Skocz do zawartości
  • wpisy
    75
  • komentarzy
    8
  • wyświetleń
    18284

...


Nicek

192 wyświetleń

17 sierpnia 1944.

Leżałem w jakimś pomieszczeniu, nie wiem gdzie dokładnie, ale miałem wrażenie, że muszę być gdzieś blisko rzeki, gdyż przez okno słychać było Rosjan. A oni ciągle się trzymali blisko Wisły. Obok mnie siedział jakiś koleś w białym kitlu, który notował zawzięcie coś na jakieś karcie.

-A?Obudziłeś się. Jak się czujesz?

-Dobrze. Nic mi nie jest.

-Na pewno? Blado wyglądasz. Dostałeś silny środek uspokajający.

-Mam tak od urodzenia; zawsze byłem blady. Nic mi nie jest, mogę już iść?

-Nie, jeszcze nie.

-A co z Maćkiem?

-Wolisz nie wiedzieć.

-Słucham?

-Mówiłem; wolisz nie wiedzieć.

Do pomieszczenia wszedł jakiś oficer. Stanął przed lekarzem i powiedział:

-Doktorku, zwijamy się. Za 15 minut przenosimy się na Wolę.

-Co się dzieje?

-Niemcy szykują kontratak.

-Co?!

-Nie drzyj się tak, sierżancie.

-Doktorze, proszę się zwijać. Będzie pan miał dużo roboty.

-Dziękuję, poruczniku.

--------------------------------------------

-Okay, panienki. Mają tutaj za 2 godziny być piękne okopy. Piękne okopy. Zrozumiano?

-Tak jest!

-Dowódcy drużyn wyznaczyć wartowników. Ja idę sprowadzić amunicję.

Sierżancie Tymowski.

-Tak, poruczniku?

-Wiem, że powinien to zrobić Witek, ale go nie ma. Dlatego musisz za niego odnotować stan osobowy kompanii. Mogę na was liczyć?

-Tak jest.

Tadek odwrócił się i chciał odejść, jednak zobaczył zbliżającą się do ich pozycji znaną mu sylwetkę.

-3 pluton! Powstać! Dowódca batalionu przyszedł!

-Dajcie spocznij, Tadek.

Panowie! Jak widzicie, zajęliśmy pozycje na samym krańcu stolicy. Tutaj rozegra się decydująca bitwa o Warszawę. Kiepski jestem w przemówieniach, ale powiem tylko, że musimy wytrzymać. Ta bitwa zmiażdży kręgosłup armii, która przegra. Jeśli uda nam się przeprowadzić kontratak, odepchniemy Niemców na kilkanaście kilometrów, mogąc spokojnie myśleć o wyzwalaniu kolejnych terytoriów Polski. Jeśli przebiją się?

Stracimy zachodni brzeg.

Jakieś pytania?

Nikt nie odpowiedział.

-Tadek?

Porucznik zbliżył się do swojego wujka i powiedział.

-Nie chcę narzekać, ale nie mamy broni przeciwpancernej. Niczego. Ani jednego Piata. Ani jednej miny. Nic. Kompletnie nic.

-Zajmę się tym. W II zrzucie wylądowało większość amunicji i kilka dział 17-funtowych. Dostaniecie je tutaj.

-Brzmi ciekawie.- dodał Mader.

-Wiem, kapralu. Wiem.

-Ja mam jeszcze jedno pytanie.

-Tak, sierżancie?

-Dostanę jakieś uzupełnienia? Straciłem 3 ludzi.

-Na razie nie mogę nic obiecać. Może podeśle wam kogoś z II plutonu.

-Tak jest.

----------------------------------------------

-Rany, ale trzęsie.

-Eta pierwszyji raz w tankje?

-Niet.

-No, eta niebalszaja daroga prjed nami.

Gjermańce chyba polubljat waszej stolicje.

-Da. Pewnie tak.

-No, ja walczyl pod Kurskiem. Ljun i Awugust w tamtoj godje.

-Mladszyi sierżancie.

-Tak, sierżancie?

-Ja tu wysiadam. Moi są niedaleko.

Zeskoczyłem z T-34 i ruszyłem w kierunku zachodniej granicy Warszawy.

Przez plecy trzymałem skradzionego Mosina. Jakiś głupi Rosjanin poszedł się wysikać, gdy ja zabrałem mu karabin i amunicję. Brakowało mi tylko mojego Colta...

----------------------------------------------------

-No dobra. Worki z piaskiem są. Bren Wacka jest ustawiony, każdy ma swój okop.

-17 funtówka zaraz przyjedzie.- dodał Adolf.

-Mhm. Każdy otrzymał amunicje.

-2 godziny temu, panie poruczniku.

Tadek stanął na odcinku, który miał bronić.

Skraj lasu. Naprzeciwko było pole wielkości dwóch boisk piłkarskich i znowu las.

-Brakuje nam tylko ludzi.- dodał po chwili porucznik.

No trudno. Słuchać! Po naszej prawej stronie okopał się II batalion. Tak samo jak by, zostali mocno poszarpani przez te ostatnie 13 dni, jednak damy radę!

Rosjanie tu przybędą jutro.

-E?nie przybędą.- dodał Langer.

-Słucham, szeregowy?

-Mówię, że nie przybędą. Właśnie dostałem wiadomość od sztabu.

Przeczytać?

-Jeszcze się pytasz?- krzyknął Adolf. Pewnie, że tak!

Langer wziął mały notesik i zaczął czytać:

-?Rosyjskie czołgi wstrzymane, opóźnienie potrwa nawet 30 godzin.?

-Czyli zostaliśmy sami. Bez broni przeciwpancernej, zdziesiątkowani.

Tadek spojrzał w górę i powiedział:

-Boże, jeśli tam jesteś, pomóż nam, chociaż trochę?

-Panie poruczniku! Właśnie przyjechało działo!

-Do zobaczenie w niedziele!- dodał po cichu brat.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...