Skocz do zawartości

ifaubloger

  • wpisy
    15
  • komentarzy
    29
  • wyświetleń
    12848

O Kuchnia! - Anchois


ifaube

710 wyświetleń

17143_b.jpg

Podczas pobytu w Helu uwielbiam rozmawiac z moim "przyszywanym" wujkiem, który niegdyś jak jego brat (takze mój "przyszywany" wujek :)), był marynarzem, teraz posiada własny trawler, na którym wypływa w morze by łowic dorsze. Ale nie o dorszach dziś będę mówił, zajmę się nieco mniejszymi rybkami, które zwie się sardelami (nie sardynkami). Mówiąc szczerze miałem okazje tylko raz jeśc prawdziwe anchois z tych właśnie rybek... Obecnie nabywam anchois ze szprotów, które wiele osób nazywa nędznym substytutem :), cóż, każdy ma inne podniebienie (i grubośc portfela). Powrócmy do tego "pierwszego razu z anchois" w moim wykonaniu. Wujek przyniósł puszkę tego cudeńka, otworzył, ułożył na upieczonym przez siebie chlebie i pokrył wszystko serem typu cheddar (chodzi o to, by ser był z gatunku tych ostrzejszych). Pierwsze wrażenie - niesamowity ostry smak... Drugie, identyczne jak pierwsze :). Jest to produkt, którego warto spróbowac (naprawdę anchois ze szprotów też jest bardzo dobre i co ważne, tańsze :)). Ale po cóż to wszystko piszę? Musiałem sobie zrobic jakiś wstęp :). Przyznam, że wyszedł dłuższy niż planowałem... Otóż gdy pałaszowałem tą kanapkę, wujek zaczął mi opowiadac, jak robi się anchois. Pierwsze etapy, nie sprawiły żebym jakoś ciężej przełykał przekąskę, dalej nie było tak słodko...

Otóż, po pierwsze wiadomo, trzeba złowic rybki, rybki trafiają do portowego magazynu, później są sprzedawane i wędrują do przetwórni... Tam się dopiero zaczyna robota. Ryby te mogą filetowac tylko kobiety o naturalnych długich paznokciach i przed 40 rokiem życia (wiem, to brzmi jak żart, nawet jak pogański przesąd). Przy filetowaniu sardeli nie używa się żadnego metalowego narzędzia - jedyne narzędzie to dłonie wyposażone w wyżej wspomniane pazurki. Po filetowaniu, rybki trafiają do beczki, są przyprawiane i zalewane jakąś miksturą do marynowania. Kolejny etap to zamkniecie beczki na 6 miesięcy, ale dosłownie na 5 sekund przed tym dodaje się do beczki (uwaga, uwaga) CYJANKU! Moja reakcja była najnormalniejsza z możliwych, odłożyłem kanapkę na talerz. Wujek się zaśmiał i wytłumaczył, że w tym wypadku to nie groźne i tak dalej i tak dalej... Następnego dnia przekonałem się, że rzeczywiście, cyjanek dodawany do marynowania anchois nie pozbawia życia, a wujek przypomniał sobie, ze dziś już raczej nikt się nie bawi w takie przyrządzanie tego przysmaku i właściwie całą robotę odwalają maszyny.

Na koniec pozostaje mi tylko życzyc - Smacznego! :)

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...