Małe alkoholiczki
Wczoraj przeżyłem historię mrożącą krew w żyłach. Wybrałem się do marketu po obiad. Pod tym świętym przybytkiem każdego konsumenta zaczepiły mnie dwie gimnazjalistki i poprosiły o kupienie im wina. Nie chyba gimnazjalistki czy wyglądały na gimnazjalistki tylko autentyczne 15-latki. Trochę mnie zamurowało ale odparłem, że nie mogę tego zrobić bo nie chcę mieć problemów z policją. To była jednak część prawdy.
Otóż moja wyobraźnia pracowała jak szalona wyświetlając mi obrazy skutków obalenia 0,7 wina przez dwie, kurduplowate dziewczynki. Widziałem, jak pijane wpadają do jeziora i się topią; jak koledzy posuwają się trochę za daleko zachęceni biernością koleżanek; widziałem jak wracają z parku zataczając się i wpadają pod samochód. Do tego doszła jeszcze świadomość, że moja siostra jest niewiele starsza od nich.
Ktoś może mi zarzucić: przecież sam robiłeś takie rzeczy! Tak, tylko po pierwsze to było w liceum, a po drugie chodziło o browar (słaby argument, wiem). Być może przesadzam. Granice wiekowe ciągle spadają, może dziewczyny były same w domu i chciały wypróbować coś nowego (jednak sądząc z ich plecaków to jednak był to plan wyjścia w plener). Trudno, niech próbują ale bez mojej pomocy. Uwielbiam zakłady ale tego nie zaryzykuje.
Trochę gorzka to historia, więc na koniec trochę optymizmu. Przede mną o zakup wina został poproszony pewien żul, a właściwie gules, bo zasłużył na trochę szacunku. Mimo iż prośba została zakończona nieśmiertelnym: reszta dla pana; koleś stwierdził, że nie będzie rozpijał dziewczynek, po czym zjechał je od góry do dołu. Rewolucje zawsze wychodziły z nizin, może w tym przypadku będzie tak samo.
0 Comments
Recommended Comments
There are no comments to display.