Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

RoZy

Polityka, gospodarka, społeczeństwo I

Polecane posty

Kpiną jest wzajemne osłanianie się biegłych i działanie w ten sposób wbrew sprawiedliwości. Oczywiście, opinii na tematy fachowe nie mogą wydawać laicy, ale laicy jak najbardziej powinni móc wydawać opinię, bo jak coś śmierdzi - pomimo tego, że opinia "przyklepuje" sprawę na korzyść lekarza, szpitala, etc. - to należy coś z tym robić, a nie pozwalać "fachowcom" działać bezkarnie, jeżeli wykorzystują swoje stanowisko w sposób niesłuszny.

Trudno mi polemizować z takim 'argumentem'. Wyciągasz pojeyncze przypadki i na ich podstawie wyciągasz wnioski. To nei jest okej w dyskusji na temat całości sądownictwa.

Powszechna opinia Polaków na temat Sądów nijak ma się np. do moich doświadczeń i odczuć. Problem w tym, że mam nieco rozleglejsze doświadczenie w tej materii od większości Polaków. Laik miałby wydawać jakąś opinię?! Nie. Nie. Nie.

Laik nie może wydawać opinii, bo będzie ona po prostu bzdurna. Wysatrczy, że mamy ławników. Nie trzeba nam więcej laików (i to jako biegłych!) w procesie.

Co trzeba zrobić to zapewnić fachowość biegłych - powoływać biegłych spoza środowiska (chodzi o lokalizację) i odpowiednio ich wynagradzać. Do tego dbać o ich jakość, odpowiednio filtrować i oddzielać plew.

Był nawet list jednego lekarza i wywiad z drugim. Obaj potwierdzili, że nie mogą się narażać na bycie czarną owcą w środowisku poprzez wydawanie wprost niekorzystnych opinii na temat kolegów lekarzy. W innym przypadku lekarz w toalecie sądu do matki dziecka, które zginęło w szpitalu w skutek błędów lekarza: "Pani syn jest już aniołkiem. Nie chciałby, żeby ścigała pani moich kolegów". It add up.

I wiadomo to jedynie z relacji matki, której wszyscy w 100% wierzą. No bo czemu by nie?! W. też wierzono.

Nie o tym mówię. Mówię o tym, żeby nie przeginać w drugą stronę.

To w takim układzie zarzut nie powinien być kierowany w stronę prawa, a w stronę sędziów. Ja bardziej niż mediom ufam sędziom, stąd nie będę na podstawie pojedynczej publikacji krytykował wyroku w sprawie, której nie znam.

Był wypadek samochodowy. Kobieta została uznana winną, zgodziła poddać się karze, ale prosiła, żeby jej rozłożyć na raty, żeby mogła spłacić. Do sądu trzeba było udać się kolejny raz, bo bodajże ktoś uznał, że to oznacza odmowę spłaty. Kolejny raz trzeba było potwierdzić, że nie chce się tej kobiety ścigać i ostatecznie sąd zdecydował, żeby należność na raty rozłożyć. Bez sensu, ale jakoś mnie to nie dziwi. Niektóre procesy ciągną się latami.

Daj link do sprawy.

Gdyby tak było to nie mielibyśmy przypadków, że ludzie siedzą w areszcie o wiele dłużej niż powinni (areszty wydobywcze). A siedzą (był "areszt tymczasowy" na trzy i pół roku). Pomysł na film "Układ Zamknięty" nie powstał w próżni. Ironiczne przy tym jest to, że dzieje się w to sytuacji, w której zaczyna brakować miejsc w więzieniach i za panujące tam warunki Polsce mogą grozić kary.

Uwielbiam to powtarzanie o areszcie wydobywczym...

Znam przypadki długich TA, ale to nie są żadne areszty wydobywcze (bzdurne słowo). Te areszty zapobiegają mataczeniu w śledztwie. Gości wypuszcza się po zabezpieczeniu wszystkich dowodów. I nie dziwię się.

Zdziwiłbyś się jak często świadkowie zmieniają zeznania w procesach karnych. Czasem trzeba skurczybyka trzymać do końca. Ale oczywiście dla Ciebie to już areszt wydobywczy. I jak tu dyskutować?

Interesem państwa powinien być interes obywateli. Jeżeli udają się do Strasburga i tam otrzymują sprawiedliwość, to coś jest nie tak. Co do dostosowywania prawa - Polska myślała, że jak nic nie uchwali w sprawie możliwości leczenia się w innych krajach Unii, to zablokuje cały proces, ale się mocno przeliczyła. Dlaczego tego nie zrobiła? Ponieważ nie chce płacić za leczenie. Po to przecież są kolejki w Polsce. Ludzie nie mają się leczyć, bo to państwo kosztuje, tylko w tych kolejkach pozdychać. Jak będą mieli szczęście to może się dostaną do lekarza i wyleczą.

To też niezbyt mądra nadinterpretacja. Nikt nie chce, żeby ludzie umierali, bo to oni płacą podatki. Nasza służba zdrowia po prostu jest niewydolna. Ale tak to jest, gdy kazdy, ale to każdy doi w swoją stronę.

Uczciwość. Tego nam brakuje. Wszystkim.

Jeśli kogoś poglądy pokrywają się z nagłówkami z portali i gazet, to wcale nie oznacza, że taka osoba opiera się wyłącznie na nich. Moje poglądy pokrywają się z dość krytycznym stanowiskiem dotyczącym polskiego wymiaru sprawiedliwości i funkcjonowaniem administracji publicznej, ale nie czerpię wiedzy z portali i gazet w tym zakresie. Ponadto czy z mojego posta wynika, że o prawie mają dyskutować tylko manipulatorzy i ignoranci? Nie. Sądzę, że każdy ma prawo dyskutować o prawie, nawet jeśli nie zna podstaw interpretacji prawa i podstawowych przepisów dotyczących ustroju państwa. Dlaczego? Dlatego, że każdy obywatel sam odczuwa skutki prawa bezpośrednio na swojej skórze, a przede wszystkim jest to podstawowa cecha demokracji.

Może masz rację, ale bardzo nie lubię, gdy interlokutor okazuje się głuchy na argumenty i pozostaje w sferze nagłówków ;)

To fakt, ale przecież często jest to również efekt działania samych organów. Skoro Polacy to pieniacze z niską świadomością prawną, co sprzyja pieniactwu i przewlekłości, a osoby pracujące w wymiarze sprawiedliwości (skoro zgadzamy się, że administracja publiczna źle funkcjonuje, to skoncentruję się wyłącznie na wymiarze sprawiedliwości) wywodzą się ze społeczeństwa, to również te cechy dotyczą pracowników wymiaru sprawiedliwości, w tym sędziów.

Sędziowie nie mogą nic zrobić, aby zapobiec odwlekaniu sprawy (za wyjątkiem spraw, gdzie wskutek ich pomyłki spada ich sprawa).

Jeśli przedstawię zaświadczenie od lekarza to sędzia musi wyznaczyć nowy termin, a rozprawa zostaje zdjęta z wokandy. I tyle.

Założenie jednoosobowej działalności gospodarczej jest na pewno łatwiejsze niż dawniej, ale wątpię, aby było to niemal banalne. Jeśli chodzi o spółki, to biorąc pod uwagę to, że najwięcej jest spółek z o.o., to taka działalność US-ów świadczy właśnie o wadliwości systemu prawnego, gdyż to niekorzystnie wpływa na rozwój gospodarczy. Co do nadużywania instytucji tymczasowego aresztowania, to oczywiście, że nie twierdzę, że każda osoba, wobec której ją zastosowano, jest ofiarą działań organów ścigania czy sądu, ale faktem jest, że jest ona nadużywana i dla mnie to wystarczający powód, aby o tym dyskutować. Nie może być przecież usprawiedliwienia dla takich działań, kiedy organy ścigania dla "własnej wygody" stosują taką instytucję.

Dziś zakładasz DG przez Internet.

Tak, działalność US przy rejestracji sp. z o.o. była fatalna. Pół roku trwały czynności sprawdzające i jak powiedziałem naczelniczce że i tak mi tą spółkę zarejestrują, albo teraz, albo za jakiś czas, albo po odwołaniu to powiedziała 'zobaczymy'. Niestety, ale naczelniczką US nie powinna być osoba bez wiedzy, wykształcenia i logicznego pomyslunku.

Niemniej jednak działania US podyktowane były niezadowoleniem społecznym po aferze z Amber Gold ;)

Co do kodeksu karnego, to na pierwszy rzut oka wydaje się być on przystępny, ale ogólnie prawo karne jest bardzo skomplikowane: wina, sprawstwo, zamiar itd., później wymierzanie kar, co z kolei skutkuje tym, że dla przeciętnego obywatela wyrok z zakresu prawa karnego wygląda jak orwellowska nowomowa. Ale to kwestia subiektywna, dlatego masz prawo uważać, że kodeks karny to plus polskiego systemu prawnego. Co do pozostałych plusów, to w zasadzie nie jest to nic szczególnego w porównaniu do innych krajów UE, ale rzeczywiście ułatwiają one życie, a w niektórych państwach ich w ogóle nie mają, więc nie mam się do czego doczepić. Może i jestem zbyt krytyczny wobec obecnego systemu prawnego, ale nie wynika to z niewiedzy w zakresie dogmatyki prawa, a więc tym samym frustracji, że "system mnie niszczy", ale z tego, że chciałbym, aby polski system prawny był naprawdę dobry. W czasach II RP, pomimo trudnych warunków, udawało się uchwalać akty prawne, które były chwalone na całym świecie. Z wielu instytucji wówczas opracowanych korzystamy do dzisiaj, a to o czymś świadczy.

Z drugiej strony - obywatel ma wiedzieć czego mu nei wolno, a to łatwo z KK wyciagnać. A resztę można spokojnie zostawić prawnikom.

To co mnie najbardziej uderza to prawo administracyjne - mnogość regulacji, ich rozrzucenie po różnych ustawach i stopień skomplikowania... Niestety, kpiną jest gdy idę do urzędu i ja przepis rozumiem, a urzednik nie...

Ale to mniej rozsądne niż skorzystanie z własnego zdrowego rozsądku i do tego w tej kwestii piłem. Sędzia to też człowiek, a jak wyżej napisałem - wywodzi się z takiego, a nie innego środowiska społecznego, więc siłą rzeczy będzie bronić swojego orzeczenia.

Zdroworozsądkowa ocena oparta na fałszywych informacjach nie będzie wiele warta.

W takim razie gratuluję i naprawdę chciałbym, aby każdy mógł tak napisać o swoich wrażeniach dotyczących sądu.

Ja także ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sędziowie nie mogą nic zrobić, aby zapobiec odwlekaniu sprawy (za wyjątkiem spraw, gdzie wskutek ich pomyłki spada ich sprawa).

Jeśli przedstawię zaświadczenie od lekarza to sędzia musi wyznaczyć nowy termin, a rozprawa zostaje zdjęta z wokandy. I tyle.

Działa to też w drugą stronę, ponieważ sędziowie również mogą przedstawiać zaświadczenia od lekarzy. Jeśli sędzie nie "chce" prowadzić jakiejś sprawy, a nie może lub nie chce skorzystać z instytucji wyłączenia, to przedstawia takie zaświadczenie i "po sprawie". Problem w tym, że w przypadku spraw karnych wiąże się to z rozpatrywaniem sprawy od początku, ponieważ zmienia się skład sądu. Kolejna sprawa to urlopy macierzyńskie. Trzeba chwalić, że kobiety decydują się na posiadanie dzieci, ale jak w danym wydziale jest np. 1 sędzia i 3 panie sędzie i naraz 3 pójdą na urlop macierzyński, to tak naprawdę pozostaje jeden sędzia, który będzie orzekał. Na ogół Polacy kombinują aby nie robić, a mieć pensję, nie omija to sędziów.

Dziś zakładasz DG przez Internet.

Jeśli posiadasz podpis elektroniczny. W przeciwnym wypadku i tak bez wizyty w urzędzie gminy się nie obejdzie. Ale oczywiście jest to duże ułatwienie w porównaniu do tego, co było, bo oprócz tego, że możemy uzupełnić wniosek przez internet, to nie musimy podawać tylu danych co dawniej.

Tak, działalność US przy rejestracji sp. z o.o. była fatalna. Pół roku trwały czynności sprawdzające i jak powiedziałem naczelniczce że i tak mi tą spółkę zarejestrują, albo teraz, albo za jakiś czas, albo po odwołaniu to powiedziała 'zobaczymy'. Niestety, ale naczelniczką US nie powinna być osoba bez wiedzy, wykształcenia i logicznego pomyslunku.

Niemniej jednak działania US podyktowane były niezadowoleniem społecznym po aferze z Amber Gold wink_prosty.gif

Prawo podatkowe jest bardzo trudną gałęzią prawa. Wydaje mi się, że nawet sędziowie sądów administracyjnych, którzy orzekają w sprawach podatkowych z trudem się w nim odnajdują. Ci, którzy dobrze się czują w prawie podatkowym, z reguły zajmują się doradztwem podatkowym. Żeby było ciekawiej, wielu urzędników US ze sporym stażem pracy przystępuje do egzaminów na doradcę podatkowego i... pomimo zwolnienia z części testowej nie zdają. Ponadto do tej pory w zasadzie nie było kierunku studiów, który kompleksowo zajmowałby się tematyką podatków. Niedawno bodajże UŁ otworzył studia w pełni poświęcone prawu podatkowemu.

Z drugiej strony - obywatel ma wiedzieć czego mu nei wolno, a to łatwo z KK wyciagnać. A resztę można spokojnie zostawić prawnikom.

Faktycznie. Na ogół to, co jest zakazane przez prawo karne pokrywa się z powszechnie potępianymi zachowaniami, więc teoretycznie nie powinno być problemu ze świadomością tego, co nie wolno robić, ale jak jest - wiemy. Jest to jednak temat o łamaniu prawa przez obywateli, a teraz koncentrujemy się na wadach systemu prawnego i wymiaru sprawiedliwości.

To co mnie najbardziej uderza to prawo administracyjne - mnogość regulacji, ich rozrzucenie po różnych ustawach i stopień skomplikowania... Niestety, kpiną jest gdy idę do urzędu i ja przepis rozumiem, a urzednik nie...

Taka jest już specyfika tej gałęzi prawa. Nie ma co ukrywać, że nawet w państwach, gdzie świadomość prawna społeczeństwa jest bardzo wysoka, obywatel nigdy nie będzie posiadał wiedzy z zakresu prawa administracyjnego równej organowi. I tam docenia się rolę prawników w tym zakresie. Generalnie nie ma tak jak u nas, że obywatel korzysta z usług prawnika dopiero wówczas, gdy w zasadzie sytuacja jest tragiczna. Jeśli chodzi o nierównorzędność między obywatelem a organem dotyczącą świadomości prawnej, to u nas też z reguły tak jest, z tą różnicą, że urzędnicy nie mają wysokiej świadomości przepisów prawa administracyjnego, ale ich wyższa pozycja wynika po prostu z tego, że obywatele mają ją na bardzo niskim poziomie. Ja już nawet nie liczę ile decyzji uchylono i umorzono postępowania, pomimo że urzędnicy mówili, że "tak musi być"...

Zdroworozsądkowa ocena oparta na fałszywych informacjach nie będzie wiele warta.

Dlatego najlepiej mieć dystans zarówno do jednego, jak i drugiego stanowiska i podjąć dyskusję z innimi jak sprawę widzą i wówczas samemu sobie wypracować zdanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno mi polemizować z takim 'argumentem'. Wyciągasz pojeyncze przypadki i na ich podstawie wyciągasz wnioski. To nei jest okej w dyskusji na temat całości sądownictwa.

Wiesz z czego składa się wszystko, co istnieje we wszechświecie?

Powszechna opinia Polaków na temat Sądów nijak ma się np. do moich doświadczeń i odczuć. Problem w tym, że mam nieco rozleglejsze doświadczenie w tej materii od większości Polaków. Laik miałby wydawać jakąś opinię?! Nie. Nie. Nie.

Ochrona własnej niszy ekologicznej?

Laik nie może wydawać opinii, bo będzie ona po prostu bzdurna. Wysatrczy, że mamy ławników. Nie trzeba nam więcej laików (i to jako biegłych!) w procesie.

Trochę ci się pomieszało. Nie mówię, że laik ma wydawać opinię w procesie jako biegły. Mówię, że laik ma prawo wydawać taką opinię, jaką uważa za stosowną i wręcz powinien, jeżeli uważa, że dzieje się coś niewłaściwego, bo zresztą innych możliwości przeciwdziałania zachowaniom negatywnym po prostu nie ma. Delegacja władzy skutecznie uniemożliwia jakąkolwiek władzę ludu, więc nic innego nie pozostaje.

Co trzeba zrobić to zapewnić fachowość biegłych - powoływać biegłych spoza środowiska (chodzi o lokalizację) i odpowiednio ich wynagradzać. Do tego dbać o ich jakość, odpowiednio filtrować i oddzielać plew.

Są i takie sprawy - cywilne - gdzie dwaj biegli po obu stronach wydają sprzeczne nawzajem opinie. W takiej sytuacji albo któryś jest nieudolny i nie powinien pracować, albo ktoś kłamie, czyli kogoś kryje. Sprawa jest oczywista, bo wszystko sprowadza się do tego, kto tutaj mówi prawdę.

I wiadomo to jedynie z relacji matki, której wszyscy w 100% wierzą. No bo czemu by nie?! W. też wierzono.

Ktoś musi kłamać. Kto to już można wysnuć na podstawie dodatkowych wątków. Wspominałem już o sprawie pacjentki, którą szpital załatwił i sąd się z tym zgodził. Podobnych spraw wcale nie brakuje. W takim kontekście ciężko nie uznać, że faktycznie lekarz wywierał naciski na obywatela, bo z obywatelem wszystko wolno, a odpowiedzialności każdy stara się uniknąć.

To w takim układzie zarzut nie powinien być kierowany w stronę prawa, a w stronę sędziów. Ja bardziej niż mediom ufam sędziom, stąd nie będę na podstawie pojedynczej publikacji krytykował wyroku w sprawie, której nie znam.

To się łączy.

Daj link do sprawy.

Nie da się. Sprawa z życia wzięta. Z otoczenia rodzinnego.

Uwielbiam to powtarzanie o areszcie wydobywczym... Znam przypadki długich TA, ale to nie są żadne areszty wydobywcze (bzdurne słowo). Te areszty zapobiegają mataczeniu w śledztwie. Gości wypuszcza się po zabezpieczeniu wszystkich dowodów. I nie dziwię się.

Sprawa Marka Dochnala. Pogratulować takiego "tymczasowego" aresztowania.

Zdziwiłbyś się jak często świadkowie zmieniają zeznania w procesach karnych. Czasem trzeba skurczybyka trzymać do końca. Ale oczywiście dla Ciebie to już areszt wydobywczy. I jak tu dyskutować?

Przecież ty nie dyskutujesz. Zresztą na tym tle wcale się nie dziwię, gdy oskarżony zmienia zeznania w sądzie, bo przecież w przeciwnym wypadku być może spędziłby w tym areszcie jeszcze więcej czasu.

To też niezbyt mądra nadinterpretacja. Nikt nie chce, żeby ludzie umierali, bo to oni płacą podatki. Nasza służba zdrowia po prostu jest niewydolna. Ale tak to jest, gdy kazdy, ale to każdy doi w swoją stronę.

Czyżby? Gdyby państwu zależało na obywatelach to np. promowałoby zapobieganie jaskrze, czy chociażby wzmocniło jej leczenie, a wiadomo jak jest. Państwu nie zależy w żadnej mierze na obywatelach. Państwu - czyli aparatowi władzy - zależy tylko na utrzymaniu się przy władzy, bo z tego mają pieniądze. Kogo obchodzi człowiek...

Czy ty uważasz, że gdy zwiększali wiek emerytalny to komukolwiek pomoże? Nie. Ideą było przedłużenie momentu wypłacania emerytur, a nie zwiększenie zysków z podatków pracowników, ponieważ w obecnej sytuacji rynku i tak jest problem ze znalezieniem pracy. Efektem będzie jedynie zwiększenie problemów ludzi blisko wieku emerytalnego (ponieważ będą musieli pracować na otrzymanie emerytury) i utrudnienie znalezienia pracy ludziom młodym (ponieważ będzie więcej chętnych na rynku pracy).

Uczciwość. Tego nam brakuje. Wszystkim.

Może tobie. Ja jestem tak uczciwy, jak to tylko w tych warunkach jest możliwe, a i to myślę, że aż nadto, bo inni wcale tacy uczciwi nie są.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Holy

Gdyby tak było to nie mielibyśmy przypadków, że ludzie siedzą w areszcie o wiele dłużej niż powinni
No właśnie - przypadków. Niestety takie przypadki zdarzają się w każdym systemie prawnym, Polska nie jest wyjątkiem.
Interesem państwa powinien być interes obywateli. Jeżeli udają się do Strasburga i tam otrzymują sprawiedliwość, to coś jest nie tak.
Nie rozumiem, dlaczego tak ci to przeszkadza w przypadku Polski. Tj. oczywiście powinno być jak najmniej przypadków odwoływania się aż do Strasburga, ale taka instytucja powstała w konkretnym celu. Nie specjalnie dla naszego kraju, bo problem z dochodzeniem sprawiedliwości nie dotyczy tylko Polski. W Europie jest masa innych krajów, a Strasburg nie rozpatruje tylko polskich spraw.

Odnośnie biegłych - oczywistym jest, że opinie w danej materii musi wydać ktoś, kto się na tym zna. Jednak najwyższym biegłym zawsze jest sędzia. Choć teraz pewnie powiesz, że lekarze i prawnicy to w sumie jedno środowisko ("inteligenckie") i też nie będą sobie wchodzić w drogę. Tak, tak...

Wiesz z czego składa się wszystko, co istnieje we wszechświecie?
A wiesz co to erystyka? Bo razem z kolegą JohnyBB staracie się chyba osiągnąć mistrzostwo w tej dziedzinie.
Są i takie sprawy - cywilne - gdzie dwaj biegli po obu stronach wydają sprzeczne nawzajem opinie.
A czy biegłych nie powołuje sąd?

@JohnyBB

Dlaczego ja mam podawać dane porównawcze, skoro Ty na moją prośbę o podanie danych niezbędnych w celu zweryfikowania Twojej tezy napisałaś mi:
Bo wiesz, gdzie szukać? Masz podane źródła. Natomiast Ty rzucasz jakieś hasło, poproszony o poparcie swoich twierdzeń jakimiś dowodami - odnosisz się do danych statystycznych. Super - tylko interpretujesz je tak, żeby pasowały do Twojej tezy - traktujesz je wybiórczo (tak jak długością postępowania w sprawie rozwodów).

Ale dobra jeśli chodzi o konkrety to: jeden z artykułów "Cudza sprawa" Piotra Pytlakowskiego jest dostępny w archiwum "Polityki", drugiego nie mogę znaleźć, ale pewnie nawet nie mam po co szukać, bo czy pojedziesz poczytać sobie akta?

Skoro jesteś taką formalistką odnośnie zasady: kto twierdzi, ten udowadnia, to na Twoich barkach spoczywa przytoczenie zarówno treści artykułu, jak i fragmentów akt sprawy, aby udowodnić swoją tezę.
Masz źródła sam możesz się z nimi zapoznać i ocenić. Dodam, że sam też niczego nie udowodniłeś, bo jak pisałam wyżej - wybrałeś sobie pasujące statystyki, olałeś całą resztę, a żeby dowiedzieć się, jak sprawa wygląda w rzeczywistości, sama musiałam przekopać się przez raporty cepej.
Tylko że moje zdanie oparte jest również na DOŚWIADCZENIU, które przeważyło nad danymi z CEPEJ.
Bądźmy poważni... Nie wiem jakie jest Twoje doświadczenie z sądami w Polsce, ale przypuszczam, że nie jesteś uczestnikiem/obeseratorem wszystkich toczących się postępowań. Odwołałeś się do danych, które w gruncie rzeczy przeczą temu, co napisałeś, po czym uznałeś owe dane za mało istotne, bo przecież masz doświadczenie. I czymże są zbiorcze statystki uwzględniające ogół postępowań sądowych w Polsce z Twoim doświadczeniem. Niczym, faktycznie.
w sprawie i przytaczanie dowodów na każde zdanie, które się napisze jest nie tylko męczące, ale i zbędne, ponieważ tutaj dyskutujemy, a nie prowadzimy spór przed sądem
Dyskusja musi być poparta argumentami, a argumenty powinny znajdować jakieś odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Natomiast ja nie mam jak się odnieść do Twojego stanowiska w sprawie, bo ani artykułu nie mam, ani akt sprawy, ani nawet Twojego komentarza.
Nie musisz, bo to nie jest nawet element głównej dysputy. Rozmawiamy o wadach polskiego systemu prawnego. Usiłujesz dowieść, że jest beznadziejny, ale oprócz własnych doświadczeniem, jak na razie brakuje Ci argumentów. Żeby nie było - nie bagatelizuję/neguję tych doświadczeń, ale nie można stosować aż takich uogólnień i na podstawie jednego czy kilku przypadków, charakteryzować cały system.
Działa to też w drugą stronę, ponieważ sędziowie również mogą przedstawiać zaświadczenia od lekarzy. Jeśli sędzie nie "chce" prowadzić jakiejś sprawy, a nie może lub nie chce skorzystać z instytucji wyłączenia, to przedstawia takie zaświadczenie i "po sprawie".
Pierwszy raz słyszę o takiej praktyce. Sędziowie nie chcąc sądzić danej sprawy, zasłania się zwolnieniem? No błagam...
Kolejna sprawa to urlopy macierzyńskie. Trzeba chwalić, że kobiety decydują się na posiadanie dzieci, ale jak w danym wydziale jest np. 1 sędzia i 3 panie sędzie i naraz 3 pójdą na urlop macierzyński, to tak naprawdę pozostaje jeden sędzia, który będzie orzekał. Na ogół Polacy kombinują aby nie robić, a mieć pensję, nie omija to sędziów.
To jest nawet jeszcze lepsze. Myślę, że sędziowie (panie) zmawiają się, żeby rodzić w tym samym czasie - jak jest okazja, żeby dezorganizować pracę sądów, to trzeba korzystać. Genialne.
to tak naprawdę pozostaje jeden sędzia
Chyba jednak nie do końca. Uwierz, że wsparcie dostanie.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie - przypadków. Niestety takie przypadki zdarzają się w każdym systemie prawnym, Polska nie jest wyjątkiem.

Tyle, że te przypadki tworzą ludzie i system. Jeżeli coś jest nie tak, to należy to poprawić. U nas się to ignoruje, ponieważ w demokracji najważniejsze jest to, co myślą szerokie rzesze ludzi. Narzekania na służbę zdrowia, sądownictwo, etc. są tutaj pomijane, ponieważ nie ma skondensowanego protestu społecznego, z którym trzeba by się było liczyć. Co nie oznacza, że ludzie nie chcieliby zmian.

Odnośnie biegłych - oczywistym jest, że opinie w danej materii musi wydać ktoś, kto się na tym zna. Jednak najwyższym biegłym zawsze jest sędzia.

Sędzia jest biegłym mniej więcej tak, jak prawnik - umie przetłumaczyć "prawnicze" na język ludzki i komunikować się z takimi osobami. Ostatecznie osoby po prawie nie mają żadnych szczególnych umiejętności. Nie są nawet biegłymi. Decydować potrafi każdy. Sędzia wydaje wyrok, z tym ograniczeniem, że ma on być "w ramach prawa", a prawo wcale nie musi być dobre czy słuszne.

Choć teraz pewnie powiesz, że lekarze i prawnicy to w sumie jedno środowisko ("inteligenckie") i też nie będą sobie wchodzić w drogę. Tak, tak...

Gdzie tak napisałem? Są zależności między prawnikami i lekarzami, ale na zasadzie, że prawnik będzie za wszelką cenę ratował klienta, choćby i ten był winny. Niezależnie od profesji klienta. W drugą stronę działa oskarżyciel, którego do skazania zachęca m.in. bycie "skutecznym". To jest już problem konstrukcji systemu jako takiego.

Odnośnie biegłych - oczywistym jest, że opinie w danej materii musi wydać ktoś, kto się na tym zna. Jednak najwyższym biegłym zawsze jest sędzia.

Sędzia musi opierać się na zeznaniach biegłych, co sprawia, że najsłabszym ogniwem jest jakość zeznań biegłego.

A czy biegłych nie powołuje sąd?

Oskarżycielka powoływała swoich. Szpital powoływał swoich. Nie pamiętam teraz czy w wyniku tych rozbieżności sąd nie musiał powołać swojego biegłego, ale ostatnio wyczytałem, że biegły o którego opinię prosił sąd nie wywiązywał się z terminów, przewlekając sprawę miesiącami. Można sobie narzekać na prasę, że pisze same kłamstwa, ale wszystkiego przecież nie przekręci, bo opiera się właśnie na przekazywaniu informacji i różnego poziomu informacje może oferować każde medium, czy wręcz każdy tytuł z osobna. Chyba wszyscy kojarzą w jaki sposób pewien poseł próbował zablokować publikacje pewnego artykułu w pewnej gazecie.

A wiesz co to erystyka? Bo razem z kolegą JohnyBB staracie się chyba osiągnąć mistrzostwo w tej dziedzinie.

Łatwo oskarżyć kogoś o demagogię czy erystykę. Proponuję mniej skupiać się na współdyskutantach, a więcej na tym, o czym mówią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Repartee,

Źródłem są przecież orzeczenia ETPCz, które stwierdzają ten fakt i jest to wystarczający dowód. Przewlekłość postępowań jest faktem, czy Ci się to podoba, czy nie. Czepiasz się moich argumentów, nie widząc słabości swoich. Orzeczenia ETPCz versus "idź sobie poszukać akt spraw w białostockim sądzie". A potem wszyscy się dziwią, że prestiż prawników spada.

Pierwszy raz słyszę o takiej praktyce. Sędziowie nie chcąc sądzić danej sprawy, zasłania się zwolnieniem? No błagam...

Wyobraź sobie sprawę karną, w której orzeka 3 sędziów zawodowych. Materiał dowodowy jest niekorzystny dla oskarżonego. Nie ma ustanowionego sędziego "zapasowego". "Pyk" i nagle jeden z sędziów "zachorował". I co się dzieje? Jedziemy od nowa. Jak to można wykorzystać? Osoby inteligentne wiedzą od razu. Dlaczego "pierwszy raz słyszysz"? Bo o wielu rzeczach się nie mówi. W zasadzie każdy zawód ma "swoją tajemnicę zawodową".

Chyba jednak nie do końca. Uwierz, że wsparcie dostanie.

Zależy od sądu i od wielu innych czynników. Ponadto nie działa to na takiej zasadzie, że "wsparcie" bierze się znikąd. Gdzieś muszą zabrać, aby gdzieś indziej dać. Życie.

Tak czy owak, nie podałaś sygnatur spraw, a więc nie podałaś źródła (tak się już przyjęło, że powołując się na określony wyrok podaje się sygnaturę, to nie ja to ustalałem). Ponadto nie napisałaś co konkretnie było nie tak w tych artykułach, czemu przeczą akta spraw. Bez tych danych dyskusja będzie zmierzać w nieproduktywną przepychankę na zasadzie "ja wiem lepiej", więc nie mam o czym z Tobą dyskutować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Działa to też w drugą stronę, ponieważ sędziowie również mogą przedstawiać zaświadczenia od lekarzy. Jeśli sędzie nie "chce" prowadzić jakiejś sprawy, a nie może lub nie chce skorzystać z instytucji wyłączenia, to przedstawia takie zaświadczenie i "po sprawie". Problem w tym, że w przypadku spraw karnych wiąże się to z rozpatrywaniem sprawy od początku, ponieważ zmienia się skład sądu. Kolejna sprawa to urlopy macierzyńskie. Trzeba chwalić, że kobiety decydują się na posiadanie dzieci, ale jak w danym wydziale jest np. 1 sędzia i 3 panie sędzie i naraz 3 pójdą na urlop macierzyński, to tak naprawdę pozostaje jeden sędzia, który będzie orzekał. Na ogół Polacy kombinują aby nie robić, a mieć pensję, nie omija to sędziów.

Proszę, przyznaj się, że to wymyśliłeś na poczekaniu.

Do tego pamiętaj o tacierzyńskim. Rozumiem więc, że masz na to jakieś rozwiązanie? Sterylizacja sędziów? Zakaz zachodzenia w ciążę? Aborcje? Jak to chcesz rozwiązać?

Jeśli posiadasz podpis elektroniczny. W przeciwnym wypadku i tak bez wizyty w urzędzie gminy się nie obejdzie. Ale oczywiście jest to duże ułatwienie w porównaniu do tego, co było, bo oprócz tego, że możemy uzupełnić wniosek przez internet, to nie musimy podawać tylu danych co dawniej.

Kilkuminutowa wizyta i po sprawie ;)

Prawo podatkowe jest bardzo trudną gałęzią prawa. Wydaje mi się, że nawet sędziowie sądów administracyjnych, którzy orzekają w sprawach podatkowych z trudem się w nim odnajdują. Ci, którzy dobrze się czują w prawie podatkowym, z reguły zajmują się doradztwem podatkowym. Żeby było ciekawiej, wielu urzędników US ze sporym stażem pracy przystępuje do egzaminów na doradcę podatkowego i... pomimo zwolnienia z części testowej nie zdają. Ponadto do tej pory w zasadzie nie było kierunku studiów, który kompleksowo zajmowałby się tematyką podatków. Niedawno bodajże UŁ otworzył studia w pełni poświęcone prawu podatkowemu.

Nie chodziło w ogóle o podatki. Tylko i wyłącznie o charakter prowadzonej działalności. Paniom z US obce były pojęcia produkcji na zlecenie czy tworzenia własnej marki bez zakładu produkcyjnego :)

Faktycznie. Na ogół to, co jest zakazane przez prawo karne pokrywa się z powszechnie potępianymi zachowaniami, więc teoretycznie nie powinno być problemu ze świadomością tego, co nie wolno robić, ale jak jest - wiemy. Jest to jednak temat o łamaniu prawa przez obywateli, a teraz koncentrujemy się na wadach systemu prawnego i wymiaru sprawiedliwości.

Ludzie nie sięgają nawet do KK. Bardziej wierzą w ludowe 'znalezione, nie kradzione' niż w moje słowa o występku przywłaszczenia...

Taka jest już specyfika tej gałęzi prawa. Nie ma co ukrywać, że nawet w państwach, gdzie świadomość prawna społeczeństwa jest bardzo wysoka, obywatel nigdy nie będzie posiadał wiedzy z zakresu prawa administracyjnego równej organowi. I tam docenia się rolę prawników w tym zakresie. Generalnie nie ma tak jak u nas, że obywatel korzysta z usług prawnika dopiero wówczas, gdy w zasadzie sytuacja jest tragiczna. Jeśli chodzi o nierównorzędność między obywatelem a organem dotyczącą świadomości prawnej, to u nas też z reguły tak jest, z tą różnicą, że urzędnicy nie mają wysokiej świadomości przepisów prawa administracyjnego, ale ich wyższa pozycja wynika po prostu z tego, że obywatele mają ją na bardzo niskim poziomie. Ja już nawet nie liczę ile decyzji uchylono i umorzono postępowania, pomimo że urzędnicy mówili, że "tak musi być"...

W Polsce tylko 1% społeczeństwa twierdzi, że potrzebuje pomocy prawnika. Patrząc po forach gdzie się udzielam to co 4-5 użytkownik potrzebuje pomocy, a niewielu jest w stanie sięgnąć do przepisów i je przeczytać.

Niska świadomość prawna + umiłowanie do pisania bzdur w Internecie i jeszcze do tego duma nie pozwalająca przyznać się do niewiedzy czy błędu to wszystko powoduje, że nawet edukowanie Polaków w kwestiach prawnych w Internecie jest niezmiernie trudne. W życiu zdecydowanie łatwiej. Ale tu gdzie mi najłatwiej pomóc jest to bardzo trudne - zawsze znajdzie się ktoś bez zielonego pojęcia o temacie, bez praktyki, doświadczenia, bez nawet jakiejkolwiek styczności i swoje bzdury pociska.

Dlatego najlepiej mieć dystans zarówno do jednego, jak i drugiego stanowiska i podjąć dyskusję z innimi jak sprawę widzą i wówczas samemu sobie wypracować zdanie.

Wypracować zdanie na podstawie stanowisk innych, które opartą są na nierzetelnych informacjach? Nie, to nei dla mnie.

Wiesz z czego składa się wszystko, co istnieje we wszechświecie?

Miałem 3+ z fizyki, więc wiem co to atom! :P

Skoro przy atomach jesteśmy - jeśli na 15 mln atomów 1 000 jest 'zepsutych' to raczej nie można kłaść lagi na całość, prawda? Ja wiem, że to są ludzkie życia, ludzkei tragedie, ale to też są ludzkie pomyłki i słabości. Sędzia nie jest robotem, ani nadczłowiekiem.

Ochrona własnej niszy ekologicznej?

Pudło, mam tylko jednego klienta. Dość zadowolonego ;)

Trochę ci się pomieszało. Nie mówię, że laik ma wydawać opinię w procesie jako biegły. Mówię, że laik ma prawo wydawać taką opinię, jaką uważa za stosowną i wręcz powinien, jeżeli uważa, że dzieje się coś niewłaściwego, bo zresztą innych możliwości przeciwdziałania zachowaniom negatywnym po prostu nie ma. Delegacja władzy skutecznie uniemożliwia jakąkolwiek władzę ludu, więc nic innego nie pozostaje.

Laik nie ma wiedzy niezbędnej do wydania rzeczowej opinii. Mówiliśmy o biegłych, a teraz sprowadzasz to do demokracji. Coś Ci się mocno pomieszało.

Są i takie sprawy - cywilne - gdzie dwaj biegli po obu stronach wydają sprzeczne nawzajem opinie. W takiej sytuacji albo któryś jest nieudolny i nie powinien pracować, albo ktoś kłamie, czyli kogoś kryje. Sprawa jest oczywista, bo wszystko sprowadza się do tego, kto tutaj mówi prawdę.

A to bzdura jest.

Sąd powołuje biegłych i nie ma czegoś takiego jak biegły danej strony. Możliwe, że strony przedłożył jako dowody opinię rzeczoznawców, ale to nie są biegli sądowi (nawet jeśli byliby wpisani na listę takich biegłych). Biegły sądowy musi zostać powołany do konkretnej sprawy.

Skoro każda ze stron zapłaciła za opinię to czemu się dziwisz? W takiej sytuacji o której piszesz żaden z tych panów/pań nie jest biegłym, stąd Twoja opinia o biegłych traci jakiekolwiek znaczenie, bo oparta jest na fałszywych przesłankach (tj. uznaniu za biegłych osób, które nimi nie są).

Ktoś musi kłamać. Kto to już można wysnuć na podstawie dodatkowych wątków. Wspominałem już o sprawie pacjentki, którą szpital załatwił i sąd się z tym zgodził. Podobnych spraw wcale nie brakuje. W takim kontekście ciężko nie uznać, że faktycznie lekarz wywierał naciski na obywatela, bo z obywatelem wszystko wolno, a odpowiedzialności każdy stara się uniknąć.

Ktoś musi kłamać - to oczywiste. Ale nie wieszałbym psów na wszystkim i wszystkich.

To się łączy.

Nie.

Jeśli prawo zakazuje zabijania człowieka, a ktoś człowieka zabija to nie prawo jest złe, a człowiek.

Nie da się. Sprawa z życia wzięta. Z otoczenia rodzinnego.

Musiałbyś dokładniej przedstawić, bo trudno mi z tej opowieści wysnuć jakiekolwiek wnioski i dojść do ładu.

Sprawa Marka Dochnala. Pogratulować takiego "tymczasowego" aresztowania.

Nie znam sprawy, niestety. Ale wyobrażam sobie scenariusz w którym byłoby to uzasadnione. Ów Pan został za coś skazany?

Przecież ty nie dyskutujesz. Zresztą na tym tle wcale się nie dziwię, gdy oskarżony zmienia zeznania w sądzie, bo przecież w przeciwnym wypadku być może spędziłby w tym areszcie jeszcze więcej czasu.

Mowa była o świadkach, których wypuszczony z aresztu podejrzany/oskarżony może skutecznie zastraszyć. Nie chciałem tego napisać wprost, ale muszę, bowiem widzę, że nie mieści sie w założonym przez Ciebie scenariuszu możliwych zdarzeń.

I nie, nie spotkałem oskarżonego, który wskutek TA zmieniłby swoje wyjaśnienia (nie zeznania - zeznaje świadek, oskarżony wyjaśnia).

WIem jednak, że na wskutek TA oskarżony zaczął fałszywie oskarżać niewinnego człowieka. I organy popełniły kilka potwornych błędów, których odkręcanie potrwało ponad rok.

Czyżby? Gdyby państwu zależało na obywatelach to np. promowałoby zapobieganie jaskrze, czy chociażby wzmocniło jej leczenie, a wiadomo jak jest. Państwu nie zależy w żadnej mierze na obywatelach. Państwu - czyli aparatowi władzy - zależy tylko na utrzymaniu się przy władzy, bo z tego mają pieniądze. Kogo obchodzi człowiek...

A gdyby Państwu brakowało pieniędzy na leczenie wszystkiego? Nie doszła do Ciebie taka myśl, że ratowanie ludzkiego życia nie jest rentowne, bo czasem za cenę kilkuset tysięcy złotych ratujemy kilka miesięcy życia? Nie pomyślałeś, że to wszystko faktycznie kosztuje na tyle dużo, że pieniędzy brakuje? I co gorsza - jest tak na całym świecie?

Czy ty uważasz, że gdy zwiększali wiek emerytalny to komukolwiek pomoże? Nie. Ideą było przedłużenie momentu wypłacania emerytur, a nie zwiększenie zysków z podatków pracowników, ponieważ w obecnej sytuacji rynku i tak jest problem ze znalezieniem pracy. Efektem będzie jedynie zwiększenie problemów ludzi blisko wieku emerytalnego (ponieważ będą musieli pracować na otrzymanie emerytury) i utrudnienie znalezienia pracy ludziom młodym (ponieważ będzie więcej chętnych na rynku pracy).

Zwiększenie wieku emerytalnego to była smutna konieczność w świetle zaniedbania obecnych i poprzednich władz. Wydanie nadwyżek FUS, gdy takowe istniały, uprzywilejowanie górników, służb mundurowych, prokuratorów, sędziów, nauczycieli i całej reszty powoduje, że system nie jest wstanie się zbilansować. Kolejne rządy od reformy emerytalnej zamiast bilansować FUS tylko zwiększały składki. Niestety tak łatwo to nie działa. Już teraz wielu przedsiębiorców ma zaległości, a będą one rosły, bo składki są duże.

Może tobie. Ja jestem tak uczciwy, jak to tylko w tych warunkach jest możliwe, a i to myślę, że aż nadto, bo inni wcale tacy uczciwi nie są.

Głupio było mi napisać o innych. Ja też staram sie być tak uczciwy jak to możliwe.

Ale pisałem o Polakach, a nam Polakom uczciwości brakuje. Świetnie widać to i w życiu i w Internecie.

Oskarżycielka powoływała swoich. Szpital powoływał swoich. Nie pamiętam teraz czy w wyniku tych rozbieżności sąd nie musiał powołać swojego biegłego, ale ostatnio wyczytałem, że biegły o którego opinię prosił sąd nie wywiązywał się z terminów, przewlekając sprawę miesiącami. Można sobie narzekać na prasę, że pisze same kłamstwa, ale wszystkiego przecież nie przekręci, bo opiera się właśnie na przekazywaniu informacji i różnego poziomu informacje może oferować każde medium, czy wręcz każdy tytuł z osobna. Chyba wszyscy kojarzą w jaki sposób pewien poseł próbował zablokować publikacje pewnego artykułu w pewnej gazecie.

Ani oskarżycielka, ani szpital nie mogli powoływać biegłych. Ich powołuje tylko i wyłącznie Sąd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popraw kogo cytujesz.

Skoro przy atomach jesteśmy - jeśli na 15 mln atomów 1 000 jest 'zepsutych' to raczej nie można kłaść lagi na całość, prawda? Ja wiem, że to są ludzkie życia, ludzkei tragedie, ale to też są ludzkie pomyłki i słabości. Sędzia nie jest robotem, ani nadczłowiekiem.

Jak człowiek ma raka to się go wycina, a nie ignoruje sprawę, prawda? Inny problem to zależność organów ścigania od polityków, na których z kolei wpływ mają różne lobby i wpływowe jednostki. Była sytuacja, gdy pewna rodzina nie chciała sprzedać domu. Dwoje ludzi zostało zamordowanych. Policja miała podejrzanego i nawet go przymknęła. Potem, bez podania przyczyn, ów człowiek został puszczony (to był ten, co chciał kupić dom, były nawet groźby), a sprawą nikt się nie zajął. Okazało się, że miał wystarczające wpływy, żeby sprawie ukręcić łeb. Inna sytuacja to stosowanie tymczasowego aresztu, żeby obniżyć akcje dobrej firmy i przejąć ją za bezcen. Sędzia nie jest robotem, ani nadczłowiekiem, ale pełni pewną rolę w tym systemie i dlatego "przyklepywanie" spraw (m.in. tymczasowych aresztów) jest takie ważne.

Laik nie ma wiedzy niezbędnej do wydania rzeczowej opinii. Mówiliśmy o biegłych, a teraz sprowadzasz to do demokracji. Coś Ci się mocno pomieszało.

Nie, to ty nie nadążasz. Przeczytaj moją wypowiedź jeszcze raz.

Sąd powołuje biegłych i nie ma czegoś takiego jak biegły danej strony. Możliwe, że strony przedłożył jako dowody opinię rzeczoznawców, ale to nie są biegli sądowi (nawet jeśli byliby wpisani na listę takich biegłych). Biegły sądowy musi zostać powołany do konkretnej sprawy.

Skoro każda ze stron zapłaciła za opinię to czemu się dziwisz?

"Dziwię się", bo nie powinno być tak, że opinia zależy od tego, kto zapłaci. W takim kształcie opinia traci jakikolwiek sens. Każdą opinię można w ten sposób zmanipulować. I dawaj teraz się domyślać, który ma rację, a który nie.

W takiej sytuacji o której piszesz żaden z tych panów/pań nie jest biegłym, stąd Twoja opinia o biegłych traci jakiekolwiek znaczenie, bo oparta jest na fałszywych przesłankach (tj. uznaniu za biegłych osób, które nimi nie są).

I tu się mylisz. O ile ja pomyliłem biegłych z rzeczoznawcami - co przyznaję - o tyle dalej pozostaje faktem, że lekarze zeznając w sądach mają skłonność bronić kolegów po fachu. Jest to nawet bardzo podobna sytuacja. Rzeczoznawca jest "opłacony" (i może mówić prawdę, ale nie musi), a lekarz boi się być "czarną owcą" i "donosicielem" (i może mówić prawdę, ale raczej nie będzie, bo zbyt wiele ryzykuje). W obu przypadkach występują nieprawidłowości.

Ktoś musi kłamać - to oczywiste. Ale nie wieszałbym psów na wszystkim i wszystkich.

Co nie zmienia tego, że coś z tym należałoby zrobić, ale nikt nic z tym nie robi, ponieważ patrz: demokracja. Skutek jest taki, że rośnie nieufność w stosunku do lekarzy i nie bez powodu.

Nie. Jeśli prawo zakazuje zabijania człowieka, a ktoś człowieka zabija to nie prawo jest złe, a człowiek.

Prawo sobie, rzeczywistość sobie. Trochę tak jak ze znakami drogowymi na drodze. Są sytuacje, gdzie zabić wręcz należy - choćby w obronie życia - i prawo może tutaj sobie mówić co tylko zechce, bo to tylko kawałek zapisanego papieru.

Musiałbyś dokładniej przedstawić, bo trudno mi z tej opowieści wysnuć jakiekolwiek wnioski i dojść do ładu.

Dokładniej nie przedstawię. Grunt, że w drobnej (bo nikt nie zginął, wyszło na stłuczkę) i w sumie jasnej sprawie (oskarżona przyznała się do winy, oskarżona chciała zapłacić, poszkodowana nie domagała się ukarania, etc.) dwa razy trzeba było organizować ludzi i tracić niepotrzebnie czas. Cóż, przynajmniej samochód się odrestaurowało.

Nie znam sprawy, niestety. Ale wyobrażam sobie scenariusz w którym byłoby to uzasadnione. Ów Pan został za coś skazany? + I nie, nie spotkałem oskarżonego, który wskutek TA zmieniłby swoje wyjaśnienia (nie zeznania - zeznaje świadek, oskarżony wyjaśnia).

WIem jednak, że na wskutek TA oskarżony zaczął fałszywie oskarżać niewinnego człowieka. I organy popełniły kilka potwornych błędów, których odkręcanie potrwało ponad rok.

Bawisz się w szczegóły (odnośnie do zeznań i wyjaśnień), a sam przyznajesz, że "tymczasowo aresztowany" człowiek zaczął składać fałszywe oskarżenia z powodu... tymczasowego aresztowania. Powtórzę się: trudno się dziwić, skoro można trzymać człowieka bez wyroku tak długo, a tak długo się trzyma, o ile się nie mylę, ponieważ na rozprawy długo się czeka albo właśnie celem "zmiękczenia" osadzonego.

A gdyby Państwu brakowało pieniędzy na leczenie wszystkiego? Nie doszła do Ciebie taka myśl, że ratowanie ludzkiego życia nie jest rentowne, bo czasem za cenę kilkuset tysięcy złotych ratujemy kilka miesięcy życia? Nie pomyślałeś, że to wszystko faktycznie kosztuje na tyle dużo, że pieniędzy brakuje? I co gorsza - jest tak na całym świecie?

Czyli nie zapobiegajmy jaskrze, bo to za drogo kosztuje. Co z tego, że potem będą większe straty z powodu rozwoju choroby.

Biorąc pod uwagę, że leki i maści opłacam sam, to nie widzę powodu ustawiania limitów zabiegów (gwoli ścisłości, nie mówię tutaj o jaskrze). Szczególnie w przypadku choroby, gdzie liczba zabiegów jest indywidualna i kosztuje niewiele, w porównaniu do innych chorób. Zresztą, w pewnym momencie chorzy na raka nie mogli dostać leków i był dramat, a przecież oni - w przeciwieństwie do innych - niedługo umrą i są nierentowni, a my będziemy żyli jeszcze długo. Ergo o żadną rentowność tu nie chodzi. Chodzi o to, żeby była kolejka, bo to pewny sposób na minimalizację "wydatków". Jakby się przyjrzeć to nie wiadomo po co człowiek płaci podatki, tzn. wiadomo - chodzi o to, żeby rząd miał z czego płacić posłom i "państwu" (nie mylić z obywatelami).

Zwiększenie wieku emerytalnego to była smutna konieczność w świetle zaniedbania obecnych i poprzednich władz. Wydanie nadwyżek FUS, gdy takowe istniały, uprzywilejowanie górników, służb mundurowych, prokuratorów, sędziów, nauczycieli i całej reszty powoduje, że system nie jest wstanie się zbilansować. Kolejne rządy od reformy emerytalnej zamiast bilansować FUS tylko zwiększały składki. Niestety tak łatwo to nie działa. Już teraz wielu przedsiębiorców ma zaległości, a będą one rosły, bo składki są duże.

Niczego nie zrozumiałeś. Można zwiększyć wiek emerytalny i do stu lat, proszę bardzo, ale to niczego nie zmieni. Nawis ludzki. Ludzie i tak dostają potem takie emerytury, że ciężko za to wyżyć (mówię tutaj o tych, którzy dużo nie zarabiają), więc akurat w tej kwestii wiele się nie zmieni. Skoro nic się nie zmieni to albo minister finansów nie umie liczyć, albo chodzi o coś innego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak człowiek ma raka to się go wycina, a nie ignoruje sprawę, prawda? Inny problem to zależność organów ścigania od polityków, na których z kolei wpływ mają różne lobby i wpływowe jednostki. Była sytuacja, gdy pewna rodzina nie chciała sprzedać domu. Dwoje ludzi zostało zamordowanych. Policja miała podejrzanego i nawet go przymknęła. Potem, bez podania przyczyn, ów człowiek został puszczony (to był ten, co chciał kupić dom, były nawet groźby), a sprawą nikt się nie zajął. Okazało się, że miał wystarczające wpływy, żeby sprawie ukręcić łeb. Inna sytuacja to stosowanie tymczasowego aresztu, żeby obniżyć akcje dobrej firmy i przejąć ją za bezcen. Sędzia nie jest robotem, ani nadczłowiekiem, ale pełni pewną rolę w tym systemie i dlatego "przyklepywanie" spraw (m.in. tymczasowych aresztów) jest takie ważne.

Rak, w przeciwieństwie do błędów rośnie.

A nie pomyślałeś, że po prostu brakło dowodów w sprawie? Bo gdyby go tymczasowo aresztowali i mozolnie zbierali w tym czasie dowody, a potem zostąłby uniewinniony z braku dowodów lepsze niż plotki to rzucałbyś gromami, że był to areszt wydobywczy.

Sprawiasz wrażenie wiecznego narzekacza, obojętnie co napiszę Ty to skrytykujesz, za argument podając plotki i domysły. Trudno w ten sposób dyskutować.

Nie, to ty nie nadążasz. Przeczytaj moją wypowiedź jeszcze raz.

Nie, to Ty kompletnie zmieniasz tory dyskusji. Do tego niepotrzebnie. Dyskutujemy o biegłym jako doradcy sądu. Skąd więc tutaj opinia laika jako wyraz demokracji? Nie wiem. Trudno nadążyć za prezentowanym przez ciebie tokiem rozumowania.

"Dziwię się", bo nie powinno być tak, że opinia zależy od tego, kto zapłaci. W takim kształcie opinia traci jakikolwiek sens. Każdą opinię można w ten sposób zmanipulować. I dawaj teraz się domyślać, który ma rację, a który nie.

To miej pretensje do rzeczoznawców, a nie do biegłych, prawa i wymiaru sprawiedliwości. Rzeczoznawcy nic wspólnego z tym nie mają.

Tak, każdą opinię rzeczoznawcy można zmanipulować, dlatego nie są one dowodami innymi niż tylko na to, że konkretna osoba złożyłą oświadczenie o danej treści. Po ludzku - opinii rzeczoznawcy nie traktuje się w procesie poważnie.

I tu się mylisz. O ile ja pomyliłem biegłych z rzeczoznawcami - co przyznaję - o tyle dalej pozostaje faktem, że lekarze zeznając w sądach mają skłonność bronić kolegów po fachu. Jest to nawet bardzo podobna sytuacja. Rzeczoznawca jest "opłacony" (i może mówić prawdę, ale nie musi), a lekarz boi się być "czarną owcą" i "donosicielem" (i może mówić prawdę, ale raczej nie będzie, bo zbyt wiele ryzykuje). W obu przypadkach występują nieprawidłowości.

Teraz to jest skłonnoć, a przed chwilą to była podstawowa czynność biegłych! Jutro dojdziemy do tego, że to sporadyczne. Ale idziemy w dobrym kierunku :)

Lekarz jest opłacony także, ale biegły odpowiada karnie za swoją opinię :)

Prawo sobie, rzeczywistość sobie. Trochę tak jak ze znakami drogowymi na drodze. Są sytuacje, gdzie zabić wręcz należy - choćby w obronie życia - i prawo może tutaj sobie mówić co tylko zechce, bo to tylko kawałek zapisanego papieru.

Ale prawo dokładnie to mówi - jeśli sytuacja tego wymaga: zabij. Ale skąd możesz o tym wiedzieć, skoro nawet tego przepisu nie znasz?

Dokładniej nie przedstawię. Grunt, że w drobnej (bo nikt nie zginął, wyszło na stłuczkę) i w sumie jasnej sprawie (oskarżona przyznała się do winy, oskarżona chciała zapłacić, poszkodowana nie domagała się ukarania, etc.) dwa razy trzeba było organizować ludzi i tracić niepotrzebnie czas. Cóż, przynajmniej samochód się odrestaurowało.

No to nie podyskutujemy o tym i nie wyjaśnię Ci dlaczego tak się stało i kto zawalił, jeśli ktokolwiek zawalił.

Bawisz się w szczegóły (odnośnie do zeznań i wyjaśnień), a sam przyznajesz, że "tymczasowo aresztowany" człowiek zaczął składać fałszywe oskarżenia z powodu... tymczasowego aresztowania. Powtórzę się: trudno się dziwić, skoro można trzymać człowieka bez wyroku tak długo, a tak długo się trzyma, o ile się nie mylę, ponieważ na rozprawy długo się czeka albo właśnie celem "zmiękczenia" osadzonego.

Nie. On fałszywie oskarżał w nadziei na łagodny wyrok za współpracę. Nic wspólnego z TA to nie ma.

"Zmiękczenie" jest wymyślone przez Ciebie.

Czyli nie zapobiegajmy jaskrze, bo to za drogo kosztuje. Co z tego, że potem będą większe straty z powodu rozwoju choroby.

Biorąc pod uwagę, że leki i maści opłacam sam, to nie widzę powodu ustawiania limitów zabiegów (gwoli ścisłości, nie mówię tutaj o jaskrze). Szczególnie w przypadku choroby, gdzie liczba zabiegów jest indywidualna i kosztuje niewiele, w porównaniu do innych chorób. Zresztą, w pewnym momencie chorzy na raka nie mogli dostać leków i był dramat, a przecież oni - w przeciwieństwie do innych - niedługo umrą i są nierentowni, a my będziemy żyli jeszcze długo. Ergo o żadną rentowność tu nie chodzi. Chodzi o to, żeby była kolejka, bo to pewny sposób na minimalizację "wydatków". Jakby się przyjrzeć to nie wiadomo po co człowiek płaci podatki, tzn. wiadomo - chodzi o to, żeby rząd miał z czego płacić posłom i "państwu" (nie mylić z obywatelami).

Skoro musieliśmy wybrać to zawsze będzie ktoś niezadowolony.

Niczego nie zrozumiałeś. Można zwiększyć wiek emerytalny i do stu lat, proszę bardzo, ale to niczego nie zmieni. Nawis ludzki. Ludzie i tak dostają potem takie emerytury, że ciężko za to wyżyć (mówię tutaj o tych, którzy dużo nie zarabiają), więc akurat w tej kwestii wiele się nie zmieni. Skoro nic się nie zmieni to albo minister finansów nie umie liczyć, albo chodzi o coś innego.

Nie, to Ty nie rozumiesz jak działa system pokoleniowy i po co była reforma.

Wysokość emerytur jest proporcjonalna do składek jakie opłacali. Nie spodziewasz się chyba, że jeśli ktoś pracował krótko, opłacał małe składki to będzie żył na tym samym poziomie jak facet, który przepracował 50 lat na stanowisku z wysoką pensją?

Też nad tym ubolewam, ale nie bardzo widzę inne wyjście. Wszystko rozbija się o brak kasy. A także o brak sensownych reform - temu nei zaprzeczam, ale nie o tym wątek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rak, w przeciwieństwie do błędów rośnie.

Błędy - w szczególności błędy systemowe - się mnożą.

Nie, to Ty kompletnie zmieniasz tory dyskusji. Do tego niepotrzebnie. Dyskutujemy o biegłym jako doradcy sądu. Skąd więc tutaj opinia laika jako wyraz demokracji? Nie wiem. Trudno nadążyć za prezentowanym przez ciebie tokiem rozumowania.

Nie zmieniam. To, że nie jesteś w stanie nadążyć to nie moja wina. Sprawa dotyczy możliwości komentowania przez laika sytuacji. Wliczając w to działalność sądów, lekarzy, biegłych, etc. Według ciebie człowiek, który nie siedzi w danym fachu ma się zamknąć, ale to właśnie laików dosięga to, co owi fachowcy robią i dlatego komentować należy. Komentowanie i oburzenie społeczne to jedyne atrybuty - poza skargami do różnego rodzaju instytucji - które ma obywatel.

A nie pomyślałeś, że po prostu brakło dowodów w sprawie? Bo gdyby go tymczasowo aresztowali i mozolnie zbierali w tym czasie dowody, a potem zostąłby uniewinniony z braku dowodów lepsze niż plotki to rzucałbyś gromami, że był to areszt wydobywczy.

Jeżeli trzeba kogoś tymczasowo aresztować na lata, żeby zebrać dowody to coś tu jest nie tak.

Sprawiasz wrażenie wiecznego narzekacza, obojętnie co napiszę Ty to skrytykujesz, za argument podając plotki i domysły. Trudno w ten sposób dyskutować.

Teraz moja kolej? *ekhm* Sprawiasz wrażenie osoby, która jest nieobiektywna z racji pełnionej funkcji, co sprawia, że jesteś skłonny zdyskredytować każdą opinię, która nie zgadza się z twoim jednostkowym widzeniem świata i która uderza w twoje miejsce pracy. Trudno w ten sposób dyskutować.

Dla twojej wiadomości - podaję nie "plotki i domysły", a sytuacje, które miały miejsce i zostały opisane w ogólnopolskiej prasie. Po prostu nie jestem w stanie przytoczyć z pamięci każdego artykułu w każdym tytule, który przeczytałem. Do tego trzeba dużo czytać i mieć oczy otwarte.

Tak, każdą opinię rzeczoznawcy można zmanipulować, dlatego nie są one dowodami innymi niż tylko na to, że konkretna osoba złożyłą oświadczenie o danej treści. Po ludzku - opinii rzeczoznawcy nie traktuje się w procesie poważnie.

Gdyby opinie rzeczoznawców nie były potrzebne, to nikt by o nie nie zabiegał.

Teraz to jest skłonnoć, a przed chwilą to była podstawowa czynność biegłych! Jutro dojdziemy do tego, że to sporadyczne. Ale idziemy w dobrym kierunku

Semantyka. Skup się na sednie, które wcale nie uległo zmianie. Masz z tym problem.

Ale prawo dokładnie to mówi - jeśli sytuacja tego wymaga: zabij. Ale skąd możesz o tym wiedzieć, skoro nawet tego przepisu nie znasz?

Prokurator zawsze może stwierdzić, że można było użyć innych środków. Ot problem teorii i praktyki.

No to nie podyskutujemy o tym i nie wyjaśnię Ci dlaczego tak się stało i kto zawalił, jeśli ktokolwiek zawalił.

To, że ktoś zawalił nie ulega wątpliwości i stanowi bardzo dobry przykład funkcjonowania obecnego systemu. Przypomnę, że państwo jest gotowe ścigać ludzi za grosze, co kosztuje skarb państwa dużo więcej niż suma, za którą się człowieka ciągnie po sądach.

Nie. On fałszywie oskarżał w nadziei na łagodny wyrok za współpracę. Nic wspólnego z TA to nie ma. "Zmiękczenie" jest wymyślone przez Ciebie.

Taaa... Istnieję w kilku osobach i regularnie miewam operacje plastyczne, żeby w mediach rozpowszechniać złośliwą plotkę o przetrzymywaniu ludzi w areszcie tymczasowym bez dowodów wystarczających, żeby postawić kogoś przed sądem. Już się pogubiłem w tych swoich życiorysach, tyle ich mam.

Jeszcze odnośnie aresztów tymczasowych: http://prawo.money.p...0,0,312314.html

I jeszcze jeden link: http://natemat.pl/20...-dalej-od-9-lat

Zasadniczo uważam, że jak się nie ma dowodów to trzeba człowieka wypuścić. W przeciwnym wypadku chodzi tu o coś innego niż zbieranie dowodów. Chyba, że te dowody zbiera się właśnie w taki sposób, żeby człowiek zaczął zeznawać. No, ale ja jestem zwykłym wieśniakiem i w ogóle chamem. To ty jesteś ekspertem od tego, jak świetnie funkcjonuje sądownictwo w Polsce.

Nie, to Ty nie rozumiesz jak działa system pokoleniowy i po co była reforma.

Dobrze wiem jak działa. To jest piramida. Nie da się cały czas poszerzać jej podstawy po to, żeby można było płacić tym, którzy są aktualnie na czubku. Nie ma na to wystarczająco wielu miejsc pracy. Już teraz jest problem z zatrudnieniem, a oni chcą, żeby był jeszcze większy, bo im się wydaje, że jak populacja urośnie to urosną wpływy.

Wysokość emerytur jest proporcjonalna do składek jakie opłacali. Nie spodziewasz się chyba, że jeśli ktoś pracował krótko, opłacał małe składki to będzie żył na tym samym poziomie jak facet, który przepracował 50 lat na stanowisku z wysoką pensją?

Bardzo dobrze pokazujesz, że w istocie nie rozumiesz tego, co mam na myśli. Nie dziwię się wcale, że oni będą dostawali małe emerytury. Zwyczajnie podważam sens istnienia takiego rozwiązania, ponieważ jak ci ludzie zachorują to muszą liczyć na szczęście, że znajdzie się dla nich miejsce w kolejce, choć płacą po to, żeby mieć opiekę medyczną, a gdy dożyją starości wszystko zależy od tego, ile pracowali. Wygląda na to, że lepiej z tego systemu zrezygnować i samemu odkładać, a jeżeli się nie będzie odkładało to chociaż będzie się miało więcej na ręku do wydania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Błędy - w szczególności błędy systemowe - się mnożą.

Przez podział czy jajeczkowanie?

Nie zmieniam. To, że nie jesteś w stanie nadążyć to nie moja wina. Sprawa dotyczy możliwości komentowania przez laika sytuacji. Wliczając w to działalność sądów, lekarzy, biegłych, etc. Według ciebie człowiek, który nie siedzi w danym fachu ma się zamknąć, ale to właśnie laików dosięga to, co owi fachowcy robią i dlatego komentować należy. Komentowanie i oburzenie społeczne to jedyne atrybuty - poza skargami do różnego rodzaju instytucji - które ma obywatel.

Ech. Mówimy o prawie, więc nie wyskakuj z czymś innym. i tak już szerokie spektrum poruszamy.

Teraz mówimy o komentowaniu - okej. Wcześniej było o opiniowaniu i tam wplotłeś opinie laika. Nie wiem po co, trzeba jasno wyrażać swoje myśli i zamiast o opiniach (szczególnie w kontekście opinii biełych) pisać od razu o komentarzach.

Laik powinien też czasem posłuchać fachowców zamiast zamykać się w swoim wąskim światopoglądzie.

Jeżeli trzeba kogoś tymczasowo aresztować na lata, żeby zebrać dowody to coś tu jest nie tak.

A jak nie aresztowali to podejrzewałeś korupcję... To jak to z Tobą jest?

Teraz moja kolej? *ekhm* Sprawiasz wrażenie osoby, która jest nieobiektywna z racji pełnionej funkcji, co sprawia, że jesteś skłonny zdyskredytować każdą opinię, która nie zgadza się z twoim jednostkowym widzeniem świata i która uderza w twoje miejsce pracy. Trudno w ten sposób dyskutować.

Wbrew temu co mi imputujesz moja funkcja nie wymaga bronienia wymiaru sprawiedliwości, wręcz przeciwnie - łatwiej byłoby mi atakować prawo i sędziów, więcej klientów bym na tym zbił, gdybym klientów szukał (ale nie szukam, bo pracuję jako inhouse).

Moje jednostkowe widzenie świata ma potwierdzenie w opiniach fachowców. Twoje jednostkowe, laickie widzenie ma potwierdzenie w nagłówkach mediów. A przecież media kłamią! :P

Dla twojej wiadomości - podaję nie "plotki i domysły", a sytuacje, które miały miejsce i zostały opisane w ogólnopolskiej prasie. Po prostu nie jestem w stanie przytoczyć z pamięci każdego artykułu w każdym tytule, który przeczytałem. Do tego trzeba dużo czytać i mieć oczy otwarte.

Okej, nie plotki i domysły. Są to nierzetelne informacje po prostu.

Gdyby opinie rzeczoznawców nie były potrzebne, to nikt by o nie nie zabiegał.

Nie kompromituj tej dyskusji tego rodzaju logiką. "gdyby zabójstwa nie były konieczne, to nikt by nei zabijał'.

To śmieszne i głupie zarazem.

Opinie rzeczoznawców są potrzebne, ale prywatnie, a nie w Sądzie. Nie znasz procedur i nie rozumiesz tego. To widać, ale rozumiem to. Dlatego zdaj się na fachowca i porzuć to, bo nic mądrego w tej kwestii już nie napiszesz.

Semantyka. Skup się na sednie, które wcale nie uległo zmianie. Masz z tym problem.

Nie mam. Raczej Ty masz problem z jasnym wyrażaniem swoich myśli.

Prokurator zawsze może stwierdzić, że można było użyć innych środków. Ot problem teorii i praktyki.

Raczej zderzenie prawa syntetycznego z działalnością człowieka, który z natury rzeczy jest omylny i może błądzić. Prokurator też człowiek. A i niejeden to po prostu głąb.

To, że ktoś zawalił nie ulega wątpliwości i stanowi bardzo dobry przykład funkcjonowania obecnego systemu. Przypomnę, że państwo jest gotowe ścigać ludzi za grosze, co kosztuje skarb państwa dużo więcej niż suma, za którą się człowieka ciągnie po sądach.

Nie, to nei stanowi dobrego przykładu. Tak jak śmierć Paula Walkera nie jest doskonałym przykładem tego jak jęzdżą samochody. Staram się pisać prosto i za pomocą prostych alegorii przemawiać do rozsądku, ale idzie to mizernie.

Jeden, dwa, trzy, dziesieć, sto, dwieście przykładów to mało, bo spraw w Polsce jest kilkanaście milionów. Mogę podać 2 tysiące spraw z idealnym przebiegiem postępowania, a Ty czepiasz się raptem kilku i stawiasz to jak przykłąd i symbol obecnego systemu. To co robisz wynika z głębokiej niewiedzy i jeszcze głębszego uprzedzenia do systemu. Narzekałbyś na niego nawet gdyby był bliski ideału ;)

Taaa... Istnieję w kilku osobach i regularnie miewam operacje plastyczne, żeby w mediach rozpowszechniać złośliwą plotkę o przetrzymywaniu ludzi w areszcie tymczasowym bez dowodów wystarczających, żeby postawić kogoś przed sądem. Już się pogubiłem w tych swoich życiorysach, tyle ich mam.

Sweet. Od razu Cię wyczułem.

Zasadniczo uważam, że jak się nie ma dowodów to trzeba człowieka wypuścić. W przeciwnym wypadku chodzi tu o coś innego niż zbieranie dowodów. Chyba, że te dowody zbiera się właśnie w taki sposób, żeby człowiek zaczął zeznawać. No, ale ja jestem zwykłym wieśniakiem i w ogóle chamem. To ty jesteś ekspertem od tego, jak świetnie funkcjonuje sądownictwo w Polsce.

W poprzedniej swojej wypowiedzi insynuowałeś korupcję, gdy wypuszczono gościa bez dowodów. Da się Ciebei zadowolić? Chyba nie. Zawsze coś znajdziesz.

Nie nazwałem Cię ani wieśniakiem, ani chamem. Nawet mi to przez myśl nie przeszło, przecież to nie PcLab.

Chodzi o to, że nie masz rzetelnej, ani głębokiej wiedzy na temat funkcjonowania sądownictwa w Polsce. Zamiast wsłuchać się w to jak i dlaczego to działa tak jak działa to po kolei próbujesz krytykować każdą jedną rzecz, przy czym dochodzisz w tym do absurdu.

Dobrze wiem jak działa. To jest piramida. Nie da się cały czas poszerzać jej podstawy po to, żeby można było płacić tym, którzy są aktualnie na czubku. Nie ma na to wystarczająco wielu miejsc pracy. Już teraz jest problem z zatrudnieniem, a oni chcą, żeby był jeszcze większy, bo im się wydaje, że jak populacja urośnie to urosną wpływy.

Bzdura. To nei jest piramida. Najważniejszą cechą piramidy jest to, że jest nastawiona na zysk. FUS taki nie jest.

Zbilansowanie FUS nie byłoby takie trudne, gdyby nie błędy przeszłości i przywileje merytalne. Każda grupa z przywilejami emerytalnymi powinna mieć osobny Fundusz.

Bardzo dobrze pokazujesz, że w istocie nie rozumiesz tego, co mam na myśli. Nie dziwię się wcale, że oni będą dostawali małe emerytury. Zwyczajnie podważam sens istnienia takiego rozwiązania, ponieważ jak ci ludzie zachorują to muszą liczyć na szczęście, że znajdzie się dla nich miejsce w kolejce, choć płacą po to, żeby mieć opiekę medyczną, a gdy dożyją starości wszystko zależy od tego, ile pracowali. Wygląda na to, że lepiej z tego systemu zrezygnować i samemu odkładać, a jeżeli się nie będzie odkładało to chociaż będzie się miało więcej na ręku do wydania.

Ty chyba nie wiesz co to jest FUS, skoro zaczynasz znowu pisać o NFZ.

Odkładanie samemu na masową skalę to kiepski pomysł. Większość społeczeństwa jest za słabo rozgarnięta, aby to należycie zrobić. Wystarczy się rozejrzeć wokół. Z jednej strony socjalistyczne regulacje rozleniwiają, a z drugiej ślepia wiara ultraliberała, że wszyscy ze wszystkim dadzą sobie świetnie radę to naiwność (często jeszcze musze temu ultraliberałowi tłumaczyć proste przepisy, z którymi powinien dać sobie radę sam).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez podział czy jajeczkowanie?

Przez ludzi.

Teraz mówimy o komentowaniu - okej. Wcześniej było o opiniowaniu i tam wplotłeś opinie laika. Nie wiem po co, trzeba jasno wyrażać swoje myśli i zamiast o opiniach (szczególnie w kontekście opinii biełych) pisać od razu o komentarzach.

Komentarz, pogląd, opinia...

A jak nie aresztowali to podejrzewałeś korupcję... To jak to z Tobą jest?

Według ciebie albo można kogoś od razu wypuścić, albo trzymać w nieskończoność, bo "zbiera się dowody"?

Nie kompromituj tej dyskusji tego rodzaju logiką. "gdyby zabójstwa nie były konieczne, to nikt by nei zabijał'. To śmieszne i głupie zarazem. Opinie rzeczoznawców są potrzebne, ale prywatnie, a nie w Sądzie. Nie znasz procedur i nie rozumiesz tego. To widać, ale rozumiem to. Dlatego zdaj się na fachowca i porzuć to, bo nic mądrego w tej kwestii już nie napiszesz.

Nie powiedziałem, że opinia rzeczoznawcy jest konieczna. Powiedziałem, że jest potrzebna. Gdyby była niepotrzebna to by nie była potrzebna, a coś takiego kosztuje. Sąd zakwestionował opinię rzecznoznawcy, która stanowiła podstawę oskarżenia. Podajesz się za fachowca, ale to co mówisz nie koreluje z tym, do czego mam dostęp.

Raczej zderzenie prawa syntetycznego z działalnością człowieka, który z natury rzeczy jest omylny i może błądzić. Prokurator też człowiek. A i niejeden to po prostu głąb.

Błąd prokuratora czy sędziego ma konsekwencje, które ponosi tylko ten, na którym ten błąd popełniono.

Jeden, dwa, trzy, dziesieć, sto, dwieście przykładów to mało, bo spraw w Polsce jest kilkanaście milionów. Mogę podać 2 tysiące spraw z idealnym przebiegiem postępowania, a Ty czepiasz się raptem kilku i stawiasz to jak przykłąd i symbol obecnego systemu. To co robisz wynika z głębokiej niewiedzy i jeszcze głębszego uprzedzenia do systemu. Narzekałbyś na niego nawet gdyby był bliski ideału

Do ideału należy dążyć, a liczba spraw wcale nie oznacza, że jest dobrze. Może "statystycznie", ale tych spraw nie powinno być. Jeżeli takie przypadki idą w setki to coś jest nie tak i należy zadać sobie pytanie dlaczego. Była sytuacja, w której antyterroryści skopali niewinnego człowieka, który został w wyniku akcji inwalidą. Niby nic, ale komuś zniszczono życie.

W poprzedniej swojej wypowiedzi insynuowałeś korupcję, gdy wypuszczono gościa bez dowodów. Da się Ciebei zadowolić? Chyba nie. Zawsze coś znajdziesz.

No tak, zachowania korupcyjne między politykami i organami ścigania nie mają racji bytu... Dla twojej wiadomości - gość szukał kogoś, kto zgodziłby się zabić tych ludzi. Można twierdzić, że nic na niego nie mieli, bo może nie mieli, ale można również twierdzić, że ktoś kazał umorzyć sprawę. Fakty są takie, że w sprawie śmierci dwojga ludzi nic nie zrobiono.

Nie nazwałem Cię ani wieśniakiem, ani chamem. Nawet mi to przez myśl nie przeszło, przecież to nie PcLab.

Nie słodźmy sobie.

Zbilansowanie FUS nie byłoby takie trudne, gdyby nie błędy przeszłości i przywileje merytalne. Każda grupa z przywilejami emerytalnymi powinna mieć osobny Fundusz.

Efekt demokratycznych rządów przy jednoczesnym braku odpowiedzialnych ludzi i związana z tym kwadratura koła.

Bzdura. To nei jest piramida. Najważniejszą cechą piramidy jest to, że jest nastawiona na zysk. FUS taki nie jest.

Chodzi o piramidę wieku. W sytuacji, w której nowe pokolenie produkcyjne utrzymuje stare pokolenie postprodukcyjne trzeba cały czas powiększać grono nowego pokolenia, co implikuje stale wzrastającą liczbę ludności, ponieważ każde następne pokolenie musi przewyższać poprzednie, żeby rachunek się zgadzał. Jest to niemożliwe do zrealizowania.

Ty chyba nie wiesz co to jest FUS, skoro zaczynasz znowu pisać o NFZ. Odkładanie samemu na masową skalę to kiepski pomysł. Większość społeczeństwa jest za słabo rozgarnięta, aby to należycie zrobić. Wystarczy się rozejrzeć wokół.

Mówię o tym, jak działa ten system. Nie ściśle o FUS i NFZ. To czy społeczeństwo jest nierozgarnięte nie ma większego znaczenia z tego powodu, że koniec końców i tak państwo nie wywiązuje się ze swoich obowiązków względem tych, którzy płacą podatki i różnego rodzaju składki. Nie jestem liberałem, po prostu widzę, że system w obecnym kształcie nie ma prawa się utrzymać. To jest życie na kredyt, przerzucanie gorącego kartofla z rąk do rąk i konsekwencje poniosą jak zwykle nie ci, którzy powinni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez ludzi.

Zatem odkryłeś największą wadę każdego systemu - politycznego, prawnego, gospodarczego.

Komentarz, pogląd, opinia...

W dyskusji trzeba posługiwać się precyzyjnymi wyrażeniami. Jeśli piszesz o opinii biegłego, a w następnej linijce piszesz o opinii laika podkreślając, że ona także jest potrzebna to mam wszelkie powody, że piszesz o opinii na potrzeby sądowe, a nie o zwykłym laickim komentarzu wrzucanym w internet czy rozsiewanym po sąsiadach. Gdybyś wtedy napisał o komentarzu to byłaby inna dyskusja.

Według ciebie albo można kogoś od razu wypuścić, albo trzymać w nieskończoność, bo "zbiera się dowody"?

Według Ciebie zaś albo mamy areszt wydobywczy, albo korupcję? Za dużo plotek i niesprawdzonych informacji przyjmujesz za pewnik.

Nie powiedziałem, że opinia rzeczoznawcy jest konieczna. Powiedziałem, że jest potrzebna. Gdyby była niepotrzebna to by nie była potrzebna, a coś takiego kosztuje. Sąd zakwestionował opinię rzecznoznawcy, która stanowiła podstawę oskarżenia. Podajesz się za fachowca, ale to co mówisz nie koreluje z tym, do czego mam dostęp.

Prosiłem, abyś zostawił ten temat. Ale Ty widzę lubisz 'the hard way'. Okej.

Napisałeś bzdurę.

1. Jeśli to sprawa karna to opinia rzeczoznawcy nie mogła stanowić podstawy oskarżenia, bo prokurator nie ma kompetencji do powoływania rzeczoznawcy, on musi powołać biegłego, nie ma innej opcji. W post. karnym NIE MA opinii rzeczoznawców.

2. Jeśli to sprawa cywilna, to nie ma czegoś takiego jak 'oskarżenie'. Jest pozew. A podstawę pozwu może stanowić wszystko, nawet przepraszam za brutalizm - pierdnięcie w autobusie. Sąd nie traktuje takiej opinii jako dowodu na okoliczności faktyczne oraz zależności, nie traktuje tego jak opinii fachowca, a jedynie jako dowód na to, że dana osoba złożyła oświadczenie o takiej treści i, że dana osoba tak uważa, ale dla Sądu nie wynikają z tego żadne konsekwencje. Można taką osobę przesłuchać co najwyżej jako świadka. Ale nic więcej.

Zatem pisanie o tym, że dla potrzeb procesowych opinie rzeczoznawcy są potrzebne jest bzdurą, wynikająca z głębokiej nieznajomości systemu prawnego. Taka opinia przydaje się w negocjacjach między stronami, albo np. gdy próbujemy włączyć w sprawę Rzecznika Praw Konsumentów. Ale w procesie cywilnym taką opinię można wyrzucić od razu do kosza, bo o niczym nie świadczy. Nie rozumiesz istoty postępowania i dlatego stawiasz takie bzdurne wnioski oraz imputujesz mi, że to co piszę nie koreluje z jakimś tam postępowaniem. Nie. To TY nie rozumiesz tego postępowania.

Błąd prokuratora czy sędziego ma konsekwencje, które ponosi tylko ten, na którym ten błąd popełniono.

Tak jak błąd kierowcy ma wpływ na życie pieszego. Nie unikniemy tego.

Do ideału należy dążyć, a liczba spraw wcale nie oznacza, że jest dobrze. Może "statystycznie", ale tych spraw nie powinno być. Jeżeli takie przypadki idą w setki to coś jest nie tak i należy zadać sobie pytanie dlaczego. Była sytuacja, w której antyterroryści skopali niewinnego człowieka, który został w wyniku akcji inwalidą. Niby nic, ale komuś zniszczono życie.

Oczywiście, że należy dążyć. Stosownie karać i upominać za pomyłki i dbać, aby się nie powtarzały. Ale nie można ich demonizować, rozdmuchiwać i wskazywać na ich powszechność.

No tak, zachowania korupcyjne między politykami i organami ścigania nie mają racji bytu... Dla twojej wiadomości - gość szukał kogoś, kto zgodziłby się zabić tych ludzi. Można twierdzić, że nic na niego nie mieli, bo może nie mieli, ale można również twierdzić, że ktoś kazał umorzyć sprawę. Fakty są takie, że w sprawie śmierci dwojga ludzi nic nie zrobiono.

Dla Twojej wiadomości - opierasz się tylko na miejskich albo wiejskich plotkach.

I tak, zdarza się korupcja, ale coraz rzadziej.

I bzdurą jest, że nic nie zrobiono - prowadzono postępowanie. Bez dostępu do akt pisanie o tym, że nic nie zrobiono zakrawa na głupotę. Są takie sprawy, że czasem nic nie da się zrobić. No chyba, że areszt wydobywczy na 2-3 lata, prawda?

Nie słodźmy sobie.

Ależ czemu, mnie jest niezmiernie miło.

Efekt demokratycznych rządów przy jednoczesnym braku odpowiedzialnych ludzi i związana z tym kwadratura koła.

Zdecydowanie. Nawet dziś ukrócenie przywilejów emerytalnych i KRUS jest po prostu niemożliwe.

Chodzi o piramidę wieku. W sytuacji, w której nowe pokolenie produkcyjne utrzymuje stare pokolenie postprodukcyjne trzeba cały czas powiększać grono nowego pokolenia, co implikuje stale wzrastającą liczbę ludności, ponieważ każde następne pokolenie musi przewyższać poprzednie, żeby rachunek się zgadzał. Jest to niemożliwe do zrealizowania.

Nie trzeba powiększać grona nowego pokolenia, o ile w strukturze starszych nic się nie zmienia. System się będzie bilansował przy stałej średniej wieku. Taki system działa w wielu krajach, ale u nas przez przywileje został mocno zaburzony (plus umorzenie nieopłaconych składek górników, którzy są największymi beneficjentami).

Mówię o tym, jak działa ten system. Nie ściśle o FUS i NFZ. To czy społeczeństwo jest nierozgarnięte nie ma większego znaczenia z tego powodu, że koniec końców i tak państwo nie wywiązuje się ze swoich obowiązków względem tych, którzy płacą podatki i różnego rodzaju składki. Nie jestem liberałem, po prostu widzę, że system w obecnym kształcie nie ma prawa się utrzymać. To jest życie na kredyt, przerzucanie gorącego kartofla z rąk do rąk i konsekwencje poniosą jak zwykle nie ci, którzy powinni.

Nie wskazywałem, że jesteś liberałem.

Mnie marzy się system ubezpieczeń emerytalnych na kształt OC - obowiązkowe, ale towarzystwo sobie wybierasz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem odkryłeś największą wadę każdego systemu - politycznego, prawnego, gospodarczego.

Problem w tym, że w przypadku braku istnienia wewnętrznego mechanizmu samooczyszczającego oczyszczenie musi przyjść z zewnątrz.

Według Ciebie zaś albo mamy areszt wydobywczy, albo korupcję? Za dużo plotek i niesprawdzonych informacji przyjmujesz za pewnik.

Mamy i areszt wydobywczy i korupcję, które istnieją obok "regularnych" spraw. Bez jakichkolwiek wątpliwości nie można znaleźć nieprawidłowości. Trzeba je sprawdzać i tu pojawia się problem, gdy osoba odpowiedzialna za nadzór się do tej funkcji nie nadaje lub pełni ją nie dosyć dobrze. Argument prokuratora, że "sąd mógł przecież oddalić wniosek o tymczasowe aresztowanie" (bodajże w sprawie Doroty Mrugały, która padła trupem w tymże areszcie) pokazuje, że problem leży zarówno po stronie prokuratora - który może zbyt chętnie wnioskować o tymczasowe aresztowanie - i sędziego, który może ten wniosek po prostu "przyklepać". Musi istnieć sposób, który nie pozwalałby lekką ręką pakować kogoś do aresztu na lata, a skoro takie sytuacje cały czas się zdarzają, to potrzebne jest rozwiązanie systemowe. Takie jest moje stanowisko.

Zatem pisanie o tym, że dla potrzeb procesowych opinie rzeczoznawcy są potrzebne jest bzdurą, wynikająca z głębokiej nieznajomości systemu prawnego.

Sprawdziłem i wychodzi na to, że akurat tutaj masz rację. Mea culpa. Określenie "biegły rzeczoznawca" jest dosyć mylące.

Tak jak błąd kierowcy ma wpływ na życie pieszego. Nie unikniemy tego.

Kierowca ponosi konsekwencje swoich czynów. Nie można tego powiedzieć o prokuratorach i sędziach (mają immunitet, o ile się nie mylę).

Dla Twojej wiadomości - opierasz się tylko na miejskich albo wiejskich plotkach. I tak, zdarza się korupcja, ale coraz rzadziej.

Czemu uważasz, że coraz rzadziej?

I bzdurą jest, że nic nie zrobiono - prowadzono postępowanie. Bez dostępu do akt pisanie o tym, że nic nie zrobiono zakrawa na głupotę. Są takie sprawy, że czasem nic nie da się zrobić. No chyba, że areszt wydobywczy na 2-3 lata, prawda?

Widzisz, nie wiadomo czy coś zrobiono, czy nie. Samo prowadzenie postępowania nie musi o niczym świadczyć. Ludzie mogą zasłaniać się "dobrem śledztwa" czy tego typu bzdurami (tzn. odpowiednikami tego sformułowania w innych instytucjach), gdy w gruncie rzeczy nie mają odpowiedzi na pytania bądź chcą zablokować dostęp do wiadomości, które są dla nich z jakiegoś powodu niewygodne.

Ależ czemu, mnie jest niezmiernie miło.

Docinki czy komplementy nie mają znaczenia dla dyskusji.

Nie trzeba powiększać grona nowego pokolenia, o ile w strukturze starszych nic się nie zmienia.

Sęk w tym, że struktura społeczna ulega zmianom. Ludzie żyją coraz dłużej, a na to nakłada się różnica urodzeń w poszczególnych latach i pojemność rynku pracy, który też jest płynny (mniej lub bardziej). W społeczeństwie masowym, które licznie dożywa starości pojawia się problem formuły emerytury jako takiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że w przypadku braku istnienia wewnętrznego mechanizmu samooczyszczającego oczyszczenie musi przyjść z zewnątrz.

Takie mechanizmy istnieją i działają :)

Mamy i areszt wydobywczy i korupcję, które istnieją obok "regularnych" spraw. Bez jakichkolwiek wątpliwości nie można znaleźć nieprawidłowości. Trzeba je sprawdzać i tu pojawia się problem, gdy osoba odpowiedzialna za nadzór się do tej funkcji nie nadaje lub pełni ją nie dosyć dobrze. Argument prokuratora, że "sąd mógł przecież oddalić wniosek o tymczasowe aresztowanie" (bodajże w sprawie Doroty Mrugały, która padła trupem w tymże areszcie) pokazuje, że problem leży zarówno po stronie prokuratora - który może zbyt chętnie wnioskować o tymczasowe aresztowanie - i sędziego, który może ten wniosek po prostu "przyklepać". Musi istnieć sposób, który nie pozwalałby lekką ręką pakować kogoś do aresztu na lata, a skoro takie sytuacje cały czas się zdarzają, to potrzebne jest rozwiązanie systemowe. Takie jest moje stanowisko.

Cały sęk w tym, że nie masz do czynienia z tym w praktyce i łatwo Ci przychodzi pisanie o 'przyklepywaniu' wniosków. W praktyce wygląda to inaczej. Żadne z tych zjawisk nie jest tak powszechne, aby robić z tego sztandarowy problem i straszyć tym obywateli. Jest to naganne i należy tępić, ale nie można demonizować.

Sprawdziłem i wychodzi na to, że akurat tutaj masz rację. Mea culpa. Określenie "biegły rzeczoznawca" jest dosyć mylące.

Uprzedzałem :)

Kierowca ponosi konsekwencje swoich czynów. Nie można tego powiedzieć o prokuratorach i sędziach (mają immunitet, o ile się nie mylę).

Brak immunitetu wykluczałby niezawisłość. Sędzia asekuracyjnie podejmowałby decyzje, które nie zagrożą jego intratnej pensji.

Czemu uważasz, że coraz rzadziej?

Transparency International i najwyższa pozycja w historii jeśli chodzi o korupcję.

Widzisz, nie wiadomo czy coś zrobiono, czy nie. Samo prowadzenie postępowania nie musi o niczym świadczyć. Ludzie mogą zasłaniać się "dobrem śledztwa" czy tego typu bzdurami (tzn. odpowiednikami tego sformułowania w innych instytucjach), gdy w gruncie rzeczy nie mają odpowiedzi na pytania bądź chcą zablokować dostęp do wiadomości, które są dla nich z jakiegoś powodu niewygodne.

Skoro nie wiadomo, to czemu poprzednio napisałeś, że nic nie zrobiono?

Samo prowadzenie postępowania mówi, że coś robiono. Trzeba by w akta zajrzeć, żeby wiedzieć jak rzetenie.

Kwestionujesz dobro śledztwa? Śmieszne. Zwłaszcza z punktu widzenia osoby, która ceni skuteczność śledztwa.

Tu nei chodzi o wiadomości niewygodne, ale takie, które mogłyby zniweczyć proces zbierania dowodów.

Sęk w tym, że struktura społeczna ulega zmianom. Ludzie żyją coraz dłużej, a na to nakłada się różnica urodzeń w poszczególnych latach i pojemność rynku pracy, który też jest płynny (mniej lub bardziej). W społeczeństwie masowym, które licznie dożywa starości pojawia się problem formuły emerytury jako takiej.

Gdyby na to odpowiednio reagować to nie byłoby problemu. Ale to nei są reformy popularne. Powiedz ludziom, że koniec z przywilejami, to trzeba będzie stolicę odbudowywać ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...