Szkolna reklama
Zawsze byłem pod ogromnym wrażeniem marketingu firmy Apple - ich reklamy z serii I'm Mac to już legenda, ponadto potrafią sprzedawać zwykłe komputery z własnym systemem za ogromne pieniądze, jednocześnie zaznaczając, że jedną z ogromnych zalet jest możliwość instalacji Windows do gier. No dobra, ale nie o tym miałem pisać.
Dziś miałem wątpliwe szczęście usłyszeć, że nauczyciel programowania się nie pojawi, więc wszyscy poszliśmy na lekcję z Systemów Operacyjnych i Sieci. Nie odbyły się one jednak w przeznaczonej do tego pracowni, a w sali wyposażonej w iMaci z 2007r. Fajnie, to najszybsze komputery w szkole, sieć też jest szybka, więc pomyślałem, że pogram sobie w jakieś flashki. Pograłem, ale dopiero po tym, jak nasz nauczyciel zabawił się w... akwizytora.
Pod przykrywką 'zapoznawania się z alternatywami dla systemu Windows', nasz kochany profesor przemycił, może i nie umyślnie, reklamę komputerów Apple, zachwalając wszystko*, od kabli aż po mikrofony. Z nauką o tytułowych Systemach nie miało to właściwie nic wspólnego... Zastanawiałem się tylko, kiedy nauczyciel wyciągnie cennik komputerów i zaproponuje nam atrakcyjny rabat.
A granie we flashe? Niestety, ale z powodu kulawości myszki grać się nie dało, a inne gry nie były wstanie się załadować z powodu 'odkrywania fascynujących tajników systemu MacOS' przez moich kolegów z klasy...
* - no dobra, skrytykował koszta serwisu, krótką i drogą gwarancję i głupie Applowskie myszki z jednym klawiszem.
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze