JEDI MIND TRICKS - A History Of Violence
Przyznam się szczerze, że do niedawna wykazywałem sporą ignorancje względem Jedi Mind Tricks. Gdy usłyszałem ich na mixtapie Shuko "The Foundation", pozytywnie mnie zaskoczyli i postanowiłem, że zapoznam się z jakąś ich płytą. Wtedy to mój kumpel, dostarczył mi link, pod którym była legalna free version, która co jakiś czas (właściwie w każdym kawałku), informowała mnie miłym kobiecym głosem, czego słucham i kiedy premiera . Mimo wszystko poluję na ten album w wersji fizycznej... "Intro" jak intro, ciężko się do niego przywiązac jeśli jest samym instrumentalem, ale przecież DJ Kwestion, nie jest w JTM tylko dla fejmu . Introdukcja wprowadza Nas w te płytę mówiąc, zaraz zderzysz się z porządnym rapem. I rzeczywiście tak jest. "Deathbed Doctrine" to kawałek, po którego sprawdzeniu słuchacz sam zadecyduje, czy chce dalej słuchac fenomenalnych bitów Stoup'a i specyficznego flow Vinnie Paza, czy jednak sobie odpuści. Jeśli styl Vincenzo jest dla Ciebie zbyt meczący, odpuśc, posłuchaj czegoś lżejszego . "Deadly Melody" wnosi trochę "spokoju" i zapoznaje Nas z pierwszą dwójką gości - Demoz'em i Block McCloud'em - która wypada dośc dobrze. Kolejny numer to "Monolith" z gościnnym udziałem rapera, który swoją ksywke stworzył na bazie dwóch Albertów - Panie i Panowie - Fat Albert Einstein! Piąteczka na liście to niezbyt potrzebny skicik, na ktory (jak i na kolejne), nie zwracałem większej uwagi, bo pragnąłem kolejnych bitów Stoup The Enemy Of Minkind (cóż za nieludzkie pseudo ). Po "skicie" ("Those With No Eyes"), odpływamy z kolejną dwójką wyśmienitych tracków "Trail Of Lies" i "Heavy Artillery". I wreszcie... Docieramy do ósemki z track listy, czyli "Seance Of Shamans". Vinnie Paz w asyście Outerspace i Doap Nixon po prostu zwalili mnie z nóg, wszystko za sprawą świetnie wykorzystanego bitu... Każdy instrumental na tej płycie to niemal majstersztyk, ale ten wbił mnie w podłogę. Wracam do tego numeru bardzo często. Dziewiąteczka sobie przelatuje i z głośnika zaczyna się sączyc świetne "Godflesh", gdzie spotykamy się z featem King Magnetic'a (zdecydowanie najlepszy występ gościnny na tej płycie), i po raz drugi Block McCloud. W "Terror" po raz drugi słyszymy Demoz'a, solidna konstrukcja . Ostatnia trojka to: tylko poprawne "Butcher Knife Bloodbath", skicik "The Sixth Gate Shines" i zamykający płytę bardzo dobry kawałek z Liz Fullerton - "Death Messiah". Stoup The Enemy Of Minkind bezsprzecznie trafia do loży moich ulubionych producentów, Vinnie Paz, zostaje przeze mnie zaakceptowany, mimo tego specyficznego flow i sporej dawki agresji w tekstach. Nie wspomniałem właściwie o Jus Allah'u, który powrócił do JMT, ale był to świadomy zabieg, bo ten człowiek niczym wielkim sie na tej płycie nie wyróżnił. Po prostu sobie jest. Żałuje tylko, że w całym tym materiale mało jest DJ Kwestion'a.
Ocena: 7,5/10
("I'm a perfect machine, You can't hacked me")
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.