Skocz do zawartości
  • wpisy
    105
  • komentarzy
    105
  • wyświetleń
    20541

(Nie)przyjazna rywalizacja w A Way Out


Przemyslav

580 wyświetleń

A Way Out to gra, na którą nie zasłużyłem, ale była mi potrzebna. Choć tego nie wiedziałem.

Cały ten wpis to jeden wielki spoiler, więc zamieszczanie go w jednym wielkim znaczniku „spoiler” moim zdaniem nie ma sensu. Jeśli, drogi Czytelniku, jeszcze nie grałeś w A Way Out, to zrób sobie prezent i przejdź ją z kumplem, kumpelą albo ze świnką morską. Nie pożałujesz. Ponadto, gra na PS4 staje się coraz trudniej dostępna, więc zwyczajnie warto brać.

 

Wielka Improwizacja

W A Way Out poza głównymi zadaniami można oddać się wielu aktywnościom pobocznym, na przykład grać na gitarze, fortepianie czy nawet na automacie do gier. Pomijając takie minigierki, jak robienie pompek (polegające na mashowaniu jednego przycisku), te rozpraszacze łączy jedno: nie przyciągają do siebie niczym poza rozgrywką. To esencja grania, obecna w klasykach takich jak Arkanoid, Space Invaders czy Tetris. Za granie w rzutki nie ma żadnych profitów, które mogłyby ułatwić przejście gry. Nie rozwija się umiejętności „rzut rzutką”. Nie mają fabularnych twistów (rzucanie tarczą w rzutki). Nie wpływają na zakończenie (zdobądź minimum 150 punktów, żeby ocalić świat). Nie mają w sobie niczego poza czystą rozgrywką.

Frajda z grania potęguje się, kiedy dochodzi jeszcze element rywalizacji. Przecież nie mogę być gorszy! Chyba z pół godziny rzucaliśmy z kumplem podkowami do celu, oczywiście ja miałem więcej punktów. :) To sprawia, że zwyczajnie chce się grać… dla samego grania.

Najbardziej rozwaliła mnie chyba minigierka z utrzymywaniem równowagi na wózku inwalidzkim. Biorąc pod uwagę charakter misji i powagę tego, że byliśmy w szpitalu, ta scena jest irracjonalnie zabawna.

I takich rzeczy jest w grze mnóstwo – po prostu trzeba nauczyć się na sobie polegać. Ja jadę, ty strzelasz. Ja snajpię, ty idziesz od czoła. Ja zagaduję, ty podkradasz. Taki stan rzeczy sprawia, że nie sposób się nudzić. Mimo że bohaterowie znajdują się w tarapatach, nie sposób nie prowadzić przy tym wesołej rozmowy. Do czasu.

 

Piece of shit door!

Pod sam koniec gry okazuje się (w wielkim skrócie), że Vincent jest policjantem i musi zapuszkować Leo. I następuje cisza. Nie odzywamy się do siebie. Ja grałem Vincentem i byłem szczerze zdruzgotany tym, że gra postawiła nas w takim położeniu.

Teraz działamy już przeciw sobie. Żaden z nas się nie odzywa. Po krótkim pościgu zostajemy sam na sam na mapie, bierzemy karabiny i pojawiają się paski zdrowia.

Na początku w ogóle nie chciałem walczyć. Próbowałem znaleźć jakieś przejście do Leo, którym grał mój kumpel, ale mapa była tak skonstruowana, że nie dało się przejść. Warto zauważyć, że dalej był split screen, więc ukrywanie się nie miało wiele sensu. Chyba że przed kulami. A te wkrótce posypały się gęsto.

Nie wiem jak on (w końcu zaniemówiliśmy), ale ja kompletnie zapomniałem o tej przyjaznej stronie rywalizacji. Mi się już w ogóle włączyło Uncharted i palce same składały mi się do strzału. To była walka na śmierć i życie, i była taka do samego końca. Forów nie było, przynajmniej nie z mojej strony. Kumpel natomiast wiedział, że splatynowałem Uncharted 2. Czy ta świadomość zniechęciła go do gry? Prawdopodobnie. Otrzeźwienie przyszło za późno. Zabiłem Leo. Split screen zniknął. Scenarzyści dołożyli wszelkich starań, abym poczuł się jak ostatni śmieć. I tak było!

 

Piece of trash

Zadałem sobie pytanie, czy A Way Out miałby w sobie tyle magii, gdyby nie był zrobiony pod co-opa. Doszedłem do wniosku, że choć gra mogłaby wybronić się sama (dialogami, minigierkami, klimatem i wreszcie zakończeniem), to nie byłaby w połowie tak angażująca bez grania wspólnie.

Prawdopodobnie za bardzo się przejmuję i gra weszła za mocno. Nie zmienia to jednak faktu, że A Way Out jest tak uroczo nietypowy (wskaż drugą taką gierkę, która nie jest Brothers: A Tale of Two Sons!), że grzechem jest przejść obok niego obojętnie.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.


×
×
  • Utwórz nowe...