Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Mariusz Saint

"Malazańska Księga Poległych" Stevena Eriksona

Ulubiony tom  

34 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Twój ulubiony tom Malazańskiej Księgi Poległych to:

    • Ogrody Księżyca
      3
    • Bramy Domu Umarłych
      6
    • Wspomnienie lodu
      14
    • Dom Łańcuchów
      2
    • Przypływ nocy
      1
    • Łowcy kości
      5
    • Wicher śmierci
      0
    • Myto ogarów
      1
    • Pył snów
      0
    • Okaleczony Bóg
      2


Polecane posty

Tak? W którym momencie to było? Ja Tay zrzucił swoje przebranie?

Zresztą całość się trzyma kupy - to wyjaśniaby, dlaczego wielki mag w Return generalnie ma wyj*bane na Laseen i Imperium...

nie pamiętam teraz dokładniej ale wcześniej

Była to chyba rozmowa między Jednorękim a Sójeczką którą ten drugi zakończył "Jak coś, wie gdzie jest mój namiot" w razie gdyby chciał go przeprosić

Sure, ale w późniejszej części mamy Karsę, który nadrabia z nawiązką ;>

Na początku Karsa strasznie mnie denerwował, z reszta pierwsze 250stron IV tomu jest mało ciekawe, dopiero pojawienie się malazańskich żołnierzy rozruszało akcję

No i jeszcze jedna sprawa... Czepiec? CZEPIEC? Kurde, a Cowl tak fajnie brzmi po angielsku. Zaczynam rozumieć Qbusia, kiedy narzeka na polskie wersje imion. Poza tym:

czy tylko mnie zdziwiło, że Skinner okazał się być szefem Karmazynowej Gwardii na miejsce Kazza D'avore? Z Eriskona przypominam sobie tylko sugestie co do jego umiejętności walki, nie do zajmowanej pozycji.

Najbardziej w Powrocie KG zdziwił mnie brak

Kazza. Oprawca jako głównodowodzący już nie dziwi. Jest chyba najsilniejszym z gwardzistów, jako jedyny przeżył pojedynek z Ultorem. Chyba tylko Czepiec byłby w stanie się z nim mierzyć, ale on jest skrytobójcą, jak to powiedzieli malazańczycy żołnierze nie przepadają za skrytobójcami

A przy okazji, najbardziej czekam w 2 tomie na moment zdrady

Skinnera i na to jak zostanie Królem Wielkiego Domu Łańcuchów

Ogólnie to pierwszy tom wypada przeciętnie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu przyszła do mnie paczka z tomami od 3 do 7, więc oddaję się książkowej rozpuście. Teraz już jestem pewny - to są najlepsze książki, jakie od tej pory czytałem, Wiedźmin i Hyperion z hukiem zostały wykopane z tronu przez Karsę i Icariuma, a potem jeszcze zelżone przez Iskarala.

Wspomnienie Lodu.

Mój ulubiony tom. Tyle świetnych postaci, że głowa mała - no bo Toc, Tool, Itkovian, Zrzęda, tylko z tych nowych (nie kłócćie się - Toca i Toola w OK za wiele nie było). Jedyny nudny wątek to ten z Mhybe. Jedyna wada, to dyskusyjność posunięcia Toca pod koniec pierwszego tomu. Finał jest genialny, chyba najlepszy z serii. Po prostu czuć ten dramatyzm sytuacji, te stosy trupów, walkę na śmierć i życie. Akcja w Capustanie tez nie była zła.

Mam tylko nadzieję, że Toc dożyje już do końca serii, bo popatrzmy - w OK wyglądało na to, że ginie. W WL zginął, i zmienił ciało. Zabijanie go po raz trzeci będzie już czystą złośliwoscią ze strony autora. No i jak to się stało, że Tool odzyskał ciało!?

Dom Łańcuchów

Ludzie narzekają na pierwsze 250 stron. Nie są złe! Są po prostu troszkę odbiegające klimatem. Karsa jest naprawdę irytujący, ale stopniowo się wyrabia, a na etapie 6 tomu jest już jedną z najlepszych postaci, choć nie powinien ze względu na swą... ekhm. moralność. Potem akcja się rozkręca, jest Tavore, Struna, początek 14 Armii / Łowców Kościi. Crokus i Apsalar mają niewiele do roboty, ale i tak znacznie więcej niż Icarium i Mappo, którzy pojawiają się w jednej scenie. Zdziwił mnie brak Mallicka, czekam na wyjasnienie ( zapewne w 6 tomie), jaką to ma misję. Lostara i Perła basolutnie wymiatają, i są po prostu uroczy, mam nadzieję, że jeszcze sporo ich będzie. Trull i Onrack też stają się moimi ulubieńcami. Ale i tak SZARA ŻABA FTW!

Finał zdecydowanie najgorszy, i lekko przekombinowany.

Armia duchów? Nie lubię czegoś takiego. Przez pół książki obserwujemy walki frakcji w obozie S'haik, knucia, plany, a tu co? Przychodzi Toblakai i zabija Febryla, Bidthala, a na koniec 2 Degaroth. Gdyby to był TRS, to mógłbym mówić o schrzanionym balansie jednostek. A sama S'haik nie zaprezentowała absolutnie nic przed śmiercią.

Nasłabszy tom do tej pory, ale i tak świetny.

Przypływy Nocy

Zmiana klimatu, i cofamy się o kilka miesięcy. Tym razem nie pojawia się niemal nikt znajomy (pomijając Evil Bossa i pewnego Jaghuta), co daję okazję do wprowadzenia mnóstwa nowych postaci. Oczywiście Tehol & Bugg FTW, Udinaas fajny, Brys daje radę, Trull takoż, a Hull to niewypał, a Piórkowa Wiedźma jest strasznie wkurzająca. Rhulada jest mi zwyczajnie żal. Z postaci drugoplanowych niezły jest Ceda. Finał drugi najlepszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie narzekają na pierwsze 250 stron. Nie są złe! Są po prostu troszkę odbiegające klimatem. Karsa jest naprawdę irytujący, ale stopniowo się wyrabia, a na etapie 6 tomu jest już jedną z najlepszych postaci, choć nie powinien ze względu na swą... ekhm. moralność.

Ja tam nie narzekałem. I to nie tylko dlatego, że z czasem Karsa staje się jedną z najciekawszych postaci całej serii. Karsa mnie w ogóle nie irytował, a taka zmiana punktu widzenia była ciekawa. No i nie można zapominać o tym, że Karsa i tak wszystkich zabije :tongue:

Armia duchów? Nie lubię czegoś takiego. Przez pół książki obserwujemy walki frakcji w obozie S'haik, knucia, plany, a tu co? Przychodzi Toblakai i zabija Febryla, Bidthala, a na koniec 2 Degaroth.

Karsa zdecydowanie pozamiatał, a zakończenie wątku zdecydowanie nie było bardzo satysfakcjonujące. Ale w końcu to Karsa!

Tym razem nie pojawia się niemal nikt znajomy (pomijając Evil Bossa i pewnego Jaghuta)

Nie tylko oni pojawiali się wcześniej - Trull też był. Z tym, że mu przypadła w udziale wpadka chronologiczna Eriksona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też się muszę pochwalić, że niedawno skończyłem czytać Wicher Śmierci. Przede mną chyba tylko Myto Ogarów, czego trochę się obawiam, bo jednak zastrzegaliście, że tam następuje dość wyraźny spadek formy. Trochę szkoda, bo zarówno 6 jak i 7 tom są świetne. Szczególnie podoba mi się, że jednak moje zastrzeżenia co do

Tehola

się nie sprawdziły i z radością czytałem jego dalsze wyczyny, mimo że w praktyce sprowadzały się one jedynie do dziwnych, ale jakże satysfakcjonujących dialogów.

W końcu cała otoczka zniszczenia finansów Imperium jest na dość dalekim planie, a jeśli już pokazuje się bardziej znacząco, to raczej udział ma w tym Bugg, który jako reprezentant oficjalny uczestniczył w bardziej jawnych operacjach.

Honory jednak oddać mu trzeba, gdyż jest

lokajem godnym swego pana

. Znów jednak poczułem się lekko zawiedziony wszystkimi

smoczymi pomiotami

, że pozwolę sobie tak je nazwać. Zarówno

Silchas Ruin jak i Menandore oraz jej siostry

przewijali się przez oba tomy, szczerząc zęby, grożąc, sugerując swoją potęgę i w ogóle kreując się na superistoty. Może i rzeczywiście tak potężni byli, nie zmienia to jednak faktu, że na ich wszystkich wystarczyło

kilka dobrze podrzuconych wstrząsaczy ^^

.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znów jednak poczułem się lekko zawiedziony wszystkimi

smoczymi pomiotami

, że pozwolę sobie tak je nazwać. Zarówno

Silchas Ruin jak i Menandore oraz jej siostry

przewijali się przez oba tomy, szczerząc zęby, grożąc, sugerując swoją potęgę i w ogóle kreując się na superistoty. Może i rzeczywiście tak potężni byli, nie zmienia to jednak faktu, że na ich wszystkich wystarczyło

kilka dobrze podrzuconych wstrząsaczy ^^

.

U Eriksona tak to czasem bywa - tak dużo tam potężnych, potężniejszych i świat-mogących-zniszczyć istot, że ciężko czasem złapać skalę porównawczą. Niby to miło, że maluczcy mają szansę z rzeczonymi typkami, ale momentami wydaje mi się, że Erikson używa Moranth munitions (niech życzliwa dusza poda mi polski odpowiednik) w charakterze swoistego Deus Ex Machina. Chciałbym zapoznać z się z jakimiś statystykami :tongue:

A jak tam z Dust of Dreams, nikt nie czyta? Ukazało się już jakiś czas temu, na Malazanempire dyskutują, a tu nikt się nie chwali?

A jak tu się chwalić? Wredne (h)amerykańskie wydawnictwa mają wredną (h)amerykańską politykę wydawniczą i klops. Na początku wydawana jest wersja twardooprawowa, której sprowadzanie nad Wisełkę jest cholernie drogie... Starczy powiedzieć, że do dziś na rynku jeszcze nie ma mass market paperback The Return of the Crimson Guard. Muszę sprawdzić, czy nie można gdzieś e-booka kupić, bo rozważam zrobienie wyjątku dla Eriksona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak tu się chwalić? Wredne (h)amerykańskie wydawnictwa mają wredną (h)amerykańską politykę wydawniczą i klops. Na początku wydawana jest wersja twardooprawowa, której sprowadzanie nad Wisełkę jest cholernie drogie... Starczy powiedzieć, że do dziś na rynku jeszcze nie ma mass market paperback The Return of the Crimson Guard. Muszę sprawdzić, czy nie można gdzieś e-booka kupić, bo rozważam zrobienie wyjątku dla Eriksona.

To aż taka różnica cenowa między wydaniem twardo- i miękkookładkowym? Ja tam zawsze wolę dopłacić, i mieć ładne wydanie...

No i skończyłem kolejne 2 tomy.

Łowcy Kości

Jedna z lepszych części. Pokićkało się tylko autorowi z stopniowaniem napięcia - rodziały w Y'ghatan powinny być w finale, a przez umiejscowienie ich w środku ksiązki wydarzenia w Malazie nie robią już takiego wrażenia... Lubię sobie ponarzekać.

Barathol naprawdę średnio-słaby, nie wiem, po co go wprowadzono. Złosliwości praktycznie brak, Hellian robi za element komediowy. Smuci trochę nagła zmiana charakteru Heborica, który był sensownym gościem, a tu w międzyczasie mu lekko odbiło. Cholernie żal mi Perły, który w duecie z Lostarą był absolutnie wymiatający.

Sami Łowcy są świetni, Flaszka wyrasta na moją ulubioną postać w cyklu, za swoją normalność na tle tych wszystkich świrów dookoła. Świetny jest też Corabb. Wróblik pojawiła się i znikła wraz z Leomanem, dostarczając jedynie kolejnej wpadki chronologicznej autora (Skrzypek i Sójeczka znający się w młodości, podczas gdy z retrosów z DŁ wynika, że poznali się w Podpalaczach). Paran zdecydowanie się wyrobił, szkoda tylko, że nie doszło do spotkania z Tavore.

No i nie rozumiem zbytnio jednej sprawy - po co był Dejim? 11 kapłanów poświęciło życie tylko po to, żeby pokonał Mappo? Nielogiczne. A potem żeby go pokonać wezwano jeszcze Deragoth... Podczas gdy właściwie każdy pomiatał nim jak chciał.

A o Wichrze napiszę kiedy indziej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To aż taka różnica cenowa między wydaniem twardo- i miękkookładkowym? Ja tam zawsze wolę dopłacić, i mieć ładne wydanie...

Ja również, ale tylko do pewnego pułapu cenowego. W tej chwili, kupując hardcover "Dust of Dreams" na angielskim Amazonie, trzeba się liczyć z wydatkiem ok. 100 PLN (wysyłka do Polski wliczona, zapłaciłbyś tyle?). Na eBayu jest jeszcze drożej. W Empiku wydania angielskie (paperback) książek Eriksona kupujesz za niewiele poniżej 40 PLN (ale z dostępnością bywa różnie). Niedługo mija rok od premiery dziewiątego tomu, a to oznacza wydanie w miękkiej, tańszej wersji. Już zacieram ręce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedługo mija rok od premiery dziewiątego tomu, a to oznacza wydanie w miękkiej, tańszej wersji. Już zacieram ręce.

Same here. Czekam też zresztą aż 'RotCG' pojawi się w Empiku lub innym szybkim sklepie. Na razie mógłbym skorzystać z Krainy Książek, ale tam sprowadzenie trwa 4-5 tygodni. Czy ktoś wie może czy można pisać maila do empikowców z rozkazami sprowadzenia danych książek?

Ja mam pytanie z trochę innej beczki. Czy króciaki Eriksona są jakoś ściślej związane z wątkami z macierzystej serii, czy też są to opowiadanka mające tylko tyle z nią wspólnego, że dzieją się w tym samym świecie?

Z tego, co się orientuję, a nie czytałem jeszcze ich przygód - ściśle związane nie są. Może spotka się w nich tego lub tamtego bohatera, a gdzieś tam się zazębią lekko, ale ogólnie jest to osobny cykl.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, przypomniała mi się pewna kwestia, nad którą się zastanawiałem:

W finale DŁ, gdy Kalam spaceruje po obozie jakiś duch chwyta go za ramię, Kalam zszokowany, "przecież on zginął przed przejęciem władzy przez Laseen", jeszcze coś o poparzonej kwasem twarzy. Kto to był?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi chodziło o czasowni :happy: Ascendować? Brzmi słabo.

Chociaż po DoD podpalacze chyba awansowali i to znacznie.

Mam nadzieję wkrótce się przekonać do czego pijesz. W kwietniu ma wyjść MMP, więc kolega na pewno zakupi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Qbuś: jeżeli mam byś szczery to sam nie jestem pewny do czego piję. Po prostu na ang. wikipedii podpalacze są przypisani do innej pozycji w jednym z Domów. A jaka jest ich moc, wpływy z tego wynikające nie wiem.

Chyba tłumacz stosuje najczęściej: osiągnąć ascendencję, zostać ascendenetm, przy drugim tomie była mowa, że Coltaine jest bliski ascendencji. Samo ascendować brzmi wyjątkowo głupio i nie przypominam sobie żebym na takiego "potworka" trafił przy lekturze. Teraz nie mam cytatów bezpośrednio z książek tylko z pamięci podaję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobie mały odkop. Myto Ogarów wcale nie jest takie, ale żeby to docenić trzeba w miare dobrze pamiętać to co było, przeczytać Powrót Karmazynowej Gwardii, a potem Py Snów który ukazał się dopiero po :D.

Np. rozwiązanie atku Draconusa i Matki Ciemności. Zeby sobie świadomić istote tego trzeba wiedzieć kim naprawde jest Draconus a to jest wyjasnione w Powrocie.

Pozatym , mozna sie dowiedziec ze na Assail panuje szaleństwo ale jakie doładnie to dopiero w Pyle Snów.

Bliża się też rozwiązanie wątku o powrocie Tyrana do Darudzystanu o ktorym są napomknięcia w poprzednich tomach, a szczególnie w Łowcach Kości (ha zgadnijcie kto bedzie tym tyranem ).

Rozwiazuje się wątek Bellurdana i Loczka.

Mnie sie podobało. Jedna z lepszych części, bo dostarcza całkiem sporo odpowiedzi. Mozna sie też co nieco dowiedzieć o Tieste Andii, ale z tym to raczej będzie trzeba czekać na trylogie Kharkanas.

EDIT:

Tej powiesci nie należy rozróżniać po tomach co wielu czyni, bo to mija sie z celem, trzeba na to patrzeć jako na kompletną całosć. W róznych częściach są opisane wydarzenia które były, są i co najważniejsze które dopiero gdzieś tak kiedyś będą. Każdy tom odwołuje sie do innych tomów i do samego siebie, nawet jeśli nie robi tego w sposób oczywisty. I na tym właśnie polega siła tej serii :D.

Taka złożność nie powinna dziwić wskaże Erikson nie wymyślił tego wszystkiego sam, tylko do spółki z ICE, a przypuszczam, iż nie wiecie, ze bohaterów których większość z was najbardziej chyba polubiła też wymyślił ICE (Podpalcze mostow, Tron Cienia, Kotylion, w zasadzie reszta panteonu).

po przeczytaniu 8 tomów dalej nie mam pojęcia czym jest Azath, to jakaś siła, moc, chyba nigdzie wprost nie jest napisane

Cardinal: właśnie kończę czytać pierwszy tom :)

pojedynek Żelaznej Kraty z Seguleh był dziwny. Zaprzysiężony musiał być na prawdę osłabiony i wykończony skoro nawet dał się zranić przeciwnikowi. Walczył na Assail, jakoś radził sobie z czterema demigodami toblakai i określano go jak oprawie równego Oprawcy. Zaskoczyło mnie też określenie Tayschrenna jako najzdolniejszego maga swoich czasów

Seguleh to nie są zwykli wojownicy. Warto sobie przekoanć z Nowicjusze (13-14 letni), nie pamiętam którego stopnia. Byli w stanie posiekać na kawałki Łowców K'ell. Ja bym powiedział, że to, iż Krata zdołał wogóle pokonać najniższego rangą Seguleh z tego statku zakrawało na cud

A Tay to inna historia. Napewno jest jednym z najpotężniszjych magów jacy są w serii. To samo mozna by powiedziec o Szybkim o ktorym tak naprawde nie wiele wiadomo ;p (wiecej sie wyjasni w Dust Of Dream kiedy to bla bla bla).

Azath to taki system odpornościwy wszechrzeczy (nazwijmy to multiwszechswiata). Azath nie ogranicza się tylko do jednego wszechświata w jakim jest położony układ słonczny gdzie znajduje sie malaz, ale moze być obecna wszędzie.W grotach, na innych planetach, w innych wszechświatach. Mozna powiedzieć, że Azath istnieje niejako poza. Jest częściwo odrewane od otaczającej rzeczywistości. Jedynie fizyczna reprezentacja Azath w postaci domu jest związana z miejscem na jakim się pojawia.

Ale faktem jest ze nigdzie nie jest to wprost napisane, to moje przypuszczenia po 5 krotnym przeczytaniu całej serii wydają mi się najbliższe prawdy ;p.

W Polskim wydaniu zabrakło jej w 7 i 8 tomie, a jak jest w angielskich wydaniach ? Skąd wziął się Wielki Dom Wojny (jego powstanie było życzeniem Kaptura?) ? Czy było w którymś tomie powiedziane wprost że tak owy istnieje ? O ile wprost jest powiedziane że Kaptur włada Wielkim Domem Śmierci to skąd na pozycji króla Brys Beddict w wielkim domu życia ? Podobnie co robią w nim Lostara i Ublala ? I dlaczego pozycję królowej w Wielkim Domu Ciemności (rycerz - Rake) królową jest Sandalath Drukorlat a nie Matka Ciemność ?

Matka Ciemność jest pradawną boginią. właściwie to bardziej aspektem niż bogiem takim jak ascendenci. Jako tacy pradawni bogowie nie posiadają miejsca w Talli Smoków. Dlatego nie ma tam K'rula, Draconusa, Nightchill, Kilmandaros, Mael itd.

Zresztą w płytkach twierdz, pradawni bogowie też nie mają swoje miejsca o ile sie nie myle.

O ile sie nie myle Wielki Dom Wojny mogli powłoać do życia Togg i Fanderay po powrocie na należne miejsce w Twierdzy Bestii. Ale do tej pory nie było o tym wzmianki. Pewnie Dust of Dream jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Seguleh to nie są zwykli wojownicy. Warto sobie przekoanć z Nowicjusze (13-14 letni), nie pamiętam którego stopnia. Byli w stanie posiekać na kawałki Łowców K'ell. Ja bym powiedział, że to, iż Krata zdołał wogóle pokonać najniższego rangą Seguleh z tego statku zakrawało na cud

Drugi planuje dopaść Oprawcę, Żelazna Krata jest uznawany za prawie równego (Oprawcy) i ledwo pokonuje nowicjusza. Gdzie tu sens? Tylko nadzwyczajnym zmęczeniem można to tłumaczyć.

Kiedy nowicjusze posiekali Kell? Ja kojarzę tylko moment kiedy trzeci odciął mu głowę a dwaj pozostali pomogli (w III tomie).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde, od polskiej premiery "Pyłu snów" już trochę czasu minęło, a tu nikt nic nie pisze? Sam jestem nie lepszy, kiedy się dowiedziałem, że tom dziewiąty to właściwie połowa wielkiego finału, postanowiłem odpuścić i poczekać na "The Crippled God". :tongue:

Tymczasem wpadam z nieco spóźnionym i być może niepotrzebnym newsem. Otóż na blogu Tora, zachodniego wydawcy Eriksona odbywa się Malazan Reread of the Fallen, czyli to, czego pragnie każdy fan Malazanu, a brak mu czasu na ponowne czytanie tych kilku(nastu) tysięcy stron zawartych między okładkami dotychczasowych tomów. Scena po scenie: streszczenia, podsumowania, analizy i dyskusje, szkoda jedynie, że tak wolno im to idzie (zaczęli dopiero "Deadhouse Gates"). Dla bardziej niecierpliwych (i na bakier z angielskim) polecam to samo (choć na mniejszą skalę) w wykonaniu Marcina Wełnickiego na jego blogu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, ciekawe. Będę korzystał ;)

Ja aktualnie jestem na samej końcówce Return of the Crimson Guard, które w końcu udało mi się kupić w rozsądnej cenie in English. Kumpel skończył Dust of Dreams, więc następna będzie właśnie część 9.

Co to RotCG - mam nieco mieszane odczucia, choć z przewagą pozytywnych. Trochę, według mnie, za dużo wątków, które wnoszą bardzo mało albo i nic. Ale i sporo ciekawego zamieszania i iście epickie zakończenie (już właściwie jestem po, teraz tylko zamiatanie). Choć i do zakończenia muszę się przyczepić -

ten mag owładnięty przez chaos i jego wyrwa magiczna to taki wróg wzięty w zasadzie znikąd, deus ex machine a rebours

. Wolałbym jakieś odpowiednie zakończenie ze znanymi postaciami, a nie z takim królikiem z kapelusza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pyłu nie czytałem, ale z komentarzy odniosłem wrażenie że jest nudny i przegadany. Może to i połowa, ale to jednak 1000 stron i we wcześniejszych tomach autor udowodnił że potrafi na nich stworzyć ciekawą fabułę i akcję, jeżeli teraz mu nie wyszło nie widzę powodu żeby oceniać go w inny sposób jak inne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

RotCG przeczytane już jakiś czas temu... Od tego czasu czytam Dust of Dreams.

Co do RotCG - podtrzymuję swe zdanie i zarzuty. Autor starał się upchnąć za dużo wątków, ponoć potem musiał część przycinać i wyszło jak wyszło. Ale głównym zarzutem są wspomniane już 'króliki z kapelusza'.

Nagłe pojawienie się zabójcy Laseen, Tayschrenn włączający się do ostatniej bitwy choć nic tego nie zapowiadało, chaotyczny mag.

U Eriksona wszystkie elementy układanki są precyzyjnie ustawiane przed wielkim finałem, tu niektóre dorzucono znikąd. Czytało się całkiem nieźle, ale odczucia mieszane.

Dust of Dreams - Przegadane chyba rzeczywiście nieco jest. Jestem gdzieś w około 3/4 i na razie wielkich wydarzeń brak. Jest za to właśnie to precyzyjne układanie klocków. Autor zresztą we wstępie prosi, żeby DoD nie oceniać jak osobnej powieści. Od początku planował wielkie zakończenie, które nie zmieści się w tradycyjnych ramach wydawniczych. Najlepszym rozwiązaniem byłoby czytać dwa ostatnie tomy jednym ciągiem, ale któż ma tyle cierpliwości?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje , powiedzcie mi dlaczego polskie okładki książek są tak tragiczne? : /

UK ma prze [beep] okładki , a my? -.-

Aktualnie czytam Game of Thrones książka jest wspaniała.

Czy ktoś miły może mi własnymi słowami skrócić o co tu chodzi?

I czy ta seria dorównuje Pieśni Lodu i Ognia? :>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...