Nie czytajcie tego !
Ten magazynek kosztował mnie całkiem nowe ostrza, ale warto być przygotowanym na nowych zmutowanych. Trzydzieści naboi... starczy na czterech może pięciu ,jeśli dobrze wyceluje. I ten cholerny Nor nie daje mi spokoju , wiedziałem że nie pójdzie , jak zwykle ta jego "dama" coś sobie ubzdurała. Jeszcze przez nią zginie. Wariat. Jak zwykle przed wyjściem sprawdziłem ekwipunek i naoliwiłem maczetę. Byłem przygotowany ,a wliczając amunicje przeciwpancerną, byłem trzy razy bardziej przygotowany od reszty. Jak się przekonałem rano, cała banda, która szła po ak-74 nie miała większego pojęcia o terenach poza polami. Dlatego planowałem wyruszyć godzinę po całej grupie ,miałem też nadzieje na mojego drugiego znajomego Vlauerra. Skurczybyk wie jak się posługiwać nożami. To właśnie dla niego miały być ostrza ,ale zrozumie . Zawsze rozumiał.
Nie pojawił się ,ale przecież jest jeszcze czas zanim dojdę do pól. Po drodze zabiłem dwa gołębie. Mięso oporządziłem a lotki zostawiłem dla Marka.
Dalej mam nadzieję że się pojawi ,zostało 15 minut.
-Trzymaj , nie stajemy aż do nocy ,więc się porządnie najedz.
-Niedługo będzie padać.
-Jak zawsze konkretnie Vlauerr ,stary brachu . Niestety nie mam dla ciebie nic ciekawego.
-Jak zawsze .
Po 15 minutach po śladach zorientowałem się ,że zamiast być godzinę za resztą jesteśmy tylko jakieś trzydzieści minut. Na razie jednak nie ma czym się martwić. Po drodze zabrałem jeszcze żywice z drzewa które oni wcześniej ścieli i puch z gniazda ,jestem pewien że niedługo się przyda wszystko co umiem,i potrafię wykorzystać.
"Stokroć wolę piszącego tak, jak to kiedyś modą stać się może, niż piszącego zgodnie z obowiązującą modą."
2 Comments
Recommended Comments