Optimus 386 DX
Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział, poprzednim wpisem otworzyłem nową kategorię na moim blogu. Poprzednim, tym, jak i kolejnymi wpisami, chcę Wam przedstawić moją skromną kolekcję wszelakiego sprzętu komputerowego. Jak już poprzednio wspominałem, na pewno nie będą to egzemplarze wybitnie unikatowe, ale sądzę, że warte pokazania.
Dzisiaj przed Wami jeden z najstarszych, kompletnych PeCetów jakie posiadam. Na początek kilka danych techniczne jednostki:
Procesor: AMD AM386-DX 40 MHz, (Klik)
Płyta główna: OPTI-495 SX, (Klik)
Pamięć: 8 MB SIMM w ośmiu kościach, (Klik)
Grafika: Hedeka HED-622 256 KB pamięci graficznej, (Klik)
Dźwięk: Gravis Ultrasound ACE, (Klik)
Dysk: Quantum ProDrive 121 MB,
Napędy: 5 1/4", 3 1/2", TEAC CD-ROM,
Kontroler dysku i napędów: SUN-5240, (Klik)
System: Windows 95 4.00.950 B.
Komputer wraz z monitorem, klawiaturą i myszką, zakupiłem jakieś pięć lat temu na dobrze nam znanym serwisie aukcyjnym. Cena za całość była bardzo śmieszna. Nie pamiętam już dokładnie ile, ale kilka piw za to, na pewno można by kupić . Muszę wspomnieć również o miłym sprzedającym, którego miałem okazje poznać. Początkowo nie zdawałem sobie sprawy z ciężaru i gabarytów komputera, co skutkowało moim pomysłem jechania po niego autobusem i przywiezienia całości dosłownie w rękach. Po rozmowie ze sprzedającym i przekonaniu się, że to pomysł chybiony, ów gość zaproponował mi przywiezienie go osobiście. Czemu o tym wspominam? Bo nie często można spotkać tak miłych ludzi i chętnych do pomocy. A że za dojazd nic nie chciał bo podobno miał po drodze, tym bardziej warto o tym wspomnieć.
Ok., po krótko co dostałem w zestawie. Wspomnianą konfigurację zamkniętą w desktopowej obudowie z ciekawym otwarciem. Całość otwiera się jak maska samochodu, co czyni bardzo wygodnym i nie potrzeba żadnych narzędzi by zajrzeć do środka. Cała jednostka ze szczelnie wypchanym środkiem, waży naprawdę dużo. Nie wiem dokładnie ile, ale na pewno przewyższa dwukrotnie znane nam dzisiaj PeCety. Obudowa wykonana jest z grubej blachy i prezentuje się masywnie. To nie dzisiejszy standard lekkich obudów. I musicie uwierzyć mi na słowo. Na żywo prezentuje się o wiele lepiej niż na zdjęciach. Aparat tego nie odda, nie wspominając o charakterystycznym zapachu starego sprzętu . Z przodu ze świecą szukać przycisku ?Power?. Nie jest tak łatwo uruchomić na pierwszy rzut oka ten sprzęt. Włącznik został zamontowany na jednej ściance prawie przy końcu obudowy. Na pewno nie jest to komputer do postawienia głęboko pod biurkiem. Na przedniej ściance standardowe oprzyrządowanie typowego 386. Nie mogło zabraknąć dobrze znanego nam przycisku ?Turbo?. Młodzi może nie kojarzą, ale ten magiczny przycisk podnosił taktowanie zegara procesora o kilkanaście dodatkowych megaherców. Taki sprzętowy overclocking . O jego decydującym działaniu jeszcze wspomnę. Reszta to już standard. Dwie stacje dyskietek: 5 1/4" i 3 1/2" oraz napęd CD-ROM, który z pewnością musiał być dokupiony później. Ciekawostką jest również trzecia, zdawało by się zaślepka na jakikolwiek napęd. Nie, nie to nie puste miejsce na rozbudowę. To dysk twardy zajmujący całą wnękę 5 ? cala o oszałamiającej pojemności wynoszącej 121 megabajtów. Po otwarciu ?maski? w poszukiwaniu serca komputera można się nieco zdziwić. Wspomniany w konfiguracji AMD AM386 o częstotliwości 40 MHz jest na stałe wlutowany w płytę główną. Stara szkoła co? . Obok za to, dość nietypowe rozwiązanie z punktu widzenia dzisiejszej architektury komputery. Miejsce na rozbudowę o procesor klasy 486. Czyli nie jest to aż taki stary model, jakby mogło się wydawać. Dość przyszłościowe rozwiązanie. W gąszczu kabli można dostrzec wspomnianą również pamięć operacyjną w oszałamiających ośmiu kościach po 1 MB. Na uwagę zasługują również karty rozszerzeń. Ta pierwsza z lewej na zdjęciu to karta dźwiękowa o oszałamiającej wielkości, przypominająca dzisiejsze potwory jakimi są karty graficzne. Dalej karta graficzna posiadająca 256 KB pamięci graficznej zdolna wyświetlić obraz w rozdzielczości 800x600 przy szesnastu kolorach. Następny jest kontroler napędów i dysków. Być może spyta ktoś co to jest? Otóż wyobraźcie sobie, że kiedyś płyty główne nie miały kontrolerów dysków i napędów i trzeba było owe wpinać w jedno ze złączy ISA. Myślę, że nie jeden z ?młodych? zgrabnie składających dzisiejszy komputer, miałby problem z poradzeniem sobie z tego typu komputerem. Nie wspominając o wszelkiego rodzaju konfiguracji płyty głównej za pomocą zworek, a nie jak dzisiaj, ustawień BIOSU. Ostatnią kartą widoczną na zdjęciu jest karta złącza równoległego i szeregowego. Również i te, nie były dostępne na płycie głównej i trzeba było posiłkować się kolejną kartą rozszerzeń. Całość zasilana jest wielkim i ciężkim zasilaczem o zawrotnej mocy rzędu 200 Wat, zdolnym zasilić również monitor.
Do kompletu dostałem również klawiaturę z ciekawym rozwiązaniem. Pominę już brak klawiszy obsługujących Windowsowe skróty. Otóż pod klapką w górnej części klawiatury, schowane są tabliczki ze skrótami do popularnych wtedy programów. Po wybraniu jednej z nich i ?przewachlowaniu? nad klawisze funkcyjne (?efy?), klapkę można zamknąć i cieszyć się z dużego ułatwienia, jakim są opisane kombinacje skrótowe w danym programie. Dla mnie bomba.
Mysz jak to mysz, standard w tamtych latach. Choć trzy klawisze na pewno zasługiwały na miano wypasu. Nawet nie pamiętam dokładnie czy to tą ze zdjęcia dostałem w komplecie. Mam ich tyle, że znalazłem do zdjęcia pierwszą lepszą. Oczywiście na port szeregowy COM.
Monitora nawet nie podłączałem do zdjęć. Jest to monochromatyczna jedenastka, jak mnie pamięć nie myli. Dość niewygodna dzisiaj w użyciu. Posiłkowałem się moim jednym z lepszych CRT?ków jakie posiadam. Siedemnasto calowym Samsung?iem z płaskim kineskopem.
Co jeszcze w zestawie? Komplet instrukcji i papierów (w tym kartę gwarancyjną). Ciekawostką jest instrukcja do płyty głównej w której rysunkowe bałwanki i króliczki pomagają przejść przez etap montażu i konfiguracji . Trudność w konfiguracji złożonego komputera zawyża również instrukcja dysku twardego. Przy pierwszym uruchomieniu (dzisiaj przy każdym, z powodu padniętej baterii podtrzymującej ustawienia BIOSU) należy ręcznie wprowadzić dane dysku twardego by komputer go wykrył. Co przez to rozumiem? Ilość cylindrów, nagłówków i sektorów z technicznego punktu widzenia. Do tego punkt startowy dysku i ilość sektorów zapisu. Oczywiście wszystko to znajdziemy w instrukcji obsługi.
Przedstawiłem na zdjęciach również porównanie ówczesnych dyskietek. Pewnie większość z Was je pamięta, dzisiaj są już raczej reliktem kolekcjonerskim. Nie do podrobienia jest tylko zgrzyt i wszelakiego rodzaju inne dźwięki dochodzące ze stacji 5 ? cala w czasie odczytu i zapisu. Uwielbiam je .
Ok., czas uruchomić tego potwora. Na dysku zainstalowany jest system Windows 95 w wersji B, co oznacza tylko wiele poprawionego. Warto również zwrócić uwagę najpierw na bajecznie kolorowy BIOS z 1992 roku firmy AMI. A jak się sprawuje system? Powiem tak, Wymagania minimalne komputer spełnia, system chodzi dość szybko i stabilnie. Ale tylko na załączonym ?Turbo?. Właśnie miało być o nim mowa. Wspomniane przyspieszenie zegara procesora, bardzo, a wręcz oszałamiająco poprawia wydajność systemu. Nie wiem dokładnie o ile zwiększa się taktowanie procesora, ale sądzę że jest to kilkanaście megaherców. Same przewijanie zawartości okien, bez załączonego ?wspomagania? jest wręcz niemożliwe. Nie wspominając o grach. No właśnie. Nie ma nic lepszego jak sprawdzenie wydajności jednostki, załączając jakąś grę. Po kupnie komputera, zainstalowane było kilka gier poza Wolfenstein?em. A, że wręcz ubóstwiam tą grę i między innymi na niej się wychowałem, obowiązkiem moim było sprawdzenie i jej. Do sprawnego poruszania się po zawartości dysku nie mogłem nie użyć kultowego już Nortona Commandera. To co uruchomiłem sprawdzicie już na kilku zdjęciach. Wspomnę tylko, że Wolfenstein bez załączonego ?Turbo?, działa tak powolnie, że uniemożliwia jakąkolwiek grę. Dopiero po załączeniu tych kilkunastu dodatkowych megaherców, gra zyskuje dużo płynności, ale nie jest to ideał. Jednak architektura procesora 386 nie jest wystarczająca na tą grę. Po własnym doświadczeniu, wiem, że jakikolwiek procesor klasy 486 radzi sobie bez problemu z tą produkcją.
Tym oto niezbyt optymistycznym wynikiem, kończę dzisiejszy wpis. Zapraszam również od tego wpisu na moją galerią w serwisie Picasa, co pozwoli mi dokładniej przedstawić Wam opisywany sprzęt i uzupełni braki tutejszego limitu dziesięciu zdjęć oraz zrozumieć w czasie czytania o czym mówię . Do następnego.
14 komentarzy
Rekomendowane komentarze