Czas na świąteczną (de)motywację
Witam wszystkich, z wpisem spóźniłem się, bo w czwartek roznosiłem pewne "ulotki" na dworcu, a wczoraj prąd wysiadał. Ale, przechodzimy do sedna. Dzisiaj będzie o co by nie mówić, demotywatorach. Strona, która, jak pokazują badania przewyższa popularnością redtube! Co jest, spytacie? Któż przedkłada cokolwiek oprócz google, nad ćwiczenia trzecepsu?!
Dobra, żartuje tylko, kto nie zna demotywatorów. Każdy z was wie co to jest, ale kontrowersja zaczyna się na funkcji tej strony. Tytuł podpowiada, że zamieszczone tam obrazki z podpisem mają nas zdemotywować. Zazwyczaj jednak, kończy się nie na refleksjach, ale na przeglądaniu, czy to z kumplami, gdy do końca nie wiesz już " o co kaman ", czy samemu (co często kończy się na dumnym zamęczaniu znajomego, jaki to fajny demot znalazłeś na głównej). Podsumuję ten akapit tym oto demotem, na razie nie ujawniając mojej super ultra tajnej opinii na ten temat.
Nie wiem, czy słyszeliście, ale ostatnio dużo się mówi na temat, jak to demotywatory się "skończyły", że "opanowały je dzieci", a na blogu jakiejś słitaśnej dziewczynki w ulubionych stronach stoją jak chu...ligański bejsbol demotywatorki.pl. O ile, z taką samą opinią o chociażby bash.org, mogę się zgodzić.... To z demotywatorami nie. Bo jak dla mnie, nieregularnego widza prezentowały się podobnie. Było trochę mniej demotów od 12 letnich Panów Życia i Internetu, ale "upadku demotywatorów" nie odnotowałem. Może dlatego, że od początku uważałem tą stronę za zwykłe "śmieszne obrazki", które są jeszcze śmieszniejsze po tej czy owej Perle. Nie doszukuję się "przesłania" i "refleksji", bo emisariuszami tych wiadomości są jak już powiedziałem, te same dzieciaki z naszej-klasy, które wiecznie mają jakiś filozoficzny opis na gadu-gadu. Zabijcie mnie, że jestem typowym płytkim produktem nowych czasów, ale za cholerę nie zdemotywuje mnie coś takiego.
Czekajcie, spróbuję was podobnie zdemotywować. Jakiś czarny obrazek, kiedyś zdechniecie, a wasz grób wreszcie porośnie mchem, bo nikt was nie zapamięta. I co, już nie możecie spać? Czy coś mi nie wyszło? Proszę, nie wciskajcie mi, że jestem tą głupią połową, co to głębi demota nie może się doszukać. To nie jest szkoła filozoficzna, to po prostu strona, nawiedzana przez ludzi, dzielących się na dwie grupy: tych, którzy nie udają, że są na tyle "doświadczeni", by pouczać innych swoimi sentencjami, i na tych, co zastanawiają się "Podciąć sobie żyły, czy wrzucić kolejnego demota? Pomyślmy..." Znalazłem świetny opis takich mądrych przez duże "Em", demotów, z tym, że nie mogę go dzisiaj znaleźć. Podpis głosił "napiszę jeszcze dłuższy opis, to mój demot będzie mądrzejszy".
Wesołych świąt życzę wszystkim, i żegnam się z wami, świątecznymi demotem!
Ah, tak. Zajrzyjcie do ogłoszenia, prawa kolumna bloga. No, i co to za życzenia moje do was, bez...
3 komentarze
Rekomendowane komentarze