Mój Commodore (cz.2)
READY.
Ack!
Zanim przejdę do typowej wyliczanki, kilka ciekawostek o graniu na C64. Gry na Komodę były na różnych nośnikach: najpopularniejszym i najtańszym były kasety magnetofonowe.
Propsy do anonimowego autora zdjęcia.
Kasety były bardzo tanie w produkcji i... to ich jedyna zaleta, bo poza tym charakteryzowały się podatnością na uszkodzenia, niską trwałością nagrania (programy z moich taśm sprzed tych 16 lat opornie czasem się ładują), powolnym wczytywaniem (wyobrażacie sobie czekać na załadowanie się gry 15 minut? A tyle czekało się na wgranie np. Robbers of the Lost Tomb, jednej z pierwszych gier na maszynę!) oraz koniecznością manualnego nastawiania głowicy w magnetofonie Datasette.
Widzicie ten mały otworek nad napisem Commodore? Wtykało się tam mały śrubokręcik i przekręcało delikatnie śrubkę głowicy. Aby wiedzieć jak należy kręcić, kupowało się cartridge użytkowy (w Polsce w 95% przypadków oznaczało to nabycie którejś z wersji Black Boxa), wtykało z tyłu urządzenia i dopiero wtedy przez odpalenie odpowiedniej funkcji, widziało się poziom odczytu taśmy, w postaci poszarpanych pasów przewijających się w dół ekranu. Sztuczka polegała na takim ustawieniu głowicy, by paski były jak najmniej poszarpane. Teraz gdy zmagam się na swoim wypaśnym PeCecie z uruchomieniem jakiejś gierki, to ciesze się że sprawę załatwia parę kliknięć, a nie półgodzinne kwitnięcie przed magnetofonem z śrubokrętem w środku.
Oczywiście, były też dyskietki.
Wielkie jak nieszczęście (większe od płyt CD), lekkie, łatwo się zginające (czego oczywiście nie należało robić) i okazyjnie dwustronne, przez co dało się na nich zmieścić dwa razy więcej stuffu. Stacje dyskietek to mój osobisty koszmar, którego dorobiłem się przy moim "nawrocie" do Commodore'a. Są okropnie ciężkie (ważą niewiele mnie co cegła), maja oddzielny zasilacz (też nielekki), głośne, a poza tym są kapryśne jeśli chodzi o odczyt. Trzy gry taka Ci wczyta pod rząd, powiedzmy, ale już następnych ni cholery, i tylko czerwoną lampką gnida świeci i wyrzuca na ekranie "disc loading error". Wciąż nie pojąłem natury tych przeklętych urządzeń.
I na sam koniec - cartridge. Ciekawa sprawa. Ogólnie carty były zarezerwowane dla rozmaitych "użytkowych" spraw, wspomagaczy ładowania dysków (Action Replay, Final 3, Black Box, Turbo) i uprzyjemnianiu ładowania kolejnych gier z taśmy - zamiast wstukiwania po raz n-ty LOAD "*",8,1 oraz RUN, wystarczyło wcisnąć odpowiedni klawisz funkcyjny, i po sprawie. Ale gry na cartach też się pojawiały. Najpopularniejszym z takowych był pakiet Super Games od Commodore, zawierający w sobie Colossus Chess (szachy, nuda), International Soccer i Silicon Syborgs (o tych dwóch rodzynkach niżej), zdarzały się też inne gry, ale to bardzo rzadko. Dziś sprawne carty z oryginalnymi grami są bardzo cenione przez kolekcjonerów, np. Mayhem in Monsterland, którego powstało naprawdę niewiele sztuk. Łatwiej trafić na pirackie składanki gier, ale bardzo często gry na nich to chłam (choć miałem kiedyś, przed kryzysem, jednego z Flimbo's Quest).
A teraz - gry!
Fiendish Freddy's Big Top 'o Fun - 1990 - Mindscape
Idealna gra do zrimejkowania na Wii! Zestaw postrzelonych mini-gierek - cyrkowych numerów, w tym: skok do szklanki wody, balansowanie na linie (przeszkadza nam wredny klaun), wystrzelenie z armaty i lot, rzucanie nożami w obracającą się tarczę z przywiązaną dziewczyną i kopa innych. Na koniec każdego numeru jesteśmy oceniani przez jury. Ubaw po pachy, zwłaszcza w towarzystwie. Są też wersję na Amigę, Speca i PC.
Panther - 1986 - Mastertronic
Klon Zaxxon - znaczy się, scrollowanej izometrycznej strzelanki - ze wspaniałą, apokaliptyczną muzyką Davida Whittakera. W skrócie - lecimy statkiem (mi jako młodemu szczawiowi kształt jego kojarzył się silnie z... wanną ), ratujemy ocaleńców i walczymy z dziesiątkami UFO. Jest bardzo dobry remake w 3d tej gry, o tutaj (15 mega download)
Paratroopers - 1983 - Rabbit Software
Nigdy tej gry nie lubiłem... Jako strzelec pokładowy zestrzeliwujesz setki helikopterów, samolotów wyrzucających niezliczone ilości spadochroniarzy i unikasz bomb. Spadochroniarze po wylądowaniu odcinają Ci drogę do manewru, więc przegrana jest kwestią czasu. Sporo opcji, ale IMO spokojnie można sobie tą grę odpuścić...
Turbo Charge - 1991 - System 3
Surowo oceniana gra w czasie swej premiery, a moim zdaniem pozycja wyjątkowa. Zaczyna się kopiącym intrem, a następnie wciska w fotel i nie daje złapać tchu. Dynamiczna arcade'owa ścigałka w 3d, gdzie jedziemy uzbrojonym w rakiety i karabin autem po post-apokaliptycznym świecie, by roznieść na drzazgi terrorystów. To trzeba zobaczyć i usłyszeć! (niestety na YT filmiki są tragiczne z tej gry )
Out Run Europa - 1991 - US Gold
Moja kolejna wielka miłość, choć o tej grze "prawdziwi" fani cyklu Out Run wypowiadają się kwaśno. Bohaterowi, tajnemu agentowi ukradziono wóz i teraz musi za nim gnać przez całą Europę by go odzsyakć i nie zostać wyeliminowanym przez innych szpiegów. To co mnie urzekło w tej grze, to ciągła zmiana krajobrazów i wozów - na początku jedziemy motorem, by następnie wsiąść na skuter wodny (kapitalny etap, gdzie się unika ognia helikopterów i morskich skał), a potem uciekać/ścigać autem. I ta muzyka Jereon Tela!
Green Beret - 1986 - Imagine
http://www.youtube.com/watch?v=FcTQarRrTjM
Zanim Konami wyprodukowało swój nieśmiertelny mega hit, Contra, "Zielony Beret" kosił setki żołnierzy w podobnej formie do przygód dwóch komandosów robiących salto przy każdym podskoku. Szalenie popularny automat doczekał się konwersji na każdą chyba platformę (na NESa też jest, swoją drogą, udana wersja tej gry). Żołnierz wyzwala swych kompanów spod radzieckiego jarzma, siecząc nożem lub strzelając z podniesionej bazooki czy miotacza płomieni. Na koniec każdego z czterech urozmaiconych leveli czeka boss - ciężarówka pełna żołnierzy, stado wściekłych psów czy helikoptery. Wymagająca i wciągająca gra, symbol epoki! Jest remake na PC, ale cieniutki.
International Soccer - 1983 - Commodore
http://www.youtube.com/watch?v=DqAgK31lg5o
Klasyk piłki kopanej, do której wciąż wracam. Najprostsza na świecie piłka kopana, prostsza chyba jeszcze od Sensible Soccer, ale właśnie dlatego taka grywalna. Dwie kwadratowe drużyny, piłka okrągła (mniej więcej), ubrany na szaro sędzia - i to wszystko, by przyciągnąć do ekranu na długo. Zero realizmu, 100% frajdy. I znowu - kultowe dzieło jednego człowieka.
Silicon Syborgs/Silicon Warrior - 1984 - Epyx
Ciekawa, choć nielubiana gra. Coś na pograniczu gry logicznej, platformówki i... deathmatchu! Na ekranie znajduje się 25 płyt, naszym zadaniem jest przez skakanie na nie utworzyć prostą linię 5 płyt tego samego koloru. Taki sam cel ma nasz przeciwnik. Można, w zależności od trybu, albo w niego strzelić, zamrażając na chwilę, albo po prostu zmienić kolor jego kafelków na swój. Gra 2 żywych graczy vs 1 AI dostarcza niesamowitych emocji
I to na tyle! Do zobaczenia przy okazji 3ciej części naszej retro-podróży!
http://www.youtube.com/watch?v=HAI6WBhZaQE
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze