Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ymir

Moulin Rouge (2001), Baz Luhrmann

Polecane posty

Moulin Rouge

moulin%20rouge.jpg

Reżyseria Baz Luhrmann

Scenariusz Baz Luhrmann , Craig Pearce

Zdjęcia Donald McAlpine

Muzyka Krist Novoselic

Obsada: Nicole Kidman, Ewan McGregor, Jim Broadbent, Jacek Koman, John Lequizamo, Richard Roxburgh

Rok produkcji: 2001

Gatunek: Muscial Romans

Opis: Ubogi poeta, Christian, przyjeżdża do Paryża dostaje pracę w tytułowym teatrze. Tam, na co dzień dość skryty, zakochuje się w kurtyzanie o imieniu Satine, która to, niestety, od początku przeznaczona jest tamtejszemu księciu. Nie pomaga jednak to, iż Satine naprawdę kocha Christiana. Następują rozterki emocjonalne, które rozwikłają się podczas wielkiego show, do którego scenariusz napisał poeta.

Brzmi jak telenowela klasy drugiej? Może, ale jednak jest to w bardzo ładny sposób zgrany. Między innymi za pomocą piosenek, które co i rusz się pojawiają. Ich wykonanie jest znakomite i pięknie komponuje się z tłem opowieści. No i zakończenie, które też nazbyt słodkie nie jest. smile_prosty.gif Myślę, że warto zobaczyć choć dla samych piosenek, które są 'reedycjami' takich hitów jak Roxanne The Police, cz Like a Virgin Madonny.

Ciekawostka: Jacek Koman grający Argentyńczyka z narkoplesją znakomicie zagrał w piosence 'El Tango de Roxanne'. Polecam!

Link

Inne piosenki również do zobaczenia na YT, po części z polskimi napisami.

Oj, Ymirku chyba w pośpiechu pisałeś. Przeczytaj jeszcze raz i popraw niedoróbki, bo post wygląda biednie. Literówki, poza tym tytuł piosenki jakiś taki nie taki. [Tur]

Już?-Ymir

Tytuły piosenek jeszcze posprawdzaj, czy takie a takie istnieją. [Tur]

Istnieją...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem ten film trochę w ciemno, nie zagłębiając się w szczegóły zaciekawiony jedynie obsadą i reżyserem o których usłyszałem kilka ciepłych słów. Szczerze mówiąc w ogóle nie żałuję swojego wyboru.

Niemal od początku do końca jest to typowa opowieść o miłości, najpiękniejsza kurtyzana i biedny poeta zakochują się w sobie, a swoje uczucie próbują odegrać na wielkiej scenie, wszystko w ukryciu przez Czarnym Charakterem. Jednak to nie opowieść się tutaj liczy, ale sposób opowiedzenia! Każda piosenka jest formą dialogu bohaterów, w sumie jak na oryginalny, ale jednak Musical przystało ta śpiewana forma rozmów powoduje, że dialogi spadają na drugi plan. W tym tkwi największa "moc" tego filmu. "Reedycji" wielkich hitów jest duuużo więcej niż wspominał autor tematu, nie zabrakło też nawiązań do znanych i (nie)lubianych filmów i musicali. Wszystko jest maksymalnie chaotyczne i przekoloryzowane, o czym daje świadectwo już sam początek filmu i przyjaciele naszego dobrego poety. Sam tytułowy Moulin Rouge jest doskonałym obrazem tego co dzieje się w filmie, mieszanka współczesności i kan kana.

Aktorsko nie jest źle, dwójka głównych bohaterów swoją "bajkowością" mnie oczarowała. Nicole doskonale nadawała się do tej roli, ode mnie dodatkowo duży plusik za kolor włosów :) (mimo że była to raczej peruka:P). Mały zgrzyt miałem z Księciem, moim zdaniem nie był wystarczająco czarny jak na swoją rolę, w sumie jedna scena spowodowała że czuło się do niego.prawdziwy wstręt.

Film ma swój niepowtarzalny klimat i styl, przesłodka historia z ciekawym zakończeniem opowiedziana w uroczy sposób.Mimo że walentynki już za nami to film jest doskonałą propozycją dla zakochanych (obok obdarowania się czekoladą) i nie tylko. Ma on moje błogosławieństwo :)8/10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osławiony tytuł i wielkie rozczarowanie.

W poprzednich musicalach jakie widziałem tłem była zawsze to jakaś ciekawsza historia, a już najlepiej pod tym względem wypadali Nędznicy.

Tutaj scenariusz jest... i to w w zasadzie wszystko co można o nim powiedzieć. Przesłodzona niestety do bólu akcja, masa nudnych mało żywiołowych piosenek, wkurzający McGregor.

Jedyne co się może podobać to kostiumy i naprawdę ciekawa kreacja Kidman + niektórzy aktorzy drugoplanowi.

Wiedziałem że MR się nawet nie zbliży do kultowej "Deszczowej piosenki" ale z ręką na sercu mogę przyznać że już wolałem słuchać i oglądać Pierce'a Brosnana fałszującego "SOS" Abby w "Mamma Mii" niż ciągłe romantyczne do przesady, śpiewane duety w wykonaniu Ewana i Nicole.

Także jeśli chodzi o ten gatunek widzę cztery wybory.

1. Film kult - Deszczowa piosenka

2. Musical z bardziej rozbudowaną historią i dobrymi wątkami indywidualnymi- Le Miserables

3. Musical z najlepszą płcią piękną - Nine

4. Musical z zamierzenia kiczowaty i zarazem śmieszny - Mammia Mia!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...