Jeden z dziesięciu czyli przedwyborcze przemyślenia...
Pierwsza tura wyborów prezydenckich coraz bliżej. dziesięciu kandydatów walczy o najdostojniejszy urząd w państwie. Będą to pierwsze wybory prezydenckie w których wezmę udział. Kiedy byłem młodszy i nie mogłem jeszcze głosować chodziłem na wybory z rodzicami, marząc o tym że pewnego dnia to ja będę miał wpływ na to kto będzie rządził tym krajem. A teraz kiedy mogę oddać swój głos to tak na prawdę nie mam ochoty. Jak dla mnie żaden z tych kandydatów nie powinien być prezydentem, co gorsza ciężko mi wskazać kogoś z kręgów politycznych kto powinien nim zostać. A jeśli już na siłę miałbym kogoś nominować to byłby to Radosław Sikorski.
Wszyscy, lub prawie wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że wybory nie rozstrzygną się w I turze. Na 99.9 % do tury II przejdą panowie Komorowski i Kaczyński. Więc wydaje mi się że pozostali kandydaci, którzy szanse na II turę mają takie jak Polska na zdobycie Mistrzostwa Świata w piłce nożnej powinni po prostu się wycofać. Pieniądze które wydaliby na kampanie powinni przeznaczyć na cele charytatywne i wszyscy byliby zadowoleni. Cały kraj poznałby prezydenta dwa tygodnie wcześniej i przy okazji zaoszczędzono by kilka milionów złotych, które trzeba by wydać na organizacje II tury. No ale oczywiście nikt tak nie zrobi bo po co? Lepiej przecież chwalić się tym ze miało się 2,45 % poparcia. Toż to powód do chwały.
Jak dla mnie żaden z tych kandydatów nie zasługuje na mój głos. Jarosław Kaczyński ma zamiar kontynuować zapewne politykę swojego brata, i nic dobrego dla kraju z tego nie wyniknie. Bronisław Komorowski co trochę popełnia takie gafy że szkoda gadać. Dla mnie ktoś kto nie potrafił zachować powagi na pogrzebie prezydenckiej pary nie powinien zostać nawet posłem, a co dopiero prezydentem. Jak już mówiłem, gdyby prawybory w PO wygrał Radek Sikorski, dostałby mój głos. Kandydat SLD, Grzegorz Napieralski, co prawda jako człowiek wzbudza moją sympatię ale na prezydenta się nie nadaje. Ma co prawda kilka ciekawych punktów w swoim programie (np. netbooki dla każdego ucznia) ale jest za młody i za mało doświadczony żeby reprezentować za granicą prawie 40 milionowy kraj. Jak zwykle wspaniale opalony Andrzej Lepper, który prowadzi swoją kampanie jeżdżąc po giełdach i targowiskach w całej Polsce w ogóle nie powinien mieć możliwości kandydowania. A nawet jeśli już ją ma to powinien wykazać trochę odpowiedzialności cywilnej i jako ktoś skazany prawomocnym wyrokiem, całkowicie wycofać się z polityki. Waldemar Pawlak to kolejny z kandydatów, który chyba decyzje o starcie podejmował pod wpływem alkoholu. No bo jak ktoś kto dwa razy był premierem i prawie nic nie zdziałał, a na dodatek reprezentuje partie która może nie dostać się do sejmu w nowych wyborach, może marzyć o sukcesie w wyborach? To jest tylko strata czasu i pieniędzy wydanych na kampanię. Marek Jurek, Kornel Morawiecki(ostatnio w TVP nazywany Makuszyńskim), Bogusław Ziętek i Andrzej Olechowski to kandydaci którzy też startują chyba tylko po to żeby pokazać się w TV i wydać pieniądze, których mają za dużo. Jeśli którykolwiek z nich dostanie więcej niż 5% głosów, będę wielce zaskoczony.
No i na koniec zostawiłem sobie Janusza Korwin-Mikkego bo to przypadek wart kilku oddzielnych zdań. Jest to polityk ekscentryczny ale od dawna wyznający jedne i te same ideały, co u Polskich polityków jest rzeczą rzadko spotykaną. Startuje w każdych możliwych wyborach, co prawda z marnym skutkiem, ale startuje. Biorąc pod uwagę to że jest niemal kompletnie ignorowany przez TVP, jego sondażowe 2% poparcia to spory sukces. No i co ciekawe jednym z ważniejszych punktów jego programu jest legalizacja marihuany, co niewątpliwie wśród niektórych grup społecznych przysporzyło mu poparcia. Bardzo ciekawy polityk, nie da się ukryć.
Niby jest aż dziesięciu kandydatów, wiec wybór jest spory, ale na prawdę według mnie żaden z tych kandydatów nie zasługuje na mój głos. To skoro nie mam za bardzo na kogo zagłosować to lepiej zagłosować przeciw komuś czy nie iść ma wybory wcale? Głosując przeciw Komorowskiemu, trzeba oddać głos na Kaczyńskiego, ale on też nie powinien być prezydentem. Więc co mam zrobić? Jeśli nie pójdę to zaniżę, więc trzeba iść. I wiecie co zrobię? Podniosę frekwencje, ale żadnemu kandydatowi nie pomogę w zostaniu prezydentem. Wrzucę do urny pustą kartę, pokazując tym samym moją bezradność. Wiem że nic to nie da, ale przynajmniej postąpię w zgodzie z własnym sumieniem. A jeśli tak samo jak ja zrobiłby jeszcze z milion wyborców może ktoś zrozumiałby ze nasza polityka to jedno wielkie bagno i coś w końcu zmienił. Ehh... Marzenia...
15 komentarzy
Rekomendowane komentarze