Skocz do zawartości

Wielka Gala Podsumowująca Rok 2020


SerwusX

1047 wyświetleń

Niezmiernie miło jest mi powitać Was w kolejne edycji Wielkiej Gali! Nie spodziewaliście się tego, prawda? Tym razem ponownie udało nam pobić się rekord liczby dni dni, które udało nam się przeżyć, chociaż z niejakim frasunkiem muszę dodać, że niestety nie wszystkim.

Pokłosiem wydarzeń z zeszłego roku jest także sposób, w jaki spotykamy się tutaj, by uczcić moją, hm, chęć do życia? Wygraną z prokrastynacją? Nieistotne! W każdym razie, nie spodziewałem się, że już druga edycja Gali odbędzie się za zamkniętymi drzwiami. Na szczęście dzięki uprzejmości właściciela obiektu – a raczej jego chwili nie uwagi – udało uzyskać się nam dostęp, wraz z ekipą, do sali teatralnej. Oczywiście wszelkie środki ostrożności zostały zachowane!

*Kilkadziesiąt metrów dalej, w górze sali kamerzysta ze smartfonem marki Good Orange w ręku podnosi wyciągnięty w górę kciuk.*

Dzięki ogromnej przepustowości, na jaką pozwala port RS232 będący na wyposażeniu naszego obiektu, możemy być z Państwem na żywo!

A zatem, już nie przedłużając, przejdźmy do statystyk. Tym razem mamy także porównanie z poprzednią edycją!

  • Ukończonych zostało 8 gier: o 5 mniej (47% mniej) względem roku 2019. Zasady takie same, jak poprzednio, czyli gra mogła być rozpoczęta kiedykolwiek, wystarczy, że napisy końcowe ujrzałem w rozpatrywanym roku.
  • We wszystkich grach spędziłem łącznie 47035,64 minut, co daje łącznie 783,93 godzin, czyli 32,66 dni, średnio 2 godziny 9 minut dziennie. Łączny wzrost wyniósł 10 509,69 minut, czyli 175,16 godzin, średnio 29 minut dziennie. Łącznie 29% więcej.
    jRFGBXD.png
  • 2 ukończone gry miały premierę w 2020 roku, względem 1 gry z 2020 roku, Przyrost wyniósł, niespodzianka, 1 grę, czyli całe 100%! Rzeczone tytuły to Ori and the Will of the Wisps oraz Helltaker.

*Gdy głos przestaje nieść się po sali, Serwus wykonuje głęboki ukłon w stronę pustej widowni. Kamerzysta pewnie by zaklaskał, ale ma zajęte ręce obsługą sprzętu. Pokiwał tylko głową z uznaniem.* 

A teraz przejdźmy do najciekawszej części prezentacji, czyli recenzje i ranking wszystkich tytułów!

Miejsce 8. Mass Effect 2

3jgxpaX.gif

Zaczynasz grę przed lub tuż po wielkiej katastrofie. Zbierasz więc drużynę wiernych towarzyszy, po drodze wypełniając misję dla towarzyszy, by ostatecznie stawić czoło Wielkiemu Złu, na końcu podejmując Trudną Decyzję (bez większego znaczenia, bo w kolejnej części będzie to co najwyżej wspomniane). Czy wiesz już o jakiej grze Bioware'u mowa?

dmVvYqF.png

No, ja też nie. Ale witamy na pokładzie kolejną, generyczną produkcję zasłużonego studia tworzącego kolejne scenariusze od tej samej sztampy! Zacznijmy od tego, co w grze nie zagrało. Zbieractwo AKA grind surowców, które w pewnym stopniu było konieczne, żeby uzyskać dobre zakończenie. Tym razem jednak w tym celu nie posługujemy się Mako,  a kradniemy zasoby różnych planet wprost z mapy układów w Normandii. W jedynce sprint był tylko pozorny? Tym razem wyłączono go zupełnie poza mapą, byś mógł dłużej podziwiać płaskie lokacje! Do tego dochodzą nijakie misje poboczne. Dyżurny Murzyn (dosłownie i w przenośni) w postaci Jacoba. Shepard dalej jest sztuczny, a kolorowe dialogi podczas rozmów zawsze są właściwie. Wybory są tylko pozorne, jak miało to miejsce podczas jednej z misji towarzysza (ale nie będę mówił o kogo chodziło, kto grał, ten pewnie wie, a kto nie... To już pewnie się nie dowie). Na wszelki wypadek kilka razy wczytywałem grę i identyczny rezultat uzyskiwałem niezależnie od sposobu poprowadzenia rozmowy. Złe zakończenie wątku dało się uzyskać tylko, gdy wybrało się opcję, które ewidentnie do tego prowadziła. Przytoczę w tym miejscu przykład zupełnie innej gry, mianowicie Deus Ex: Bunt Ludzkości, gdzie dobre poprowadzenie dialogu z potencjalnym samobójcą było naprawdę sporym wyzwaniem...

Za dużo się rozpisałem, a wymieniać dałoby się jeszcze sporo, zamiast tego dla odmiany powiem, co mi się podobało. Strzelanie było całkiem przyjemne, AI towarzyszy mniej bezużyteczne, niż w poprzedniej części. Korytarzowość paradoksalnie wyszła tej grze na dobre w porównaniu do znacznie bardziej pustych, półotwartych przestrzeni z pierwszej części. Misje towarzyszy, a przynajmniej większość z nich, były naprawdę niezłe. Cała reszta posiadała typowe wady i zalety praktycznie dowolnej innej gry wspomnianego studia, więc w tymi miejscu można zakończyć. Ocena uwzględnia skorzystanie z modów, bez tego plusa by nie było.

Ocena 6+/10

Miejsce 7. Blair Witch

34AGekB.jpg

Grę podsumować można krótko. Ładny las, pies psujący klimat zaszczucia, słaby horror i dziwne sposób przedstawienia wspomnień głównego bohatera. Jako horror gra sprawowała się mocno średnio, jako symulator chodzenia wcale nieźle. Pochwalić muszę przede wszystkim lokacje leśne, które choć w rzeczywistości nie były bardzo rozległe, to jednak bardzo umiejętnie zapętlone, przez co sprawiały wrażenie większych, niż w rzeczywistości. Ale nie mogę wybaczyć twórcom bezsensownych warunków koniecznych, do zdobycia dobrego zakończenia, nie wierzę, że komukolwiek udało się je osiągnąć bez dodatkowej wiedzy. Chyba, że przeoczyłem jakieś oczywiste wskazówki, ale nie jestem w tej opinii odosobniony.

Ocena 6+/10

Miejsce 6. Assassin's Creed 2

RUyGYMz.jpg

Zacznę od największych wad tej gry. Jest brzydka. Nie mam pojęcia jak można było tak potencjalnie kolorowe miasto, jakim była chociażby Wenecja, pokazać w szaro-buro-leśnych barwach? Druga rzecz, to brak możliwości włączenia włoskiego dubbingu. Zamiast tego pozostał obrzydliwy angielski z włoskim akcentem (kto słyszał "it's-a me, Mario!", ten wie o co chodzi). No i pozostaje jeszcze obecność, w większości przypadków, beznadziejnych misji pobocznych, co jest chyba cechą wszystkich gier Ubisoftu. Na szczęście nieobowiązkowych i dało się je prawie zawsze zignorować. Niestety, utrudniało to trochę rozgrywkę, bo np. gdy nie odblokowywało się punktów widokowych, to minimapa stawała się praktycznie bezużyteczna. Ale warto było i olać, bo dzięki temu rozgrywka nabierała większego tempa i znacząco się skróciła, przez co nie zdążyła się znudzić. Pochwalić muszę też misje wspinaczkowe na czas, które co prawda były generalnie bez sensu, ale lepsze to niż płonące miecze i wierzchowce (nie wiem na pewno, widziałem tylko memy z późniejszych części). Tak czy owak, po wielu latach udało mi się w końcu przejść kolejnego asasyna! Niestety w tym tempie może mi zabraknąć średniej długości życia mieszkańca Europy Zachodniej, by ukończyć chociaż większe odsłony.

Ocena 7/10

Miejsce 5. A Plague Tale: Innocence

JTK4O8S.jpg

Jedna z dwóch gier, które ograłem na próbnej wersji Game Passa (drugą była Blair Witch). Przyznaję, że chciałem już od dawna zagrać w ten tytuł i czekałem głównie na jakąś promocję, a tu proszę. To, co mnie w tej grze zachwyciło, to bardzo ładnie odwzorowana południowa średniowieczna Francja. Dodatkowy plus za to, że była możliwość gry z francuskim dubbingiem z napisami (czego zabrakło w przypadku Assassin's Creed 2 dla włoskiego). Muszę również docenić pomysł i jego realizację, za to nieco zgromić obecność wytwórstwa przedmiotów. Rozumiem jednak, co przyświecało twórcom przy jego implementacji. Zapewne bez tego nie zostałoby zbyt wiele gry w grze. Na szczęście nie był zbyt inwazyjny i dało się spokojnie grać nie zwracając na to większej uwagi. A kojarzycie bezużytecznych towarzyszy w misjach eskortowych, którzy ginęli głupio albo gubili się po drodze? Tutaj prawie cała gra była w zasadzie jedną wielką misją eskortową. Na szczęście zrobiono to dobrze i za każdym razem porażka z powodowana śmiercią towarzysza wynikała z błędu gracza, a nie słabej inteligencji (towarzysza ;)). 

Wiele osób narzekało na zakończenie, ale przypominam, że to nie jest gra historyczna, a jedynie osadzona w historycznym miejscu i praktycznie od pierwszej sceny widać. że mamy do czynienia z czystą fantazją.

A Game Passa raczej nie kupię już więcej. ;) Miałem zbyt duże parcie na to, żeby przejść te dwa krótkie tytuły i zdążyłem na styk, ale normalnie nie narzuciłbym sobie takiego tempa.

Ocena 8+/10

Miejsce 4. Alan Wake

W2Cjmqy.jpg

Okazuje się, że Alan Wake potrafił wywołać prawdziwie skrajne emocje u recenzentów. Że rozgrywka nijaka, akcja jakaś niespieszna i w ogóle jakoś mało bum-bumów. No jak tak na to spojrzeć i tego oczekiwać, to faktycznie, ale w takim przypadku odpowiadam: idźcie zagrać w inną grę chociażby tych samych twórców, czyli Maksa Bolonko. Ja twierdzę, że to jedna z tych gier, co do których trzeba zmienić podejście. Wikipedia opisuje grę jako "psychologicznym dreszczowcem akcji", co w tej właśnie kolejności uważam za wyjątkowo trafne podsumowanie tytułu. Klimat miasteczka Bright Falls to naprawdę coś, cały czas miałem poczucie bycia na obozie skautów w jakimś parku narodowym w Stanach Zjednoczonych. I to zarówno za dnia, jak i w nocy, kiedy gra nabierała zupełnie innego klimatu i tempa. I chociaż nie mieliśmy do czynienia z horrorem z krwi i kości, to niespodziewany atak opętanych potrafił sprawić, że podskoczyło się na krześle. Ale tylko trochę. :)

Najbardziej zapadła mi w pamięć scena obrony sceny (sic!) przed falami wrogów, co uważam za absolutny majstersztyk.  Do tego narracja niczym w książce Kinga (choć wielkim fanem nie jestem), po prostu coś pięknego!

Ocena 8+/10

Miejsce 3. Helltaker

3lZz2i7.gif

Ta gra to krótki żart, więc i opis będzie równie krótki. ;)

Ubawiłem się po pachy, a jak gra miała mi się już znudzić, to dostałem wcale nieźle zaprojektowaną walkę z bossem i zabawny epilog.

Ocena 9-/10

Miejsce 2. Penumbra Necrologue

UraeKU7.jpg

Dowód na to, że produkcje rosyjskie potrafią być siermiężne, ale jak coś im wyjdzie, to matko jedyna... Totalna, profesjonalna modyfikacja do Amnezji: Mrocznego Obłędu, która długością – więcej niż wszystkie Penumbry razem wzięte! – i jakością przebiła całą oryginalną serię. Pełne udźwiękowienie, praktycznie idealna zgodność z materiałem źródłowym oraz klimat sprawiają, że twór ten znajduje się w absolutnej czołówce ogranych przeze mnie modów. Wady? Kilka błędów technicznych, które można zbyć machnięciem ręki.

Nie mogę nie docenić również trudu, jaki włożono w wykonanie gry, bo praktycznie odtworzono Penumbrę na nowszym silniku. W pełni zasłużone wysokie miejsce na liście. 

Ocena 9/10

Miejsce 1. Ori and the Will of the Wisps

qAK61YW.jpg

Pisząc o drugiej części przygód Ori (Oriego?), najłatwiej będzie chyba opisać różnice pomiędzy Will of the Wisps, a Blind Forest. Tym razem zmieniono sposób prowadzenia fabuły. Większość jej nie jest opowiedziana przez Narratora z Głębokim Głosem®, a poprzez rozmowy z postaciami niezależnymi, których jest w tej grze zatrzęsienie. Czy to dobrze, czy nie dobrze, ciężko stwierdzić. Jednak w porównaniu do poprzedniczki, gra straciła nieco na uroku i magiczności, a do pełni szczęścia (i maksymalnej oceny) zabrakło iskry bożej i tzw. efektu łał, który miało się za pierwszym razem. Poza tym sama rozgrywka uległa modyfikacji, bo poza odblokowywaniem kolejnych umiejętności postawiono na semi-erpegowy rozwój postaci, z drzewkiem umiejętności i umieszczaniem kamieni w slotach. Ponownie: czy to dobrze, czy źle, ciężko stwierdzić. Za to sama rozgrywka nic nie straciła ze swojej pierwotnej jakości. Muszę też napisać nieco o wadach, których nie było wiele. Tak jak w przypadku Blind Forest, tak i tutaj miałem wrażenie, że jest za łatwo. Dodatkowo nie do końca przemyślany został projekt poziomów. Kilka razy zdarzyła się sytuacja, że miałem wrażenie, że oto stoi przede mną trudne wyzwanie zręcznościowe. Tymczasem po prostu okazywało się, że nie mam koniecznej umiejętności, którą dostanę dopiero kawałem dalej. No i gra jakoś nie była równie wzruszająca, co poprzednia część.

Ocena 9/10

Jeszcze słów kilka...

hYXg21w.gif

Uff, szczęśliwie dotarliśmy do końca listy. Muszę napomknąć o rażącej dysproporcji między czasem spędzonym na gry, a liczbą ukończonych tytułów w porównaniu do poprzedniego roku. Wynika ona oczywiście z faktu istnienia League of Legends, które jest dla mnie tym, czym są seriale na Netliksie dla stereotypowej jesieniary. Odmóżdżające rozgrywka bywa często tym, czego szukam po pracy i niestety okazuje się, że często brakuje mi czasu na POWAŻNE gry. Poza tym wielu znajomych gra i ciężko przekonać więcej osób do innych produkcji. W tym na przykład mnie, bo kilka osób zaczęło grać w Valoranta, którego odpuściłem po raptem kilkunastu godzinach.

Z innych sprawa poza tym: życie zawodowe kwitnie, bo mojej branży w ogóle nie dotknęła pandemia, a w moim konkretnym przypadku wręcz pomogła. W ciągu ostatniego roku byłem w biurze może z 5 razy, bo praktycznie całkowicie przerzuciłem się na pracę zdalną. Stąd też poniekąd wynika większa ilość czasu na inne rzeczy, w tym granie. Poza tym udało pobić się mój rekord aktywności fizycznej, łącznie przebyte ponad 1000 km, tako rzecze (a raczej rzekało) Endomondo.

Zakończenie

Dziękuję wam za to liczne oglądanie tegorocznego wydania gali! Widzę, że udało nam się dobić do dwucyfrowej liczby wyświetleń naszej transmisji, więc mogę już z całą pewnością ogłosić wielki sukces i ogłosić, że przyszłoroczna edycja również się odbędzie! O ile nas nie zamkną...

*Zza zaryglowanych drzwi dobiegają głosy i szczekanie psów, przez zakurzone okna przebija się światło reflektorów. Kamerzysta niespokojnie spogląda przez ramię.*

Ale teraz musimy już kończyć! Zatem do zobaczenia na kolejnej edycji Wielkiej Gali za rok!

*Załoga szybko ewakuuje się poprzez zapadnię akurat w momencie, gdy rygiel w drzwiach poddaje się z trzaskiem.*

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Zgadzam się, że ME2 miał nudny grind surowców, a większość wyborów sprowadzała się w sumie do jednego, który większość podjęła zapewne na początku gry - czy chcę być dobrym czy złym gliną. Moim zdaniem obie opcje niemal tak samo nierealistyczne, ale jak ktoś koniecznie chciał być złym, to miał prosty na to sposób. :)

Ale misje lojalistyczne były spoko (Garrus! Grunt! Legion!), a ostatnie zadanie z nawiązką wynagrodziło mi żmudne zbieranie zasobów i nudnawe (niektóre) misje poboczne. Szkoda, że nie było więcej takich misji, jak ta ostatnia.

Mark Brown z Game Maker's Toolkti zrobił bardzo fajny materiał na temat podejmowania decyzji w ME, polecam. :)

Link do komentarza
W dniu 31.01.2021 o 13:51, Przemyslav napisał:

Zgadzam się, że ME2 miał nudny grind surowców, a większość wyborów sprowadzała się w sumie do jednego, który większość podjęła zapewne na początku gry - czy chcę być dobrym czy złym gliną. Moim zdaniem obie opcje niemal tak samo nierealistyczne, ale jak ktoś koniecznie chciał być złym, to miał prosty na to sposób. :)

W pierwszej części było do wyboru być dupkiem albo ciepłą kluchą, a w drugiej dobrym albo złym gliną, tak jak mówisz. :) 

W dniu 31.01.2021 o 13:51, Przemyslav napisał:

Ale misje lojalistyczne były spoko (Garrus! Grunt! Legion!), a ostatnie zadanie z nawiązką wynagrodziło mi żmudne zbieranie zasobów i nudnawe (niektóre) misje poboczne. Szkoda, że nie było więcej takich misji, jak ta ostatnia.

Problem w tym, że tylko te misje były naprawdę warte zachodu, a i nie wszystkie. Jakby scenariusz do nich dali napisać studentowi, który dla odmiany włożył w to trochę serca. :D 

  • Upvote 1
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...