Skocz do zawartości
  • wpisy
    105
  • komentarzy
    105
  • wyświetleń
    20489

GoT [2/5] - nawałnica hejtu


Przemyslav

505 wyświetleń

Sezon ósmy Gry o tron został niemal jednogłośnie okrzyknięty najgorszą częścią serialu. Słusznie?

Zabrakło głównie dwóch rzeczy – logiki oraz spójności z poprzednimi sezonami. I… to tyle, ile mogę napisać, nie zdradzając szczegółów. Poniżej znajduje się kilka rzeczy, które mi najbardziej w ostatnim sezonie nie pasowały. Starałem się unikać zwykłego czepialstwa.

Oczywiście skłamałbym, gdybym samemu zauważył wszystkie te błędy – polecam obejrzeć ten materiał.

Poniżej spoilery z sezonu ósmego, czwartego i pierwszego.

 

Spoiler

Mogę się mylić, ale po upadku Muru nikt nie raczył wysłać zwiadowców, aby na bieżąco śledzili poczynania armii umarłych. Tego akurat nie mam nikomu za złe – trochę ciężko ucieka się przed falą truposzy – ale nawet Bran nie wysyłał swoich kruków, by meldować, gdzie znajduje się Nocny Król. Gdyby Beric, Tormund i reszta nie wrócili do Winterfell, kto powiedziałby Jonowi, że armia zombiaków przyjdzie akurat tej nocy?

W ogóle Bran okazał się mało pomocny, choć podobno wie wszystko. No właśnie – wie czy nie wie? Powinien wiedzieć, że część Nocnej Straży przeżyła upadek Muru, lecz nie dzieli się tą informacją, tak samo jak wieloma innymi.

Za Daenerys też chodzi pewien Niemiec, Alzheimer. Nie wspomniała słowa o tym, jak Jaime w poprzednim sezonie ruszył na nią z kopią. Pamięta za to doskonale o opowieściach tego kretyna Viserysa, który nagadał jej o zabójcy jej ojca. Na jej obronę można dodać, że może nie rozpoznała Jaimego w ogniu walki.

Bronn posiada półautomatyczną kuszę, którą przeładowuje dosłownie w dwie sekundy.

W sezonie ósmym ani razu nie pada imię Rickona Starka. O ile Jon i Sansa mogą jeszcze aż za dobrze pamiętać, co się z nim stało, a Brana już i tak nic nie obchodzi, tak Arya niezbyt jest zainteresowana losami swojego brata.

Choć Dothrakowie nienawidzą wiedźm i boją się magii, nie przeszkadza im to, jak ich miecze nagle jarają się ogniem dzięki zaklęciu Melisandre. Czyżby podróż przez Wąskie Morze zahartowała ich tak bardzo, że nie boją się już niczego?

Bran ponownie okazuje brak jakiejkolwiek pomocy, nie mówiąc Theonowi słowa o tym, jak przebiega bitwa. No i skoro wiedział, jak Theon zginie, nie mógł mu udzielić podpowiedzi? Na przykład: nie leć na niego z włócznią jak byle trep? Chyba że i tak byłoby to bez znaczenia, w końcu Bran wie wszystko.

Zakładam, że w bitwie nie wykorzystano kotłów z olejem, bo w Winterfell ich po prostu nie było.

Ani Jon, ani Daenerys nie mają żadnej osłony twarzy, zwłaszcza oczu i uszu, co nie przeszkadza im latać na smokach w nocnej zamieci.

Choć wiemy, że dotyk Nocnego Króla zmienia ludzi w Białych Wędrowców, nie wyrządza on najmniejszej szkody Aryi. To jedno z dwóch przeoczeń w tym sezonie, z którego jestem zadowolony. :)

Nikt nie zakwestionował pomysłu krycia się przed umarłymi w podziemiach, wśród… Umarłych. Serio? Przecież Jon (i nie tylko on) widział, jak Nocny Król ożywia truposzy w Hardhome. I teraz nie wiem, czy pomysł ukrycia się w krypcie był rzeczywiście nietrafiony, czy scenarzyści byli świadomi, jaką pomyłkę popełniają Tyrion, Sansa i inni. Wbrew pozorom, druga opcja nie jest tak bardzo bez sensu – Jon niezbyt komunikatywnym przywódcą był, mógł zapomnieć o tej jednej umiejętności Nocnego.

Wszyscy zgadzają się na nadanie Gendry’emu nazwiska Baratheon i tym samym uczynienie go lordem Storm’s End. Nikogo też nie zaskakuje taki obrót spraw – wszyscy zachowują się, jakby wiedzieli, że był on królewskim bękartem. Gdy ostatnio sprawdzałem, Gendry ukrywał przed światem swoje pochodzenie.

Tyrion nagle bardzo przejmuje się obywatelami stolicy. Nie ma w tym nic dziwnego, ale stoi to w lekkiej sprzeczności do tego, co powiedział na swoim procesie po śmierci Joffreya. Na jego obronę można dodać, że może tamte rzeczy wypowiedział naprawdę cholernie wściekły. Nawiasem mówiąc, to chyba moja ulubiona scena w całej Pieśni.

Gdy Tyrion podchodzi pod mury Królewskiej Przystani, Cersei nie jest w stanie wydać rozkazu kusznikom, by go zastrzelili, choć dosłownie trzy odcinki temu rozkazała Bronnowi rozprawić się z oboma jej braćmi. Jest to drugie niedopatrzenie w tym sezonie, z którego jestem zadowolony. :)

Jaime wyznaje Tyrionowi, że tak naprawdę nigdy nie przejmował się mieszkańcami Przystani, choć powiedział Brienne, że zabił on Szalonego Króla właśnie dlatego, że ten chciał spalić całe miasto. Jest to drobna sprzeczność, chyba że Jaime zrobił to wyłącznie po to, by ratować ojca, którego Aerys kazał zgładzić. Co pasowałoby do charakteru Jaimego.

Smok Rhaegal został ostrzelany przez flotę Eurona, od którego technik kamuflażu mógłby uczyć się sam Rambo, bo nawet lecąca na smoku Daenerys nie zauważyła pieronowych czarnych masztów ze złotym krakenem.

Paradoksalnie to, że Jaime wrócił do Cersei, jest jednym z bardziej logicznych wydarzeń w serialu. Tak samo spalenie Królewskiej Przystani, zwłaszcza po tym, jak Tyrion wytłumaczył Jonowi, skąd mógł się wziąć taki odruch u Daenerys.

Sam Tarly rzuca pomysłem, aby na króla mogli głosować wszyscy obywatele Westeros. Zostaje wyśmiany przez wszystkich obecnych, w tym Yarę Greyjoy. Jest to o tyle dziwne, że przecież na Wyspach Żelaznych wybiera się króla w identyczny sposób i dokładnie tak prawie wybrano ją samą!

Dlaczego nowym królem jest Bran, a nie Brandon? Zwyczajowo nie zdrabnia się imienia przy podawaniu oficjalnych tytułów.

W ogóle podejrzany ten Bran. W całym sezonie nie pomógł bohaterom niemal w ogóle, a na końcu zostaje królem. Ale skoro wiedział wszystko, to wiedział, że zostanie królem, choć rzekomo niczym nie jest już zainteresowany i żyje tylko w przeszłości

…Ale skoro wiedział, że zostanie królem, to wiedział, jak potoczą się wypadki. Nie mógł paru z nich zapobiec, ani powiedzieć o nich komuś?

To, że Tyrion nie został wspomniany w kronice spisanej przez arcymaestra Ebrose’a, jest bzdurą. Przecież Tyrion nie dość, że był Lannisterem, synem lorda Tywina, to był też namiestnikiem króla Joffreya, do tego zamieszanym w jego morderstwo. Same powyższe fakty wystarczą, by zostać spisanym, nie wspominając o jego zasługach w bitwie nad Czarnym Nurtem.

Brienne zamknęła Białą Księgę, nim atrament miał szansę wyschnąć. Ktoś, kto ją potem otworzy, zdziwi się… Swoją drogą, jest to całkiem niezła metafora całego sezonu.

 

 

Podczas pisania skapnąłem się, jak dużo jest tych błędów i nieścisłości. Sorry za niezawarcie ich wszystkich.

Mimo to zakończenie serialowej Pieśni Lodu i Ognia absolutnie nie jest paździerzem. Rewelacyjne sceny akcji (bitwa trwająca cały odcinek!), gra aktorska, ujęcia – to wszystko jest nadal obecne. Trochę jednak szkoda, bo całość wygląda, jakby skończyła się zbyt szybko. Moim zdaniem powinno być jeszcze drugie tyle odcinków, co w sezonie ósmym. Niekoniecznie z tym samym stężeniem akcji.

Chylę jednak czoła przed ekipą stojącą za całym serialem.

Edytowano przez Przemyslav

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

No zakończenie było trochę dziwne!, Ale nie uznałbym go za złe, poprostu nie tego sie spodziwałem, ale całe osiem sezonów serialu to super historia moim zdaniem , i sprawie sobie raczej wszystko na DVD  bo tak mi sie podoba

  • Upvote 1
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.


×
×
  • Utwórz nowe...