Jump to content
  • entries
    20
  • comments
    67
  • views
    17,109

CDA Quest! (04/2010) - część pierwsza


likier

496 views

Logowanie, tak zwane przez wielu ?pobudką?. Wykonuję tę czynność niemal automatycznie, choć czasem z oporem. ? Czasem z wielkim oporem. ?Nic to? - myślę sobie - ?Dzień jak co dzień? i zaraz zabieram się do porannej rutyny. Powoli, niczym osioł zapierający się z całych sił, a którego ciągną gospodarze, zbliżam do najbliższego jeziorka. Patrzę na refleksy świetlne odbijające się w jego lustrze, łapie uszami ciszę przeplataną krótkimi trelami nieistniejących ptaków. Podziwiam piękno przyrody jednocześnie rozmyślając nad tym, jak okrutni musieli być programiści, tworząc wodę w jeziorze. Ta tekstura jest tak diabelsko chłodna. Zaczynam się zanurzać, już nie wiem czy mimowolnie, czy ja tego chcę. Myślę o śmierci i torturach. Tracę zmysły. Moje członki zaraz odpadną, jestem pewien. Kompletne zanurzenie. Wychodzę, toaleta poranna skończona.

Nie cierpię wody, jest taka... mokra! Z ustami pełnymi przekleństw próbuję rzucić zaklęcie osuszające. Gigantyczny pasek z napisem umiejętności się pojawia. Powoli, można by powiedzieć, że dostojnie, się ładuje. Robi to, by mnie zdenerwować, jestem tego pewien. On dobrze wie, że drżę z zimna, wie jak cierpię. On się tym napawa. Szczęśliwie, jego radość zaraz minie. Widzę, jak się już prawie cały załadował. Tak!, dochodź do końca! <Not enough mana!> Nie!, on zrobił to specjalnie. Dobrze wiedział, że nie mam tej many. Patrzę lekko w górę, z niechęcią. A jednak, mój pasek many jest pusty. I tak codziennie, nie ważne co zrobię przed wylogowaniem się. Zawsze gdy wstaję, on jest pusty, a ja zawsze o tym zapominam i czaruje to osuszenie. Swoją drogą, co za kretyn to programował, że w trakcie snu tracimy całą manę, bezsens! Dawno bym sobie dał spokój z tą grą, jednak coś mnie trzyma. Nic to, trzeba uzupełnić manę. Przeszukuję plecak, w poszukiwaniu jakiegoś smakołyku. Na darmo, niezależnie od tego co wezmę i tak usiądę (mimowolnie! Argh!!) i wyciągnę chleb. Gdzie moja bułka faszerowana mięsem z jelenia, gdzie mój cesarski kawałek ciasta, gdzie mój udziec łosi? Wszystko to magicznie zamienia się w chleb, tragedia. Parskając ze zniechęcenia odgryzam kawałek chleba. Czuję, jak wirtualne ciasto z pomocą wirtualnej śliny zmienia się w wirtualny potok wirtualnej many. Wypełnia moją jamę ustną, łagodnie przechodzi przez podniebienie i trafia do mózgu. Powoli przeżuwam dalszą cześć ?jedzonka? spoglądając na mojego tik-toka. Śmieszna rzecz. Cholerstwo zajmuje tyle miejsca, że musiałem przenieść z salonu moje topory wystawne, księgi czarowne i różnorakie artefakty zdobyte w questach. Szpanerskie badziewie. Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że nie wiem jak to działa! No, powiedzmy. Znajomy elf (laluś) powiedział mi, że jak mały patyk będzie na 7, a duży na 6, to powinienem ruszyć dupę z domu bo już późno. Duży patyk ominął 6. Mój rozum sprytnie mi podpowiada, że lepiej już wyjść. Bardzo szybko wyjść Biorę swój ulubiony topór, w pośpiechu nakładam kilka pierścieni (nie patrzę nawet na inskrypcje na nich), biorę jakieś sakwy i wybiegam. Pędzę do postoju gryfów.

Lubię gryfy... lubię też nimi latać. Jest szybko, jest wysoko nad ziemią, jest niebezpiecznie. To, co tygryski i przedstawiciele mojej rasy lubią najbardziej. Zawsze chciałem mieć gryfa, ale moja mama twierdzi, że to za duży koszt utrzymania. Tak ładnie wyglądają. Całe opierzone, takie miękkie. Tylko ich oczy zdradzają, że nie warto z nimi zadzierać. Oczy bestii. Gotowe do ataku. Krąży legenda, że pewnego dnia na świat powróci Wielki Gryf i zwoła wszystkie gryfy do buntu. Dlatego trzeba ozywać gryfów, póki można. W sumie gnomscy inżynierowie obmyślają jak zrobić metalowego gryfa, jednak nie doszło jeszcze do pierwszych testów. Ale gnomy nie są jedyną rasą, która próbuje zastąpić gryfy. Pewien człowiek, wariat można by rzec, zbudował sobie ?latawca? z desek i płótna. Zwą go Leon Malarz (Malarz to przydomek, wziął się z tego, że każdemu portretowi ludzkiej samicy dorysowywał głupawy uśmiech, przez co spadł popyt na nie) i krąży plotka, że udało mu się na jego wynalazku wzlecieć. On sam tylko się uśmiecha i odchodzi, gdy się go zapyta. Widzę, że moja podróż już się kończy, przygotowuję się do lądowania. Jak zwykle delikatne, może lekko zarzuca na boki, ale i tak jestem pełen podziwu dla gryfa, za to że siebie i mnie potrafił nieść taką drogę i jeszcze nie wyrżnąć w ziemię ze zmęczenia. Pedantycznie sprawdzam obecność pierścieni na palcach, zawartość sakw i ich ilość, oraz czy mój topór ciągle jest na plecach (jakbym go nie czuł). Przygotowuję się do tego, co nieuniknione. Wdech, wydech. Pełne skupienie. Wszystkie moje myśli jakby się nagle ożywiły, przelatując mi przez głowę. Odpędzam je pospiesznie, nie dam się skusić. Wiem, że to moje przeznaczenie na teraz. Wiem, że to moje wyzwanie, mój quest. Tak, już czas. Czas zacząć exp!

PS. Proszę o komentarze, co jest nie tak, wytknąc mi błędy gramatyczne, stylistyczne i jakie tam jeszcze są. Konstruktywna krytyka mile widziana :).

3 Comments


Recommended Comments

Ortografii wytykał nie będę bo i po co - drobne pomyłki mogą się zdarzyć każdemu a nie zauważyłem kwiatków typu "ktUry". Co do stylu to generalnie jest bardzo poczytny chociaż przesadzasz z krótkimi zdaniami - wprawdzie jest wtedy dynamiczniej, ale w pewnym momencie zaczyna się to robić nużące. Na koniec to co najważniejsze - no i? Nie bardzo widzę tu jakiś głębszy morał (gdyby miało to skłaniać do refleksji) czy trafną puentę (jeżeli z założenia miało być humorystycznie). Pomysł też raczej mało oryginalny bo różne wariacje na temat przyrównywania życia do gier MMO są ostatnimi czasy na początku dziennym. Napisz co na konkretny temat a z chęcią powiem coś więcej. No co? miało być krytycznie, więc proszę bardzo :)

Link to comment

To pierwsza cześc z dwuczęściowego opowiadania. Miałem taki koncept, by tutaj akurat skupic się na przygotowaniach. W drugiej części więcej akcji pojawi się związanych z CD-Action. Morał? Puenta? Na co mi to? Mogę o tym pomyślec, choc wydaje mi sie zbędne w opowiadanku. Oczywiście mogę się mylic.

Link to comment

1- jeżeli będzie cześć kolejna to ok - nieco zmienia to postać rzeczy

2- przynajmniej dla mnie w opowiadaniu mocne zakończenie (a więc puenta właśnie) to podstawa - dlatego o tym wspominiałem.

Link to comment
Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...