Skocz do zawartości

Dodatki do gier lepsze od podstawki cz.1


goliat

490 wyświetleń

Dzisiaj o nowych historiach fabularnych do np. Skyrima mówimy DLC, ale kiedyś funkcjonowało pojęcie dodatek do gry. Jedne wymagały podstawowej wersji, inne nie. Z jakością to bywało różnie, ponieważ  za takie add ony odpowiadały zupełnie inne studia, czasem pierwotny zespół pełnił rolę konsultanta, ale główną siłą napędową były firmy trzecie, szczególnie widać to były w latach 90 XX wieku i pierwszej dekadzie XXI.  Ranking dotyczy dodatków, które miałem okazję osobiście zagrać, więc zaczynajmy wyliczankę.

Na początek warto wspomnieć o Ressurection of Evil do Dooma 3 przygotowane przez studio Nerve Software (mają na koncie rocznicowe, konkretnie dwudziestoletnie wydanie gry Duken Nukem 3D). Oryginalna trójka miała swoje zalety, jak bardzo dobra grafika (moja ówczesna karta graficzna Geforce 2 bardzo się dusiła wyświetlając wspaniałą wówczas oprawę), świetna muzyka, czy też fajne bronie, ale parę rzeczy tutaj nie grało, konkretnie jako horror Doom 3 wypadał słabo, ponieważ zbyt często słyszeliśmy demoniczny śmiech doktora Betrugera, brakowało ikonicznej broni - dwururki, poza tym granaty było średnio przydatne, gdyż pomieszczenia były bardzo ciasne, a ryzyko zranienia się było wysokie, gdyż ta broń odbijała się od ścian. Ressurection of Evil sprawił, że wizerunek serii Doom nieco się ocieplił, gdyż głos Betrugera słyszeliśmy rzadziej i muszę przyznać, że można było dostać dreszczy, zaś dwururka pokazała dlaczego fani tak bardzo ją kochają. Poza tym warto wspomnieć o lepszej optymalizacji tytułu w stosunku do pierwowzoru, ciekawych bossów (całą trójkę plus doktorek pamiętam do dziś), zaś nowy artefakt dawał możliwość spowolnienia czasu, co przydawało się nie tylko podczas potyczek z wrogami. Ponarzekać mogę tylko na ostatniego bossa, który jest naprawdę trudny do ubicia oraz konieczność posiadania podstawowej wersji Doom 3.

Kojarzycie może firmę Xatrix Entertainment? Jeśli coś mówi wam nazwa Kingpin Life of Crime to jesteście na właściwym tropie. Pierwsze Call of Duty było dobrą grą, ale z pamiętnych momentów to utkwiła mi tylko w pamięci misja w Stalingradzie, w dodatku była ona słabiej zrealizowana niż plaża Omaha w Medal of Honor Allied Assault. Firma Xatrix pokazała, co należy rozumieć pod pojęciem intensywność rozgrywki w samodzielnym dodatku o nazwie United Offensive.. Na sam początek wrzucani jesteśmy w skórę amerykańskiego żołnierza, który musi odeprzeć chmarę "szkopów" nacierających na jego pozycję (a sprawy nie ułatwiały czołgi), było bardzo zażarcie, przez co łatwo tutaj o zgon. Z kampanii brytyjskiej zapamiętałem misję ostrzeliwania z samolotu wrogich maszyn wroga, potem po zestrzeleniu musimy m.in. bronić lotniska za pomocą działka przeciwlotniczego. W pamięć wryła mi się scena ucieczki przez małe sycylijskie miasteczko.  Na koniec prawdziwy majstersztyk, w kampanii rosyjskiej uczestniczymy w bitwie pod Kurskiem (największa bitwa pancerna w historii II wojny światowej), zaś na koniec szturmujemy dworzec kolejowy w Charkowie. O ile pierwsze Call of Duty było tylko przystawką, to United Offensive oferowało "miód i delicje", jeśli chodzi o wrażenia płynące z rozgrywki.

Marka Gothic cieszy się u nas niemałym kultem, ale druga odsłona sprawiała wrażenie, że coś w niej brakowało. Fani narzekali w Gothic 2 na niski poziom trudności (za pierwszym razem się tego nie zauważało, ale drugie i kolejne podejście sprawiało, że rozgrywka była banalna) i podobnie jak w jedynce twórcy ewidentnie nie zdążyli z daną zawartością (można się było o tym przekonać znajdując piracki kordelas w podstawce). Sytuacje ratował Noc Kruka wydany już w 2003 roku w Niemczech, my musieliśmy poczekać do początku 2005 roku (nie tylko polscy gracze byli w takiej sytuacji, gdyż winę za taki stan rzeczy ponosiła firma JoWooD - wydawca serii Gothic). Wprowadzono piratów, zaś poziom trudności wzrósł, będąc najemnikiem na 14 poziomie mogłem stłuc nawet orka elitę w podstawce, teraz w Nocy Kruka pojedynczy, zwykły ork z łatwością przetrzepał nam skórę. Wydawać punkty umiejętności trzeba było uważniej, gdyż im wyższy mieliśmy np. współczynnik siły, tym więcej nauka nas kosztowała, przykładowa przy 90 punktach siły każdy dodatkowy punkt do tego atrybutu kosztował nas aż 3 punkty umiejętności. Sytuacje ratowały tabliczki, które można było znaleźć m.in. w nowej krainie Jarkendar (przy czym warto zaznaczyć, że nie mieliśmy dostępu do niej od razu, trzeba było odnaleźć fragmenty artefaktu do portalu). Powrócili starzy znajomi, jak Saturas, Thorus, Fisk, czy też Kruk. W dodatku scena dialogowa podczas spotkania z Dexterem jest zmieniona, pierwotnie Bezimiennego każą mu zabić Poszukiwacze, w dodatku jest mowa już o jego przełożonym. 

Dokończenie w drugiej części artykułu.

 

 

Edytowano przez goliat

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...