Skocz do zawartości

Dodatki do gier lepsze od podstawki cz. 2


goliat

568 wyświetleń

Chociaż Anno 1404 to jedna z najlepiej przyjętych odsłon serii to miała swoje mankamenty. Zaliczyć do nich można m.in. brak sabotaży (a przecież w końcowej misji kampanii nasz rywal stosuję truciznę) czy też absurd z żebrakami. Niby możemy ich nie przyjąć, ale po paru odmowach mogą nagle zając nam jakąś wyspę, gdzie produkujemy np. piwo. Wyjścia mamy dwa, wysłać wojsko lub zapłacić im i przyjąć ich do miasta. Tylko skąd do licha żebracy nie posiadający niczego wytrzasnęli nagle broń i zbroje? Na szczęście dodatek Wenecja naprawia to, grając w niego żebracy nagle niczego nam nie zajmują, zaś w dodatku wyższe sfery płacą nam określoną sumkę, aby ich nie wpuszczać do miasta. Poza tym możemy w końcu robić sabotaże, bo jak mawiał śp. EGM "Dobrze podłożona świnia jest najlepszym przyjacielem człowieka". Wywołanie pożarów, trucizny, czy też zamieszki mogą stać się chlebem powszednim dzięki naszym staraniom.  A warto wspomnieć, że po raz pierwszy w serii wprowadzono tutaj tryb multiplayer, obecnie serwery są do niego wyłączone od 1 czerwca bieżącego roku. W Wenecji przyczepić się można tylko do braku klasycznej kampanii, ale spora liczba scenariuszy z nawiązką nam to wynagradza.

Jak przyznają twórcy pierwszego Bioshocka, "Opowiedzieli w nim wszystko, co chcieli". W drugiej odsłonie granie dużym "tatuśkiem" było bardzo przyjemne, to jednak fabuła nie należała do mocnych stron. Brakowało w niej jakieś "twistu" fabularnego, jak w jedynce, zaś jedna z najważniejszych postaci uniwersum Brigid Tenenbaum (pracowała nad substancją ADAM) nagle znika nam na początku sequela twierdząc, że ma do załatwienie ważną sprawę. W kontynuacji brakowało przede wszystkim wojny ideologicznej jaką prowadzili między sobą Andrew Ryan, a Atlas. Nasz główna pomoc doradcza, czyli Sinclair miał tyle charyzmy, co czerstwy chleb, zaś główna antagonistka nie umywała się do założyciela Rapture.  Poza tym łatwo się było domyślić tożsamości obiektu tożsamości Delta, audiologów dających nam jasne wskazówki było aż nadto. W Minerva's Den graliśmy już nowym "tatuśkiem", ale jego prawdziwe oblicze poznaliśmy dopiero pod koniec rozgrywki. Wojna na argumenty, jaką prowadzą w swoich dziennikach audio Pan Porter i Wahl przypomina sytuację z pierwszej odsłony. Poza tym sytuacja obracająca się wokół tajemniczej, cudownej maszyny intryguję. Samo odkrycie prawdziwego oblicza obiektu Sigma sprawa uczucia plaskacza w twarz, w tym pozytywnym sensie.  Dodajmy jeszcze charyzmatyczną doktor Tenenbaum  i już odczucia dotyczące historii było o wiele lepsze niż w podstawowym Bioshock 2.

Warcraft 3 to cudowna gra, jedna z niewielu produkcji, które daję najwyższą ocenę w skali dziesiętnej. Czy mogło być jeszcze lepiej? Okazuję się, że tak. W podstawowym Warcraft 3 kończyliśmy historię kampanią nocnych elfów, tym razem tą rasą fabułę zaczynamy w nowym pakiecie misji. Głównym mankamentem tej rasy był brak silnej jednostki, ludzie mieli rycerza na koniu, umarli smoka ożywieńca, zaś orkowie Taurenów. Najmocniejszą jednostką przed The Throzen Throne był Druid Szponów, w porównaniu do wyżej wymienionych jednostek sprawiał się średnio i to pomimo transformacji. Dopiero dodatek naprawił ten stan rzeczy, do dyspozycji dostaliśmy potężnego kamiennego golema, nie dość, że robił wrażenie posturą to potrafił mocno przywalić. W The Frozen Throne orkowie doczekali się odrębnej historii, ale nawet tutaj wprowadzono innowacje. Położono jeszcze większy nacisk na bohaterów, rzadko kiedy kierujemy jednostkami podstawowymi, zaś zielonoskórzy doczekali się wreszcie potężnego czaru leczniczego. Prawdziwym majstersztykiem była misja w stylu przeciągania liny, kiedy musieliśmy odbić Illidiana, mój ulubiony epizod z Tronu Mrozu. Sama nazwa kampania ludzi wprowadza nieco w błąd, bo to tak naprawdę historia Krwawych Elfów , mają oni ciekawą jednostkę Łamacz Zaklęc, która pozwala przejąć manę przeciwnika i wykorzystać przeciwko wrogowi. Poza tym od drugiej misji nie mamy możliwości rekrutowania pewnych jednostek, więc musimy posiłkować się wężami rasy Naga oraz z czasem jednostkami z Draenoru. 

A jakie wy dodatki do gier wspominacie najlepiej i uważacie je za lepsze od podstawki?

 

Edytowano przez goliat

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Może nie dodatek w dosłownym znaczeniu, ale Grand Theft Auto: Vice City przerosło trójkę bardzo wysoko. Czuć klimat lat 80, a to hity z tamych czasów w radiu, czy wielce popularne pastelowe stroje. Możemy też zasiąć za sterami rozmaitych helikopterów a także powracających z części pierwszej motocykli, lecz mimo tej rajskiej otoczki :P nasz bohater jak swój poprzednik nie umie pływać.

Link do komentarza

Chociaż GTA Vice City i San Andreas to odrębne produkcje to jedna sporo osób traktuję je jako dodatek do trójki. W każdym razie Vice City to jedna z najlepszych odsłon serii i mam nadzieję, że szóstka odsłona będzie się dziać w tym mieście.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...