Syf
Żyję w syfie. Niech świadczy o tym fakt, jak ten wpis zatytułowałem. Bo syf dotyka i mnie. Kilka dni temu jechałem na rowerze. Ot tak, żeby dojechać na pobliskie boisko. Mijam jakąś kobietę z dzieckiem i mężczyznę (ojca?).Kobieta (ubrana jakby dopiero wyszła z dyskoteki) reaguje burzliwie na jakieś słowa towarzysza.
-Co za bezsens! Co za krzywa (a co, poszpanuję, że znam odrobinę łacinę, poza tym zdanie zyskuje drugie dno) laska?!
Mruknąłem pod nosem zniesmaczony "matka Polka" i pojechałem dalej. Dojeżdżam. Boisko jeszcze puste, trzeba chwilę zaczekać. Widzę kolejną parkę. On - wygląda na jakiegoś wyżelowanego miśka, ona - nawet ładna, w zdecydowanie zbyt krótkiej spódniczce (jakoś tak mi się to kojarzy z brakiem godności, ale ja staroświecki jestem). Stojąc jakieś 50 metrów od nich usłyszałem jedno słowo. Nie przytoczę, bo zapewne domyślacie się, a ja nie czułbym się dobrze pisząc bluzga, nawet "wykropkowanego". Poza tym misiek opiera się na niej. Opiera się tak mocno, że bidulka ledwo utrzymuje równowagę. No tak, trzeba jakoś okazać miłość.
Później widziałem jeszcze grupkę moich rówieśniczek. Obowiązkowy róż, głośność, nieskładne wypowiedzi. PoKeMoNy jednak czasem wychodzą poza fotkępeel (szpanersko brzmi, nie?).
Takich sytuacji było jeszcze wiele, ale wszystkie łączy jeden wspólny mianownik - SYF.
4 komentarze
Rekomendowane komentarze