Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Tenis

Polecane posty

Nie chciałem double posta robić, więc czekałem aż ktoś skomentuje.

Kilka dobrych wymian

Finał fajny

WAT.

Toż to był najlepszy mecz tenisowy od dawna. Ostatnio tak fenomenalnie grających zawodników oglądałem w finale Wimbledonu w 2008 kiedy Nadal przełamał hegemonię Rogera F. na trawie. Dzisiaj było wszystko. Dramaturgia, zwroty akcji, powroty. Piąty set to cudo. Gdy już byłem przekonany, że Novak nie wytrzymuje kondycyjnie, w następnej wymianie posyłał precyzyjne piłki w linie. To samo tyczy się Nadala, który w szóstej godzinie gry biegał i bronił to co dla większości zawodowych tenisistów byłoby niewykonalne. Nadal miał w 5. secie niewiarygodną szansę, którą zmarnował. Nie lubię rozważać ''co by było gdyby'', ale Hiszpan przełamał, wygrywał 4-2 i 30:15 w siódmym gemie przy swoim podania i miał praktycznie Serba pod ścianą. Potem jednak zepsuty backhand, rozkojarzenie, gdy ktoś krzyknął z trybun ''aut'' (bardzo brzydkie zachowanie swoją drogą) i Novak podanie odzyskał. Djokovic wygrywał więcej krótkich wymian i lepiej serwował, ale wyraźnej przewagi z tego tytułu nie uzyskał co też jest zasługuje na uwagę. Obaj faktycznie zepsuli mnóstwo piłek, ale zarazem niezwykle ryzykowali. Porywali się na zagrania, których nie próbowaliby inni wypoczęci zawodowcy. O ile trzymałem kciuki za Serba to z czasem było mi naprawdę żal, że jeden z nich zejdzie z kortu pokonany. Novak teraz ma szansę na niekalendarzowego Wielkiego Szlema co chyba w przypadku męskiego tenisa się nie zdarzyło. Jednak o tryumf w Paryżu na mączce będzie niezwykle trudno. Chociaż z drugiej strony... Jest już 7-0, więc równie dobrze może być 8-0. :>

Jeszcze słówko na temat finału pań... Maria mnie zawiodła strasznie. Grała dobrze tylko w pierwszych dwóch wygranych gemach. Potem kompletnie opuścił ją serwis, zaczęła niemiłosiernie psuć, biegała jeszcze wolniej niż normalnie. W drugim secie nawet nie podjęła walki. Tak w tym turnieju nie grała. Nie mam pojęcia co się stało. Z drugiej strony Vika Azarenka pokazała klasę i robiła swoje. Była skoncentrowana do końca co się opłaciło. Za wykonaną pracę należą się jej wielkie gratulacje.

Swoją drogą 1h20 minut vs 5h50 minut. Niech mi teraz ktoś powie, że fakt rozdzielenia równych kwot pomiędzy turnieje kobiet i mężczyzn jest sprawiedliwy. :rolleyes:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Toż to był najlepszy mecz tenisowy od dawna. Ostatnio tak fenomenalnie grających zawodników oglądałem w finale Wimbledonu w 2008 kiedy Nadal przełamał hegemonię Rogera F. na trawie.

Gdzie tam od dawna, przecież finał US Open był całkiem niedawno :tongue: Wtedy też pamiętam, że oglądało się z wypiekami na twarzy jak obaj panowie ganiali jak szaleni po korcie. Wtedy były 4 sety i troszkę krótszy mecz, ale wymiany były równie świetne. W końcówce tak jak dzisiaj ledwo się utrzymywali na nogach, chociaż dzisiaj byli zdecydowanie bardziej żywotni. Nadal miał wtedy jakieś problemy z mięśniami nogi, a Djoković z plecami. W ogóle to najbardziej zaskakuje mnie świetne przygotowanie fizyczne Serba. W zeszłym sezonie ostro zapłacił za swoje zwycięstwa, bo w końcówce co chwila nękały go kontuzje. Teraz jest w stanie najpierw ograć w pięciu setach Murraya, a w finale przetrwać jeszcze dłuższy maraton z Nadalem. O ile mecze pomiędzy nimi są bardzo zacięte, to Nadal może nabawić się kompleksu, bo jest to już jego n-ta porażka z rzędu.

Swoją drogą 1h20 minut vs 5h50 minut. Niech mi teraz ktoś powie, że fakt rozdzielenia równych kwot pomiędzy turnieje kobiet i mężczyzn jest sprawiedliwy.

Nad tym również mocno ubolewam i zrozumieć nie mogę. Nawet moja ciocia, która jest wierną fanką tenisa jest przeciwna podobnemu podziałowi nagród. Co innego w turniejach trochę niższej rangi, kiedy mężczyźni też grają do dwóch wygranych. Tylko, że w Szlemach często muszą toczyć pięciosetowe boje. Gdyby coś takiego musiały robić panie, to zwyciężczyni prawdopodobnie musiałaby po swoim sukcesie być odwożona karetką do szpitala. Kobiety po prostu nie dadzą rady rozegrać meczu, który trwałby więcej niż trzy godziny. Oczywiście prym wiedzie tu słowo "równouprawnienie", które nakazuje organizatorom wypłacanie takich samych nagród. Jeśli tego nie zrobią, to od razu zostaną oskarżeni o seksizm. Tylko, że wystarczy sobie porównać mecze panów i pań i od razu widać, gdzie mamy większą intensywność i poziom zagrań. Mając do wyboru bilet na finał Szarapowa - Azarenka i Djoković - Nadal, oczywiście pierwszego bym nigdy nie wybrał. Gdzie tam półtorej godziny, do 6, ale oprócz tego w meczu kobiecym dominowały błędy, a panowie więcej wygrywali niż psuli. Mamy walory estetyczne pt. wojna na krzyki pomiędzy Azarenką i Szarapową, więc na taki mecz trzeba by było zaopatrzyć się w nauszniki.

PS Aha, wystarczy sobie porównać jeszcze ostatnie mecze pań w finałach Szlemów i panów. Bardzo często w ostatnich latach zdarzało się, że w finale pań mieliśmy blowout i spotkanie trwało krócej niż półtorej godziny, a u mężczyzn byliśmy świadkami długich, emocjonujących pojedynków. Kibice nie będą patrzeć na płeć tylko zagłosują nogami i pilotami od telewizorów. Żeńskiego tenisa oglądać nie będą, bo po co?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadal może nabawić się kompleksu, bo jest to już jego n-ta porażka z rzędu.

Oj tak. 3 ostatnie finały wielkoszlemowe to 3 zwycięstwa Novaka nad Hiszpanem. Mimo to nie stawiałbym w ciemno na podobny rezultat w Paryżu. Tam króluje Nadal i gdyby nie epizod w postaci Soderlinga 3 lata temu to obecnie Rafa miałby 7 wygranych French Open z rzędu. Djokovic z pewnością będzie się starał uzupełnić kolekcję, ale mam wrażenie, że może być podobnie jak w przypadku marzeń Federera o wygranej na kortach Rolanda Garrosa. Gdyby w 2009 nie trafił się joker w postaci Szweda to Roger mógłby zakończyć karierę podobnie jak Sampras, czyli bez zwycięstwa w Paryżu. Po odpadnięciu Nadala Federer przejechał po Soderlingu walcem w finale. Tegoroczny French Open zapowiada się niezwykle interesująco. Novak zmierza po Wielkiego Szlema, Nadal zechce przerwać złą passę, a Murray i Federer mają mnóstwo do udowodnienia. Będzie się działo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo to nie stawiałbym w ciemno na podobny rezultat w Paryżu. Tam króluje Nadal i gdyby nie epizod w postaci Soderlinga 3 lata temu to obecnie Rafa miałby 7 wygranych French Open z rzędu. Djokovic z pewnością będzie się starał uzupełnić kolekcję, ale mam wrażenie, że może być podobnie jak w przypadku marzeń Federera o wygranej na kortach Rolanda Garrosa.

Zgadzam się z tobą w kwestii, że nie można stawiać na pewne zwycięstwo jednego z tych tenisistów. Śmiem jednak twierdzić, że tym "walcem", który uratował Rafę przed rokiem w Paryżu był właśnie Federer, który zagrał swój najlepszy mecz sezonu i pokonał Novaka. Polemizowałbym także z tobą na innych polach (a jesteś wdzięcznym dyskutantem, więc chyba się nie pogniewasz ;) ). Z Federerem był ten problem, że Szwajcar miał przez lata wbity do głowy kompleks Nadala. O ile możemy sobie żartować, że teraz to Hiszpan ma problem z Serbem, to nie jest on związany z jego psychiką.

U Rogera, który grał przez lata jak cyborg jest inaczej. Nie jest przyzwyczajony do długich spotkań i w dłuższych starciach czasem nie starcza mu sił. Wygrywanie weszło mu w nawyk i Nadal stał się ością w gardle, której nie sposób było przełknąć Szwajcarowi. Patrząc na mecze obu panów od razu rzuca się w oczy ta niemrawość jaka dotyka "FedExpress", zwieszona głowa, posyłanie piłek w siatkę, dużo niewymuszonych błędów. Djoković może czasem spojrzeć zdziwiony na wyczyny Nadala, ale on się nie poddaje nawet w ciężkich chwilach, podobnie Rafa.

Jednak koronnym argumentem, który przeczy dominacji Nadala nad Djokoviciem na czerwonej mączce są ich mecze rozgrywane właśnie na tej nawierzchni. Przed rokiem Serb zdjął dwa "skalpy" z Hiszpana ogrywając go w finałach ważnych turniejów na kortach ziemnych w Madrycie i Rzymie. Szczególnie ta pierwsza porażka mogła być bolesna, bo Madryt to prawie jak dom dla Rafy. Nie można więc powiedzieć, że Serb na tym polu przegrywa z Hiszpanem, można powiedzieć, że w ostatnich latach stał się nawet lepszy. Gra bardziej defensywnie, a nawierzchnia ziemna premiuje ten styl, jest świetnie przygotowany kondycyjnie i może wdać się w długą wymianę ciosów.

W tenisie męskim mamy chwilowo "zabetonowany" układ sił. Jest czołowa czwórka, która w ostatnich turniejach dochodziła w komplecie do półfinałów. Przy czym Murray znacznie tutaj odstaje, bo nie wygrał jeszcze żadnego Szlema. Powoli zaczyna odstawać Federer, więc znowu mamy duopol. Pytanie jest takie czy dojdzie ktoś nowy, kto zacznie rozpychać się łokciami w czołówce. Swego czasu nadzieję zrobił Soderling, ale ten też nie przystąpił do oczekiwanego szturmu. Z kolei del Potro, którego jestem wielkim fanem, wygrał US Open w wielkim stylu, ale niestety przypałętały się kontuzje. I tak ostatnio dzielnie wspina się w górę i już jest na 10 miejscu w rankingu. Na nową gwiazdę rośnie Japończyk Nishikori, ale jak na razie 20 miejsce, zobaczymy co osiągnie. Ferrer też nie wydaje się być kimś kto wejdzie wyżej niż na zajmowane obecnie 5 miejsce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może faktycznie popełniam błąd porównując sytuację Federera i Djokovica w odniesieniu do Roland Garros. Nie twierdzę, że Novak jest na mączce słaby. Po prostu wydaje mi się, że Nadal ma w Paryżu dodatkowy atut i gra tam kompletnie bez presji. Słusznie zauważasz, że gdyby Federer nie zagrał na 110% możliwości w zeszłorocznym półfinale to Novak mógłby namieszać. Jestem bardzo ciekaw najbliższych miesięcy i tego jak Nadal poradzi sobie z tym, że przegrywa z Serbem nawet te spotkania, w których nie grał gorzej.

Co do obecnej czołówki to właśnie nie bardzo widać tej silnej jednoznacznej ''piątki'' lub nawet zawodnika, który aspirowałby do wejścia pomiędzy obecnych faworytów. Od czasu do czasu trafi się zawodnik mający lepszy epizod na danym turnieju (Berdych, wspomniany Ferrer, Del Potro, Tsonga, Roddick). Pod tym względem dużo lepiej wygląda sytuacja u pań gdzie co najmniej kilka zawodniczek wygrywa turnieje Wielkiego Szlema, a wytypowanie zwyciężczyni jest niezwykle kłopotliwe (kto by się spodziewał, że Stosur wygra w zeszłym roku US Open?). Po zakończeniu kariery przez Henin i powolnym ustępowaniu sióstr Williams sytuacja stała się dużo bardziej ciekawa i pojawiają się młode i niezwykle utalentowane zawodniczki (Kvitova, Azarenka, Wozniacka).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj fantastyczny mecz Isi ;] Przyznam się szczerze, że kiedy w pierwszym secie Julia doszła Radwańską na remis, to nieco zwątpiłem, ale na szczęście Agnieszka wszystko kontrolowała i udało się wygrać 7:5. Drugi był już spokojniejszy, ale i tak darłem się jak głupi ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj Radwańska wygrała w ćwierćfinale turnieju w Miami z Venus Williams 6-4, 6-1, gratulacje dla Agnieszki, gra w tym sezonie na prawdę świetnie i jest spora szansa nawet na powalczenie o numer 1 na świecie, w tym sezonie przegrywała tylko z Azarenką, wszystkie inne rywalki pokonała ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gra w tym sezonie na prawdę świetnie i jest spora szansa nawet na powalczenie o numer 1 na świecie

W tym roku na pewno nie. Azarenka jest w niesamowitej formie, początek sezonu zdominowała. Sharapovej bym też nie skreślał, bo złapała drugi oddech. Jest jeszcze moja faworytka, Petra Kvitova, która ten sezon zakończy jako rankingowa jedynka (deal with it). Radwańska gra dobrze, przyjemnie dla oka, nie siłowo, prezentuje klasowy kobiecy tenis. W najważniejszych turniejach jednak nie potrafi przejść przez lepsze przeciwniczki. Trzeba jej oddać, że wygrała parę turniejów pod koniec zeszłego roku i w Dubaju na początku tego. Dzięki temu jest rankingową ''czwórką''. Jeśli chce być na pierwszym miejscu musi zacząć wygrywać regularnie i nie kończyć turniejów Wielkiego Szlema na czwartej rundzie i ćwierćfinałach. O regularności świadczy zresztą statystyka ilości turniejów rozegranych w cyklu rocznym (tych, z których punkty liczą się do rankingu). Azarenka rozegrała 21, Sharapova 15, Kvitova 18, Radwańska 22. Z tym, że Białorusinka ma prawie 10 tysięcy punktów, a Polka niespełna 6.

Radwańska ma najlepsze lata przed sobą. Rozwija się bardzo dobrze, z każdym rokiem widać ogromny progres i przy sprzyjającym zdrowiu nie wypadnie z czołówki przez długi czas. Mam też wrażenie, że sporo zawodniczek z top 10 z czasem się wykruszy. Stosur, Na Li, Zvonareva, Bartoli, Syrenka Williams czy Schiavone nie pograją już na tym poziomie przez długi czas. Przyszłość (2013-2014) będzie moim zdaniem należeć do obecnego top4 (choć nie jestem pewien jak będzie sobie radzić Sharapova), Karoliny Woźniackiej i dwóch niezwykle urodziwych Niemek* - Sabine Lisicki i Angelique Kerber.

*tłumaczę to Polskim pochodzeniem. :rolleyes:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

A ja uważam, że Radwańska ma szanse powalczyć o 1 miejsce w rankingu, choćby dlatego, że broni śmieszną ilość punktów w najbliższych turniejach, Agnieszka miała w tamtym sezonie dość przeciętny okres a w tym sezonie gra naprawdę bardzo dobrze wygrywa dość regularnie, dzisiaj awansowała do finału turnieju w Miami, gdzie o wygraną będzie rywalizować z Sharapovą, łatwo nie będzie ale "Isia" ostatnio udowadnia, że mocno się poprawia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jak widać to moje pisanie wcale nie musi być tylko marzeniami ;) Wygrana z mocną Sharapovą w 2 setach, a widać naprawdę wysoką formę i myślę, że jak tak dalej będzie to wyglądało to Radwańska bardzo szybko wskoczy na podium WTA.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja bym Iśkę stawiał w roli jednej z faworytek ;)

Warto na to spojrzeć trochę na trzeźwo, bo mam wrażenie, że media niezwykle mocno podkoloryzowały sprawę, odtrąbiły wielki sukces, ''Radwańska GOAT'', galeria sław, a tu jeszcze bardzo długa droga.

Sam turniej w Miami (choć jest to jeden z wazniejszych w cyklu WTA Tour) został przez Azarenkę i Kvitovą lekko mówiąc, olany. Kvitova przegrała z potykającą się o własne nogi Venus na własne życzenie. Nie miała zbyt wiele punktów do stracenia. Normalna zagrywka w kobiecym tenisie. O grze Azarenki mogę napisać nawet więcej, bo oglądałem jej każdy mecz w Miami. Krajicek w 2. rundzie odprawiła po mało ciekawym spotkaniu. Z młodziutką, wręcz anonimową (sam o niej słyszałem pierwszy raz) Heather Watson Victoria wygrałaby z opaską na oczach i był to raczej sparing. Cibulkova już sprawiła Viki trochę kłopotów. Głównie dlatego, że Białorusinka grała ''na stojąco'' co wyglądało momentami komicznie. Z Bartoli sytuacja jest o tyle ciekawa, że o ile Radwańska nie ma z nia problemów (7-0 teraz chyba), to Azarenka przegrała z nią teraz na 5 ostatnich spotkań, 3 razy i grając poniżej optymalnego poziomu była do ogrania bardzo prosta. Azarenka przez cały turniej grała na poziomie treningowym, sporo psuła, miała problemy z koncentracją. Sharapova to troche inna historia. Ona w finale się starała, grała na 90%, ale była conajmniej o klasę gorsza i to trzeba Radwańskiej oddać.

Teraz bardzo dobrze się stało, że Agnieszka teraz zrezygnowała z udziału w Charlestone wymawiając się rzekomymi problemami z plecami. Gra w dość podrzędnym turnieju o niewielkiej puli nagród ze śmieszną ilością punktów nic dobrego by nie przyniosła, a wymówka ''nie, bo nie'' w stylu Ani Kurnikovej nie wypada na tym poziomie. ''Kontuzja'' zawsze jest lepszym wyjściem, bo pomimo tego, że nikt nie ma wątpliwości co do prawdziwego stanu rzeczy to wygląda to w nagłówkach lepiej.

@Radwańskiej szanse na tytuł wielkoszlemowy

Biorąc pod uwagę historię występów Agnieszki, jej styl, moją powierzchowną wiedzę o tenisie i obecną stawkę WTA powiem tylko, że najlepsza szansa w tym roku już była. Radwańska na twardych kortach gra najlepiej, początek sezonu jej zawsze służył, z konkurencji lepsza była tylko Azarenka, która wówczas jednak była do ogrania. Wtedy po pierwszym wymęczonym secie Agnieszka mecz praktycznie oddała. Daję głowę, że gdyby wtedy w ćwierćfinale wygrała to w dwóch ostatnich meczach po czterech szybkim setach cieszyłaby się z triumfu w Melbourne.

Clay to nawierzchnia gdzie styl Radwańskiej sprawdza się średnio. Tam wygrywają zawodniczki genialne pod względem defensywnym (Henin), wysokie (Ivanovic) i silne (Safina).

Na trawie w sumie może być różnie. Jeśli Agnieszka poprawi grę przy siatce to może myśleć o tytule. Ten element jednak jest na trawie niezbędny. Bez niego znowu będzie 4. runda/QF.

Z US Open sytuacja jest podobna co w przypadku AO. Twarde korty to domena Agnieszki. Rzecz w tym, że koniec sezonu to albo czas kontuzji (tfu...) albo moment, w którym Agnieszka kompletnie traci koncentrację. Jeśli po raz czwarty z rzędu odpanie w drugiej rundzie to będzie tragedia.

Radwańska wygra w końcu turniej wielkoszlemowy. Po tym jak dała sobie spokój z trenerem-tatusiem widać u niej wielki progres. W tym roku znacząco poprawiła podanie, kondycję, jej ''slice'' jest cholernie skuteczny. Największe sukcesy przed nią i jeśli utrzyma swoją formę to w 2013 będę najgłośniej wieszczył jej rankingową ''jedynkę''.

PS: Ja tam dalej jestem przekonany, że tytułem, na który w tym roku Agnieszka ma największe szanse jest olimpijskie złoto. Mark my words.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up Mam wrażenie, że jest to takie troszkę polskie gadanie. Azarenka olała sobie sprawę, wszystkie inne zawodniczki były słabe, więc dlatego MY jesteśmy dobrzy. Nie, to nie prawda. Jeżeli czołowe tenisistki świata, są na tak dużym turnieju jakim jest "piąta lewa wielkiego szlema", to chcą go wygrać i zrobią wszystko, żeby ten cel osiągnąć.

Co do szans na tytuł wielkoszlemowy, to po części się zgadzam, jednak warto by zaznaczyć, że ten sezon jest dla Iśki absolutnie przełomowy i chyba tak na prawdę wciąż nie wiemy, czego możemy się po niej spodziewać i na jak dużo ją stać (choć mi się osobiście wydaje, że stać ją na absolutnie wszystko).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up Mam wrażenie, że jest to takie troszkę polskie gadanie.

Trochę inaczej rozumiemy tzw. ''polskie gadanie''. Moim zdaniem można tak podsumować hurraoptymizm w mediach (jak w poniedziałem w radiu usłyszałem, że Radwańska jest nową Hingis to się kawą zakrztusiłem) i to co się obecnie dzieje wokół tenisa w Polsce. Fibak jest w telewizji częściej niż Palikot, korty tenisowe są od dwóch tygodni oblegane przez ''debiutantów''. Mamy jako Polacy taki dziwny nawyk, że gdyby nie sukcesy ''naszych'' to nie zainteresowalibyśmy się daną dyscypliną. Nigdzie nie napisałem, że Radwańska jest przereklamowana (tak jak miałem to w zwyczaju mówić o Kubocie, gdy w wieku 28 lat udało mu się przypadkiem dojść do jakiegoś finału). Uważam, że jest niezwykle utalentowana, nie doszła jeszcze do granicy swoich możliwości, prawdopodobnie w przyszłym roku zacznie wygrywać turnieje Wielkiego Szlema i wyląduje na szczycie rankingu. Po prostu wydaje mi się, że jest jeszcze za wcześnie.

Azarenka olała sobie sprawę

Dalej tak uważam. Gdybym nie oglądał jej meczów to bym z czymś takim nie wyskoczył. Wystarczy zresztą porównać jej grę na Aussie Open i w Miami. Kompletnie inna motywacja, zaangażowanie. W Melbourne Victoria biegała do każdej piłki. W meczu z Cibulkową w Miami nie chciało się zrobić 2 kroków. Just sayin'.

wszystkie inne zawodniczki były słabe

Słabsze od Radwańskiej. :rolleyes:

Jeżeli czołowe tenisistki świata, są na tak dużym turnieju jakim jest "piąta lewa wielkiego szlema", to chcą go wygrać i zrobią wszystko, żeby ten cel osiągnąć.

Tutaj nie mogę się zgodzić. Tenis, zwłaszcza w wydaniu pań, ma to do siebie, że jednym z filarów sukcesu jest umiar i umiejętne rozkładanie sił. Tutaj nie ma rezerwowych, meczy co tydzień, sezon nie trwa pół roku. Każda kontuzja może doprowadzić do zakończenia kariery, bo obecnie przy tak dynamicznie rozwijającej się konkurencji bardzo trudno jest wrócić na szczyt. Nie kojarzę zawodniczki, która w każdym turnieju grałaby ''na maksa''. Pewnie dlatego, że takie jednostki z przerostem ambicji nigdy do czołówki nie doszły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne fajne zwycięstwo Iśki, tym bardziej cieszy, że to przecież nielubiany przez nią typ kortu, a trzeba pamiętać, że Na Li jest dobrą tenisistką, która na takich nawierzchniach czuje się znakomicie (dla przypomnienia, Chinka jest zwyciężczynią Rolanda Garrosa, to o czymś świadczy). Brawo i oby tak dalej (półfinał prawdopodobnie z Azarenką).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Się Roland Garros rozkręca, więc liczę w temacie na większą aktywność w ciągu tych dwóch tygodni. :>

Agnieszka gra dzisiaj swój pierwszy poważny mecz. Co prawda Venus Williams 2012 to nie ta sama zawodniczka co Venus Williams 2000-2003, ale pewnych rzeczy się nie zapomina. Tak czy inaczej Agnieszka jest zdecydowaną faworytką, która ma po swojej stronie technikę, młode nogi i zdecydowanie nowocześniejszy tenis. Sam zaraz biegnę na uczelnię, z której wracam dopiero wieczorem, więc meczu nie obejrzę. Liczę jednak na krótki 2-setowy pojedynek.

Dużą szansę ma na awans do 3 rundy Łukasz Kubot. Gra z innym zawodnikiem, który pomimo trzydziestu lat na karku nic nie wygrał (ba-dum-tss). Wydaje mi się jednak, że Serra jest zawodnikiem słabszym. Przed chwilą zrobiłem mały wywiad internetowy o tym zawodniku i nie widzę powodu, dla którego Kubot miałby przegrać. Jedyna przewaga to francuska publiczność. Wątpię jednak w jej skuteczność czwartego dnia turnieju wobec zawodnika z drugiej setki rankingu na korcie numer 7.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i Radwańska bardzo pewnie pokonała Williams w 2 setach, a Kubot swojego rywala pokonał w 3 setach ;) Fajnie, że ostatnio poza Agnieszką więcej widać Kubota i Ulę Radwańską. Teraz przed Radwańską potyczka bodajże z Kuzniecovą, która kiedyś była bardzo groźna ale obecnie już chyba nie należy do ścisłej czołówki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą zakończyła się przygoda Uli Radwańskiej z tegorocznym Roland Garros. Petra Kvitova zgodnie z oczekiwaniami rozniosła Polkę w dwóch krótkich setach. Zastanawiam się czy to jeszcze za wcześnie, żeby Urszula pokazała klasowy tenis czy jest po prostu zdecydowanie mniej utalentowana niż siostra. Skłaniałbym się jednak co do tej drugiej wersji. Agnieszka już w wieku 19-20 lat grała w ćwierćfinałach Wielkiego Szlema. Do tego jest między nimi tylko rok różnicy. Mam wrażenie, że kariera Urszuli może sie potoczyć nie w taki sposób jak siostry, a raczej w stylu Marty Domachowskiej. Niby ktoś tam jej kiedys powiedział, że ma talent i spory potencjał, ale na grę na najwyższym poziomie to nie wystarczyło.

Dzisiaj Agnieszka i jej partnerka Angelique Kerber grają w drugiej rundzie turnieju deblowego. Mecz zapowiada się całkiem nieźle, bo grają przeciwko Włoszkom Schiavone i Penetcie. Trudno mi tutaj przewidywać wynik, bo nie mam pojęcia jak Agnieszka gra w deblu.

PS. Tymczasem na korcie głównym Jarkko Nieminen zaskoczył Andy'ego Murraya w pierwszym secie oddając mu tylko gema. Nie pałam sympatią do Szkota, więc teraz trzymam kciuki za Fina. :>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up A ja tam Murraya bardzo lubię i cieszę się, że jednak udało mu się odnieść zwycięstwo w meczu z Finem. Z kolei marzy mi się, żeby tegorocznego Rolanda Garrosa wygrał Roger Federer, który na paryskich kortach tryumfował do tej pory tylko w 2009 roku (o ile dobrze kojarzę), a to zdecydowanie za mało jak na takiego mistrza. Najgroźniejszy będzie jak zwykle Nadal, który świetnie się czuje w Paryżu, no i świetnie gra, czym dał świadectwo swoimi sześcioma wygranymi... Ale ja w Rogera i w jego jednoręczny backhand bardzo wierzę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radwańska została zmasakrowana przez Kuzniecovą 6-1,6-2. Rosjanka grała bardzo dobrze a Radwańska...ja jakoś nie jestem w stanie zrozumieć jak to jest z tą naszą Polską tenisistką, wszyscy pieją z zachwytu nad jej super grą itp a ja tak sobie patrzyłem na grę dzisiaj i Radwańska nawet jak ma przewagę to zamiast rozrzucać przeciwniczkę po bokach to strzela w środek kortu, a Rosjanka przy swojej przewadze siły po prostu strzelała do linii i było pozamiatane...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co się dzisiaj stało potwierdza moje słowa z kilkunastu poprzednich postów. Radwańska to świetna tenisistka, która wygrywa ostatnio regularnie mniejsze turnieje, ale na turniejach Wielkiego Szlema gaśnie tak bardzo, że aż przykro patrzeć. Mączka to w dodatku nie jej konik. W zeszłym roku była czwarta runda, więc zbyt wiele punktów nie straci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radwańska jak Radwańska, ale to co odstawił Kubot woła o pomstę do nieba :/ W pierwszym secie prowadził 5-2 a przegrał 7-6, w drugim podobnie a w trzecim po prostu chyba miał dosyć albo to jego oponent złapał wiatr w żagle. Nie zmienia to faktu, że Łukasz przegrał tylko i wyłącznie na własne życzenie IMO nie wytrzymując presji psychicznej. Szkoda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kubot to taki zawodnik, który ma świetnie momenty, ale nie potrafi utrzymać regularności nawet w ramach jednego spotkaniu. W tym roku w turnieju w Indian Wells grał z Andym Roddickiem. Wygrał dość pewnie pierwszego seta, w drugim przełamał i prowadził 5:4. Potem stracił własne podanie i przegrał cały mecz. Zresztą w zeszłym roku Łukasz odpadł w Roland Garros odpadł juz w pierwszej rundzie. W tym roku doszedł do trzeciej.

Radwańska jak Radwańska, ale to co odstawił Kubot woła o pomstę do nieba

Akurat Kubot cokolwiek walczył. Kuznetsova się po Agnieszce przejechała. W dodatku jest różnica gdy w trzeciej rundzie odpada światowa trójka i zawodnik z piątej dziesiątki. W pierwszym przypadku jest to kompromitacja, a w drugim nic się nie dzieje. Dalej nie rozumiem czemu Agnieszka pyka sobie w deblu. Azarenka, Sharapova, Kvitova, Na Li czy Woźniacka koncentrują się na singlu i to daje efekty.

Swoją drogą ciekawa sprawa. Jak Agnieszka wygrała w Miami to myślałem, że dostanie jakiś medal od prezydenta, a w telewizji i w Internecie było o niej nawijane 24/7 (''druga Hingis'' rotfl). Teraz informacje są stonowane, a najdalej w ocenie poszedł onet, na którym możemy przeczytać, że Agnieszka rozegrała ''koszmarny mecz''. Na tenis.net.pl można przeczytać, że Agnieszka rozegrała ''kiepski'' mecz, podczas gdy ''kiepsko'' to zagrał Kubot. Przykładów takich newsów, które puszczą ten mecz w niepamięć jest więcej. Potem jednak Agnieszka wygra jakiś podrzędny turniej (choćby w Eastbourne) i media znowu eksplodują.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...