Wiedźmin the movie
Nie wiem jak to się stało, ale zawsze udawało mi się unikać tego filmu. To po prostu była jakaś taka magiczna bariera, która chroniła mnie przed nieudolnością polskiej kinematografii. No ale niestety stało się tak, że bariera wzięła wolne i zostałem skazany na Wiedźmaka - przygodowy film produkcji polskiej.
Nie wiem jakie były założenia ekipy filmowej, ale napiszę o filmie po kilka zdań, patrząc jak na dwa różne dzieła: prawdziwy film fantasy i satyryczną adaptacje filmową książki. Jedziemy!
Wiedźmin - film fantasy oparty na serii książek Andrzeja Sapkowskiego:
To jedna wielka i tragiczna pomyłka. Zacznijmy od obsady. Kto dobierał tych aktorów? Żebrowski jako Geralt jeszcze daje radę - jest trochę sztuczny, trochę nieporadny, ale w sumie nie jest najgorszy. Zamachowski w roli Jaskra? Jak to się stało?! Przecież on z żadnej strony nie jest ładny i przystojny. W książce było przecież podkreślane, że w długich włosach Jaskiej wyglądał zupełnie jak elf - Zbigniew wyglądałby jak... Jak krasnoludzka kobieta. A o jego śpiewaniu lepiej nie wspominać... W rolę przepięknej Yennefer wcieliła się Grażyna Wolszczak... To nie wymaga komentarza, prawda? Nie twierdzę, że pani Grażynka jest brzydka, co to to nie. Jest nawet całkiem ładna ale... To nie jest ten typ urody, Grażyna jest trochę przystojna - Yen była kwintesencją kobiecości. Chociaż w sumie scena wspomnień Geralta do najgorszych nie należała. ;] Za to Ewa Wiśniewska kompletnie nie sprawdziła się w roli Lwicy z Cintry - brakuje jej tej królewskiej dumy. Reszty nawet nie chce mi się komentować, bo zupełnie nikt tam nie dostał pasującej mu roli, nikt. Ewentualnie postać Renfri mi odpowiadała, ale tutaj już nie o książce mówię ]:->
Lecimy dalej - scenariusz. Nie mam pojęcia kto za niego odpowiada, ale wiem jedno. Powinni zabronić człowiekowi, który go pisał, sięgania po długopis/ołówek/kredkę/kredę/mydło/maszynę do pisania/komputer/telefon/tu inne urządzenie pozwalające pisać. Powyciągał chłop losowe sceny z książki i myśli, że to wystarczy... Przecież opowiedziana w tym filmie historia jest bardziej dziurawa, niż wiaderko po zabawie termitem! Co na cholerę mogła o Wilku wiedzieć Ciri, skoro znała go tylko ze świątyni? Przecież w ostatniej scenie przylgnęła do niego zupełnie jak dziecko, które biegnie do dawno niewidzianego taty... Nie pojmuję tego...
Efekty komputerowe i specjalne jestem w stanie wybaczyć - Polska, rok 2001... OK, tą część przemilczę.
Sceny walki. Tu będzie krótko - scena walki dzieci z podstawówki w filmie Miss Agent jest lepsza, niż to, co pokazali nasi kochani rodacy.
Podsumowując - totalna klapa. Fatalny dobór aktorów, fatalna gra aktorska, tragiczny scenariusz i choreografia... Nie dziwne, że jeden ze scenarzystów wycofał swoje nazwisko z filmu...
Wiedźmin - satyryczna adaptacja twórczości Andrzeja Sapkowskiego:
Bomba! Jedna z najlepszych komedii, jakie w życiu dane mi było zobaczyć. Całość stylizowana na poważny film, wszystko jednak specjalnie zbabrane. Aktorzy zupełnie nie przypominają swoich postaci, a do tego grają większe drewno, niż Rasiak. Zbyt kwieciste opisy walki z książki zostały wyśmiane w przemyślny sposób - choreografia była bardzo powolna i dość nieudolna. Panowie od grafiki komputerowej dopięli swego - wykreowane przez nich potwory bawiły do łez. Całość okraszona została dość przyjemnymi scenami z urodziwymi aktorkami w rolach głównych. Brawo! Ale nie mogę zrozumieć jednego. Dlaczego pozbyto się charakterystycznego dla książki humoru? Ja rozumiem, że to parodia, no ale dlaczego by nie korzystać z podanego na tacy humoru wysokich lotów?
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze