Muzykocwaniaki
Już długo mnie na moim blogu nie było, postaram się więc stopniowo nadrabiać zaległości.
Jako że obecnie mieszkam w Zielonej Górze (w internacie,ech), więc często jeżdżę tamtejszymi MZK-ami. Niesamowicie mnie denerwują osoby, które "słuchają" muzyki z telefonu. Chodzi o to, że muzyka ta jest słyszalna dla wszystkich pasażerów, bo widocznie danym osobom zabrakło pieniędzy na słuchawki. Czasami naprawdę czuję się, jakbym był na dyskotece. Wchodzę, kupuję bilet, siadam, a tu "umc,umc,umc" albo "I [beeep] you, nanana, I [beeep] you"... Nie mam nic przeciwko techno czy rapowi (sam czasami słucham niektórych piosenek), ale to, co można usłyszeć w autobusach nie można zbytnio nawet nazwać muzyką. Owo techno to głównie łupanie,łupanie i... łupanie, z jakimś mdłym tematem w tle, a rap to często stek wulgarnych wyrazów "wyśpiewywanych" jak najszybciej. Pasażerowie są więc często raczeni wybuchową mieszanką różnych gatunków muzycznych. To przeszkadza, naprawdę. A ci "muzykopuszczacze" nawet tych utworów nie słuchają, bo są zajęci rozmową z kolegami, dziewczyną, psem (i z tym się spotkałem!)... Tak więc drodzy "muzykocwaniacy", którzy chcecie zaprezentować muzykę, jaką lubicie - nie róbcie tego! Miejcie na uwadze czułe słuchy współpasażerów! Oszczędźcie nas!
Ostatnio nawet czytałem, że w toruńskim MZK za słuchanie muzyki w autobusie wlepia się mandaty. Brawo!
PS: Ostatnio założyłem z kolegami zespół rockowy. Może kiedyś zaprezentuję na łamach mojego bloga jakieś piosenki?
1 komentarz
Rekomendowane komentarze