Hipokryci vs Olewacze
Tytułem tego wpisu podsumuję dwie grupy osób, jakie pojawiły się po katastrofie, w której zginął prezydent Kaczyński i sporo znanych osobistości. Jako, że pewne zachowania mnie denerwują, to podzielę się z tym na blogu. Przypominam, że należałem do krytyków polityki Lecha Kaczyńskiego (i to dość ostrych), zresztą dzieliłem się tutaj swoimi wrażeniami na temat ustanawiania kolejnych żałób narodowych.
Ta jest w moim mniemaniu jak najbardziej uzasadniona. Ginie prawie sto osób i to dość ważnych z punktu widzenia państwa. Nie możemy tutaj rzucać sloganem "każde ludzkie życie jest tyle samo warte", bo w dzisiejszym zakłamanym świecie tak nie jest. Gdyby na pokładzie nie było naszej głowy państwa, to zapewne telewizje zagraniczne nie zainteresowałyby się tym wypadkiem i Polska nie była by na ustach Świata. Nieczęsto zdarza się, żeby ginął prezydent państwa, aktualnie sprawujący swój urząd. Jeśli jest to najbardziej prestiżowa funkcja w państwie, główny zwierzchnik sił zbrojnych, to kiedy odtrąbić żałobę, jeśli nie w takiej sytuacji? Do tego dodajmy fakt, że na pokładzie byli najważniejsi wojskowi i liczący się urzędnicy.
Teraz jesteśmy świadkami wszechobecnej hipokryzji. Nagle prezydent stał mężem stanu, jednym z najwybitniejszych Polaków, który prowadził Polskę do niepodległości. Wszyscy podkreślają, że to nie był ich prezydent, ale teraz już jest ich prezydentem. Nic lepszego nie mogło spotkać Lecha Kaczyńskiego (paradoksalnie), historia zapamięta go i jego zasługi, tak jak było z zamordowanym prezydentem Gabrielem Narutowicze zamordowanym przez endeka, w Zachęcie. Kto wie, może powstanie na ten temat film. Jestem tego niemal pewny, więc wszystkim, którym nie po drodze z dzisiejszą żałobą, radzę się przygotować na kolejne ciosy. Może Kaczyński był idealistą, może miał dobre chęci, ale nimi ponoć piekło jest wybrukowane. Dlatego nie mam zamiaru wstydzić się tego, że byłem jego ciągłym krytykiem, kiedy głupio i bezmyślnie się zachował. Czy mam przypominać wyprawę do Gruzji? Lepiej nie.
Z drugiej strony wytworzyła się w opozycji do żałobników inna grupa, która chce "błysnąć" swoją unikalnością. Pokazują i dzielą się ze wszystkimi swoimi wrażeniami "jadłem parówkę, kiedy to się stało, kiedy się dowiedziałem wciąż jadłem parówkę". Odpowiadam. Jeśli ciebie drogi olewaczu nie obchodzi zbytnio ta katastrofa, to jakim cudem mnie ma obchodzić fakt, że ktoś sobie parówę wcina? Nazwałbym ten trend "ostentacyjnym olewactwem". Trzeba pokazać wszystkich jak bardzo mamy ich gdzieś. Osoby te nie chcą uszanować faktu, że nie każdy musiał być hipokrytą. Jacyś ludzie wybrali w końcu tego Kaczyńskiego na prezydenta. Rozumiem, że kogoś może to mało obchodzić, ale dziwi mnie chęć podzielenia się tym z innymi. Jak papież umierał, to zupełnie się tym nie przejmowałem, bo nie był dla mnie osobą ważną, ale nie trułem innym "To skandal! Sklep mi zamknęli!", po prostu tego nie komentowałem. Starszy człowiek zmarł, to przykre, ale normalne.
Mój stosunek do tej całej sytuacji jest dużo bardziej skomplikowany. Jako człowiek interesujący się polityką, przykro mi, że wszyscy ci ludzie zginęli. Głównie z tego powodu, że nie będe mógł już ich oglądać w tv, śmiać się z nich, itd. Poza tym nikomu nie życzę śmierci. Z drugiej strony stało się to, czego najbardziej się obawiałem. Teraz postać Kaczyńskiego zostanie zmitologizowana, tak jak wiele postaci, które zginęły nagle, niespodziewanie, nie wydaje mi się, żeby swoją prezydenturą Lech na to zasłużył, ale nic na to nie poradzę. Przygnębie mnie za to cała atmosfera jaka panuje teraz w Polsce. Ludzie chodzą przybici i mnie też udziela się ten depresyjny nastrój, dlatego nie mogę już się doczekać końca żałoby.
12 Comments
Recommended Comments