Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

[FPS] Hala Walk FPS

Polecane posty

Temat do prowadzenia walk w Federacji Pojedynków Sesjowych. Przypominam o regulaminach itd. Życzę miłego kopania tyłków sobie wzajemnie i jak najwięcej epicko-humorystycznych sytuacji, oraz, przede wszystkim, dobrej zabawy.

Temat póki co zamykam, jak będę miał troszkę czasu, oraz pierwsi wojownicy będą gotowi pokazać na co ich stać wyklepię odpowiedniego posta otwierającego. To tyle na razie ;)

- PANIE, PANOWIE - wydarły się wszystkie głowy wielogłowego Komentatora. - DZIŚ. PO RAZ. PIERWSZY! I NA PEWNO NIE OSTATNI! POJEDYNEK FPS!!!

Z głośników sali poleciała techniawa, pulsujące stroboskopy i kolorowe reflektory wywołały apopleksję u kilku widzów. Po chwili zapadł mrok.

- Dziś po raz pierwszy... A tym samym w walce o pas mistrzowski... W kategorii DEMOLITION!!!...

W tym momencie na ekranach pojawiły się napisy: DEMOLITION!!!...

- Zmierzy się dwóch wojowników... Ale najpierw! Powitajmy sędziego.

Wiązki reflektorów skupiły się na postaci rodem z animca. Miecz nonszalancko przerzucony przez ramię, trawka w zębach, lekki uśmiech... Kyoku uniósł dłoń co spowodowało ogłuszający wrzask uwielbienia. Zaczął powoli dłoń opuszczać a wraz z tym ruchem gwar cichł.

- Przypominam zasady - odezwał się wreszcie sędzia główny.

>Można tylko jeden raz użyć w trakcie bitwy mocy transformacyjnych/polimorfizmu itp. Kiedy raz zmieni się formę nie można powrócić do poprzedniej.

>Tylko raz można też wykonać summon dowolnego typu (przyzwać pomoc, wyczarować jakiegoś potwora, wyciągnąć z kapelusza imperialnych szturmowców, albo hiszpańską inkwizycję z szafy...)

>W czasie jednej walki można korzystać jedynie z sześciu mocy specjalnych - trzech przed i trzech po przemianie.

Kyoku na chwilę opuścił głowę po czym uniósł ją ponownie i powiedział krótko:

- Oddaję głos...

Komentator poczekał aż gwar znów przycichnie po czym zaczął się wydzierać:

- W narożniku różowym... Mistrz stylu Tańczący Wojownik, najbardziej wyluzowany mag w naszej Federacji, podopieczny przez brylanta... Slim Al!!!

Publiczność po raz kolejny wybuchła niezdrowym entuzjazmem.

- W narożniku czarnym... zaraz, gdzie on się podział? - Ninja na chwilę wychylił się i stał widoczny, by sekundę później znów zniknąć. - Ach, tak... Tajemniczy ninja z nieznanego klanu. Znane jest tylko jego imię... Lee, podopieczny Aidena!

Tym razem brawa były nieco bardziej skąpe, ponieważ publiczność próbowała wypatrzyć wojownika.

- Panie sędzio!

- Tak - odezwał się znów Kyoku. - Jako że w kategorii Demolition walki muszą rozgrywać się na neutralnym terenie...

Na środku ringu pojawił się portal sponsorowany przez GlaDOS.

- Dzisiejsza walka odbędzie się w... to mała niespodzianka. Wojownicy, zapraszam na arenę...

Ekrany zaczęły pokazywać pole bitwy w chwili gdy wojownicy przenieśli się na nie. Ustawione w rzędzie ławki. Tablica. Szafka z odczynnikami chemicznymi...

- Walka rozgrywać się będzie w sali chemicznej, innych salach, oraz szeroko pojętym terenie Liceum Ogólnokształcącego numer 13, które zamknęło się tydzień temu, a nasza Federacja została poproszona o pomoc w pracach rozbiórkowych!

- Wreszcie, jako że Aiden zgłosił się wcześniej... Pierwszy atak wykonywać będzie niejako wyzywany, Slim Al! O ile oczywiście znajdzie swojego przeciwnika...

W tym momencie rozpoczął się półgodzinny blok reklamowy, po którym nastąpiło wreszcie z dawna oczekiwane...

Round 1

Fight !

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Round 1, Wojownik 1 Atak!!

"I weź tu walnij kogoś, kogo nie widzisz", pomyślał Al, po czym zaczął się zastanawiać, co z tym fantem zrobić. Podszedł powoli do głośnika radiowęzła, nonszalancko machając rękoma w rytm słyszanej tylko przez niego muzyki, po czym dotknął tego drewnianego pudełka, które odzywa się czasem głosem dyrektora. Ale nie dziś. Z początku cicho, lecz potem coraz głośniej, zaczęła płynąć z głośników muzyka. Bee Gees. Stayin' Alive. W całej szkole. 300 decybeli. Każdego powali. Oprócz przyzwyczajonego do takich warunków Ala.

Offtop: Sorry, że tak późno, ale niedawno wróciłem do domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojownik 2, obrona i atak.

Idealnie zamaskowany. Niczym cień na hałdzie węgla, jak kropla wody w morzu. Co z tego jeśli przeciwnik zastosował takie niecne sztuczki? Pożałuje...

Fundamenty się trzęsą, pękają szyby i probówki z chemikaliami, a te mieszając się tworzą kolorowe opary i dziwne substancje wżerające się w podłogę. Nagle dosłownie znikąd wyłonił się Lee jedną ręką trzymający się za głowę, a drugą ruchem tak szybkim, że aż niezauważalnym rzucił nożem. Ten wyleciał na korytarz, a kamera podążając za nim pokazała jak potrójnie podkręcony wylatuje przez okno i przecina kable na słupach wysokiego napięcia, a co za tym idzie odcina dopływ prądu do głośników i całej szkoły. Zapadła cisza, głęboka i nieprzenikniona, dużo bardziej pasująca dla wojownika cienia. Ten skorzystał z tego, że pod stopami maga zebrała się kałuża łatwopalnej cieczy wylanej ze zbitych przerażającymi dźwiękami retort i rzucił dwoma shurikenami, po jednym na rękę. Zderzyły się tuż nad płynem, wykrzesały kilka iskier i zakręciły wracając do rąk swego właściciela. Ciecz zajęła się ogniem.

----------------------------

Offtop:

Trochę się naczekaliście, ale byłem nieco zajęty. Następne odpisy powinny pojawić się szybciej :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W1, def etc.

Ogień?! A to cwaniak...Następnym razem będę na to uważał. Ale co zrobić z tym ogniem? Przydeptać. Moje stopy zaczynają się poruszać w błyskawicznym tempie. Superszybka kamera rejestrująca to ledwo nadąża z nagrywaniem tego, jak stepuję. Stepuję tak szybko, że nie widać, jak moje stopy się ruszają. Ogień zgasiłem, ale uszkodzona, drewniana podłoga nie wytrzymała i poleciałem z hukiem w dół. Prosto do pokoju nauczycielskiego. Powoli wstałem i robiąc moonwalk'a w kierunku drzwi, wzięłem kilkanaście dzienników z szafki obok. Zawróciłem i ustałem w miejscu, gdzie spadłem. Wzięłem zamach i rzuciłem dziennikami tak, że się przebiły przez sufit, prosto w salę, gdzie przed chwilą byłem. Jak szrapnele...

Offtop: Idę spać. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojownik 2 obrona i kontratak.

Ach, dzienniki szkolne. Pamiętam jak w Akademii nauczyciele witali się z nami w klasie rzucając nimi z siłą wystarczającą do urwania głowy. W dodatku trzeba je było im odbić. No, ale dość sentymentów, wróg czeka.

Unikając latających dzienników wyczułem odpowiedni moment i wykonałem silny, precyzyjnie wymierzony kopniak od góry. Trafił dokładnie w dziennik będący w połowie drogi między podłogą, a sufitem, co zawróciło go z powrotem w dół gdzie wbił się w podłogę pokoju nauczycielskiego. Zrobiłem tak z większością pocisków, a następnie chwyciłem ostatni w ręce korzystając ze swego nadludzkiego refleksu (niewiele się to różni od złapania strzały), rzuciłem go z powrotem na dół przez dziurę w podłodze i chwilę potem wskoczyłem na niego jak na latającą deskorolkę. Podczas lotu czekam aż się odpowiednio zbliżę do wroga i miotam wszystkim co mam czyli tak na oko 50 shurikenami i 30 nożami. Uderzenie dziennika, na którym stoję też powinno mu coś robić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W1, Defence

A to cwaniaczek, odbija moje szrapnele...Na szczęście balet to doskonała technika unikowa, najlepiej w rytmie jeziore łabędziego. Powoli, majestatycznie wiruję między pociskami, uskakuję i robię przewroty. Nagle patrzę w górę- wróg na mnie leci. Ale nie, nie dam się, wolę panie...Schylam głowę i kieruję moje wielkie, pokryte tonami lakieru afro(doskonale robi jako ciężarek przy brzuszkach) w kierunku jego i tych około 80 pocisków które rzucił. Nagle czuję potężne uderzenie, moje stopy wbijają się w podłogę, cofając się. Atak wroga zatryzmał się na mojej fryzurze wzmocnionej lakierem. Machnęłem głową w bok, wyrzucając wszystkie pociski, którymi dostało moje afro. Niestety, atak rozbił jej strukturę cząsteczkową, przez co zniszczyła się. NIe pocieszony wzięłem jeden z wrogich nożów i podszedłem do lustra. Po chwili miałem włosy jak u Elvisa. Oh yeah.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojownik 2, atak.

W ostatnim momencie zeskoczyłem z dziennika, który razem z chmarą pocisków pochłonięty został przez monstrualną fryzurę wroga. Nie doceniłem go... Ale ciągle mam trochę asów w rękawie. Wykorzystuję moment, w którym mizdrzył się przed lustrem i skupiam się. Próbuję wyczuć energię krążącą we mnie, w nim, w otoczeniu. Świadomość przechodzi na wyższy poziom, zdaję sobie sprawę z wszystkiego co się dookoła dzieję. Dzięki temu orientuję się, że budowniczy tej szkoły niezbyt się postarali, a ona sama jest już bardzo stara i w nie najlepszej formie. Nic dziwnego, że przeznaczono ją do rozbiórki. Wystarczy trafić w odpowiednie miejsce... Znajduję je dzięki poszerzonej świadomości i podchodzę do ściany gdzie się znajduje.

- A oto moja... - szepczę - WIBRUJĄCA PIĘŚĆ!!! - to już wywrzeszczałem uderzając dokładnie w najsłabszy punkt (kamera pokazuje to z trzech kątów po kolei zgodnie z zasadą dramatycznego zwielokrotnienia).

Nic się nie dzieje, a ja nie nawet nie drgnąłem. Nagle na ścianie pojawia się małe pęknięcie. Chwilę potem następne i następne, szybko się powiększają aż w końcu ta część budynku zaczyna się sypać. Skaczę odbijając się od spadających kawałków sufitu i wydostaję się na zewnątrz tuż przed tym, jak całe zachodnie skrzydło szkoły zamienia się w kupę gruzu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W1, Atk i DEF

Ostatni szlif, mała poprawka grzebieniem i wyglądam jak młody bóg...Nagle słyszę:

- WIBRUJĄCA PIĘŚĆ!!! - widocznie mój przeciwnik zaczął wreszcie pomagać przy rozbiórce szkoły. Natychmiast robię parę fajnych kroków tanecznych, dzięki czemu unikam odłamków. Ale to tylko chwilowy odpoczynek, po zapada się podłoga. Heh, czas znowu na balet. Staję na jednej nodze i zaczynam obracać się z wyciągniętymi ramionami. Po chwili jestem już w powietrzu, dzięki działaniu swoistych śmigieł. Czekam, aż sytuacja się unormuje i ląduję spokojnie na gruzach. O, już jest noc. Bezchmurna noc. Doobrze. Zdaję sobie sprawę, że w takich warunkach mogę w każdej chwili dostać shurikenem w plecy. Natychmiast robię specjalnie wzmocnionego moonwalk'a. Wzmocnionego tym, że wokół rozbrzmiewa "Thriller" MJ ...Ja powoli mruczę zaklęcie

- Zaraz już północ, Coś wrednego patrzy z krzaków.

Parę wersów dalej...

- THRILLER NIGHT!!

Ziemia drży, po chwili zaczyna pękać. Minutkę później koło mnie stoi już spory oddział żywych trupów.

- Wywęszcie tego ninja i jak go znajdziecie: wiecie co z nim zrobić!!

O tak, już go znaleźli i pędzą, by mu wbić w czaszkę swe ząbki. Siadam na gruzach i nucąc "Let the bodies hit the floor" patrzę, co wróg zrobi w takiej sytuacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojownik 2, obrona (tak jakby) i atak.

Co robię? Wskakuję na głowę najbliższego zombiaka, odbijam się od niej przewracając truposza, ale samemu zachowując równowagę, ląduję na barkach następnego samymi koniuszkami palców, od nich (barków, nie koniuszków) też się odbijam i biegnę dalej po zastępie wrogów na tyle szybko, że powolne umarlaki nawet nie reaguję od czasu do czasu przewracając się ciężko na ziemię. Od ostatniego z hordy odbijam się jak najsilniej i w pozie z nieco podciągniętymi kolanami oraz wysuniętą ręką dzierżącą ostrze, od którego odbija się poświata Księżyca, lecę na mego głównego przeciwnika z zamiarem przebicia mu serca. Nie jak ninja, a efekciarski pożal-się-boże asasyn? I słusznie, bo to tylko uformowany z cienia za pomocą moich sekretnych technik obraz. Trupy dały się nabrać, a ja w tym czasie mogłem zająć pozycję. Czaję się za Alem i czekam tylko aż spróbuje uniknąć klona aby wbić mu sztylet między żebra.

----------------------

Kurczę, już sam się w tych wielokrotnie złożonych zdaniach plączę :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w1, def, transform, atk

No tak, te zombiaki to cieniasy...Natychmiast odbijam się od kupy gruzów i lecę w kierunku tego, co wyglądało na mego wroga. Próbuję trafić go w brzuch, ale jakimś cudem przelatuję przez niego. No tak, klon! On może być wszędzie! Robię natychmiastowy przewrót w przód, podskakuję i ląduję na ziemi, otoczony kordonem zombiaków. Zapewniają mi osłonę, ja tymczasem patrzę na księżyc. Serce zaczyna bić szybciej, krew płynie pod coraz większym ciśnieniem, źrenice rozszerzają się. Wyrastają mi włosy, moje ciało powiększa się, nie niszczy jednak mego magicznie powiększającego się ubrania, zaś twarz wydłuża się, zamienia się w pysk...Koniec przemiany, jestem już wilkołakiem. Disco- wilkołakiem. Przyzwyczajonym do ciemności i cieni, mającym doskonały węch. Natychmiast odnajduję mego wroga i łapię jednego z truposzy. Kręcę nim nad głową i rzucam w kierunku ninja. Niech spróbuje złapać to!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojownik 2, obrona.

No ładnie, z ukrywania się nici. Bestia ma za dobry węch i słuch, do tego widzi w ciemnościach. No i rzuciła we mnie jednym z trupów, ale ja się nie dam. Nie takich pocisków się unikało.

Biegnę naprzeciw lecącego w moją stronę trupa, który wyje potępieńczo wirując w powietrzu. Tuż przed nim wysuwam nogi do przodu, a plecy kładę prawie na ziemię czyli innymi słowy wślizguję się pod (nie)żywy pocisk. Natychmiast po tym jak trup przelatuje nade mną prostuję się, nawet na moment nie tracąc tempa i biegnę dalej w stronę disco-wilkołaka. Otaczają go trupy, ale to nie problem dla wyszkolonego wojownika cienia. Biegam w bezpiecznej odległości dookoła zbitej kupy truposzy z wilkołakiem pośrodku i czekam na ich ruch. Skończyły mi się pociski, ale mam już plan. Czekam jednak pierw na ich ruch.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W1, atk

Nagle zombie zbijają się w kupę i tworzą kopułę, która mnie szczelnie ukrywa. Nic się nie dzieje, wrogowi trudno dojrzeć, co robię. Ninja robi już chyba z setne kółko, gdy nagle coś go zatrzymuje. Konkretniej moja łapa. Podkopałem się pod tor jego biegu poczekałem na odpowiedni moment i przebiłem się przez ziemię, łapiąc go. I na dodatek w jego kierunku biegną teraz zombie. Będzie bolało. Hehe

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojownik 2, obrona i atak.

Tego nie przewidziałem. Nie ma jednak strachu, z większych kłopotów już wychodziłem. Owinięcie łańcuchami i zamknięcie w trumnie pełnej jadowitych pająków, płynącej w stronę wodospadu na przykład.

Nie zatrzymuję się nawet na moment, wykorzystuję swój pęd i skaczę na wyprostowane ręce ułamek sekundy po schwytaniu. Wróg ciągle trzyma mnie za nogę, która nagle powędrowała do góry, a co za tym idzie on sam również został do końca wyrwany z ziemi i przeleciał w powietrzu kawałek, puszczając mnie przy okazji. Staję znowu na nogach i uznaję, że trzeba się pozbyć zombiaków, trochę mi przeszkadzają. Wykorzystuję fakt, że trzymają się w grupie i rzucam ostatnim nożem, który mi pozostał. Dodatkowo przywiązałem do niego żyłkę, którą trzymam w rękach. Wbija się w pierś najbliższego truposza, a ja zaczynam najszybciej jak mogę okrążać hordę nadgniłych wrogów obwiązując ich żyłką. Po chwili kiedy są już całkiem omotani ciągnę za koniec linki z całej siły, a ta ściska trupy jak sardynki w puszcze, dodatkowo przecina tych będących najbardziej na zewnątrz. To powinno ich zatrzymać. Odwracam się w stronę wroga.

-----------------------

Trochę nieładnie, że postawiłeś mnie przed faktem dokonanym (napisałeś, że mnie złapałeś, a nie próbujesz złapać). Z tego co wiem, to piszemy w trybie niedokonanym odnośnie przeciwników.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W1, def i atk

No i po zombiakach. Ale poradzę sobie bez nich. Ląduję na ziemi, powodując lekki drgania sejsmiczne w okolicy. Stoimy twarzą w twarz, mierzymy się wzrokiem, ja i wróg. Normalnie jak w westernie. Ale co ja będę dużo mówił: wyskakuję ponad dziesięć metrów w górę, po czym zaczynam pikować w kierunku wroga. Wbijam się w ziemię tuż przed nim, tworząc "zasłonę dymną" z pyłów i piachu. Korzystając z tego, że Lee może być zdezorientowany wykonuję kolejny błyskawiczny taniec. Po chwili z nieba spada na miejsce, gdzie powinien być mój wróg, wielki promień potężnej energii, prosto z księżyca.

_ _ _ _

Racja, sorry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojownik 2, obrona, przywołanie i atak.

Zasłona dymna? Wyświadczył mi przysługę, nikt tak się nie zna na zasłonach dymnych jak ninja! Pozwala mi to nie tracić czujności i szybkim skokiem uniknąć wielkiego, śmiercionośnego promienia. Ciągle jednak stanowi zagrożenie, więc muszę się go jakoś pozbyć. I już chyba wiem jak. Wyciągam flet, tradycyjny flet z bambusa i zaczynam na nim grać (przez maskę, trening to obejmuje). Melodyjne dźwięki rozchodzą się zadziwiająco daleko i wygląda na to, że coś na nie odpowiedziało. Na horyzoncie pojawia się punkt najpierw mały, ale szybko się powiększający. W końcu można zobaczyć co to jest. Na wezwanie Lee odpowiedział smok. Najprawdziwszy smok, rodem z chińskich legend. Długi, wężowaty, latający, z charakterystycznym pyskiem, "wąsami" i szponami. Przeleciał z wielką prędkością obok Lee, a ten wskoczył na jego głowę i mocno się chwycił.

- No i co tam kolego, jak żona?

- Lepiej mów po co mnie wezwałeś, chciałbym już spłacić ten dług.

- A, ciągle pamiętasz jak...

- Milcz! Gadaj czego chcesz i daj mi odejść, starczy już tego upokorzenia...

- Dobra, chodzi o to, że... - dalsza część została wyszeptana i nikt nie mógł jej usłyszeć.

Smok westchnął zrezygnowany i pokiwał głową, a Lee z niego zeskoczył. Wielki gad (?) wzleciał w górę, w stronę Księżyca ciągle emitującego promień. Przyśpieszał i przyśpieszał, w końcu wyleciał z atmosfery i zatrzymał się przed srebrnym globem. Otworzył paszczę i zebrał w niej ogromną kulę energii, którą wypuścił w stronę Księżyca. Błysk było widać z końca Układu Słonecznego. Kiedy wszystko przycichło to smoka już nie było, a na miejscu Księżyca została tylko kupa gruzów. Gruzów, które ściągnięte grawitacją Ziemi zaczęły spadać dokładnie na pole walki w postaci śmiercionośnych meteorów. Lee tam już nie było, zdążył oddalić się na bezpieczną odległość. "Starczy półśrodków" pomyślał, patrząc ze szczytu wieżowca na kule ognia lecące z niebios.

-------------------------------

Przywołanie specyficzne, bo tylko na jedną rundę, ale za to jakie efekty :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W1, def

Księżyc, nie!! Cholera, czuję, jak się cofa się proces przemiany. Jak się zamienię z powrotem w człowieka, będę całkowicie wyczerpany. Ostatkiem sił, powoli sięgam łapą w kierunku keiszeni spodni i wyjmuję z nich specjalnie zbudowane okulary. Zakładam je na nos i widzę znowu Księżyc. Konkretnie jego obrazek. Poczuł się lepiej i w tym momencie w miejsce, gdzie stał, walnął odłamek Księżyca. Widzowie zamarli, patrząc na katastrofę Ala, właściciel FPS już myślał o tych procesach sądowych i odszkodowaniach, które będzie musiał zapłacić, ale, cóż to się stało? Głaz powoli zaczął się podnosić i nagle poleciał w górę. Disco- wilkołaka, który usiadł spokojnie na ziemi, otoczyło pole siłowe. Bestia zawołała

- Wielogłowy! Prosimy o werdykt tego naprawdę błyskawicznego pojedynku!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po chwili obaj wojownicy byli znów w Hali.

- CÓŻ TO BYŁA ZA WALKA - ogłosił Wielogłowy. - Ale, zanim poznamy zwycięzcę krótki pół godzinny blok reklamowy!

***

- Zapytaliśmy jednego z naszych ekspertów, Doktora McNinja, co myślał o tej walce. Oto jego wypowiedź:

- Cóż, moim zdaniem to była dobra i wyrównana walka, nie olśniewająca, ale z kilkoma błyskotliwymi momentami. Brylant był ogólnie nieco zabawniejszy, Aiden wykazał się lepszą epickością. Trzeba jednak przyznać, że kilka motywów było zbyt ogranych, jak na walkę na takim poziomie... No, ale zobaczymy, jak ocenią sędziowie!

- Tak, widzę już goblińskich posłańców, którzy mają w rękach koperty, tak już podają je sędziemu głównemu... Oddaję głos sędziemu!

- Ekhm... Tak, proszę państwa w błękitnej kopercie mam zestaw punktów od Felessana, drugiego sędziego pomocniczego. Oto co miał do powiedzenia o pojedynku:

"ok R1 - sama postać Slim Ala może specjalnie oszałamiająca nie jest, ale w tej rundzie jakoś brylant lepiej wykorzystał swój pomysł. Ninja Aidena jakiś taki niemrawy, w sensie kreatywności tej rundy

r2 - post z helikopterowym baletem a potem Thriller Night mi się bardzo podobały, potem tylko ta przemiana w wilkołaka - jakoś nie czułem klimatu, co ma wspólnego wilkołak i disco? Aiden zaczyna się rozkręcać ale to jeszcze nie to, o ile akcja w szkole udana to późniejsze wygibasy takie sobie

R3 - brylant w 3 rundzie totalnie się wypalił, jedynie ten promień jako tako uratował sytuacje. Za to akcja Aidena ze smokiem, zniszczeniem księżyca i rojem meteorów mi się spodobała ^^"

- W kopercie zielonej, na której jest jakiś dziwny znaczek, który sprawia, że co chwilę muszę wykonywać Sanity Checks... Erm... Wyniki od pierwszego sędziego pomocniczego, Rankina:

"O ile brylant disco-bojownik z początku mnie urzekł to Aiden się w końcu rozkręcił, no i brylant w 3 rundzie popełnił "fo pa" i wyczerpały mu się pomysły :)"

- Cóż mogę dodać od siebie? W pierwszej rundzie brylant wyraźnie zdominował przeciwnika, choć i Aiden miał kilka fajnych akcji. To jednak moim zdaniem za mało. Dalej jednak forma disco-maga wyraźnie spadła i mnie osobiście nie przekonała ani noc żywych trupów ani wilkołak, choć doceniam pomysł wyeliminowania największej siły przeciwnika. Z drugiej strony prawdziwy ninja powinien poruszać się bezszelestnie i ukrywać nawet swój zapach! Co do trzeciej rundy to nie mogę powiedzieć niczego, czego nie wspomnieliby moim szanowni pomocnicy. Ale, czas wreszcie przyznać punkty!

Wyniki:
od Felessana:
brylant 7 7 4 =18
Aiden 5 6 7 =18

od Rankina:
brylant 9 8 6 =23
Aiden 7 8 9 =24

i wreszcie ode mnie:
brylant 8 6 6 =20
Aiden 6 7 9 =22

suma:
brylant 24 21 16 =61
Aiden 18 21 25 =64

- Tym samym! - zakrzyknął znów Wielogłowy. - Pierwszy tytuł w historii FPS! Pas mistrzowski w kategorii Demolition! Oraz nagrody dodatkowe - za sumę punktów w jednej rundzie (25) i sumę punktów z całej walki (64) otrzymuje...

Aiden

Brawa!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Panie! Panowie! I dzieciaki!! Mam nadzieję, że pamiętacie poprzednią walkę! Pamiętacie? Ta będzie jeszcze lepsza!! Ale nim powiemy, co i jak, powitajmy sędziego, znanego i lubianego, jak zawsze wyluzowanego, Slim Ala!!!

W tym momencie przez wielkie wrota prowadzące na ring moonwalk'iem przeszedł wysoki, wyluzowany koleś z afro, na którego widok mdleją foczki. Stanął po środku i wyciągnął rękę ze wspaniałą, legendarną patelnią +5 na płonące demony, która po chwili zamieniła się w mikrofon.

- Wassup, drodzy państwo! Witam was na walce w kategorii ULTRA , któą mam zaszczyt sędziować. Halo, halo Wielogłowy, oddaję ci głos!

- Halo Alu, dziękuję bardzo. Drodzy państwo, dzisiaj zabawiać nas będą ci o to wspaniali wojownicy, wchodzący teraz na ring. Pierwszy wchodzi- reflektory oświeliły wielkiego, zwalistego chłopa z węzłami mięśni, ubranego tylko w luźne spodenki z przepaską na czole, który właśnie wchodził na ring, powodując drgania sejsmiczne - Rhino, sponsorowany przez Turambara!! Mistrz wszelakich sztuk walk, między innymi judo i sumo! Powitajmy brawami!!

Rozległy się wielkie brawa.

- I jako drugi wchodzi Pan Bronek a.k.a. Pan Woźny, Pan Konserwator etc. etc., znany też jako Postrach Szkoły i Okolic!- tym razem widzowie ujrzeli wysokiego, grubego i lubiącego soczki(lekko fioletowy nos) człowieka, noszącego fioletowy fartuch i beret z antenką, z niezwykle grożnym artefaktem w dłoni, mianowicie miotłą- Pan Bronek jest Mistrzem Miotły i dziwnych narzędzi niby-konserwatorskich. Krążą plotki, jakoby był ninja, ale pytani przez nas specjaliści bali się je potwierdzić. Pan Bronek jest sponsorowany przez Felessana!- rozległy się kolejne gromkie brawa.

Zawodnicy podali sobie ręce, a obok nich ustał Al.

- Panowie, to ma być czysta walka, trzymajcie się zasad! A oto one, tak dla przypomnienia:

>Wojownicy nie mogą mieć żadnej pomocy z zewnątrz, a w trakcie walki nie wolno im opuścić ringu.

>Nie wolno używać przyzwań ani polimorfizmu.

>W czasie jednej walki można korzystać jedynie z czterech mocy specjalnych.

>Jakiekolwiek uszkodzenie hali lub widowni jest traktowane jako knockout techniczny i równoznaczne z natychmiastową przegraną.

Dziękuję za uwagę! Zapomniałbym- zaczyna Rinho!- po chwili obaj zawodnicy jakimś cudem znaleźli się w przeciwnych narożnikach. Al zaś wyjął patelnię i podleciał na stanowisko sędziowskie. Wziął zamach i uderzył w patelnię, wydobywając z niej głęboki, dźwięczny ton. Prawie jak gong w Mortal Kombat. Jednocześnie zawołał:

ROUND ONE!! FIGHT!!!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojownik 1 - Atak

Rhino powoli wyhynął ze swego narożnika i rozpoczął okrążanie ringu. Zastanawiał się, jaki atak zastosować... W końcu wybrał. Wziął rozpęd i odbijając się od lin zaatakował rywala pięściami. Podczas wyprowadzania ciosów dokonywał dodatkowych skrętów tułowia, by wzmocnić siłę ciosów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojownik 2 - Obrona i Atak

Pan Bronek podniósł się ciężko ze swojego narożnika sięgając jednocześnie po Miotłę. Przyjrzał się leniwie przeciwnikowi, który zaczynał właśnie obchodzić ring po czym splunął na bok i czekał, włożywszy obie ręce do kieszeni. Swoimi rozmiarami Rhino przypominał Konserwatorowi młodego Nowaka z 3b. Biedny chłopiec był najmniejszy w całej szkole, przez co wszyscy się nad nim znęcali. Na czele z Panem Bronkiem, który często rozpoczynał nagonkę. W czasie tych rozmyślań przeciwnik ruszył - odbił się od lin po czym wyprowadził serię potężnych w jego mniemaniu ciosów.

- Żenuła, messię, żenuła - stwierdził Woźny schrypniętym od soczku głosem, używając powiedzenia zasłyszanego wczoraj na szkolnym korytarzu. Uniósł miotłę i używając jej uchwytu sparował kolejno wszystkie ciosy Rhino. Odskoczył kawałek do tyłu po czym w stylu podpatrzonym z kultowych chińskich filmów kung-fu zakręcił nią dookoła głowy i ruszył do ataku. Trzonek miotły potraktował jak widły, którymi za młodu przerzucał w pegieerze góry gnoju, wyprowadzając serię pchnięć w najwrażliwsze miejsca: brzuchol, gały i - jak grzecznie nauczyła go mówić kochana Babcia Gienka - wacusia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojownik 1 - Obrona i kontratak.

Rhino był zaskoczony wykorzystaną przez rywala miotłą. Nie mógł jednak dziwić się za długo, bo przeciwnik przystąpił do ataku tąże miotłą. Niczym bokser Rhino zaczął tańczyć tułowiem, uchylając się od ciosów. Potem odskoczył do tyłu i wykorzystując narożnik ringu wyskoczył w górę i runął na rywala z zabójczym kopnięciem. Opanowane sztuki walki pozwalały mu na kierowanie swym lotem, więc szansa ucieczki przeciwnika nie była wielka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojownik 2 - Obrona i Atak

Pan Bronek zaklął pod nosem. Rywal okazał się zwinniejszy nawet od Mariolki z 6f, a to już było spore osiągnięcie! Wszystkie ciosy Miotły były bez problemu unikane, mimo że Konserwator starał się uderzać celnie. Szczególnie smutno zrobiło mu się, kiedy nie powiódł się cios wymierzony w "wacusia", jego ulubiony, który po trafieniu zdecydowanie obniżał morale męskiej części wrogów. Gdy rywal odskoczył i wyprowadził swoje kopnięcie z powietrza Pan Bronek od razu znalazł redme... redeme... rdemde... rozwiązanie! Całe szczęście, że skorzystał z ostatniej oferty paser... sprzedawcy i kupił wymienne końcówki do swojej Miotły. W ekspresowym tempie odkręcił "końcówkę zmiotną" (zawsze pamiętał, aby używać fachowych zwrotów związanych ze swoim zawodem) po czym zamocował wyciągniętą z kieszeni fartucha "końcówkę kłujną", służącą do przepędzania co bardziej niesfornych uczniów. Wyglądała imponująco - dwumetrowej długości tytanowe kolce sterczały na wszystkie strony, przypominając jeżozwierza i ukrywając pod sobą Woźnego. Pan Bronek uśmiechnął się triumfalnie pod nosem po czym zaparł się mocno i wycelował Miotłę v.2 w opadającego właśnie ku niemu Rhino.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojownik 1 - obrona i atak

Rhino nie na żarty przestraszył się widokiem sterczącego w jego kierunku ostrza. Skupił swą wolę jak tylko mógł i zaczął hamować lot. Wieloletnie treningi poskutkowały i Rhino wycofał się i spokojnie wylądował. Włożył rękę do kieszeni swych spodenek i wyciągnął z niej garść proszku. Był to znany w jego rodzinnych stronach środek wywołujący biegunkę i łzawienie oczu. Starczyło wciągnąć choć odrobinkę w płuca. Sypnął proszkiem w głowę rywala.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Runda 2, Wojownik 1 - Atak

Pyłek widocznie był przeterminowany, bo opadł daleko od Pana Bronka nie robiąc mu krzywdy. Konserwator popatrzył na widniejącego na końcu Miotły kolczastego, tytanowego jeżozwierza i podrapał się pod beretem. Widział kiedyś na korytarzu, jak dzieciaki goniły młodego Nowaka z czymś podobnym. Co prawda tamto było trochę większe, jednak to maleństwo też może się na coś przydać. Woźny chwycił mocniej uchwyt po czym rzucił Miotłą w kierunku Rhino. Wirując w powietrzu jak mordercza kosa Miotła ku zdziwieniu tłumu przeleciała obok przeciwnika nie robiąc mu krzywdy.

- Nie trafił?!? Buuuuuuu!!! - rozległ się zawiedziony krzyk podekscytowanej walką widowni.

Pan Bronek nie zwracając uwagi na Miotłę wziął sprawy w swoje ręce. Podkasał rękawy fartucha, splunął w dłonie po czym podbiegł do Rhino wyprowadzając serię bokserskich ciosów, podpatrzonych podczas walk Jędrzeja Nagoty. Tymczasem kij Miotły trafił w liny, naprężył je i wystrzelił z powrotem, tym razem kierując kolce dokładnie w plecy Rhino... Konserwator uśmiechnął się tylko, kontynuując zasypywanie przeciwnika gradem uderzeń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojownik 1 - obrona i kontratak

Rhino bronił się i blokował ciosy konserwatora, gdy nagle poczuł ukłucie w plecy. To przemieniona miotła zaczęła wbijać się w jego ciało. Przeszła na wylot, jednak o dziwo nie przebiła żadnych ważnych organów. Rhino zacisnął zęby i odskoczył do tyłu. Twiący w ciele badyl trochę mu przeszkadzał, ale co to jest dla takiego wielkiego, silnego i zahartowanego faceta. Zaczął zastanawiać się, nad kolejnym atakiem.

Nagle nad jego głową pojawiła się wielka żarówka. Zaparł się nogami i centymetr po centymetrze zaczął wyciągać miotłę ze swego brzucha. Stalowy żołądek, tytanowa wątroba i gumowe jelita nie ucierpiały, a Rhino po chwili stał z dumnie uniesioną ociekającą krwią Miotłą. Zaatakował nią rywala jak floretem. Zadawał pchnięcia w kierunku Konserwatora z nadzieją, że trafi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...