Skocz do zawartości

What the hell?!

  • wpisy
    29
  • komentarzy
    206
  • wyświetleń
    22948

Ty... ty... uderzyłeś PSA?!


sv3n

2222 wyświetleń

Ludzie często mają zwierzęta. Są to konie, świnie, chomiki, szczurki, kameleony, krowy i co tam jeszcze można oswoić. Ale nie oszukujmy się, najczęściej ludzie mają psy i koty. Dzisiaj będzie o tych pierwszych.

Psiarze to ludzie różni. Ale ostatnio, według światowej sławy sondaży (czytaj: mnie) najpopularniejsze w Polsce są dwie grupy:

- Ludzie, którzy trzymają Reksia w budzie na polu.

- Ludzie, do których odnosi się tytuł. Miłośników zwierząt, którzy najchętniej dokonaliby linczu na właścicielu, który kiedykolwiek uderzył psa.

bokser2pw0.jpg

Poznajecie? To jest bokser, rasa, z którą przebyłem przez większą część swego życia. Moim psem był bokser, który niestety umarł w wieku 9,5 lat, w listopadzie ubiegłego roku. Dalej bardzo żałuję, że go straciłem, bo co tu dużo mówić, był moim przyjacielem, i miałem go przez bardzo długi czas. Ale wracając do podziału psiarzy. Osobiście, nie jestem przedstawicielem żadnej z tych grup. Swoje psy trzymam w domu. Co do karania, opowiem wam małą anegdotę z mojego życia.

Przeważającą decyzją mej rodzicielki kupiliśmy kolejnego boksera. Nie wiem, czy to do końca była dobra decyzja, ale słyszeliśmy, że najlepiej kupić nowego psa. I nie, nie zapomnieć, ale zająć się nim, i zaprzyjaźnić się z następnym. Osobiście dla mnie wyglądało to trochę na sytuacje "zmarła mi babcia, to kupię następną", ale ewidentnie wspomniana osoba tego potrzebowała. No to kupiliśmy, i teraz męczymy się z Cerberem, który ewidentnie jest najbardziej nieusłuchaną samicą alfa (o ile są SAMICE alfa) jaką w życiu spotkałem. Napastuje małego Yorka, gryzie wszystkie elementy domu, odgryza główki tulipanów w ogrodzie, żre ślimaki, ucieka z gałęziami, gryzie po nogach, dalej zdarzy się jej zesrać na oczach właścicieli w domu - to tylko wierzchołek góry lodowej.

Nie raz, 4 razy. 4 razy pogryziona ściana. Nie w tym samym dniu, i stała się rzecz, za którą według wielu, powinienem zawisnąć. Uderzyłem psa. I to więcej niż raz (nie, nie złamałem mu żeber, nie przetrąciłem mu nosa, czy nie wybiłem kła, po prostu zadałem mu kilka pełnych wściekłości klapsów). Co z tego, że niszczy mój dom, próbowałem wielokrotnie podchodzić do niego metodą przysmaków czy klikera. To mnie nie usprawiedliwia, powiedzą. Smutne, że nie tylko ja mam takie problemy.

1272032690_by_swimsteam_500.jpg

Częstym argumentem miłośników zwierząt na internetowych forach jest "każdy pies tak robi". Każdy pies gryzie ściany, gryzie co mu stanie na drodze, sra i degustuje plugastwo z ogrodu. Najśmieszniejsze jest to, że znam wielu ludzi, którzy mają psy. Sam wychowałem dwa. Nie są idealne, nie reagują na wszystkie sztuczki, ale metodą klapsa i rzadziej przysmaku ukształtowałem je z rodziną na psy, które umiały zostać cały dzień w domu, i nic nie narobić. Moja poprzednia bokserka, tylko raz w życiu podrapała drzwi. Moje psy przestały się załatwiać w domu w wieku 4 miesięcy. Fiona aka Cerber, ma już 6,5. Znam tylko jedną osobę, która ma takie same problemy z psem, jak ja - moją nawiedzoną ciotkę, która m.in. gotuje psu (lubi jajecznicę), daje mu wodę mineralną do picia i pozwala mu jeść węgiel.

I to są ci Miłośnicy Zwierzątek. Wiecie, jaki jest ich problem? Oni nie tylko zrównują psa z człowiekiem, mdlejąc na widok właściciela, który da zwierzakowi klapsa. Więcej, oni kochają żyć pod ciężkim buciorem swojego burka. Uwielbiają spełniać wszystkie jego zachcianki, dostając w zamian przywiązanie, ale też obgryzione ściany, osrane dywany, i koszty większe niż jakby trzymali czystej krwi konia arabskiego. Żyją w oborze, by psu było dobrze. A teraz, zdradzę wam sekret.

Zasada przysmaków, klikerów i tresury przez zabawę działa. Ale musicie mieć na to po kilka godzin każdego dnia. Na to, żeby niesforny piesek się wybiegał, żebyście mogli nauczyć idioty przez godzinę jednej sztuczki (Oddychaj!) Tylko powiem wam jedną rzecz, kochani przyjaciele Psa. Nie wszyscy ludzie mają tyle czasu, ale chcą mieć psa. I mogą go mieć, bo przez dostawanie klapsa za złe zachowanie i York, i moja biedna towarzyszka życia, Kaja (zdjęcie w załączniku), były o wiele grzeczniejszymi psami i mniej agresywnymi od Fiony :dry: . Żałuję, że na początku staraliśmy się przekonać do nowoczesnych metod wychowania. Może nie musielibyśmy wydawać forsy na szkolenie, które z pewnością zafundujemy temu potworowi.

10 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Soczysty klaps jeszcze nikomu nie zaszkodził. Poważnie, pretensje o takie coś pewnie mają ludzie wychowujący swoje dzieciaczki bezstresowo. One pewnie też defekują na dywan.

Link do komentarza

Moje oba psy dostają klapsy (Sznaucer miniaturowy i Rodwajler [ok, wiem, że to się pisze inaczej, ale ja wolę spolszczoną wersję]) i to wiele daje. Mój pies (Tofik - Sznaucer), jak był mały (do roku) to tak nam zniszczył ogródek, że to po prostu szkoda gadać.

Mieliśmy takie ładne 4 tuje posadzone, ten jak się do nich dobrał... poobgryzał, a rezultatem było kupienie nowych 4 tuj.

Kopał dołki gdzie popadnie (choć ewidentnie uwielbiał ogródek, który BYŁ OGRODZONY PŁOTKIEM, ale tak się wytrenował, że przeskakiwał...).

W domu srał ile wlezie (ale już po niecałym pół roku nauczył się prosić o wyjście na podwórko).

Ogólnie to teraz pies jest grzeczny i w ogóle, raz tylko zrobił w domu SIKU, ale to po prostu zostawiony był na 12h sam, więc... nie nauczyliśmy go jeszcze otwierania drzwi xD.

Bardzo przydaje się mieć bardzo dużo podwórko (mi to graj!), więc nie trzeba cały czas psa brać na spacery, tylko się spokojnie wyhasa (a nawet za dużo, w lato to po prostu szaleje). Od czasu do czasu zabierze się go na 1h+ nad rzekę (ale to w wakacje), żeby się orzeźwił i tyle.

Link do komentarza

Ja jestem przeciwny przemocy wobec jakichkolwiek zwierząt. Sam mam boksera - sukę - i nie muszę ani nie musiałem jej nigdy bić, by zachowywała się posłusznie i nie rozrabiała. Owszem, trzeba wyrobić w domu 'hierarchię', żeby pies czuł respekt do właściciela, ale nie trzeba w tym celu uciekać się do uderzenia. W skrajnych przypadkach złego zachowania należy psa 'zdominować' - u mnie wykonywało się to poprzez obalenie go na ziemię (żadnych haków i rzutów, po prostu obejmujesz psa w tułowiu i zmuszasz do położenia się na podłodze własną siłą). Efekt zawsze natychmiastowy - pies od razu bezgłośnie przyznaje 'you're the boss' i uspokaja się.

Link do komentarza

Respekt według definicji przeróżnych podręczników i mojego odczucia jest - co nie przeszkadza Cerberowi robić z mojego domu obory, demolować ogród i dominować małego Yorka. Sztuczkę obalenia znam, bo pies był krnąbrny i bywało, że szczekał na domowników. Tak było na początku, teraz już nie ma z tym problemów. Co nie zmienia faktu, że sztuczka obalania jest w moim przypadku bezsensowna, bo wątpię, żeby kojarzyła dominację właściciela z czymś, co zrobiła. :pinch:

Link do komentarza

IMO trzeba oddzielić uderzenie od klapsa. Uderzenie może zrobić psu krzywdę i częściej jest efektem zwykłej bezsilności właściciela, zaś klaps to raczej jeno pokazanie "ja tu rządzę" (i dotyczy konkretnej części ciała). Coś podobnego (ale tylko trochę) do wspomnianego "obalenia", ale wymagające mniej siły.

Zrównywanie psa z człowiekiem też jest IMO złym pomysłem. Do psa trzeba podejść psimi metodami - zamiast krzyczeć i "tłumaczyć" mu coś, lepiej wydać jeden dźwięk (coś jak "fe", czy "nie") itp. Natomiast obraz "Miłośnika Zwierzątek", jaki tutaj pokazujesz, jest krzywdzący dla wielu osób. To duża generalizacja - są osoby, które dla zwierząt są w stanie zrobić wiele (np. przygarnąć danego psa, wychować, by później nie sprawiał w innym, odszukanym, domu problemów). Zaś jeśli jakiś człowiek spełnia wszystkie zachcianki psa, to nie tyle dostaje w zamian przywiązanie, tylko psa, który ma poczucie władzy i chce rządzić w stadzie.

Co do paru godzin dziennie na tresurę - jest to prawda, ale tylko w przypadku psów "ciężkich", mających charakter dominujący. Oczywiście, jako rezultat tutaj chcę otrzymać tylko posłuszeństwo, a więc reagowanie na komendy "zostaw", "zostań" i "nie (wolno)". Są psy z natury uległe, takie owe poprzednie komendy przyswajają dość szybko, podobnie jak niezałatwianie się w domu (temu z kolei trzeba poświecić trochę czasu, ale tylko na początku).

Godzina na nauczenie jednej sztuczki? To uważasz za dużo? "Siad" wychodzi dość naturalnie, "leżeć" mniej, ale na nie potrzeba paru dni, by pies przyswoił tę, ekhm, "wiedzę". Za to do "zostań" już trzeba sporo cierpliwości, i także n dni. To oczywiście też zależy od charakteru psa - są tzw. charakterne, są i uległe.

Za to jeśli masz psa w domu (boksera, dajmy na to), to nie ma bata - MUSISZ mu poświecić sporo wolnego czasu (owe dwie, może trzy godziny, gdy się wariat trafi), by się wybiegał, inaczej energia będzie go rozsadzać i zacznie coś niszczyć. W tej chwili żałuję, że moja siostra wczoraj wyjechała, bo akurat ona zna się na tym 100 razy lepiej niż ja (około 7 psów sobie wychowała, w tym 2 boksery).

A jeśli nie masz wolnego czasu? To, k..., nie bierz psa. Jeśli psu poświęci się niewiele czasu, a dodatkowo za złe zachowanie będzie dostawać klapsy (mam na myśli, że karany będzie sporo częściej niż nagradzany), to nie ma co liczyć na dobrego kompana. Takie podejście do psów bardzo mnie denerwuje - "nie mam czasu, ale chcę go mieć". Nie odnosi się to akurat bezpośrednio do Ciebie, Sv3n.

Link do komentarza

Hehe ale się uśmiałem z tego demotywatora, bo mam psa niemal identycznego. Rzeczywiście mój Agis to złoty pies, ale łeb ma zakuty :smile: Podobnie jak autor nasz pies kundelek-labradorowany (chociaż ciężko go kundelkiem nazwać, bo był z 1,5 x większy od labradora) zmarł po długiej służbie i postanowiliśmy wziąć kolejnego. Nie żeby zapomnieć o tamtym, ale pies potrzebny po pierwsze do pilnowania, a po drugie jako przyjaciel rodziny. Każdy pies, czy kot dysponuje jak człowiek własnym charakterem i pewnymi cechami psychicznymi. Wiem to z praktyki, a nie z opowiadań naukowców. Poprzedni był idealnym stróżem, racjonalistą, czuł się królem działki, ale do domu nie chciał wchodzić za nic w świecie. Obecny to prawdziwy szaleniec. Cały czas za mną lata, chce się bawić i ogólnie zachowuje się jak dorastający szczeniak, a już ma ponad 1,5 roku. Jeśli tylko ukryję się w pokoju to natychmiast za mną leci, a jak widzi, że zamknięte, to robi minę jak kot ze Shreka i jęczy, żeby się nad nim litować. Złośliwa bestia. Do tego nurkuje w stawie i wyciąga z niego różne rośliny, cały czas brudzi się w błocie i trzeba go wycierać jego ręcznikiem (których miał już chyba z 5, bo każdy kolejny drze). Co do bicia, to bardziej skutkuje głos i spojrzenie. Wystarczy spojrzeń się na niego i krzyknąć a już chroni tyłek, siadając na nim. Czasem dostanie lekkiego klapsa, albo pogrozi się mu ścierką, żeby trochę się uspokoić, ale nigdy tak naprawdę nie dostał lania. Według zagorzałych obrońców zwierząt jestem chyba katem, ale ten pies uważa, chyba inaczej :tongue:

Często mój tata pokazuje psu jakąś roślinkę i wymachuje mu ostrzegawczo palcem przed twarzą i wydaje się, że on rozumie, że coś przeskrobał. Takie tłumaczenie chyba trochę pomaga. Ja i tak traktuję go jak człowieka, chociaż czasem zachowuje się jak dureń :tongue:

Link do komentarza

@Tebeg -> Fakt, klaps i uderzenie to dwie różne rzeczy. Jeśli mowa o uderzeniach, podchodzeniu do psa z pięściami i kopaniu go, absolutnie nie popieram. Ale klaps, uderzenie otwartą dłonią to już coś innego.

Mówisz, że tylko w przypadku psów ciężkich trzeba poświęcić te kilka godzin - pies ciężki, to jak na pewno wiesz, nie tylko przedstawiciel konkretnej rasy, a po prostu pies z diabelskim charakterem. A takiego nie sposób zdefiniować przy kupnie na 100%, bo szczeniaki są po prostu ruchliwe. To wychodzi dopiero stopniowo, gdy zdajesz sobie sprawę, że twój poprzedni pies był jakiś "normalniejszy", nauka przychodziła mu z naturalną wprawą (nie sikał już w wieku 4 miesięcy, umiał zostawać w domu na kilka godzin w wieku 5, a gdy miał już 7 miesięcy umiał zostać na pół dnia, itd.). Przyzwyczaiłeś się do psa, on do ciebie. I co? Nie masz tych kilku godzin dziennie na niezbędne szkolenie - bądźmy szczerzy, takie rozwiązanie jest dla dużych rodzin, bezrobotnych i hodowców, ludzi, którzy zbijają na tym kasę. Czy metoda klapsa, skuteczniejsza, rzeczywiście jest taka zła? To już ewidentnie zależy od światopoglądu, według mnie, nie robię tym psu krzywy, tym bardziej, że wszystkie moje zwierzęta znane są z chodzenia za właścicielami przez cały boży dzień, chęci do pieszczot, etc., itd.

Obraz "miłośnika zwierząt" - nie jest on zniekształcony, takich ludzi jest na pęczki. Zaznaczyłem, że psiarze to BARDZO różni ludzie, a to są najpopularniejsze w Polsce grupy.

Bynajmniej się nie obrażam, fajnie, że mam z kim o tym pogadać. A boksera miałem przez 9,5 roku (właściwie ktoś wie, jaka jest średnia życia tej rasy? spotkałem się z bardzo różnymi w zależności od weterynarza i źródła), znałem inne i wierz mi - jeśli mają duży ogród, własny kąt w domu, i dużo zabawek - spacery mogą być tylko rekreacyjne i okazjonalne - nie ma tu mowy o takim wybieganiu się jak z husky (swoją drogą, bardzo ładne psy) - przynajmniej w praktyce.

@ FaceDancer Fakt, najgorsze jest, jak bestia po prostu zamienia twój dom w oborę, a tak de facto to ty stajesz się jego poddanym. Z opisu wnioskuję, że masz podobną sytuację do mojej - znasz rasę, znasz psy, i nagle wybrałeś akurat Cerbera (chociaż labradory jako psy myśliwskie mimo energiczności bokserów są chyba bardziej ruchliwe). No cóż, życzę ci, żebyś zdołał go wychować.

Mój nowy pies okazał się zbyt porywczy na new age'owe metody. W wieku 7,5 miesiąca według podręcznikowej tresury i ćwiczeń, nie zna bardzo podstawowych zasad i gryzie kompletnie wszystko - krzesła, drewno, korę z ogrodu, główki tulipanów odgryza tylko po to, żeby je zniszczyć - zaraz wypluwa. Klapsy zostały już wprowadzone i obiektywnie patrząc, zmiana jednak jest.

P.S. Nie wiem, któż to umieścił mój wpis w promowanych, ale bardzo dziękuję za docenienie mojego wpisu.

Link do komentarza

Sv3n - tu masz rację, faktycznie pies ma charakter niejako od urodzenia mocno zakreślony. Dlatego tym, którzy nie należą do żadnej z grup, które wymieniłeś, polecam brać psiaka ze schroniska. Ogromny wybór (niestety), a jak trafimy na porządne schronisko bądź obeznanego wolontariusza, to praktycznie możemy sobie wybrać psa idealnego. Niestety, wielu ludzi kupuje konkretnego psa ze względu na modę, a gdy się znudzi, oddają (stąd w danych okresach czasu do schronisk częściej trafiały labradory czy yorki). Swoją drogą, na konkretne rasy można trafić także w schroniskach. Wystarczy trochę poszukać.

Zaś metoda klapsa - jeśli się z ich ilością nie przesadza, i są one wyjściem ostatecznym (po komendzie głosowej), to nie ma się czego czepiać, IMO.

Odnośnie "miłośników zwierząt" czepiłem się ze względu na uogólnienie. Byc może faktycznie są to przeważające grupy - ja jednak w życiu prywatnym nigdy nie spotkałem kogokolwiek w taki sposób przewrażliwionego na punkcie zwierząt. Ja z kolei jestem przewrażliwiony na punkcie podejścia do zwierząt, jednak po jakimś czasie się uspokajam ;)

Link do komentarza

Niech każdy wychowuje swojego zwierzaka jak chce, byleby mu krzywdy nie robił, bo na to zdobywają się ino łajdaki. Klaps - dopuszczalny, by skarcić, chociaż raczej jako środek perswazji następujący po głosowym skarceniu. Ja osobiście jestem wyrozumiały dla swojego zwierzaka (kota) i nie karcę go w żaden sposób - ni ustnie, ni cieleśnie. Jest to zwyczajne zbędne w jego przypadku.

Link do komentarza

Kotem nie pomiatasz, to kot pomiata tobą :) Koty często, gdy są obrażone za ukaranie mogą ci nawet posikać łóżko. Z tymi futrzakami to zupełnie inna sprawa, może kiedyś napiszę.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...