Nauka
Wpis opublikowany przez panmyster
327 wyświetleń
Wstaję skoro świt o 13:11, drapię się po jajkach, przeciągam się i idę w stronę komputera. Włączam go nogą, bo po to właśnie wymyślili obudowy z dużymi, wypukłymi przyciskami POWER, żeby łatwo było włączyć kompa nawet z poziomu podłogi. Dziś dzień nauki, a więc trzeba sobie zrobić kawę i spędzić kilka godzin czytając pdf'y z wykładami i materiałami, które się znalazło samemu.
Losowo wybieram plik do nauki. Akurat padło na taki co to po angielskiemu jest. Przeżyję.
Czytam "Czapter łan, introdakszyn... ". Wtedy słyszę charakterystyczny *cyk*. To znaczy, że woda się zagotowała w moim kochanym elektrycznym czajniczku, który nie wiadomo po co świeci na niebiesko. Zalewam kawę, wsypuję cukier i sięgam do lodówki po mleko. Przechylając karton, wylewam ostatnie 2,3 mililitra mleka i mówię z niesmakiem "K**wa, znowu zapomniałem kupić".
Wracam przed kompa i usadawiam swoją jędrną pupcię przed kompem. *TUTUTYT* - krzyczy gadu-gadu. Kto do cholery włącza mi te durne dźwięki? Wyłączam dźwięk, chowam się za szarym słoneczkiem i wracam do lektury.
Czapter łan, introdakszyn...
Kumpel przesyła wiadomość. Pewnie znowu znalazł jakieś fajne azjatki, coś śmiesznego na demotywatorach. Sorry Janek, później zobaczę.
Czapter łan, introdakszyn...
K**wa, a ta koperta miga i miga w tym kąciku ekranu. Jak mnie to wnerwia. Klikam kopertę i zaraz zamykam okienko gg i całe gg zresztą też.
Czapter łan, introdakszyn...
*Dzyń-dzyń* - zadzyndzał dzwonek do drzwi. Otwieram drzwi. Okazało się, że to pan Listonosz Psi Wąs (tak go ładnie nazywam). Z panem Psim Wąsem zawsze jest jeden problem. Nie da mi paczki przeznaczonej dla kumpla, z którym mieszkam, mimo iż zna nas już ponad rok. Tak więc czekam, aż wypisze mi te cholerne awizo i trzaskam mu drzwiami przed wąsami.
Czapter łan, introdakszyn...
Opera oznajmia mi, że ściągnął się asian dildo penetration darmowy video kurs javy. Fajnie ale zobaczę później. Przyszły Rss'y z basha, demotów, blogów forum actionum i kilku innych. Skoro i tak nie idzie mi nauka, to może przejrzę szybko. 3 godziny później ocknąłem się na 59 stronie poczekalni demotywatorów. "K**wa" - pomyślałem.
Czapter łan, introdakszyn...
- Myster?
- Czego?
- Mogę u Ciebie wydrukować parę stron notatek?
- Dawaj pena.
*Tutyt* - system wykrył pen drive'a.
*iiiOiiiOiiiO, znaleziono wirusa* - durny avast po raz milionowy wykrył autorun'a. Ojojoj, straszne. Ludzie mogliby od czasu do czasu formatować swoje peny.
Po 54 stronach drukowania (przy okazji dolewania tuszu) miałem kompa znów dla siebie.
Czapter tu... (no bo w sumie po co mi introdakszyn). *BRRRAAAAUUUAUUAUUUUUUUU* - lekko burczy mi w brzuchu. Po bohaterskiej walce ze zrobieniem jajecznicy, wracam na fotel przed monitor.
Czapter tu... o dziwo, udaje mi się trochę poczytać. Po jakiś 30 minutach wraca kumpel na stancję.
- Pogramy w PESa?
- Nie.
- ...
- No dobra, przekonałeś mnie.
Po 4 godzinnej sesji z PESem wracam do czytania.
Czapter tu...
...
...
...
Albo skoro i tak nie idzie mi nauka, to może jednak przejżę ten video kurs javy... później poczytam...
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze