Dzisiejszy MSM będzie dość standardowy, z jednym wyjątkiem, o którym zaraz napiszę. Artykuł „Co myśleć o grach elektronicznych?” (czymkolwiek są – chyba chodzi o gry wideo/komputerowe ) został napisany przez nieznaną z nazwiska osobę (na potrzeby wpisu będę się do niej odnosił w rodzaju męskim) w 2008 roku, a znalazłem na stronie Biblioteki Internetowej Strażnicy – czyli została napisana od i dla Świadków Jehowy (to jest właśnie ta wyjątkowość – tym razem nie jest to tekst z portalu katolickiego czy nawet przez protestanta). Od razu zaznaczam, że nie mam nic do żadnego wyznania i wszystkich ludzi traktuję tak samo.
Link, tradycyjnie, na końcu wpisu. Gotowi?
CytatGRY ELEKTRONICZNE to coś więcej niż nowoczesna zabawka. Dają pole do popisu i mogą być lekarstwem na nudę. Ale to nie wszystko. Pozwalają wyrobić refleks i jak wynika z badań, poprawiają percepcję wzrokową. Niektóre nawet rozwijają zdolności matematyczne oraz umiejętność czytania ze zrozumieniem. Poza tym najnowsza gra często jest tematem ożywionych dyskusji w szkole, więc jeśli już ją poznałeś, masz o czym rozmawiać z kolegami.
Zagaja Autor całkiem mądrymi słowami – ale gdyby dalej było tak dobrze to przy tagach dopisałbym „MoG” .
CytatWiele gier otwarcie propaguje postępki potępione w Biblii — niemoralność, wulgarną mowę i przemoc (…). Niektóre przedstawiają w korzystnym świetle praktyki spirytystyczne.
Tu nadal się mogę zgodzić, ale Autor powoli zaczyna się rozkręcać .
CytatOsiemnastolatek imieniem Adrian opowiada, że świat pewnej lubianej gry to „wojny gangów, narkotyki, seks, wulgarny język, brutalna przemoc i strugi krwi”. W porównaniu z każdą kolejną wersją poprzednia wydaje się łagodna.
Autor nie podał tytułu, ale zgaduję, że chodzi o GTA (bo o cóż innego?). I choć nadal nie jest to głupie to już wskazuje, w którą stronę Autor się udał.
Cytat(…)Co się dzieje w tych wygenerowanych komputerowo światach? „Zwykli ludzie robią rzeczy, których w realu nigdy by nie zrobili” — pisze pewien dziennikarz. „Seks i prostytucja są tam na porządku dziennym”. Wystarczy parę kliknięć, by fikcyjni bohaterowie zaczęli przeżywać erotyczne przygody, którym towarzyszą rozmowy o seksie prowadzone przez samych graczy.
Mam wrażenie, że Autor trafił na niewłaściwą stronę z grami ;). Chyba, że Autor ma na myśli pierwszego Wiedźmina… coś w tym jest .
Cytat„Poza tym w wirtualnych światach „pełno jest przestępców, mafiosów, stręczycieli, szantażystów, oszustów i zamachowców” — czytamy w czasopiśmie New Scientist.
Wszystko ładnie, pięknie, z odwołaniem do czasopisma naukowego. Ale sądzicie, że Autor dał przypis? Nie bądźcie śmieszni. Poza tym – w ilu grach można wcielić się w stręczyciela? W kilku-kilkunastu? I to głównie ze „specyficznych” stron.
Swoją drogą - tekst, całkowicie przypadkowo, zgrał mi się z "aferą" z grą o gwałcicielu, która miała trafić na STEAMa. Ale nie trafiła i nie trafi. Teraz z niecierpliwością czekam na teksty spychologów o tym wydarzeniu (o ile w ogóle go zauważyli - w końcu nie ma tam ani słowa o DOOMie ).
CytatInne czasopismo podaje, że „krytycy są przerażeni, gdyż [w takich grach] robi się rzeczy, które w prawdziwym życiu są niezgodne z prawem — klient domu publicznego gwałci prostytutkę, a inny bohater uprawia seks z awatarem przypominającym dziecko”.
Ja nie wiem – Autor chyba specjalnie dobiera takie „teksty” (w tym przypadku dodatkowo nieweryfikowalne), bo nie wierzę, że ktoś coś takiego napisał serio. Chyba, że był spychologiem, choć nawet oni mają większy umiar .
Swoją drogą – wygląda na to, że muszę dopisać kolejny termin do Małego Słownika Psychologicznego - „czasopismo” .
CytatEntuzjaści gier pełnych przemocy lub seksu mogą twierdzić: „Przecież nikomu nie dzieje się krzywda. To nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. To tylko zabawa”. Nie daj się jednak złapać na takie błędne rozumowanie! (…) Jeżeli nabierzesz zwyczaju grania w brutalne lub niemoralne gry, to czy będzie można powiedzieć, że twój umysł jest czysty i prostolinijny? Jak wynika z przeprowadzanych wielokrotnie badań, u odbiorców rozrywki przesyconej przemocą wzrasta poziom agresji. W New Scientist niedawno napisano: „Interaktywny charakter gier wideo sprawia, że mają większą moc oddziaływania niż telewizja”.
Nieco dłuższy fragment, bo żal mi było go dzielić – wyciąłem zaledwie jedno zdanie. Autor, rzecz jasna, dostrzega tylko te badania, które mu pasują. Tymczasem, wciąż pojawiają się nowe, bardzo często przeczące powyższym słowom artykuły (np. ten z Nature z zeszłego roku choć uważam, że miał trochę zbyt małą grupę badanych). Pytanie teraz – komu wierzyć?
CytatOsoba, która decyduje się grać w brutalne lub niemoralne gry, przypomina kogoś, kto z własnego wyboru bawi się odpadami promieniotwórczymi — ich szkodliwe działanie, choć początkowo niezauważalne, z całą pewnością się ujawni. W jaki sposób? Duże dawki promieniowania niszczą nabłonek przewodu pokarmowego, w wyniku czego bakterie z jelit dostają się do krwiobiegu i wywołują choroby. Podobnie sugestywna erotyka i odrażająca przemoc przytępiają „poczucie moralności” i mogą sprawić, że twoje myśli i czyny zostaną zdominowane przez cielesne pragnienia.
Eeee… porównania gier z odpadami radioaktywnymi jeszcze nie widziałem… Trzeba dopisać do MSS :P. Nie wspominając już, że Autorowi zwyczajnie chodziło o – pojawiającą się wielokrotnie na tym blogu – desensytyzację. Tylko musiał to ubrać jakoś w słowa pasujące do religii. I pewnie nie zna tego pojęcia.
CytatZapytaj sam siebie: „Czy ta gra okaże się dla mnie pomocą, czy przeszkodą w usłuchaniu nakazu, by ‛uciekać od rozpusty?’” (…). Gry, które wprowadzają cię w świat obrazów i rozmów pobudzających erotycznie, nie ułatwią ci skupiania się na tym, co ‛prawe, czyste i cnotliwe’ (…). Dwudziestodwulatka imieniem Amy przyznaje: „Wiele gier znieczula cię na przemoc, wulgarne słownictwo i niemoralność. W rezultacie może osłabnąć twoja czujność w innych dziedzinach życia. Musisz bardzo uważać, w co grasz”.
To sobie Autor autorytet znalazł – o ile Amy w ogóle istnieje. W dodatku – czym są „obrazy i rozmowy erotyczne”? Rozumiem, że w Wiedźminie czy GTA znajdują się motywy przemocy i erotyka, ale czy w takim razie Skyrim jest bezpieczny? A co z Assassin’s Creedem? Albo Fallout 4?
Czas na (dość długą) notę Autora do… rodziców. Hura, to chyba pierwszy Autor, który ich zauważył :P:
Cytat(…)Niejeden młody człowiek zapewnia, że wirtualne krwawe sceny nie mają na niego żadnego wpływu. Być może powie: „Nawet jeśli robię coś na ekranie, to wcale nie znaczy, że zachowam się tak w życiu”. Jeżeli właśnie w ten sposób tłumaczy się wasze dziecko, pokażcie mu Psalm 11:5 {w całym tekście są linki do cytatów z Biblii – Autor nie dał przypisów do „naukowców”, ale odnośniki do Pisma Świętego się pojawiają. Interesujące…}, zacytowany na stronie 20. Werset ten wyraźnie dowodzi, że Bóg patrzy z dezaprobatą nie tylko na osoby dopuszczające się przemocy, lecz również na te, które ją miłują.
Ten fragment pasuje tu jak pięść do nosa – to, ze lubię grać w gry z przemocą, nie oznacza, że lubię przemoc. Nie można tu postawić znaku równości. Nie wspominając już o tym, ze miłościwy Bóg nagle kogoś nienawidzi :P. W dodatku w Biblii Tysiąclecia (czyli tej nieuznawanej, chyba, przez Świadków Jehowy) jest użyte łagodniejsze określenie: „nie cierpi Jego (Boga) dusza tego, kto kocha nieprawość.”.
Na zakończenie takie drobne przemyślenie: fakt, powyższy tekst jest ze wszech miar „spychologiczny”, ale Autor przynajmniej potrafi zauważyć też zalety gier. Nawet, jeśli jest o tym bardzo mało.
Czas na obiecany link .
Do zobaczenia za tydzień :)!
2 komentarze
Rekomendowane komentarze