Skocz do zawartości

Spaczona Przestrzeń

  • wpisy
    111
  • komentarzy
    806
  • wyświetleń
    65387

Patokracja.


Holy.Death

630 wyświetleń

W dyskusjach na temat możliwych systemów politycznych - najczęściej w kontekście zastąpienia demokracji - od czasu do czasu zdarza się trafić na cytowane przez ludzi stwierdzenie Winstona Churchilla: "Demokracja to najgorszy system, ale nie wymyślono nic lepszego". Jest to prawda, jednak nawet najlepsza możliwa diagnoza z posiadanych, jeśli nie jest dobra to nie jest skuteczna. Z kolei to co nie jest skuteczne należy wymienić. Jednak to nie tekst o tym jaki konkretnie system należałoby wprowadzić, a o powodach promowania przez demokrację różnego rodzaju patologii.

Zacznijmy może od mechaniki demokracji - teoretycznie oznacza to "rządy ludu", w którym rządzi większość poprzez wybranych przedstawicieli. Owych przedstawicieli wybiera się raz na jakiś czas. I tutaj leży sedno naszego problemu, powód choroby systemu demokratycznego; skoro przedstawicieli wybiera się raz na jakiś czas to brakuje spójnej polityki, ponieważ każdy rząd ma własną wizję państwa. Przykładowym skutkiem, takim najbardziej na czasie, mogą być skutki niedawnej powodzi. Był sygnał. Obiecano usprawnić system przeciwpowodziowy. Po paru latach zmiennych rządów (przypomnę, że po 1989 roku żadna partia w Polsce nie wygrała wyborów dwa razy z rzędu) znowu nas zalało i znowu obiecano, że następnym razem będziemy przygotowani. Jestem Czarnym Prorokiem i spośród innych wieszczów mam to do siebie, że moje proroctwa często się sprawdzają. Prorokuję, że przy następnej powodzi sytuacja ulegnie powtórzeniu, albowiem system rządów promuje rozwiązania doraźne, krótkotrwałe i fałszywe, grane pod publiczność. Tako rzecze Holy.Death.

Przedstawicieli wybiera się, ale na tym "władza ludy" się kończy, bo potem polityka zaczyna żyć własnym życiem. Jest to wręcz demokracja fasadowa, a nie jakiekolwiek rządy. Lepszy rozwiązaniem byłaby demokracja bezpośrednia, bo dająca ludziom realną władzę. Potem nasi wybrani przedstawiciele - którzy przez większość czasu sami sobie rzepkę skrobią - budzą się, kiedy przychodzi do wyborów. Czego oni wtedy nie obiecują... Dlaczego w okresie wyborów składają obietnice bez pokrycia? Ponieważ praca w strukturach rządowych i w polityce jest dochodowa i ciężko tutaj mówić o jakiejkolwiek regulacji, kiedy władzę mają osoby przyspawane do stołków; szef w firmie może obniżyć pensję pracownikowi, a który karp będzie głosował za Wigilią (czyt. jaki poseł sam sobie obniży pensję bez oporów)? Brakuje mechanizów zdolnych złamać tego typu interesy rządzących, and którymi kontrola jest tylko jedna - wybieralność. Do tego fakt wybieralności zmusza do gry o popularność. Stąd też podczas efektownych wypadków próby pokazania jakim się jest dobrym człowiekiem i wydawanie pieniędzy rządowych rodzinom ofiar wypadków, które to pieniądze idą z naszych podatków. Dodam także, że przecież w standardowym, cichym wypadku rodzina ofiary tego typu bonusów nie dostaje. Co się potem dzieje? Ludzie się przyzwyczajają. Politycy się przyzwyczajają i takie zachowania stają się normą. Nikt niczego nie zmienia, a skoro system patogenny pozostaje ten sam to i rządy robią powtórkę z rozrywki. Ludzie wymieniają rząd na inny, który z kolei robi to samo. Czyż to nie jest wyjaśnienie dla socjologicznego problemu, że ludzie rozczarowani poprzednimi rządami cały czas wybierają inną partię i skaczą z kwiatka na kwiatek? (Socjologowie uważają nas naród za nieprzewidywalny.) Z kolei, skoro żadna partia nie wygrała jeszcze dwa razy z rzędu, to nie ma planów długofalowych, bo rząd żyje od wyboru do wyboru i nie zakłada, że będzie mógł swoją politykę kontynuować. Znowu wychodzi na powierzchnię kwestia przyzwyczajenia. Ponadto wspomiana gra pod publikę, która wybiera, każe unikać trudnych decyzji, decyzji mogących nam wszystkim w przyszłości być bardzo na rękę, bo obrażony lud wybierze kogo innego, więc lepiej go nie drażnić i odkładać rozwiązania trudnych problemów w nieskończoność. A potem słyszy się, że bez drastycznych zmian coś za chwilę nie wytrzyma. Jak ma wytrzymać, skoro ze względu na krótkowzroczny lud nie wprowadza się dobrych rozwiązań? Nie mówię już o chorych rozwiązaniach systemowych, które są wynikiem braku kontaktu polityków z rzeczywistością. Choćby sposób zdobywania prawa jazdy - tworzy się prawo, którego potem, po zdobyciu prawa jazdy, nikt nie przestrzega i jest to tajemnicą poliszynela. A może nawet nie jest tajemnicą?

Jakie byłoby ewentualnie rozwiązanie problemu nieciągłych - a przez nie prowadzących jednolitej, wieloletniej polityki - rządów, braku kontroli nad rządzącymi, braku realnej władzy ludu, nieekonomicznych decyzji i chorego prawa? Należałoby zmodyfikować lub całkiem zmienić system, bo obecna demokracja od około dwudziestu jeden lat się nie sprawdza.

9 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Ja mam o demokracji jeszcze inne zdanie: Demokracja to ustrój, w którym idioci wybierają kretynów.

Co przez to rozumiem? Ano to, że prawo głosu ma każdy pełnoletni obywatel tego kraju (no, chyba że sąd go pozbawi praw obywatelskich, jednak to jest margines). KAŻDY. Profesor politologii, doktor mechaniki kwantowej i pan Zdzisław spod mostu - wszyscy mają po jednym głosie. Niestety kwiecia narodu (inteligencji) jest zdecydowanie za mało. Toteż decydujący głos mają ludzie ze słabym (bądź brakiem jakiegokolwiek) wykształceniem i niemający pojęcia o polityce i systemie rządów swojego kraju. Taki plebs włącza telewizor, słyszy jak jeden kaczor z drugim gąsiorem albo Lepperem mówi, że Donaldy to złodzieje i kłamcy, i z miejsca mu w te brednie wierzy (to działa także i w drugą stronę, wobec dowolnej opcji politycznej). Bo szuka winnych za swoje kiepskie położenie, które wynika z jego własnej niekompetencji i niegospodarności. W związku z tym o jego głosie nie zadecyduje wiedza o dokonaniach, zwyczajach i planach danej partii, a jedynie 'kto będzie najwięcej i najsprawniej rzucał oskarżeniami'. Wszelkie oskarżenia wobec aktualnego rządu padają na bardzo podatny grunt - stąd żadna partia nie wygrywa dwa razy pod rząd. Bo opozycja oskarża ją przez całe rządy o głód, wysokie podatki, oszustwa, manipulacje i odpowiedzialność za pleśnienie bananów strączkowych w Burkina Faso.

W związku z tym widzę tylko jedno rozsądne i racjonalne rozwiązanie - natychmiastowe pozbawienie praw wyborczych każdego Polaka. To nie powinno być dobro dziedziczone wraz z pełnoletniością, tylko dobro zasłużone wiedzą i świadomością. Przed każdymi wyborami Polacy powinni pisać test z WoSu i wiedzy o polityce własnego kraju (w tym obowiązywała by znajomość wszelkich gaf popełnionych przez polityków - niech wiedzą, na kogo chcą głosować) i w razie jego zaliczenia - DOPIERO otrzymywaliby prawo zagłosowania w nadchodzących wyborach.

Na mój gust to przekreślałoby prawa wyborcze 95% Polaków (dane z kosmosu, aczkolwiek wątpię by były dalekie od prawdy).

I te 95% Polaków, którzy nie mają pojęcia co siędzieje w ich kraju i na scenie politycznej, będzie decydować o jego przyszłości.

Która w takiej sytuacji nie będzie zbyt różowa....

Link do komentarza

A czy człowiek świadomy i inteligentny to z definicji człowiek dobry? Jeśli taki ktoś ma nieczyste/egoistyczne intencje to potrafi je o wiele skuteczniej i groźniej wprowadzić w życie niż idiota.

Link do komentarza

mandarynek - a jakie nieczyste/egoistyczne intencje można wprowadzić w życie głosując w wyborach? Mi nie chodzi o to, żeby ludzie wybierali opcję polityczną preferowaną przeze mnie - nie, wprost przeciwnie - chciałbym, żeby wybierali opcję najbliższą ich przekonaniom. Co może być dość trudne przy nieznajomości tych wszystkich opcji i głosowaniu na chybił trafił bądź pod wpływem populistycznych haseł.

Link do komentarza
Jestem Czarnym Prorokiem i spośród innych wieszczów mam to do siebie, że moje proroctwa często się sprawdzają.

Widzę, że to jednak wszędzie się zdarza... Takie bycie "Czarnym Prorokiem"... Szczerze - wolałbym się mylić, niźli moje wizje spełniać się (ponownie) miały...

A demokrację na swój sposób lubię. To co mamy od 21 lat jest dobre. To co mamy od ~15-16 lat już nie.

Zresztą ciężko budować na piasku... Na piasku mentalności takiej naszej, narodowej.

Znasz może utwór B. Prusa pt.: Wieża paryska? To dość krótki tekst i jakbyś zechciał się z nim zapoznać, to zobaczyłbyś, że tam właściwie jest zaprezentowane to, jak się żyje "politycznie" w naszym narodzie.

Jest demokracja i "demokracja". To co było w starożytności, było dobre. I ludzie byli mądrzejsi i skorsi do utrzymania państwa, w mniejszym stopniu do stołka, który w żadnym stopniu przez długi czas nie był w ogóle opłacany.

Demokracja bezpośrednia - ot, o czym marzę... Ale jak jest jakaś metoda do walki oń, to to z marzeń stanie się także mym celem.

A z dwojga złego, to politeja nie jest taka zła... Timokracja też. Tyle idee.

Albo zmiana, albo reformy. Ale czy leczy się gałąź chorego drzewa, czy też cały pień? Trzeba fundament i prawo zmienić, a nie pchać się do stołka i starać zmienić (o ile...), bo tak się nie uda.

Do anarchizmu mi odlegle... Właściwie chyba najbardziej odlegle. Ale do takiej pajdokracji nie bliżej, oj nie bliżej.

Czyli co? Jednolity parlament i ew. przekazanie mu pełni władzy lub umniejszenie władz rządu, który zmienny jest? Takie coś już było.

Jaką ty masz wizję?

Link do komentarza

Demokracja byłaby idealna gdyby nie to, że większość ludzi to polityczni ignoranci lub naiwne i emocjonalne podchodzące do polityki osoby. I z drugiej strony bariery, nieodpowiedzialni politycy którzy patrzą za pieniędzmi. Czyli po prostu demokracja nie jest dla ludzi. Na pewno nie w tym wieku.

Link do komentarza
Czyli co? Jednolity parlament i ew. przekazanie mu pełni władzy lub umniejszenie władz rządu, który zmienny jest? Takie coś już było. Jaką ty masz wizję?

Prawa nie da się już uprościć, bo zbyt wielu ludziom, którzy tkwią w tym systemie na dobre, się to nie opłaci i będą się opierać. Poza tym powstałby problem niejednolitego prawego.

Lokalnie wprowadziłbym demokrację bezpośrednią dla mieszkańców określonego regionu. Zadaniem samorządu byłoby tylko prognozowanie, proponowanie i wykonywanie.

Na szczeblu ogólnonarodowym istniałby problem szybkiej decyzji, ale przy wprowadzeniu wyborów internetowych i limitu czasu na decyzję lud mógłby akceptować lub nie akceptować (ew. wskazać, że kierunek jest dobry, ale wymaga usprawnień) działań rządu w jakiejś konkretnej sprawie.

Skoro zaś działania rządu byłby pod kontrolą to można dać rzadowi dziesięć lat i dopiero wtedy przeprowadzić ponowne wybory.

Problemem pozostaje kogo dopuścić do rządzenia, bo głupcy są wszędzie i przed głupotą nie chroni nawet tytuł wyższej uczelni... Nie ulega wątpliwości, że większość ludzi głosuje bez pomyślunku, a to nie jest dobre. Nie ukrywam, że pomysł Lorda uważam za dobry kierunek.

Link do komentarza
Problemem pozostaje kogo dopuścić do rządzenia, bo głupcy są wszędzie i przed głupotą nie chroni nawet tytuł wyższej uczelni... Nie ulega wątpliwości, że większość ludzi głosuje bez pomyślunku, a to nie jest dobre. Nie ukrywam, że pomysł Lorda uważam za dobry kierunek.

Otóż to. Głupcy są wszędzie, tak samo manipulanci i krętacze.

O ile nie popieram takiej wizji, jaką to przedstawił Lord, to w pewnym stopniu się z nim zgadzam, co do ograniczenia głosowań.

Już napisałem, jakie formy ustrojowe i władzy bym widział najlepiej.

Weźcie sobie wyobraźcie, co to by było, gdyby u nas było przymusowe głosowanie, jak chociażby w Grecji...

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...