Zieloni terroryści
Jak nazwać grupę osób, które napadają na Bogu ducha winnych przechodniów i niszczą im ubrania? Wandale. A jak nazwać takich, którzy uniemożliwiają budowę drogi, bo przywiązują się do drzew, przez co narażają ludzi na straty? Sabotażyści.
Ale nie, gdyż to wcale nie tak! Przeciez w istocie to szlachetni wojownicy o wyższe cele. Więc oczywiście są usprawiedliwieni!
Po kolei. Czemu wkurzają mnie zielone świry? Bo nie mają zielonego (hah, jakaż złośliwość polskiej frazeologii) pojęcia o biologii, fizyce i geologii. Oraz historii.
Takie wydarzenia, jak banda kretynów nalepiająca na kominie chłodni elektrowni atomowej transparent "Stop emisji CO2" zapadają w pamięć (dla nieobeznanych - komin chłodni odprowadza parę wodną). O micie globalnego ocieplenia powodowanego przez człowieka opowiem kiedy indziej.
Nasi miłujący pokój zieloni znani są ze spokojnych demonstracji, w trakcie których w pełni "opancerzeni" policjanci odnoszą rany, zaś samochody mają dziwną skłonność do przewracania się kołami do góry, tracenia szyb i palenia się.
Słynni z powodu benedyktyńskiej cierpliwości i anielskiej dobroci zieloniutcy atakują przy użyciu wielu różnych broni statki wielorybnicze. Kogo obchodzi, że te łowią akurat Grindwale, które uparcie nie chcą wymierać. Ważne, że wieloryby! A każdy wie, że wieloryb to zwierzę, które za wszelką cenę należy chronić! I jeśli fakty mówią inaczej, tym gorzej dla faktów! *
Bycie kretynem powinno być "ILLEGAL"...
Wyjątkowo działają na mnie każde wybryki w stylu przywiązywania się do drzew na trasie budowy autostrady. Bo przecież jest tam jest siedlisko wyjątkowych chrząszczy! Jedno z zaledwie 500 tysięcy na terenie Europy! Z utęsknieniem czekam na kogoś, kto zrobi jedną z trzech rzeczy:
- zostawi bohatera wcześniej odgrodziwszy go barierkami na 3 dni, oczywiście nie karmiąc ani nie pojąc;
- każdego przywiązującego się do drzewa wraz z kawałkiem drzewa wsadzi do więzienia, nie odwiązując go oczywiście. Niech targa za sobą dajmy na to 100 kg klocek drewna.;
- lub też wyjście trzecie, ale to już naprawdę trzeba chłopa z jajami jak kule do kręgli i bez sumienia - chłopak chce zostać bohaterem przywiązując się do drzewa i stając na drodze buldożerów? Dać mu zostać bohaterem, i rozjechać idiotę. Ja po nim płakać nie będę, a pula genowa zyska.
Ten pan chyba ma bardzo nudne życie...
Właściwie ja tego nie pojmuję - przecież jest tyle fajnych rzeczy, o które lubiący faunę i florę mogą walczyć - humanitarne zabijanie zwierząt przeznaczonych na mięso bądź futro. Czystość wód. Zbieranie śmieci. Czemu zatem właśnie tak kretyńskie idee przyciągają rzesze napaleńców? Buk jeden wie. Chociaż nie, topola też wie, ale nie ośmielę się zapytać, bo posądzą mnie o molestowanie flory, or sth like that.
Z tymi przywiązującymi się do drzew to w ogóle jest jakaś paranoja. Nieuzgodnione z właścicielem wdzieranie się na teren budowy jest wykroczeniem, prawda? To dlaczego policja zamiast tych debili odkuć, zaś co oporniejszych poczęstować pałą po dupie, stoi obok, i nie wie co ze sobą zrobić? Ha, i tu dopiero dochodzimy do ciekawego wniosku. Otóż muszą istnieć jakieś zielone źródła nacisku. Nie mówię już o tym, że w tej chwili jesteśmy obłożeni masą nakazów i zakazów z UE, i niestety stoją one ponad polskim prawem, ale na buka! Zielone lobby przyczynia się do tworzenia iście kretyńskich norm prawnych. I to nie od wczoraj. Mamy na przykład w Polsce wspaniałe prawo (to akurat bardziej wina socjalistów, ale jak wiadomo zielony to niedojrzały czerwony), które zakazuje mi własną siekierą ściąć na własnej działce drzewo posadzone własnoręcznie przez mojego dziadka z pestki jabłka które kupił za swoje pieniądze. Nie wolno mi, i koniec! A jak się nie zastosuję - mandat. I to naprawdę niemały. Niejednego z Was zapewne by zadziwił. Jedno z najbardziej idiotycznych praw istnieje sobie spokojnie, i jakoś nie słyszę głosów nawołujących do jego zniesienia. Ba, jest nawet inaczej - w końcu skąd odpowiednie organy wiedzą, że ktoś ściął drzewo? Donos! Tak jest, ci sami mili sąsiedzi, którzy wczoraj gorąco przepraszali, że ich pies znowu napaskudził na Twoim progu dzisiaj gorączkowo wydzwaniają z uprzejmą informacją "pan X, to on ściął drzewo! Tak jest! Nie wiem czy miał zezwolenie. Wy to sprawdźcie!". Załamuje mnie to. No, no, ale odbiegam od główne myśli. **
W Hiszpani pojawił się całkiem niedawno pomysł, żeby przyznać małpom prawa człowieka. Genialna to iście inicjatywa! Spodobał mi się tu komentarz Janusza Korwin-Mikkego, który napisał, że to nawet i na dobre wyjdzie, bo małpa wybierze w wyborach coś całkowicie losowego, więc jest szansa 50%, że wybierze dobrze, a tacy, co jej przyznali prawa wyborcze to zapewne w 99% wybiorą głupio.
Czemu uważam, że warto zapewnić zwierzętom śmierć bez zbędnego znęcania się? Bo oglądałem video, na którym zwierzęta przeznaczone na futro są obdzierane ze skóry żywcem. Niefajny widok. Poza tym skoro nie trzeba wielkiej doprawdy finezji czy pomysłowości, by zwierze przedtem ogłuszyć, tudzież ukatrupić, to czemu nie? W jakimś kraju (niestety moja memoria ostatnio zawodzi mnie coraz częściej... Zaraz, a o czym to ja?) jest tak, że przed zabiciem świni aplikuje się masaż i saunę. For goat's sake! To przegięcie zdecydowane. Choć jeśli ktoś chce, to niech sobie tak robi, ale nie wydaje mi się to zbyt dochodowym interesem.
Co skłoniło mnie do napisania tego właśnie narzekania? Ano tak sobie pomyślałem, że napisałem o ludziach, którzy mnie wpieniają (o feministkach), a pominąłem grupę, która z feministkami w szranki może stawać w zmaganiach o koronę durnych żądań.
Czemu tak długo? Hm, widzę, że odwiedzaliście mojego blogaska dość często jak na taki, na którym ostatni nowy wpis był grubo ponad tydzień temu. A jak dodałem wpis, to w ciągu pierwszej doby doczekałem się jedynie jakiś 30 odwiedzin. Więc był foch, i w ogóle, bo żeby wpis miał mniej obejrzeń, niż poprzedni miał komentarzy, kto to widział... To była wersja oficjalna. Z subtelnym przesłaniem. //please rate and subscribe!!!!11!eleven
Wersja nieoficjalna - ludzie podobno pochodzą od małpy. Ja muszę webec tego mieć wśród przodków jakiegoś leniwca. Nie chciało mi sie pisać, ot co ;P
Na ten wpis czekaliście dośc długo. Następny pojawi się jak tylko (wersja możliwa przy złym zbiegu okoliczności - JEŚLI tylko) wrócę do Polski. Jutro ebałt mid-day ide sobie grzecznie łapać stopa. Przy dobrych wiatrach we środę powinienem być w Polsce. Więc nowego wpisu oeczekujcie ok. piątku misie pysie ;*
* Będąc w Norwegii miałem okazję jeść wielorybka z grilla. Pycha! Poza tym muszę sobie kupić taką koszulkę, którą widziałem u kogoś na ulicy:
for dinner.
** W pierwszym (no, drugim, bo pierwszy był polemiką) wpisie ostrzegałem, że mam niebywałą skłonność do popadania w dygresje.
15 Comments
Recommended Comments