Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

Sesja Gundam

Polecane posty

Generator energy output..................nominal

Universal movement patterns..............loaded

Native Piloting Interface................initiated

Detectors and sensors....................operational

Armament systems.........................ready

Mobile Suit overall readiness............100%

Pół roku po Błękitnej Wojnie ludzkość zbroi się przed kolejnym konfliktem. Dwie potęgi przygotowują się na ostateczne starcie. Tymczasem koloniści postanawiają wykorzystać ten moment, aby wywalczyć sobie prawa, których od dawna im odmawiano...

[Tu każdy puszcza sobie opening ulubionego anime o mechach, w miarę możliwości coś z serii Gundam :D]

Epizod I

Przybysze z gwiazd.

Głęboka przestrzeń w pobliżu Kolonii Alfa.

Stacja kosmiczna Phoenix.

Trzy i pół roku po zamachu na Marsie.

- Witajcie panowie.

Niewielka sala konferencyjna. Pięć osób siedzących wokół stołu i ukradkiem obserwujących się nawzajem. Mężczyzna w śrenim wieku stojący przy ekranie ukazującym Ziemię. Pozostała piątka go zna, ale tylko z imienia. Alex.

- Ze względów bezpieczeństwa nie mogliście poznać się wcześniej. Od dziś będziecie współpracować.

Alex przyjrzał się wszystkim, po czym kontynuował:

- Przypomnę, że waszym zadaniem jest poważne osłabienie sił ZSRA, a następnie również UNEA. Nie jesteśmy FWK, dlatego atakować będziemy wyłącznie cele wojskowe. Aby to zrobić, musicie jednak najpierw dostać się na Ziemię. Aktualna sytuacja w przestrzeni okołoziemskiej jest następująca - tu ekran pokazał widok Ziemi i Księżyca. W miarę jak mężczyzna mówił pojawiały się kolorowe punkty obrazujące różne siły. - UNEA dużą część sił trzyma na Księżycu, to również ich główna baza produkcyjna. Tam ponadto stacjonuje Serafin, najsilniejsza broń w arsenale Europejczyków. Aby zabezpieczyć się przed atakiem ZSRA stworzyło kordon ochronny z kilkunastu lotniskowców. Nie liczą, że uda się zatrzymać ewentualny atak, raczej chodzi o spowolnienie uderzenia, co pozwoli wysłać atmosferyczne i orbitalne siły przechwytujące. Dla nas kluczowe jest jednak to, że obie strony mają silną paranoję, jeśli chodzi o wszystkich zbliżających się do Ziemi, nie wspominając o wejściu w atmosferę. Dlatego przygotowano plan, dzięki któremu dostarczymy broń G oraz was na powierzchnię.

Widok na ekranie zmienił się, prezentując typowy transportowiec.

- Praca nad tym okrętem rozpoczęła się niedługo po wyborze ostatecznych planów broni G. Jest on przystosowany do przewozu wszystkich pięciu jednostek. Wzmocniliśmy znacznie pancerz. Dodaliśmy lekkie uzbrojenie, konkretnie lekkie działka do ochrony przeciwrakietowej i dwie wyrzutnie rakiet. Jednak podstawową bronią okrętu jest Gallant. Specjalna platforma zapewnia maksymalny kąt ostrzału i zasilanie z generatorów okrętu. Ponadto zamontowaliśmy anteny przekaźnikowe. Jeśli Charon jest na pokładzie, anteny te mogą przenieść generowane przez niego tarcze i osłonić wybraną część okrętu. Specjalnie dostosowana wyrzutnia pozwala na wystrzelenie Odyna i Uranosa w każdych warunkach, poza ostatnią fazą wchodzenia w atmosferę. Wreszcie systemy łączności Dark Fire'a mają dużo większy zasięg. Okręt ma pięć stanowisk na mostku, dowodzenia, łączności i sensorów, uzbrojenia, pilota i nawigatora. Minimum dwie osoby naraz są potrzebne, aby go prowadzić. Pełna załoga czeka już na was na Ziemi, z różnych względów musieliśmy przerzucić ich zanim okręt był gotowy. Ach, nazywa się "Gwiezdny Pył".

Ekran raz jeszcze się zmienił. Tym razem pokazuje kontynent północnej Ameryki.

- Uznaliśmy, że najbezpieczniej będzie wylądować na terytorium byłego USA, w pobliżu zachodniego wybrzeża. Otrzymacie kody bezpieczeństwa, które potwierdzą, że jesteście transportem rudy zmierzającym do Japonii. W trakcie schodzenia z orbity zgłosicie awarię silników. W komputerze nawigacyjnym umieszczone zostały współrzędne naszych sojuszników w Ameryce. Gdy dotrzecie na miejsce otrzymacie dalsze informacje. To wszystko, co miałem wam do powiedzenia, jakieś pytania?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczęło się. Już niedługo będę musiał pożegnać się ze wszystkim. To znaczy z koloniami, bo z rodzicami już się pożegnałem... Ojciec ślepo wierzy, że wywalczę dla nas wszystkich wolność. Podziwiam jego przekonanie, sam jednak powoli mam wątpliwości. Spojrzałem na wszystkich zebranych. Cztery osoby, którym będę musiał zaufać ze swoim życiem, i którzy będą musieli zaufać mi ze swoim, albo prędzej czy później polegniemy. Pięć jednostek o niewyobrażalnych możliwościach i potwornej sile ognia, które mogłyby zniszczyć całe armie, gdyby dobrze skoordynować ich działanie. I jeden cel przed nami... Wysłuchałem spokojnie przemowy dowódcy. Znaczy się Alexa. Następnie pierwszy wstałem zabierając głos.

- Czy dobrze rozumiem, że musimy sprowadzić transporter do atmosfery sami? Jeśli tak, to musimy wyznaczyć dwie osoby do pilotażu. Skoro zaś Gallant jest głównym 'systemem obronnym' pojazdu, to ja odpadam automatycznie - spojrzałem prosto na Alexa - Niemniej jednak, jeśli będzie taka możliwość, będę próbował negocjować przepuszczenie nas wolno w razie jakichś problemów. A teraz chyba czas najwyższy, żebyśmy się poznali, jeśli przyjdzie nam razem współpracować - wyprostowałem się - Nazywam się Shiru Matsumoto. Pilotuję jednostkę Gallant. Witam was wszystkich - pokłoniłem się nieznacznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie się spotkaliśmy. Niedługo wyruszymy. Niedługo moje umiejętności przydadzą się komuś. Tej czwórce - przyjrzałem się im dyskretnie - a także i reszcie kolonii. No i przede wszystkim - Charon będzie już oficjalnie mój. Wysłuchałem rudowłosego chłopca, rozważając w myślach odpowiedź.

- Vin Elea - kiwnąłem głową. - Wejście do atmosfery? Robiliśmy takie rzeczy w CK, więc myślę że mógłbym tego dokonać. Gdyby tarcze mojego Charona były potrzebne, zmontuję proste, zdalne sterowanie. Jeśli jednak ktoś z was trenował taki numer - nie obrażę się. Hm?

Ale przemowę strzeliłem. CK... od dawna nie miałem z nimi kontaktu. Martwiło mnie to trochę - przez te parę lat zacząłem się o nich troszczyć. Nic mnie natomiast nie łączyło ani z UNEA ani z ZSRA; tutejsi przynajmniej wiedzieli, czego chcą. Mam więc cel, o którego osiągnięcie mogę walczyć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzebiąc w programie źródłowym Dark Fire'a, usłyszałem sygnał mojego komputera.

-J.. twoju mat, akurat teraz?

Okazało się, że Alex wezwał mnie do sali konferencyjnej. Mam się zjawić tam natychmiast. Pędzę, lecę, no, normalnie nie mam nic innego do roboty. Ale Alex to Alex, jak czegoś wymaga, to trzeba to zrobić.

Sala konferencyjna! Pewnie trzeba się odświętnie ubrać. Dopadłem szafki z ubraniami. Hm, czarna koszula, nowe dżinsy, powinno dobrze być.

W pomieszczeniu był Alex i czworo innych ludzi, których nigdy nie widziałem. Wyciągnie się ich karty, obaczy kto to. Usiadłem, założyłem nogi na stół, czekając na wyjaśnienie całej sytuacji.

Okazało się, że wreszcie jest coś do roboty. Po przemowie wstał rudy chłopak mojego wzrostu. Mówił coś o sprowadzeniu transportowca. Wykpił się tanim kosztem, bo jego mech służy do obrony statku. Dobre sobie. Przeciwko mojemu nie ma szans. O, nawet przedstawił się : Shiru Matsumoto. Będzie łatwiej odszukać, a i jakiś rym się znajdzie. Już go nawet nie słuchałem, ale przedstawiła się druga osoba. Vin zainteresował mnie dużo bardziej, niż ten chłopak. Ze względów czysto osobistych : był dużo starszy. Podjął się pilotowania statku, stwierdzając, że w CK to nie takie rzeczy się robiło. Już go lubię. Dodatkowo, stwierdził, że tarcze statku można łatwo przekierować zdalnie. Da, bratnia dusza. Może inżynier?

Nie czekając na resztę, wypaliłem:

- Jak wszyscy, to wszyscy. Thomas Salieri. Czołem. Ja, ze względu na moje umiejętności, chciałbym dobrać się do posady łączniowca. Sterowanie zdecydowanie odpada, nie moja branża- stwierdziłem.

- Hej, Vin, mogę Ci pomóc przy tym zdalnym sterowaniu, jak będzie trzeba, da? - nie czekając na odpowiedź, kontynuowałem- Dzięki. No, to jeszcze dwie osoby i mamy zapoznanie za sobą.

Nie jest źle. Vin wydaje się być w porządku, może reszta będzie taka?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedziałem na fotelu uważnie wsłuchując się w słowa Alexa. W połowie przemowy zapaliłem papierosa i zaciągnąłem się głęboko. Siedząc wpatrywałem się po kolei w każdego z tu obecnych. Dwóch z nich to dzieciaki, jednak jakie to ma znaczenie? Sam zaciągnąłem się do wojska mając 18 lat. Kiedy Alex skończył wstał jeden z młodych, przedstawił się jako Shiru Matsumoto. ?Więc to twój jest ten cały Gallant? Musi być na nim zamontowany niezły arsenał?. Kolejny odezwał się po chwili, z wyglądu bliski mi wiekiem. Vin Elea i Charon. ?Gość od tarcz? ? układałem sobie wszystko w głowie. Trzeci i przedostatni, Thomas Salieri natychmiast zgłosił się jako łącznościowiec. ?Więc wychodzi na to, że twój jest Dark Fire?. Drugiemu małolatowi nie spieszyło się z przedstawieniem. ?Chyba moja kolej??. Zgasiłem papierosa i stanąłem na baczność. Stare wojskowe przyzwyczajenie, muszę się go w końcu pozbyć. Rozluźniłem się trochę i sięgając po kolejnego papierosa odezwałem się.

- Ryan Cooper. Pilot Uranosa. Mam nadzieję na dobrą współpracę ? odpaliłem fajkę i zaciągnąłem się mocno ? Plan wydaje mi się sensowny ale też nie pozbawiony ryzyka. Z doświadczenia wiem, że na ekranie zawsze wszystko pięknie wygląda. Z waszych ?zgłoszeń? wynika, że wolne zostały stanowiska dowódcy i nawigatora. A jeśli Ty ? tu wskazałem ręką trzymającą papierosa na młodego z opaską, który jeszcze się nie przedstawił ? nie jesteś genialnym dowódcą to z niechęcią zgłaszam się na stanowisko dowodzenia, o nawigacji nie mam pojęcia. Chociaż nie mam pojęcia po co dowódca w tak małym statku.

To powiedziawszy usiadłem z powrotem na swoim miejscu. ?Muszę w końcu rzucić ten nałóg? ? pomyślałem robiąc kółeczko z dymu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemia. Nie powinienem być zaskoczony. To było oczywiste, iż zgłaszając się zostanę tam wysłany. Jednak... czemu miałbym chcieć się znaleźć w tym przeklętym miejscu? Jestem dzieckiem gwiazd. Nikt z tych, co żyją pośród niebios nie powinien zstępować do piekieł. Jednak... jeżeli nie wydamy im bitwy przeklęte diabły nie pozwolą nam swobodnie szybować śród przestworzy. Poza tym...

Uśmiecham się lekko na wspomnienie słów dawno zmarłego człowieka "... w drodze napotkam omdlałą świątynię Nike, obejmę miękko dłońmi - przyjacielskim splotem, w góry zmącone echem - pasterskim pokrzykiem, pójdziemy wolna nad groby zgubionych homerów." Ziemia...

Słucham w milczeniu słów kolejnych ludzi, tych którzy przeznaczeni być mi towarzyszami. Mimowolnie wyciągam srebrną monetę i z wolna obracam ją w mej dłoni. W ciszy przypatruję się rzucanym przez nią refleksom. Po krótkiej chwili kładę monetę na stole i zręcznym ruchem sprawiam, że zaczyna szybko wirować.

- zaiste, wspaniały plan, jednakże niepokój napełnia me serce i zwątpienie budzi się w mej duszy w związku z niejasnym przeczuciem, iż zasiedliśmy do rozgrywki głupców. Cóż bowiem powstrzymać może czarnego króla przed unicestwieniem króla splamionego krwią, po tym gdy rozgromimy wojowników spod sztandaru skrwawionego serca? Czyż niebezpieczną pychą nie jest założenie, iż nieprzyjaciele stojący do siebie plecami, nie zechcą spojrzeć we wspólnym kierunku?

w zadumie spoglądam na wirującą coraz wolniej monetę, po czym mówię dalej:

- Dwie strony jednej monety i my, będący na obrzeżu, związani obiema jej płaszczyznami.

Moneta się zatrzymuje stojąc dokładnie na swej krawędzi, uśmiecham się szerzej na myśl, iż sposób w jaki została wykonana i tak nie pozwoliłby przyjąć jej innej pozycji, by po chwili kontynuować:

- jednakże my gramy obolem, a skoro Charon pokieruje naszą łodzią, to Wiliam, pod opieką Odyna, może wskazać drogę do Acheronu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje przypuszczenia były słuszne. Reszta okazała się dosyć znośna, wojskowy i jakiś chłopak - filozof. Nienawidzę filozofów. Gdyby jeszcze nie wyglądał jak panienka, to bym może go ostawił w spokoju. O ile wojskowy to równy gość, bo z miejsca określił swoją pozycję na statku, to dzieciak gadał od rzeczy przez dobre pół godziny. Trzeba mu to przyznać, filozoficznymi pytaniami potrafi ???? morale innych. Jeszcze cały czas świecił mi monetą po oczach. Mój wszczep zaczął protestować w tym momencie, co mnie rozeźliło. W końcu zakręcił nią na stole. Nie wiem jakim cudem to zrobił, ale zatrzymała się na brzegu. Potem zawyrokował, że moneta ma dwie strony, a my stoimy na jej obrzeżu. No, dzięki, mistrzu, nigdy o tym nie wiedziałem!

Na końcu łaskawie powiedział, że jakiś William może pokierować nami. Wielkie dzięki, łaskawco! A kim do cholery jest William?

Porządnie wkurzony, podbiłem stół, tak, że obol się przewrócił.

- O co Ci chodzi? - zwróciłem się bezpośrednio do chłopaka - Co, że oni mogą się zwrócić przeciwko nam? A skąd będą wiedzieć, że to my ich atakujemy, a nie np. przeciwne mocarstwo? To jest właśnie ten punkt, który daje nam przewagę. Oni nie będą wiedzieć, kim my jesteśmy. A my jesteśmy siłą, która przewraca monetę, raz w jedną stronę, raz w drugą. Bo jak filozofować, to na całego!

Gdy mówiłem, odwrócił się w moją stronę. Zauważyłem implant na miejscu lewego oka. Ciekawa wariacja, widać, że nie robiony fabrycznie. Ale do mojego się nie umywa. Może robić najwyżej za linijkę. Choć bardzo zaawansowaną technicznie linijkę. Kto mógł mu zrobić taki wszczep? Cała ta gonitwa myśli nieco mnie uspokoiła. Bo, w końcu, czym mi on zawinił? Przecież nie mógł robić tego specjalnie, gdy nawet się nie widzieliśmy przed tym spotkaniem.

Wtedy przyszła mi myśl do głowy : a może on mówił w trzeciej osobie?

Więc nazywa się pewnie William.

-A tak w ogóle, miło, że się zgodziłeś nas nawigować, William. Sorry, że tak się wkurzyłem, ale świeciłeś mi monetą po oczach, a mój amplifier tego nie znosi.

Żeby zbić go na inny temat, powiedziałem:

-Teraz, o czym innym. Kto Ci stworzył implant oka? Bo widać, że nie jest to robota fabryczna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przysłuchiwałem się wszystkiemu z uwagą. Szczególnie ostatni z zabierających głos wydał mi się... intrygujący. Coś dziwnego w nim było...

- Uspokójcie się. Zapewne systemy detekcyjne obu sił wystarczająco wcześnie namierzą nasz statek, żeby wykluczyć możliwość naszej przynależności do sił ziemskich. Pojednanie sił w walce z nami raczej odpada na miejscu, a jeśli już nastąpi, to ZSRA będzie tylko czekało na chwilę dogodną do zdradzenia swojego sojusznika. Przyjaciele... - wstałem ponownie - ... walka, która nas czeka odbędzie się nie tylko na polu bitwy. Nie tylko siła ognia decydować będzie o tym, czy nasza misja się powiedzie. W obliczu potężnej siły Ziemian nawet broń G może zawieść i wszyscy jesteśmy tego świadomi. Kiedy wylądujemy na planecie, będziemy musieli zawrzeć sojusze, prowadzić polityczną grę, możliwe nawet, że zmuszeni będziemy przystać do jednej z sił, kiedy ta będzie na straconej pozycji. W obecnej chwili nie mogę powiedzieć nic więcej, dopóki na własne oczy nie zobaczę 'Błękitnej Planety' - przejechałem wzrokiem po twarzach wszystkich - Powstrzymajmy się też na razie przed przydzielaniem sobie stanowisk na mostku i zamiast tego wyznaczmy dwie osoby, które poprowadzą statek. Jeśli z jakiegoś powodu nie spotkamy się z załogą okrętu, wtedy uzgodnimy z dowództwem przerzut nowego personelu - tu spojrzałem na Alexa - Nasza piątka nie poradzi sobie z jednoczesnym pilotażem i walką w jednostkach. Zdaje mi się, że wszyscy o tym wiemy. Wreszcie przechodzimy do najważniejszej rzeczy - wskazałem na mapę, którą postawił przed nami Alex - Prawie pewnym jest, że któraś z sił, może obie nawet, będą nas chciały zatrzymać. Jeśli wywiad ma rację, a przypuszczam, że ma, to lepszym będzie podejście od strony UNEA - tu wskazałem odpowiednie miejsce - Kiedy zaczniemy schodzić z orbity znajdziemy się w nowym, być może niesprzyjającym nam środowisku. Szybki i zdecydowany atak sił przechwytujących ZSRA może nas wtedy wykończyć. Nie możemy w końcu też liczyć na to, że bajka o transporcie rudy podziała. Jeśli jednak obejdzie się bez wymiany ognia, to sądzę iż tym łatwiej będzie nam przekraść się przez siły UNEA, niż ZSRA.

Kończąc długą wypowiedź usiadłem. Odetchnąłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jego implant w tej chwili najmniej nas obchodzi ? odezwałem się spokojnie, patrząc w stronę Thomasa ? Umówcie się na randkę to w spokoju sobie poflirtujecie. To nie czas i miejsce na zachwycanie się wszczepami.

Zaciągnąłem się głęboko papierosem, popiół strząsnąłem na stół.

- Shiru ma rację ? odezwałem się po chwili patrząc uważnie na młodego ? Zbytnio się przejęliśmy tym mostkiem, podczas gdy po chwili namysłu sytuacja staje się jasna. Osobami pilotującymi ?Gwiezdny Pył? mogą byś jedynie Vin i Thomas ? mówiąc wskazałem każdego po kolei ? Uranos, Gallant i Odyn będą naszą podstawową obroną więc my nie możemy się tym zajmować. A podejście do lądowania od strony UNEA to chyba oczywistość, z doświadczenia wiem jak szybko reagują siły przechwytywania ZSRA. Panuje tam istna paranoja pod względem możliwości ataku, nie zdążymy nawet rozgrzać broni a już będziemy otoczeni przez Smoki i Migi.

Splunąłem z niechęcią na podłogę. Sam byłem często przydzielany do służb przechwytujących, więc wiedziałem jak szybko następuje mobilizacja.

- Nie mamy szans na przedarcie się siłą nawet przez kordon lotniskowców. Myślę jednak, że Alex już to uwzględnił w swoim planie ? tu spojrzałem na niego znacząco ? Pozostaje teraz chyba najważniejsze pytanie: kiedy wyruszamy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Plan powstawał przez wiele lat, nawet jeszcze przed wojną - powiedział spokojnie Alex. - Mamy na Ziemi szpiegów, sojuszników, zaopatrzenie. Jesteśmy w stanie przez jakiś czas szerzyć dezinformacje i wątpliwości odnośnie akcji, jakie podejmiecie na powierzchni. Dużo bardziej prawdopodobne jest, że przyspieszycie wybuch wojny, niż że spowodujecie zjednoczenie dwóch stron. To ostatnie będzie nam na rękę. Ponadto jeśli nawet wasza prawdziwa tożsamość zostanie odkryta musicie się liczyć z tym, że kolonie oficjalnie odetną się od waszych działań, a nawet zrzucą winę na FWK. Mamy jednak nadzieję, że sytuacja rozwinie się w korzystniejszym kierunku.

- Misja rozpoczyna się w tej chwili - kontynuował Alex. - Kończymy ładowanie zapasów na "Gwiezdny pył". Wolelibyśmy sprowadzić każdą broń G, jak również was, osobno, ale plan, jaki przedstawiłem ma większe szanse powodzenia, niezależnie od tego czy oszustwo się powiedzie czy nie. Znajdujemy się w korzystnym położeniu względem Ziemi, mamy też bardzo dobry model CAD, ale i tak podróż zajmie trzy tygodnie. Chodźcie więc, obejrzymy okręt na którym je spędzicie.

Piloci ruszyli za mężczyzną, który poprowadził ich do hangaru stacji. Okręt z zewnątrz niczym nie różni się od transportowców jakie co tydzień lub dwa wyruszają z kolonii, aby przekazać Ziemianom daninę od kolonii. W środku jednak okazało się, że część magazynowa została zamieniona w hangar, magnetyczną wyrzutnię myśliwców oraz dwanaście niewielkich, ale wygodnych kwater mieszkalnych. Mostek został powiększony, na środku na podwyższeniu jest stanowisko dowódcy, poniżej i z przodu dwa kolejne - pilota i strzelca. Po prawej ręcę kapitana siedzi nawigator, po lewej łącznościowiec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzawszy pokład transportowca pokiwałem głową.

- Wyrzutnie magnetyczne rzecz jasna będą wykorzystywane do szybkiej mobilizacji naszych jednostek bojowych? - bardziej stwierdziłem, choć ton wskazywał na pytanie. Zastanawiało mnie jednak to wszystko... ten cały plan - A jeśli nasza misja się nie powiedzie, to stajemy się w obliczu świata terrorystami... - powiedziałem sucho. Nie podoba mi się ta perspektywa. Spojrzałem na Alexa, a potem na pozostałych - ... w takim razie chyba nie pozostaje nam nic innego, jak NIE zawieść. Przystosuję systemy Gallant'a do wydajności generatora, pod który będzie podpięty, wolałbym jednak najpierw zobaczyć platformę strzelniczą, oraz samo źródło zasilania. Zaraz po tym jestem gotowy do drogi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy tygodnie podróży? Czasu aż nadto, nawet jeśli będę musiał siedzieć za sterami. W takim statku może być nawet znośnie; i tak nie mam zamiaru czekać bezczynnie w celi. Znaczy, kwaterze mieszkalnej.

Dwanaście kwater? - szybko przeliczyłem w myślach, po czym odezwałem się z zaciekawieniem:

- Dla kogo będą dwie kwatery? Mechanik? Kto jeszcze?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypowiedzi mych przyszłych towarzyszy, a także podsumowujące je oświadczenie Alexa nie były w stanie rozwiać mych wątpliwości. Pogłębiły raczej cienie, krążące wokół mnie niby kruki. Zwłaszcza jedna myśl, wyłoniła się z mroków nocy niby złoczyńca, pragnący zagasić blask gwiazd. Słowa Alexa... "kolonie oficjalnie odetną się od waszych działań, a nawet zrzucą winę na FWK"... wciąż nie dawały mi spokoju kiedy inni piloci powstawali od stołu. Czy na pewno jesteśmy pierwszą... nie, to niemożliwe. Nie mogę pozwolić by ułudy i fałszywe wątpliwości przesłoniły światło mej determinacji. Wstaję od stołu i podchodzę do Alexa, patrząc mu w oczy mówię:

- gdy płomienie wojny ogarniają świat, nie tylko dzierżący miecze, tracą swój najcenniejszy dar. Nie jest mym pragnieniem, by w słowach, które wypowiedzieli ci z ZSRA zadźwięczała nuta prawdy.

Ignoruję spojrzenia pozostałych i wychodzę z pomieszczenia. Na zewnątrz zwracam się do jednego z pełniących wartę strażników:

- zaufałem słowom, którymi zapewniłeś o swym honorze. Zechcesz teraz zaufać moim i zwrócić mi różę, którą powierzyłem twej opiece?

Strażnik wygląda na zmieszanego, spogląda za mnie szukając potwierdzenia. Potem podchodzi do schowka, by w chwilę później wrócić z mym mieczem i podać mi go bez słowa. W milczeniu przewieszam ostrze przez ramię i wraz z resztą udaję się do hangaru.

Po wejściu na pokład okrętu pobieżnie przyglądam się wyposażeniu. Będąc na mostek bez zastanowienia podchodzę do stanowiska nawigatora. Badając kolejne elementy wyposażenia stanowiska zadaję cicho kolejne pytania:

- jak wiele pocisków możemy zabrać ze sobą i jak będziemy je później uzupełniać... co z częściami niezbędnymi do wykonywania napraw... czy możliwe jest zainstalowanie tutaj dodatkowo systemu podobnego do tego będącego na wyposażeniu Odina... pragnąłbym także dokładniej przyjrzeć się temu statkowi nieco z góry...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podążałem za Alexem do hangaru, spokojnie rozważając to co nam powiedział. ?Wg niego wszystko jest już przygotowane. Jednak? Czynnik losowy zmieniał losy niejednego przedsięwzięcia. Z tym, że urzędasy są na to przygotowani, w razie czego nic o nas nie wiedzą. Wygodne podejście. Cóż, zgodziłem się na to, będę robił co mi mówią, co nie znaczy, że muszę im ufać??. Po wejściu do transportowca i wysłuchaniu uwag reszty załogi odezwałem się:

- Chcę osobiście sprawdzić jak został załadowany na pokład Uranos. I zapoznać się z zasadami działania tych wyrzutni magnetycznych. Potem możemy wyruszać.

Zamilkłem, z rękoma założonymi za plecami stałem czekając na odpowiedź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alex poprowadził was do hangaru. Wszystkie mechy są już na pokładzie. Charon i Dark Fire stoją pod jedną ścianą w klatkach mocujących. Gallant jest zamknięty niemal na środku pomieszczenia w gigantycznej śluzie powietrznej. Stoi na platformie, która może wynieść go w górę. W suficie nad nim widać pancerne drzwi. Odyn i Uranos Stoją po przeciwnej stronie na wózkach torowych, które mogą przetransportować je do wyrzutni.

- Platforma i wózki są zautomatyzowane, całą procedurą steruje pilot - kontynuuje wyjaśnienia Alex. - Ze względu na możliwości ruchowe tylko myśliwce mogą korzystać z wyrzutni, pozostałe pojazdy wydostawać się będą przez drzwi - zauważacie, że ściana za Charonem i Dark Fire'em może się częściowo otworzyć.

- Poza załogą - odpowiedział na pytanie Vina - jak się domyśliłeś będziecie mieli dwóch mechaników. Jeśli wliczyć w to wasze umiejętności, powinniście być w stanie wystarczająco szybko dokonywać napraw.

Drzwi w ścianie otworzyły się i wjechał transport sprzętu.

- W czasie podejścia do atmosfery okręt będzie kilkakrotnie skanowany, dlatego nie możemy zapakować zbyt dużo broni. Samo ekranowanie waszych pojazdów jest trudne, każda dodatkowa rakieta to większa szansa na wykrycie. Dlatego większość zaopatrzenia otrzymacie na miejscu. W razie braków mamy dość kontaktów wśród amerykańskich handlarzy, byście mogli uzupełnić zapasy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra nasza, Alex nawet rozsądnie przedstawił cały plan. Nie, czekaj, *ykhm*, on stwierdził, że wyposażeni zostaniemy na miejscu? A co z moim massdriverem? Bez niego nigdzie się nie wybieram.

- Hej, Alex, jak to zaopatrzeni na ziemi? A mój massdriver? Co z nim? Jak on tutaj zostaje, to ja nigdzie nie jadę.

Przy okazji, skoro już muszę, to zajmę się tym statkiem. Trza to jakoś wszystko poukładać, cholera. Skoro Vin jest inżynierem, to ja będę odpowiedzialny za system? Nawet mi to odpowiada.

-Aye, Vin, rozumiem, że zajmujesz się stroną techniczną, bo jesteś lepszy w te klocki?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Lepszy w te klocki". Uśmiech wpełzł mi na usta.

- Tja. Można to tak określić - spojrzałem na niego. - I nawet wiem czym się zajmę. Ten statek potrzebuje SI. Czy do wsparcia systemów, ciągłego nasłuchu, analizy, czy do kontroli nieobsadzonych mechów. Mogę przygotować komputery...

Urwałem. Pewnie, mogę przygotować. Ale czy napiszę program? Nie napiszę, nie bez kilku lat studiów. Może któryś z nich mi pomoże...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Spokojna Twoja rozczochrana, Vin - powiedziałem - SI to moja działka. Trzy tygodnie? Nie ma problemu, czasu aż nadto, aby ją stworzyć. Tylko że, potrzebne będą naprawdę dobre komputery, by ją utrzymać, kapujesz, o co mi idzie?

Hah, gadamy takim żargonem, pewnie żaden z młodzików nas nie rozumie, dobrze im tak. Tylko doświadczeni wiedzą o co chodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przykro mi Vin, ale nie pozwolę na zamontowanie na Uranosie jakiejkolwiek Sztucznej Inteligencji . Możecie ją sobie tworzyć dla pozostałych, o ile się zgodzą, nie mam nic przeciwko stworzeniu jej dla transportowca. Ale Uranos pozostanie nietknięty ? popatrzyłem na niego ze spokojem ? Może ci się to wydawać nielogiczne, ale nie chcę aby ktokolwiek poza mną miał choćby najmniejszą możliwość pilotażu mojego mecha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jasne. Rozumiem - stwierdziłem krótko.

Gdyby ktoś inny tak chciał zrobić z Charonem, też bym się nie zgodził. Ale ja się postaram aby w moim mechu mieć zawsze ostatnie słowo... Na wszelki wypadek. Nie żebym był nieufny - raczej przezorny. Ziemianie zawsze szybko się uczyli; dobrze by było aby SI miała jak najmniej kontaktu z siecią, o, już ja się o to postaram.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hej, tak ogółem, to takie prośby to do mnie, a? - wypaliłem

- Jeżeli sobie nie życzysz, proszę ja cię bardzo. Twój mech, twoja sprawa. Nie, to nie, niczego przymusem wrażać nikomu w nic nie będziemy. Zresztą, w jakim celu? Jak dojdzie do walki, to ty pierwszy się rzucisz do Uranosa, w to, to ja nie wątpię. Więc SI tam zupełnie niepotrzebne. Ale w przypadku Vina, jego mech, przypominam, jest również jednostką naprawczą, a właściciel nie może jednocześnie pilotować statku i maszyny. Więc tu Natalie, bo tak się to przyszłe marzenie programistów będzie nazywać, jest niezbędna.

Hm, tylko trzeba pamiętać, żeby z Dark Fire'm nie zakumplowała, bo może być, heh, ciekawie. A jeśli nawet? To nie jest głupi pomysł... taka pomoc w bitwach byłaby nieoceniona, a i tak muszę zaaktualizować system mecha. I jeszcze zrobię taki ponętny głos... a jak połączę ją z moim systemem wszczepów, to będzie bosko... Natalie... Hm, genialny pomysł...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrzyłem na Thomasa z niechęcią, ręce automatycznie znalazły i odpaliły papierosa.

- Prośba? ? powiedziałem ironicznym tonem - Chyba mnie nie zrozumiałeś. To było stwierdzenie faktu a nie prośba. Kim ty tu niby jesteś żebym cię o cokolwiek prosił? Swoją drogą, skąd masz informacje, że Charon to mech naprawczy? A jeśli nawet nim jest, to nie ty decydujesz czy znajdzie się na nim SI. I najważniejsze: programiści UNEA nie poradzili sobie z SI zdolną pilotować mecha a wy mówicie o tym jak o zrobieniu sobie kanapki. Tutaj stworzenie SI naprawdę jest tak proste?

Ostatnie pytanie skierowane było do Alexa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokręciłem głową.

- Przestańcie się kłócić - powiedziałem. Spojrzałem na naszego elektronika - Thomas. Rozumiem twój zapał do stworzenia czegoś nowego, odkrywczego i zapewne niesamowitego, jednak podzielam zdanie przedmówcy. Nie znam się może na programistyce, ale sam wiem, że prawdziwa SI jeszcze nie istnieje i nie wyobrażam się, żeby można było ją zwyczajnie tak łatwo stworzyć. Poza tym... wydaje mi się co najmniej nietaktowne zakładanie, że chcemy mieć ten system w naszych Gundamach - spojrzałem na Gallanta. Podszedłem do niego odrobinę - Gallant to dzieło moje i mojego ojca. Nie pozwolę, żeby ktoś trzeci zgłębiał jego tajniki, ani ingerował w jego konstrukcję, przynajmniej na razie, póki nie jest to konieczne. Nie dziwię się oburzeniu kolegi. Zamiast SI kierującej naszymi mechami sądzę, że lepiej by było stworzyć system dynamicznej analizy sytuacji bojowej, który informowałby nas o stanie rzeczy na bieżąco, kiedy będziemy walczyć, ale byłby systemem oddzielonym od systemów sterujących. Co ty na to, Thomas?

Mimo wszystko uważałem, że jego zapał na coś może się przydać...

- Wreszcie wracam do pytania o reaktor statku. Chciałbym go zobaczyć i poznać jego osiągi, żebym mógł wiedzieć, na ile mogę wykorzystywać systemy Gallanta. Wątpię, że nawet duży generator na takim statku wytrzymałby przeciążenia spowodowane wielokrotnie powtarzanym ostrzałem z dział pozytronowych.

Ciekawe, czy reszta naszej załogi słyszała o tej broni. Inwencja moja i mojego ojca, jeszcze właściwie nie wprowadzona na dobre do użytku... A przynajmniej na pewno nie na mechach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten soldat rzucił mi niechętne spojrzenie. Próbował nawet ironizować. Skąd ja niby wiem, że Charon to jednostka naprawcza? Hm, widocznie nie zauważył tych chwytaków na torsie mecha. Zresztą, nie mógł, były ukryte pod pancerzem, ale to nic dla mojego oka. Uśmiechnąłem się, i powiedziałem:

-Skąd ja niby wiem, że Charon jest jednostką naprawczą? Hm, a próbowałeś się przyjrzeć torsowi tej maszyny z bliska? Zauważyłeś, nie, przepraszam, nie mogłeś zauważyć, że są tam chwytaki służące stricte do napraw, bo przecież są one ukryte pod pancerzem. Ale, nie martw się, ja mogę takie rzeczy zauważyć.

Ostatnie słowa wręcz ociekały zjadliwością. Co też ten wojak sobie wyobrażał? Sześć tygodni to wystarczająco, by stworzyć SI, uczące się na doświadczeniach innych osób. Zaimplementuję tak kilka prostych zasad, trochę ciekawości, będzie dobrze. Jak to on powiedział? "Zrobienie kanapki"? To będzie dużo prostsze.

Powracając do rzeczywistości, usłyszałem urywek zdania tego Shiru.

"Zamiast SI kierującej naszymi mechami sądzę, że lepiej by było stworzyć system dynamicznej analizy sytuacji bojowej, który informowałby nas o stanie rzeczy na bieżąco, kiedy będziemy walczyć, ale byłby systemem oddzielonym od systemów sterujących. Co ty na to, Thomas?"

-Niegłupi pomysł, to będzie jedna z pierwszych funkcji Natalie. Poza tym, aby połączyć ją z systemem sterującym, potrzebowałbym instrukcji obsługi tych mechów, a nie chce mi się tak męczyć. Tak więc dzięki za ideę, ten system będzie do waszej dyspozycji już za niecałe 5 tygodni, ale akurat ten aspekt zrobię jako pierwszy, więc będzie do użytku wcześniej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie przysłuchuję się coraz ostrzejszej wymianie zdań pomiędzy mymi towarzyszami. Zwłaszcza jeden z nich sprawia coraz bardziej odpychające wrażenie, nie mam pojęcia czy jego słowa są wyłącznie pustymi przechwałkami, czy też naprawdę jest geniuszem, jaki rodzi się raz na tysiąc lat, lecz jeżeli nadal będzie przyjmował postawę, sugerującą że wszyscy wokół są dla niego idiotami, to współpraca w drużynie może znacznie ucierpieć. Doprawdy, a już niemal miałem nadzieję, iż w wolnym czasie znajdę sposobność na kontemplowanie w ciszy i spokoju geniuszu Dostojewskiego. Śmieję się cicho, po czym zwracam się do techników:

- opracowanie funkcjonalnej SI w ciągu zaledwie kilku tygodni, doprawdy ambitny cel. Mam tylko nadzieję, iż jej wersja beta nie będzie testowana w warunkach pola bitwy. Nie jest mym celem podważanie waszych kompetencji, lecz powiada się iż geniusz dzieli od szaleństwa jedynie wąska linia. Pragnę więc uczynić to jasnym już teraz: skonstruowanie w pełni funkcjonalnej SI to doprawdy piękna idea, jednak póki me imię nie zostanie zapisane w księdze umarłych, projekt ów będzie opracowywany w systemie zamkniętym w sztucznie generowanym środowisku bez dostępu do jakichkolwiek funkcji statku, każdy jego ukończony i przetestowany fragment zostanie zaimplementowany w sposób pozwalający na jego łatwe i pewne odłączenie od systemów statku, a także ani system, ani jakakolwiek jego integralna część nigdy nie otrzyma poziomu uprawnień wyższych od dowolnego członka załogi tego statku

Ten człowiek może być nawet kolejnym da Vincim, lecz nawet ja widziałem zbyt wiele programów wykonujących nieprzewidziane operacje, by spać spokojnie ze świadomością iż nowo opracowana sztuczna inteligencja ma możliwość obchodzenia poleceń wydawanych przez pilota statku. Tak więc pozostała jeszcze do omówienia mniej kontrowersyjna kwestia:

- skoro zaś omawiamy zmiany, jakie zaprowadzić można na naszym Naglfarze, to interesuje mnie, czy obecni tu zręczni technicy - o ile tylko Alex dostarczy odpowiednie materiały - byliby zdolni wyposażyć ten statek w interfejs współpracujący z mym wszczepem. Jeżeli zaś będziecie tworzyć ową zautomatyzowaną mapę taktyczną pola bitwy, rozważcie możliwość wyposażenia naszych tytanów w urządzenia służące do precyzyjnego oznaczania celów. W skrajnych sytuacjach pozwoliłoby mi to na prowadzenie skutecznego ostrzału na duże dystanse korzystając z działa Gungnir i stanowienie skutecznego wsparcia ogniowego. Wątpię przy tym, by montaż takich urządzeń wymagał złożonych ingerencji w konstrukcję czy systemy tych wspaniałych gigantów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...