseru, którym naturalnie była Ziemia. Swoją drogą ciekawe co z tego ataku wyniknie... Dość gadania. Gińcie!!
Myszoskoczki! Za Narnię! Za Asla.... Chwila... To chyba nie ta bajka...
<plask - facepalm>
2 komentarze
Rekomendowane komentarze